Powered By Blogger

niedziela, 31 maja 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 5

Dziękuję za komentarze. Miłego czytania.



ROZDZIAŁ 5

    - Mam do ciebie pewną prośbę...- zaczął niepewnie bawiąc się sznurkiem od kaptura zielonej bluzy dresowej, jak na oko bruneta o dwa rozmiary za dużej. Wisiała na nim jak worek, podobnie jak przetarte jeansy, pozdzierane trampki też nie wyglądały zbyt elegancko.
On wygląda jak moje kompletne przeciwieństwo.
    - Ja muszę wyjść do pracy, a przez wczorajszy incydent pomyślałem, że Eli powinna zostać w domu... no i...
    - Seba wyduś to z siebie, jeśli chcesz mnie poprosić o opiekę nad nią to nie ma problemu. Chodź tu księżniczko- podeszła do niego a on posadził ją sobie na kolanach.- Dobrze się czujesz? Coś cię boli?
    - Wszystko dobrze- przytuliła się do jego szerokiego torsu.

Podgórski zrobił ich trójce szybkie śniadanie, potem ze sto razy dziękował za opiekę, jego szef z pewnością by go opieprzył gdyby wziął siostrę do pracy. Po piętnastu minutach wyszedł, a on został sam z siedmioletnią dziewczyną. Co on ma robić z młodziutką kobietą?
Na początek zebrał brudne naczynia ze stołu i włożył do zlewu od razu wszystko myjąc. Powędrował do łazienki by przebrać się w swoje, już wyprane i suche ubrania. Po zakończeniu rytuału, czyli porannej toalety podszedł do rysującej przy stole Eli.
    - No księżniczko, co chciałabyś robić?- zapytał, nie miał pojęcia jak zajmować się dziećmi, choć bardzo je lubił. Gdyby nie był gejem z pewnością miałby niezłą gromadkę.
    - Pobawisz się ze mną?
    - Emm... A w co, jeśli mogę zapytać?- przysiadł się obok i kątem oka obserwował jej poczynania. Na kartce spodziewał się kilku kresek mających coś przedstawiać, a ku swojemu zaskoczeniu zobaczył duży kolorowy dom z płotkiem i ogródkiem.
Całkiem nieźle jak na takiego dzieciaka. Uważała by nie wychodzić za wyznaczoną przez siebie linię, starannie wszystko kolorowała. Następnie wzięła w dłoń czarną kredkę i namalowała dwie postaci. Jedną była mała dziewczynka, sądząc po długich włosach i sukience, drugą osobą był chłopak, trzymał małą za rękę.
Mężczyzna przyglądał się obrazkowi, nagle przyszło mu coś do głowy. Nie był pewien czy zapytać, ale po chwili wahania:
    - Elizo, to jesteś ty i twój brat?- przytaknęła, więc kontynuował- a gdzie są twoi rodzice?
Dziecko momentalnie posmutniało i przestało rysować, skuliła się tak, że jasna krzywka spadła jej na twarz. Tom pożałował, że nie mógł trzymać języka za zębami. Właściwie to nie jego sprawa, dlaczego miałby wtrącać się w ich życie. To, że przez zaledwie kilka godzin bardzo polubił tą dwójkę, nic nie znaczy. Jak tylko afera z małżeństwem się uspokoi, wróci do swojego miasta, rodzice nadal będą wściekli za taką zniewagę, ale aktualnie miał to gdzieś. Pozostaje mu tylko jeszcze modlić się, żeby Przemek nie męczył go po powrocie. Jednak znając jego wredny charakterek wiedział, że długo będzie obiektem kpin i żartów za swoje (uzasadnione) tchórzostwo.
    - Przepraszam kwiatuszku- pogłaskał głowę Eli i przytulił ją do swojego boku.- Nie rozmawiajmy o tym.

Humor się jej poprawił i znów zaczęła swobodną rozmowę ze swoim dorosłym znajomym. Nigdy nikomu tak szybko nie zaufała jak jemu, bardzo mu to schlebiało. Gdy już skończyła rysunek zaproponowała gry planszowe, zaprowadziła Tomka do swojego pokoju by pomógł jej wyjąć je z szafy. Pomieszczenie nie okazało się prostokątem niedużych rozmiarów, ściany były barwy białej, tak jak wszystkie pomieszczenia w domu, prócz łazienki pokrytej niebieskimi kafelkami. Duża brązowa trzydrzwiowa szafa stała naprzeciwko wejścia do pokoju. Zaścielone łóżko obrócone było w poprzek okna. Och łóżko, jak tylko je zobaczył miał ochotę rzucić się na nie plackiem i spać do końca dnia.
Chwilę później oboje opuścili miejsce wracając do salonu. Ma środki podłogi rozłożyli planszę, pionki i kostkę. Po zapoznaniu się z ogólnymi zasadami zaczęli rozgrywkę. Spędzili tak ponad połowę dnia, drugą połowę na sprzątaniu. Rozmawiali o wszystkim i o niczym, około godziny drugiej popołudniu z pracy wrócił Podgórski. Wchodząc wgłąb domu szczęka opadła mu z hukiem na ziemie gdy na sofie zobaczył śpiącego Tomasza ze swoją młodszą siostrą w ramionach. Eliza, spokojna i nieśmiała dziewczynka smacznie spała przytulona do szerokiego torsu mężczyzny, najwyraźniej czuła się tam bezpiecznie i dobrze. Nie miał serca ich budzić, więc po cichu wszedł do kuchni i postawił na blacie ciepły obiad.
Poszedł do sypialni i zauważył, że na łóżku leży kilka pudełek z grami. Cieszyły się, że jego oczko w głowie miało się dobrze podczas jego nieobecności. Przebrał się i wróciwszy do pokoju stwierdził, że towarzystwo się obudziło.
    - Seba!- krzyknęła siedmiolatka i podbiegła do mężczyzny.
    - Cześć!- porwał ją na ręce i wyściskał.- Byłaś grzeczna, chyba nie sprawiałaś problemów Tomkowi, prawda?- spojrzał wymownie na bruneta.
    - Nieee! Tomek się ze mną bawił! Rysowaliśmy, układaliśmy klocki i ...- zaczęła opowiadać jak spędziła dzisiejszy dzień.

Zjedli ciepły obiad, oglądali kabarety w telewizji, nic nadzwyczajnego, tylko miły dzień w gronie rodziny.
Jakiej rodziny?! Cholera, nie jest dobrze, zaczynam się do tego przyzwyczajać. Przecież za kilka dni już mnie tu mnie będzie- tłukło mu się przez myśli, ale zignorował to widząc dwie uśmiechnięte twarze.

Minęło kilka dni, na ten czas Sebastian pożyczył mu swoje największe ubrania, w których, musiał przyznać było mu całkiem wygodnie. Nie wiedział jak mu się odpłaci. Żył na jego koszt, nie płacił za nic, z powodu braku jakichkolwiek pieniędzy. Gdy to mówił blondyn go walił gazetą po głowie, dając do zrozumienia, że gdyby nie chciał tu Bukowskiego już dawno by się go pozbył. Zawarli więc małą umowę, za dach nad głową Tom opiekował się Elizą, prowadził i odbierał ze szkoły, wychodził z nią do parku gdy zapracowany i zmęczony dużym nakładem pracy Podgórski nie dawał rady. Takie rozwiązanie podobało się im obu, ale najbardziej uradowaną osobą była siedmiolatka.

    - Na pewno wszystko spakowałaś? Piżamę, szczoteczkę, Edka?- dziewczynka została zaproszona przez swoją koleżankę na nocowanie, więc Sebastian musiał dokładnie sprawdzić czy czegoś nie zapomniała.
    - Edka?- zdziwił się brunet popijający aromatyczną kawę.

Dziecko zarumieniło się, jednak po chwili odpowiedziało, że Edek jest jej pluszowym króliczkiem, z którym codziennie śpi. Blondyn wyszedł z mieszkania by odprowadzić młodą do przyjaciółki. Bukowski stwierdził, że dobrze by było gdyby skontaktował się z Michałem, dowiedziałby się co i jak. Nie zastanawiając się dłużej włączył aparat i na wyświetlaczu zobaczył 135 nieodebranych połączeń, 50 wiadomości głosowych i 20 sms'ów. Zignorował to usuwając wszystko, wybrał numer przyjaciela, niestety nie on odebrał. W głośniku usłyszał poirytowany kobiecy głos.
    - Proszę, proszę! Któż to dzwoni?! Jak długo zamierzałeś nie dawać znaku życia idioto! Martwiliśmy się!!!
    - Ech... Dorotko, nie krzycz bo totalnie ogłuchnę- odsunął komórkę od ucha spodziewając się jeszcze wielu nieodpowiednich słów.

No i się nie pomylił, kobieta zjechała go równo z góry na dół, mówiąc jak to się martwili, bo nie odbierał komórki. Zarzuciła mu kłamstwa i tchórzostwo, i że zamiast szczerze pogadać z matką i ojcem, on woli się ukrywać. Powoli zaczęła go irytować, bo doskonale zdawał sobie z tego sprawę. W końcu nie wytrzymał i wybuchnął z siłą wulkanu.
    - Słuchaj upierdliwa babo! Wiem, że w końcu będę musiał wrócić do domu i pracy, ale daj mi choć na trochę spokój. Żyję, więc wyluzuj! Diabli złego nie biorą! A ja chciałem gadać z twoim mężem, nie z opryskliwą i wulgarną staruchą!
    - On nie ma prawa głosu.
    - Pantoflarz! ...Ale nieważne. Bardziej interesuje mnie...- nie dokończył bo mężczyzna wyrwał telefon kobiecie z ręki.
    - Widzieliśmy ją. Twoja matka przyprowadziła twoją pożal się Boże narzeczoną do pracy, cała kadra ją widziała. Do naszego domu zawitał twój ojciec bo myślał, że cię ukrywamy. Jestem pewien, że nie dadzą za wygraną, cała czwórka chodzi po mieście i okolicach szukając ciebie. A na ich czele ta wypindrzona lalka.
    - Co takiego!?- krzyknął przestraszony nie na żarty.- Nie wierze, jak mogli mi to zrobić? Czy oni kompletnie postradali rozum?! Cholera, teraz Ziaja nie da mi życia! A ta cała Marlena... co z tą pierdoloną szmatą nie tak!? Moi starzy upodobali ją sobie na synową nie pytając mnie o zdanie! HA! Jakby ono się w ogóle liczyło! Co ja teraz zrobię?- jęknął zmarnowany i usiadł na czerwonej sofie.
    - Nie wiem, ale wymyśl coś żeby nie doszło do tego cholernego ślubu!
    - Ślubu?! To kurwa cyrk nie ślub! Co może jeszcze mam mieć z nią dzieci?!
    - No wiesz...- zachichotał Kubicki, nie wiedział jak pomóc przyjacielowi.- Ej a może weźmiesz z nią ten ślub, a potem się rozwiedziecie? Pół roku chyba wystarczy? Aż tak bardzo nie lubisz kobiet?
    - To nie tak, że ich nie lubię, ale nie chcę żyć sześć miesięcy w celibacie, a co do Marleny... Ta babka świeciła by tylko cyckami naokoło i zadzierała nosa. Poza tym wiesz, że pod sobą wolę mieć płaską i umięśnioną klatę, a nie wielkie balony. Nic nie poradzę, że tylko spojrzałem na jej zdjęcie, a ciarki mnie przeszły. Wymyśle coś jak wymigać się od tego cholernego małżeństwa, spokojna twoja rozczochrana.
    - Ale ty jej nawet nie znasz.
Rozłączył się i westchnął. Jak matka mogła mu zrobić tyle wstydu, przyprowadzając swoją wymarzoną synową do jego pracy. To, że ma kasy jak lodu nic nie znaczy. To on będzie musiał świecić oczami gdy szef wezwie go na dywanik. Nie wszyscy bogaci ludzie poniżają biedniejszych od nich samych, jednak wyniosła Karolina kochała to robić. Ubliżać, pogrążać ciężko pracujących ludzi, on tego nienawidził. W takich momentach gardził matką. Zaś ojca w ogóle oni nie interesowali, uważał bowiem, że biedacy nie zasługują na chociażby jedno spojrzenie jego osoby. Pysznił się, wmawiając sobie, że jest panem a inni jego robolami.
Jak dobrze, że on na takiego nie wyrósł, a zawdzięczał to tylko sobie i przyjaciołom.
Ten właśnie moment wybrał sobie blondyn by wejść do salonu. Tomek z wrażenia zerwał się na równe nogi i przyglądał się w szoku twarzy chłopaka.
    - Sseba?- wydukał z trudem.



5 komentarzy:

  1. Heeej witaj, od dziś będę twoją nową i niekompetentną czytelniczką xD
    szukałam właśnie jakichś ciekawych opek i wpadłam na twój :)
    Cóż, jest całkiem ciekawy, ale choć sama w ch*j dużo przeklinam, to u Tomka mnie to toćkę irytuję... Nie mniej jednak twój blog wpadł mi w oko i już nie mogę doczekać się ciągu dalszego ;)
    Hm, wstawiasz co niedzielę, prawda?...Ból dupy ;-;
    Więc czekam ze zniecierpliwieniem na cdn...
    ~Rosie, która pisze cholernie entuzjastyczne komentarze xD
    Achm, i jeszcze jedno....
    Jak można kończyć w takim momencie? !
    Argh, aż mam ochotę zebrać całą swą mistyczną siłę i wleźć ci na głowę xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha dzięki, twój komentarz rzeczywiście jest entuzjastyczny. Cóż jeśli chodzi o słownictwo Tomka... taki biedaczek ma styl, jednak uważam, że i tak nie jest z nim źle, hehe.

      Usuń
  2. Właśnie trafiłam na twoje opowiadanie, po tych 5 rozdziałach zakochałam się w nim *_*
    Aż jestem ciekawa co usłyszał Seba, domyślam się, ale zawsze można powiedzieć, że nic:P
    Kolejny rozdział w niedzielę? Czy można spodziewać się wcześniej tego cuda?
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny, żebyś nie odpuściła sobie tego opowiadania!

    Katrin

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    no to Tomek ma całkowicie przekichane, ale co się stało, że tak jakoś gwałtowne zareagował na widosk Sebastiana...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Współczuję Tomkowi, a jego rodzinka ma nie równo pod sufitem, żeby zmuszać dorosłego faceta do ślubu?
    Myślę, że Seba zareaguje pozytywnie :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń