Powered By Blogger

niedziela, 3 maja 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 1

ROZDZIAŁ 1


W remizie panował niezły zamęt, dotarło do nich zgłoszenie o poważnym wypadku. Na drodze zderzyły się trzy auta osobowe, z których dwa leżały w rowie uniemożliwiając wydostanie się z niebezpiecznej teraz puszki. Zdarzenie miało miejsce kilka kilometrów za miastem. Wszyscy wolni od zajęć w pośpiechu zakładali specjalne buty strażackie, rękawice i czarne kombinezony oraz czerwone hełmy.
Czwórka mężczyzn wsiadła do dużego, czerwonego pojazdu i po chwili była już w ruchu ulicznym śpiesząc do celu. Za nimi wysłana została jeszcze jedna straż. Po dotarciu na miejsce udzielili pomocy uczestników tej kraksy wyciągając ich z samochodów. Ku uciesze wszystkich nikomu nic się nie stało. Tylko kierowcy byli odrobinę poobijani, ale poza tym nie mieli większych obrażeń.
Po dwuch godzinach wszyscy wrócili do remizy na zasłużony odpoczynek. Jedli pączki z dżemem jagodowym zrobione przez żonę jednego z dowódców roty i popijali aromatyczną kawę. Opowiadali sobie kawały i naśmiewali się z kolegi, który nieudolnie próbował flirtować z Kasią, córką wiceprezesa. Dobrze że ojca nie było w pobliżu bo z automatu straciłby uzębienie i godność ku uciesze reszty zespołu. Bukowski oglądał jego starania kiedy w rozmowie kumpli usłyszał swoje imię. Zwrócił się do nich i nasłuchiwał o czym plotkują.
    - ...Czemu nie, może mu się spodoba. Przecież prawiczkiem to on nie jest- szepnął Ziaja, jego zdaniem irytujący dupek, z którym ciężko było wytrzymać. Ciągle wchodził mu z butami w życie prywatne, głupio się dopytując czy się z kimś spotyka, czy ma bardzo dobrze rozwinięty romans ze swoją ręką. W pubie rzucał tekstami, od których robiło mu się niedobrze. Na siłę ustawiał mu randki z kobietami, ale ten cięgle się wykręcał. Akurat on nie musiał wiedzieć, że woli mieć pod sobą płaską, umięśnioną klatę, a nie dwa duże balony tak jak co to poniektórzy.
    - O czym tak namiętnie rozmawiacie?- zagaił prowadzony swoją nadmierną ciekawością.
    - Chyba nie masz żadnych planów w sobotni wieczór, prawda?- zapytał kpiąco Ziaja.
    - A co, zapraszasz mnie na randkę? Przykro mi nie jesteś w moim typie- puścił przyjacielowi dyskretnie oczko.
    - Masz tupet, nie powiem. Ja i kilku chłopaków idziemy jutro do Striptiz Clubu, zabierz się z nami. Taki ogier jak ty będzie miał używanie- szturchnął go wymownie łokciem.
Taa... żeby mi tylko stanął- pomyślał.
Nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć do pomieszczenia, w którym było dziewięć osób, dołączyła kolejna. Był to członek zarządu, zazwyczaj tacy ważniacy nie pokazują się w ich pokoju, tym razem jednak miał wiadomość do przekazania.
Podszedł do bruneta i burknął nieprzyjemnie:
    - Twoja matka przyszła. ZNOWU!-oburzył się i wskazał kciukiem drzwi.
Wstał zza biurka, przy którym siedział i ruszył przed siebie. Jego natrętna jak komar matka przychodziła co kilka dni, tłumacząc się, że tylko w ten sposób może się z nim skontaktować. Tu miała rację, unikał wizyt i telefonów rodziców, którzy szli w zaparte przedstawiając mu córki swoich znajomych. Karolina Bukowska na chama pchała go w otwarte ramiona rozpieszczonych córeczek przyjaciółek, w tym była podobna do Ziaji. Ojciec prawił kazania, że zostanie starym kawalerem jak się nie ożeni. Każdy byłby zdenerwowany, ale on wychodził z siebie. Wszyscy na siłę chcieli go swatać nie biorąc pod uwagę jego zdania! No ile można! Ale jako dżentelmen grzecznie odmawiał tłumacząc napuszonym kobietą, iż ożenił się z pracą. Rodzicielki to nie przekonało i już po raz -enty składała mu wizytę w miejscu pracy, robiąc dodatkowo wstyd, bo po każdych takich odwiedzinach koledzy nazywali go maminsynkiem. Był ciekaw jakich argumentów kobieta użyje tym razem.
    - Jestem, o co chodzi?- stanął w rozkroku i skrzyżował ręce na klatce.
Czterdziestopięcioletnia kobieta zobaczywszy, że jej dziecko zaszczyciło ją obecnością szybko zakończyła rozmowę telefoniczna i uśmiechnęła się. Poprawiła czarny żakiet i granatową spódnice przed kolano, i uściskała zaskoczonego takimi czułościami mężczyznę. Czarne loki połaskotały go po szyi robiąc małe zamieszanie w jego głowie. Ani matka, ani ojciec nigdy nie okazywali mu takiej czułości od dnia, w którym synek oświadczył im, że w przyszłości zamiast zająć się rodzinną firmą ubezpieczeniową zostanie strażakiem. Ale widać coś im się odmieniło. Bał się tylko zapytać co to było. Od kilku dni nie mógł spać kołatany złym przeczuciem.
    - Coś taki nadąsany Tomeczku? Uśmiechnij się życie jest zbyt krótkie by zadręczać się niepotrzebnie- pogładziła go po gładkim policzku.
    - Dobra, koniec tych podchodów- odsunął się na bezpieczną odległość i stamtąd kontynuował- mów o co chodzi albo się wynoś!
Mina kobiety zrzedła, z pochmurnym wyrazem twarzy sięgnęła do wściekle czerwonej torebki. Wręczyła mu białą kopertę bez słowa. Bukowski zręcznie ją otworzył, wyjął list i od razu zaczął na głos:

~Tomaszu~
Nazywam się Paweł Czajka, poznaliśmy się kiedyś na jednym z bankietów twoich rodziców. Byłem tam z córką i żoną. Kilka tygodni temu rozmawiałem z Mariuszem i Karoliną o tobie i twoim długim życiu kawalerskim. Cała nasz czwórka stwierdziła, że najwyższy czas coś z tym zrobić. Doszliśmy do wniosku, że nasza Marlena byłaby idealną partią. Jest wykształcona, skończyła najlepszy uniwersytet w USA, inteligentna, obyta i ma maniery z najwyższej półki. Dobrze by się tobą zajęła, stworzylibyście szczęśliwy związek. Spotkanie przedmałżeńskie zorganizujemy w naszej posiadłości 5 maja, a ślub weźmiecie dwa tygodnie później.
Czajka

Hmm... Wychodzi na to, że do klubu z Ziają nie pójdę...- pomyślał, ale nie wiedział czy ma się cieszyć, czy płakać.

4 komentarze:

  1. "czy ma bardzo dobrze rozwinięty romans ze swoją ręką" - Ten tekst bardzo mnie rozbawił ^^

    Do rzeczy:
    Opowiadanie robi się coraz ciekawsze. Zastanawia mnie jak rozwinie się historia Tomka. Czy znajomi i bliscy przestaną próbować na siłę go zeswatać? Czekam na następny rozdział i życzę weny! :D

    Pozdrawiam,
    Merkuriuszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej izi. No przeczytałam i muszę przyznać że mi się spodobało oraz motywowało do działania jeśli chodzi o pisanie. :) Ah , cóż za kochaniunich rodziców ma główny bohater no nie powiem. XD Czekam na kolejne części. Twoja najka ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    biedny Tomasz wszyscy go swatają, choć mam nadzieję, że uda mu się z tego wykręcić, ciekawe kiedy wybuchnie i na przykład do jakieś dziewczyny powie coś w stylu, że gdyby miała płaską klate i bonus między nogami to by się zainteresował…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow :)
    Zapowiada się interesujące opowiadanie :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń