Powered By Blogger

niedziela, 26 lipca 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 13

Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania.



ROZDZIAŁ 13

Sebastian przyparty do muru nijak nie mógł się uwolnić. Przyjaciółka kazała mu przemyśleć sprawę, ale prawda była taka, że nie ma pieniędzy, nie ma domu i siedzi Pati na głowie. Przyjął oferowaną mu pomoc, ale zastrzegł, że nie zamierza być utrzymankiem, mogą być razem, ale on chce być samodzielny i samemu decydować o życiu. Tomek w żadnym wypadku nie miał zamiaru mu niczego narzucać, po prostu chciał im pomóc, chciał dobrze.
Obładowani walizkami, pożegnawszy się z kobietą, poszli w kierunku auta mężczyzny. Tym razem prowadził go blondyn, więc nie błądził tyle ile za pierwszym razem.
Uzgodnili, że jak tylko brunet dostanie dzień wolny, przyjadą tu i załatwią formalności związane z przepisaniem Elizki do innej szkoły. Niby wszystko działo się za szybko, niedawno się poznali i nie wiedzieli jak wspólne mieszkanie wpłynie na ich relacje. Tomek musi ograniczyć się z wulgarnym słownictwem i dostosować swój dom do przyjęcia nowego członka rodziny, bo od dłuższego czasu widział w Podgórskich rodzinę. Chciałby także być nią dla nich. Bał się, że jak pokaże się z gorszej strony to zniechęci do siebie chłopaka a ten szybko go zostawi, tego by nie chciał. Gdyby tylko ta jedna decyzja sprawiła, że Seba stracił wątpliwości i też go pokochał, zamieszkał by u niego na stałe. Ale jak miał mu to powiedzieć? Nigdy się w nikim nie zakochał i nie wiedział co robić. Myśl, że po pracy ma wracać do pustego mieszkania, w którym nikt na niego nie czeka dobijała go. Michał miał rację, potrzebował partnera na stałe. Te wszystkie wyskoki robiące z niego playboy'a były po części ucieczką od samotności. Nie widział tego co przyjaciele. Był ciekaw jak zareaguje Dorota, gdy zobaczy jego chłopaka i młodą, którą coraz bardziej uważał za córkę, dziecko, którego pragnął. Bycie gejem wykluczało posiadanie dzieci, pytanie tylko czy może tak traktować dziewczynkę? Musi porozmawiać o tym z blondasem.
Byli już blisko piekarni kiedy aparat zaczął dzwonić w jego czarnych jeansach. Postawił walizki na ziemi i odebrał.
    - Ty idioto! Ile można do ciebie dzwonić?! Po cholerę ci komórka skoro jej nie odbierasz?!- kobieta nie dawała dojść mu do głosu.
    - Po co dzwonisz?- nagle go olśniło! Umówił się z nimi na dzisiejszy wieczór!
    - Mam pytanie, wolisz wódkę czy wino? Bo ja wolę wódkę, ale dziubasek kazał mi się ciebie zapytać.
    - Dziubasek? A tak na marginesie to ty chyba jesteś w ciąży, nie?
    - No wiesz jak to jest...kieliszek czy dwa mi nie zaszkodzi.
    - Dzisiaj kogoś ci przedstawię- powiedział z uśmiechem i spojrzał wymownie na Sebastiana.
    - Kogo? Twojego nowego kochanka na jedną noc? - zapytała kpiąco, ile ona musi mu powtarzać, że już dawno powinien sobie kogoś znaleźć?
Cholera, czemu oni tak nalegają z tym "ustatkuj się", "zakochaj się i załóż rodzinę"? Mam dwadzieścia pięć lat, do starości mi daleko.
    - Zobaczysz dzisiaj- chciała coś jeszcze powiedzieć ale zakończył połączenie.
Przeszli jeszcze kawałek aż ich oczom ukazał się srebrny Aston Martin Vanquish. Sebastian nie wiedzieć czemu zatrzymał się i wyszczerzył oczy na widok auta. Przyglądał mu się dłuższą chwilę nie mogąc wykrztusić ani słowa.
    - Czy ty nie twierdziłeś, że jesteś zwykłym gościem?
    - Jestem. Nie rozumiem o co ci chodzi?
    - ... Nie ważne... Po prostu pierwszy raz widzę takie boski samochód.
    - Cóż, wiezie mnie od A do B więc nie narzekam- zaśmiał się, po otwarciu pojazdu spakował bagaże do bagażnika.

Podgórski powiedział, że musi poinformować szefa o zmianie miejsca zamieszkania, i że chciałby złożyć wymówienie w trybie natychmiastowym. W nowym mieście znajdzie pracę. Facet był delikatnie mówiąc zdenerwowany, że jego pracownik robi mu taki numer, ale z krzywą miną spełnił jego prośbę na odchodnym mówiąc, że i tak wróci tu w podskokach.
Jaaasne... Lepiej żeby nie.
Blondyn wybiegł z restauracji i szybko znalazł się przy piekarni. Brunet stał oparty o tył auta i gasił papierosa. Mógł tak po prostu stać i się nie ruszać a i tak byłby niesamowicie seksowny. Jest w prost ideałem, nie ma żadnych wad, Bóg stworzył arcydzieło.To niemożliwe, nikt nie jest tak doskonały! Więc co jest z nim nie tak? Ma w sobie cechy, które imponowały chłopakowi, w dodatku akceptuje jego siostrę, gdyby Tom kazałby mu wybierać między sobą a Elizą, wybór byłby oczywisty. Jednak było widać gołym okiem, że mężczyzna lubi dziecko, i nie robi tego by mu się przypodobać.
Podszedł bliżej do wysokiej postaci i spojrzał jej głęboko w czarne niczym węgle źrenice. Były wypełnione gamą emocji i bardzo się z tego cieszył. Parę minut później byli już w drodze. Siedmiolatka zadawała milion pytań. Zastanawiała się czy tam gdzie jadą będą jakieś dzieci, z które ją polubią, bo z kolegami ze szkoły się nie dogadywała. Dorosły przyjaciel nie zamierzał nic zdradzać, w pobliżu domu mieszkało kilka dzieciaków, także ich sąsiedzi mieli dziesięcioletniego syna. Powinno się jej spodobać.

Półtorej godziny później wjeżdżali przez czarną, stalową bramę. Tomek zaparkował samochód tuż przed garażem. Było już ciemno, niebo pokrywały chmury jakby znów zbierało się na deszcz. Podjazd oświetlały dwie lampy zamocowane na ścianie domu. Sebastian z Elizą rozglądali się wokół z podziwem i lekkim szokiem. ONI mieliby zamieszkać w takim pałacu? Tak, dla nich był to niemal pałac. Blondyn przez rodziców nie miał najszczęśliwszego dzieciństwa, chciał oszczędzić tego młodej. Miała czuć się bezpiecznie, nie tak jak on...
Nigdy nie wybaczy tym ludziom!

Bukowski zaprowadził ich do wnętrza, przy okazji od razu mówiąc im gdzie, co się znajduje. Walizki wnieśli do garderoby, a resztę mieli znieść później lub jutro. Wskazał drogę na piętro gdzie ciekawska, choć teraz nieco speszona dziewczynka poszła.
    - Wybór pokoju zostawiam tobie- powiedział i poczochrał ją po blond włosach.
    - To jest ich aż tak dużo?!- zrobiła wielkie oczy.
    - Nie, trzy. Leć!

Po chwili nie było po niej śladu. Mężczyźni usiedli na białej sofie chwilę rozmawiając, Podgórski był zaniepokojony jak przyjaciele jego chłopaka go przyjmą. Interesowało go także czy Tomek ukrywał się czy był jawnym gejem, więc zapytał go. On nie zniósł by ukrywania.
    - Cóż...- podrapał się z zakłopotaniem po karku.- Z początku tak było, głównym powodem byli rodzice, no ale skoro już wiedzą to nie miałoby sensu. Jeśli chodzi o pracę to jest tam paru skurwieli, ale oni gówno mnie obchodzą. Najważniejsze, że moi kumple to zaakceptowali.
    - Rozumiem- na jego twarzy pojawił się uśmiech, był typem romantyka, chciałby kiedyś wyjść na randkę, trzymać się za ręce i całować tak jak robiły to pary hetero, nie powiedział tego mężczyźnie bo bał się, że go wyśmieje.
    - Aaaa!

Nagle do ich uszu doleciał głośny pisk. Dobiegał z piętra, więc nie zastanawiając się dłużej zerwali się na równe nogi i pobiegli do miejsca, z którego dochodził dźwięk. Wpadli do łazienki przepychając się jeden przez drugiego. Rozglądali się, ale nic nie widzieli.
    - Tutaj!
Eliza zawołała obu wyciągając w ich stronę rękę. Leżała plackiem w okrągłej wannie i nie mogła z niej wyjść. Mężczyźni złapali ją i wyciągnęli.
    - Eliza!- chłopak zgromił siostrę spojrzeniem.
    - Przepraszam, ale chciałam zobaczyć co tu jest i...i wpadłam.
    - Nic sobie nie zrobiłaś?- zapytał z troską brunet próbując się nie roześmiać. Nie miał pojęcia jak można wpaść do wanny.
    - Nie...
    - Co to za miejsce?- Seba rozglądał się ze zdziwieniem na twarzy olbrzymiemu pomieszczeniu. Było tak wielkie jak jego salon.
    - ... Moja sypialnia- powiedział kpiąco Tomek.- Czy nie widać, że to łazienka?
    - Ale ona jest...ogromna! Cholera jakie echo...

* * *

Tomek otwierał właśnie drzwi przybyłym gościom. Od razu było słychać śmiech, w gratulacje dla przyszłych rodziców. Sebastian siedział jak na szpilkach, zaś jego siostra reprezentowała stoicki spokój. Posłała mu perlisty uśmiech by dodać otuchy, ważnym było dla niego by przyjaciele jego partnera go polubili. Bukowski przyniósł i postawił na zastawiony, szklany stół trzy butelki wódki i jedną czerwonego wina.
Usłyszał kroki i rozmowę.
    - No to może wyjaśnisz nam to o czym rozmawialiśmy ostatnio? Poznałeś kogoś ty cholerny podrywaczu?- zadrwił Michał a żona szturchnęła go w ramię.
    - Mam nadziej, że tak, bo chyba nie chcesz być na starość sam, co Tomusiu?
    - Śmiej się, śmiej wiedźmo.

Dziewczynka wstała i poszła przywitać się z gośćmi, Podgórski stanął przy swoim chłopaku i został przez niego objęty w pasie. Małżeństwo przekroczyło przedpokój. Kobieta ubrana była w granatowe spodnie i czerwony top z dekoltem ładnie eksponującym jej piersi. Blond opadały jej na ramiona i okalały rumianą twarz wyrażającą ocean szczęścia. Mężczyzna miał na sobie czarną koszulę i podobnego koloru spodnie oraz ciemne włosy postawione na żel. Seba poczuł się źle, przecież on tu nie pasuje, ma dwadzieścia trzy lata a ubiera się okropnie. Nawet teraz nie pomyślał by jakoś się ubrać, w przetartych spodniach i za dużej o dwa rozmiary dresowej bluzie z kapturem czuł się źle przy tak świetnie wyglądającym Tomku. Jakby nie był jego wart.
    - Dobry wieczór!- powiedziała na przywitanie siedmiolatka a para gdy ją zobaczyła stanęła w wejściu do salonu w niemałym szoku. Nogi im wrosły w podłogę bo takiego widoku się nie spodziewali. Usta im się otwierały i zamykały, przypominali wyjęte z wody ryby.
    - Ttttoomek...- ledwo wyjąkała Dorota- cco to za dziecccko?
    - Nazywam się Eliza- powiedziała i założyła za ucho spadający na czoło kosmyk włosów.
    - Tomek! Skąd masz dziecko!- Kubickiej nerwy puściły i szybko dopadła do przyjaciela. Już drugi raz w ciągu pięciu minut stanęła jak wryta i wytrzeszczała oczy, a powodem był przystojniak, który obejmowany był przez bruneta.
    - Właśnie ich chciałem wam przedstawić- zabrał głos by nie było niedomówień.- To jest Sebastian i Elizka. Teraz odpowiem na twoje pytania z przed kilku tygodni. To u nich mieszkałem.

Starszy brunet usłyszawszy to posłał ciepłe spojrzenie do dziewczynki i przywitał się z nią. Oboje weszli do salonu. Widzieli jak kobieta z uwagą przygląda się Sebie i Tomkowi. Nagle rzuciła się z pięściami na przyjaciela.
    - Ty matole! Dlaczego nie powiedziałeś mi od razu! Umierałam z ciekawości! Zasługujesz na śmierć w męczarniach, ty zdrajco, idioto, kretynie! Ach!
    - Oj! zabierz ode mnie te wariatkę!- krzyknął do Michała.
    - Haha, zasługujesz na karę, za to jakie miałem z nią piekło w domu. Nic tylko " kim jest facet Tomka!". 24 godziny na dobę tego słuchałem, stary!- zaśmiał się i podszedł do nieco zestresowanego blondyna. Wyciągnął do niego zachęcająco rękę.- Michał.
    - Seba- wymienił uścisk z nowym znajomym.

Po chwili dołączyli do nich Dorota i Bukowski, którzy się uspokoili. Ona także przywitała się z nowym partnerem przyjaciela i bardzo się cieszyła z takiego obrotu spraw. A małą dziewczynkę polubiła od razu, poczuła w niej pokrewną duszę. Teraz siedzieli na sofie w czwórkę a kobieta trzymała na kolanach Elizę. Jej mąż rozlewał każdemu po kieliszku.
    - Więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło- obrysowała wzrokiem obu mężczyzn i uśmiechnęła się z przekąsem. Widząc jak blondyn nie może się rozluźnić przybliżyła się do niego i klepnęła w plecy.- Sami swoi! Wyluzuj się!
    - Eli! To nie dla dzieci!- krzyknął gdy zauważył jak bierze butelkę z alkoholem i przystawia do buzi.- Zaraz dam ci soku.
    - Haha daj jej spróbować- zażartował partner- chłopak poszedł do lodówki i wyjął z niej sok pomarańczowy.
    - Dzięki Sebuś- upiła łyk i oblizała słodkie usta.
    - "Sebuś"? A nie tato?- zapytał Michał a usłyszawszy to, blondyn zakrztusił się trunkiem. Zmieszany spojrzał na nowego znajomego.
    - Wiesz, ja nie jestem jej ojcem. Taki stary to chyba nie jestem, co?- zaśmiał się.- Eli to moja młodsza siostra.

Wszyscy wpadli w głupawkę, śmieli i żartowali. Dużo rozmawiali o nowym dziecku małżeństwa, którego już nie mogą się doczekać. Wtedy Tom dogadał im, że jeszcze będą mieli dosyć bezsennych nocy i ciągłego budzenia się za płaczem. Mówili o pracy, o filmach, które niedawno oglądali lub o innych zwyczajnych rzeczach. W połowie brat wygonił siedmiolatkę do kąpieli, z którą miała mały problem, a raczej w obsługą w nowym domu, po małej interwencji bruneta było dobrze, i w końcu poszła spać. To, że są w nowym mieszkaniu nie znaczy, że przestanie się słuchać dorosłego, już dużo sprawiła mu problemów swoją osobą i nie chciała by ją znienawidził. Dorośli jeszcze kilka dobrych godzin się bawili, aż w końcu Dorota przypomniała balującym mężowi i przyjacielowi, że następnego dnia muszą wstać do pracy. Zepsuła tym cały nastrój.
Po opuszczeniu przez gości posiadłości mężczyźni jeden po drugim wykąpali się. Brunet sprawdził czy jego mała przyjaciółka grzecznie śpi i gdy się upewnił, z szerokim bananem na twarzy zaprowadził partnera do ich sypialni. Blondyna zadziwiła ta biel w całym pomieszczeniu, ale dodawała jej niesłychanego uroku.

Musiał być szczery sam ze sobą i przyznać, że chciałby już do końca życia budzić się i zasypiać w ramionach Tomka.

niedziela, 19 lipca 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 12

Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania.



ROZDZIAŁ 12


Zestresowany przymusową spowiedzią Sebastian ciężko opadł na złożone łóżko. Rozmasował znużoną twarz dłońmi i z lekką obawą i błaganiem w oczach zerknął na mężczyznę przed nim. Jego ubranie było nadal wilgotne. Chłopak zaczął zastanawiać się dlaczego aż tak zmoknął, szukał go po ulicach w taką pogodę? Dlaczego komuś takiemu jak Tomasz zależy na kimś takim jak on?
* * *

Bukowski przyglądał się to pomieszczeniu, to Sebie. Chłopak wyglądał nie najlepiej, przez chwilę nawet zrobiło mu się głupio, że wyciąga od niego siłą prywatne informacje, ale poczuł ponowną złość przypomniawszy sobie kobietę z poprzedniego lokum. Lodowate ciarki przeszły mu po plecach i wzdrygnął się na myśl wielkich, wysmarowanych krwistą czerwienią ustach kształtem przypominające gąsienicę.
W pokoju oprócz łóżka, dwóch szaf i dużego okna było z pięć walizek. Na nich zatrzymał wzrok nieco dłużej. Znów powróciły pytania dotyczące rodziny blondyna i wiele innych, i nie będzie kłamał, że nie obchodziła go odpowiedź.
    - Ja... mam mały problem z rodzicami... Nie chce wchodzić w szczegóły, ale kilka lat temu wyprowadziłem się od nich i zabrałem Elizkę. Żadna ciotka, ani wujek nie chcieli mieć z nami nic wspólnego... Więc... Ogółem sytuacja jest nieciekawa, na tym skończmy- przez chwilę brunet trawił słowa kochanka i doszedł do wniosku, że raczej nie kłamie, ale i nie mówi mu całej prawdy.
Niech mu będzie, ale i tak się dowiem, od niego albo nie.
    - Ty też nie powiedziałeś o sobie wszystkiego- odparł zmieszany chłopak.
    - Co masz na myśli?- zdziwił się.
    - Ja praktycznie nic o tobie nie wiem. Twoja przeszłość? Skąd pochodzisz? Czym się dokładnie zajmujesz? Gdzie mieszkasz? Ode mnie oczekujesz szczerości a co z tobą?- jego twarz przybrała wyraz złośliwego uśmieszku, właśnie toczył niemą walkę z czarnymi źrenicami.
    - ... Cóż, co tu dużo mówić? Moja matka jest baletnicą, a ojciec klaunem, miałem super dzieciństwo i mieszkałem w cyrku. Wyniosłem się z niego gdy starsi kupili niedźwiedzia, których się boję. Obecnie mieszkam pod mostem przy rzece... Pasuje?
    - Ten sarkazm nie był potrzebny... Widziałem cię w telewizji. Uznałem, że skoro nie dorastam ci do pięt powinienem zerwać z tobą znajomość, bo ona zepsułaby ci wizerunek- powiedział poważnie.
Tom analizował wszystko co usłyszał i kurwa, nie wierzył. Czy dla wszystkich opinia publiczna jest najważniejsza?! Wygląda na to, że Podgórski oglądał wiadomości, w występie których został zmuszony. Pomyślał sobie coś w stylu "Nie pasujemy do siebie bo jest nadziany", bo skoro go ignorował to nie zależało mu na pieniądzach. Już on mu przemówi do rozsądku!
    - Nic mnie nie obchodzi opinia publiczna! Moi rodzice mają obsesje na punkcie "wizerunku", ale po mnie to spływa! Dlaczego tego nie rozumiesz? Masz mnie za jakiegoś potwora?
    - Ja po prostu nie chcę byś myślał, że jestem z tobą bo chcę pieniędzy.
    - Wiem, że nie jesteś. Czemu miałbym tak pomyśleć?- podparł się w boki, ta rozmowa staje się niezmiernie irytująca, w dodatku zaczęło burczeć mu w brzuchu, dobrze, że Seba tego nie słyszy, bo spaliłby się ze wstydu.
    - Ja w odróżnieniu od ciebie jestem biedny... Da się to zauważyć gołym okiem, pracuję, ale nie wystarcza mi na wszystko... Nie chcę żebyś...
    - Doskonale rozumiem. Nie chcesz współczucia i litości, ja też bym nie chciał. Wolałbym zaharowywać się na śmierć, niż poprosić kogoś o pomoc, ale to ja. Ty masz Elizę i musisz dbać o nią.

Wymienili ze sobą jeszcze parę zdań i wrócili do dziewczyn siedzących w sąsiednim pokoju. Patrycja zaparzyła mężczyźnie kawę i podała mu kawałek ciasta. Od razu mu posmakowało, komplementował ją, zachwalał i mówił jakie jest pyszne zerkając na rumieniącego się ogniście blondyna. Wtedy ujawniła prawdziwego autora tego owocowego arcydzieła. Dowiedział się także, że Sebastian pracuje w restauracji jako kucharz. Gotowaniem mu zaimponował, nie miał pojęcia, że jest na świecie mężczyzna potrafiący z taką precyzją dopasować do siebie smaki. Co prawda jadł obiady, które przynosił chłopak ale nie miał pojęcia, że on je gotował. Robił to w barze, przy okazji przyrządzając dania dla gości.
Jak tylko usiadł w fotelu siedmiolatka natychmiast wdrapała się na jego kolana, a on ją wyściskał jakby nie wiedzieli się co najmniej kilka lat. Właśnie takie zachowanie podobało się Podgórskiemu, któremu imponował, kompletnie nieświadomie. Lubił rozbrykanego dzieciaka i już.
    - A wiesz Tomek, ja w szkole będę miała kilka dni wolnego! Nie będę musiała się uczyć!- dziewczynka wierciła się na jego kolanach i wcinała kolejny kawałek ciasta.
    - Haha, ja też nigdy nie lubiłem szkoły.
    - A jakie miałeś oceny? Bo Sebek mówi, że moje mogłoby być lepiej.
    - Emm... najgorsze nie były- podrapał się po karku.- Lepiej mi szło w szkole wyższej...
    - Serio?- zainteresowała się Patrycja.- Jaką skończyłeś?
    - Hmm... Nie bardzo interesowało mnie do jakiej szkoły trafię, byleby mieć wykształcenie średnie. Za wszelka cenę chciałem być strażakiem. Upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu, spełniłem swoje marzenie i zrobiłem rodzicom w brew. Gdy się dowiedzieli jaką decyzję podjąłem odnośnie przyszłości matce przybyło zmarszczek, a ojcu ubyło włosów- roześmiał się.
    - Haha, musiałeś poważnie ich zdenerwować. Ciężko jest?
    - Jeśli jesteś wytrzymała, odporna na stres i pracujesz dobrze w grupie nie jest źle. A ty?
    - Ja skończyłam jedynie zawodówkę, ale daję radę. Sebuś podobnie jak ty chce spełnić swoje marzenie- poklepała po ramieniu czerwonego jak burak chłopaka.
Ty wredna babo, nie opowiadaj mu tak o mnie bo się ze wstydu spalę! Z resztą to nie jego sprawa!
Na dworze pogoda się nie poprawiała, lało okropnie a Tomek nie zamierzał wychodzić z domu nowej znajomej narażając się na przeziębienie. Z każdą minioną godziną zły humor narastał, ale starał się tego nie okazywać.
    - Cholera!- powiedział na głos, całkowicie zapominając o obecności dziecka.- Przepraszam, po prostu trochę inaczej to sobie zaplanowałem... Nie będę mógł przyjechać przez jakiś czas z powodu roboty, pewien idiota wmanewrował mnie w przygotowania festiwalu. A i ty będziesz zajęty- przyglądał się z przygnębieniem swojemu nowemu chłopakowi.
    - Noo... W dodatku, jak widzisz pomieszkuję u Pati...

Brunet zaczął intensywnie myśleć. Jak sprawić by mogli się spotykać, uwzględniając Elizę, a kilometry i ich codzienne zajęcia w tym nie przeszkadzały. Dziecko musi chodzić do szkoły, oni muszą pracować, a czasu brak.
Dostaje dwa dni wolnego, ale bardzo nieregularnie, Sebastian pracuje cały tydzień. Cholera! Co mam zrobić?!- usilnie starał się coś wykombinować. W grę wchodziło również lokum, w którym rodzeństwo musiało mieszkać...
Właśnie go olśniło! Wpadł na świetne rozwiązanie, choć bardzo ryzykowne w wykonaniu i był pewien, że blondyna nie będzie łatwo przekonać. Plan był też nieco samolubny. Wstał z fotela wcześniej puszczając siedmiolatkę. Podszedł do okna, opady ustawały, a zza szarych chmur pokazywały się pierwsze promienie słońca, niektórzy ludzie wychodzili na dwór chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza. Odwrócił się tyłem do okna.
    - Mam pewien pomysł...- zaczął niepewnie.- Zamieszkajcie u mnie- blondyn usłyszawszy te słowa zakrztusił się ciepłą herbatą.
    - Ooszalałeś?!- poderwał się z siedzenia, gdy dotarło do niego, że ten facet mówi całkowicie poważnie.
    - Wiem co o tym myślisz, ale spójrz na to z innej strony.
    - Z jakiej kurwa! Wiesz jaka to samolubna i egoistyczna decyzja?! Pomyśl chwilę człowieku! Nawet jeśli bym się zgodził, a tego robić nie zamierzam, to weź pod uwagę szkołę Elizy i moją pracę.
    - W której zarabiasz grosze.
    - Sebuś- wtrąciło się dziecko- przeprowadzamy się?
    - Nie!- zaprzeczył kategorycznie.
    - Tak!- Tomek szedł w zaparte, nigdy nie wypuszczał czegoś co wpadło mu w ręce i chciał by zostało.

Kłócili się zażarcie, Bukowski stawiał na swoim bombardując błękitnookiego argumentami mając nadzieję, że przekona uparciucha. Sebastian próbował mu udowodnić, że nie ma racji i sam świetnie sobie poradzi ze znalezieniem mieszkania. Wiedział, że nie byłoby to proste, ale i tak będzie musiał coś wymyślić. W tym miasteczku Patrycja jest jedyną osobą, która go lubi, oczywiście z wzajemnością. Ludzie w tutaj patrzyli na nich krzywko z kilku powodów. Po pierwsze był homoseksualistą, po drugie nie mieli rodziców, to najwyraźniej wystarczyło by niektórzy omijali ich szerokim łukiem. Najbardziej bolało go, gdy dzieciaki ze szkoły zaczepiali jego siostrę, dokuczali jej a inni rodzice nic sobie z tego nie robili, co więcej zabraniali swoim pociechom bawić się z młodą Podgórską. Krew go wtedy zalewała, jednak nie mógł nic poradzić i często martwił się o dziewczynkę. W dodatku było mu wstyd, że nie ma kasy na zakup ubrań, które podobałyby się Elizie. Nie mógł jej rozpieszczać jak zawsze pragnął, marzył by dać jej cudowne dzieciństwo, którego on nie miał, ale jak miałby to zrobić?

    - Ej! Dosyć!- głos zabrała wkurzona kobieta.- A może zapytalibyście najpierw ją?! Mężczyźni to gatunek samych idiotów- westchnęła.
Obaj podeszli do dziewczynki i uklękneli przed nią. Popatrzyła na nich i poklepała po głowach. Wydawali się jej rycerzami, którzy mieli za zadanie ją chronić.
    - Elizo, Tomek chce żebyście się do niego wprowadzili, ale twój brat się nie zgadza- tłumaczyła.- Chcą byś powiedziała im czy chciałabyś mieszkać u tego pana- wskazała na Bukowskiego.
    - ...Jesteście razem?- wskazała na mężczyzn palcem, chociaż domyślała się prawdy. To że ma siedem lat nie znaczy, że nic nie zrozumiała z tych głupawych uśmieszków i przypadkowych dotknięć, oni mają ją chyba za nierozgarniętą.
    - A co jeśli tak?- Tomek wybawił partnera od kłopotliwego pytania.
Dziecko potrząsnęło głową, lubiła bruneta i chciała spędzać z nim więcej czasu, tak jak chciała tego dla brata. Wiedziała jak się stara urządzić jej pełen miłości dom zaniedbując siebie. Czuła się także winna bo zepsuła mu poprzedni związek.
    - A co ze szkołą?- twarz Seby pobladła, czy ona zamierzała się zgodzić z Bukowskim?!
    - Na razie masz wolne, a niedaleko mojego domu jest szkoła. Ile to przepisać i dostarczyć odpowiednie papiery?- spojrzał kpiąco na blondyna. Już on mu pokaże, zawsze otrzymywał to co chciał. A chciał błękitnookiego.
    - Blacisku plosee... - zrobiła miną zranionego zwierzątka próbując zagrać na emocjach brata. Nawet ją denerwowała głupia męska duma. Widziała, że Sebastian chciałby być blisko bruneta, ale nie przyznałby się do tego. Zawsze sobie wszystkiego odmawiał, teraz ona weźmie sprawy w swoje ręce i przekona uparciucha. Już oczami wyobraźni widziała siebie i dwójkę mężczyzn spędzających z nią czas, tak jakby miała mamę i tatę.
Starszy z mężczyzn z powrotem usiadł w fotelu i przyglądał się kobiecie. Puścił jej oczko, a ta wiedziała co to oznaczało. Mądra, nawet trochę za bardzo jak na swój wiek Eliza tłumaczyła blondynowi, że będzie dobrze, a on w rzeczywistości nie chce siedzieć przyjaciółce na głowie.
Mała miała rację, ale za to będzie siedział na głowie Bukowskiemu, co z tego że byli parą, nadal uważał, że to trochę za szybko się dzieje. Że nie zna do końca gościa, on nie zna jego a już zachowują się jak nowożeńcy. Podzielił się swoimi obawami z partnerem, a ten zgromił go wzrokiem. Powiedział, iż przemyślał wszystko i nie robił niczego pochopnie, była to prawda. Sprawa Podgórskiego spędzała mu sen z powiek, a teraz nareszcie może mieć kochającą się rodzinę. Czy kochał blondyna? Naturalnie, czy mu to powiedział? Niestety...

niedziela, 12 lipca 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 11

Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania.



ROZDZIAŁ 11


Tak jak postanowił sobie poprzedniego wieczoru, wczesnym popołudniem zapakował swój tyłek w Astona Martina i pojechał złożyć niezapowiedzianą wizytę swojemu ignoranckiemu znajomemu i pewnej uroczej pannicy, która była jedyną kobietą, poza Dorotą, jaką bez obaw wpuściłby do domu. Było w miarę ciepło więc założył czarne jeansy i białą koszulę na 3/4.
Musi pokazać Podgórskiemu, że jego się nie ignoruje. On się tu stara nie bzykać na prawo i lewo z poczucia jakiegoś dziwnego obowiązku, a ten nie wiadomo co robi, bo na pewno nie odpisuje mu na wiadomości! Wiedział, że żaden z nich nic sobie nie obiecywał, nic nie przysięgał, ale i tak bolało go, że dla Sebastiana ta znajomość mogła być przelotna. Ot przespali się raz i na tym koniec.
Zawsze był raz! Jedna jedyna noc i tyle, nic więcej. Więc czemu teraz jest inaczej, dlaczego nie mogę o nim zapomnieć?!- zacisnął dłonie na kierownicy aż mu kostki pobielały. Wkurzał się coraz bardziej. Droga dłużyła się niemiłosiernie w dodatku, w połowie zaczął padać deszcz utrudniając mu widoczność. A zapowiadał się taki ładny dzień. Niepotrzebnie się spieszył, jak na odpowiedzialnego człowieka powinien być ostrożny, by nie spowodować jakiegoś tragicznego wypadku. Teraz jednak kierował się złością i swoją nadpobudliwością, która ujawniała się rzadko, ale w pełnym stadium mocy.
W miasteczku, w którym ostatnio był dziesięć dni temu także padał deszcz. Niebo było pokryte grubymi warstwami burzowych chmur. Na ulicach było prawie pusto. Teraz już jechał powoli rozglądając się w poszukiwaniu odpowiedniego adresu.
Mam cię- ucieszył się w myślach, bo nie musiał zbyt długo szukać bloku. Trochę się pomylił...
Zaparkował auto przy czynnej piekarni, z której wydobywały się przepyszne zapachy. Nie zwracając najmniejszej uwagi na pogodę wyszedł i skierował się do niebieskiego bloku.
Po chwili stał przed drzwiami i czekał aż właściciel mu otworzy. Pragnął widzieć jego zdziwioną minę i te cudowne oczy. Był nad wyraz ciekaw jego reakcji.
    - Słucham pana?- w drzwiach pojawiła się, ku JEGO zdziwieniu, może trzydziestoletnia kobieta z ciemnymi, krótkimi, kręconymi włosami.

Stał tam jak kołek i nie wiedział co powiedzieć, nie tak to sobie zaplanował. Nie spodziewał się zastać w mieszkaniu kobiety, a raczej Sebastiana.
Co tu się kurwa dzieje?! Gdzie on jest?! Dobra... uspokój się...
    - Dzień dobry, przyjechałem do przyjaciela. Mieszka...znaczy mieszkał tu. Zna go może pani, Sebastian Podgórski? Ma młodszą siostrę...
    - ...Tak znam tego chłopaka, a o co konkretnie chodzi?- odpowiedziała po chwili ciszy lustrując pożądliwym wzrokiem bruneta, co nie uszło jego uwadze. Wzdrygnął  się i szybko dodał:
    - Chciałem zrobić małej niespodziankę i nie mówiłem, że przyjeżdżam, ale z tego co widzę...
    - Wyprowadzili się.

Jak to wyprowadzili? Przecież jeszcze tydzień temu tu byli, więc dlaczego dziś? Coś jest nie tak, a on się dowie co! Zmierzwił ręką swoje czarne jak noc lekko, wilgotne włosy i oparł się subtelnie o framugę. Pokazał swoje lśniące ząbki i zwilżył językiem usta. Kobieta wpatrywała się w niego jak zaczarowana, pożerała wzrokiem każdą, nawet najmniejszą komórkę ciała- jej zdaniem- bożyszcza. W końcu uśmiechnął się szelmowsko i grzecznie zapytał czy wie gdzie się wynieśli.
    - Cóż- nie mogła się napatrzeć na tego przystojniaka- ten chłopak wynajmował ode mnie to mieszkanie, ale nie płacił czynszu przez kilka miesięcy, a ja także muszę zarabiać...
    - To zrozumiałe droga pani- dotknął poufale jej szczupłego ramienia.
    - Nie wiem gdzie się wyprowadzili, ale wiem gdzie pracuje- zaprosiła go gestem do środka. Odrobinę się obawiał czy nic mu nie zrobi, ale nie wydawała się silna więc w najgorszym wypadku może uciec.

Podeszli do dużego okna znajdującego się przy czerwonej sofie, na której  kochał się z Sebastianem. Na sekundę jego myśli popłynęły w innym kierunku, ale szybko je naprostował. Wskazała mu restaurację po drugiej stronie ulicy. Znał ją. Uścisnął w podzięce ręce kobiety proponującej mu kieliszek wina, ale odrzuciwszy ofertę pośpiesznie zbiegł na parter i pognał do miejsca pracy chłopaka.
Mało brakowało a mógłbym skończyć jako ofiara gwałtu. Dobrze, że nie proponowała czegoś jeszcze bo chyba bym zwrócił.


* * *


Z nieba wciąż padał deszcz, zdawało mu się, że zaczyna grzmieć i błyskać się. Tomek ledwo trzymał nerwy na wodzy. Wyszedł z cholernej restauracji, w której cholerny kierownik poinformował go, że cholerny Podgórski wziął dzisiaj cholerne wolne i nie pojawił się w pracy. Więc był cholernie wkurwiony na obecny stan rzeczy. Przy ludziach siedzących w środku grał spokojnego mężczyznę, który szuka przyjaciela, gdy w rzeczywistości był nieziemsko zły i jak tylko wyszedł z jadłodajni i znalazł się przy srebrnym cacku kopnął jedno z kół. Mimo, że właściciel przybytku dał mu adres przyjaciółki blondyna, u której z pewnością był, to nie miał bladego pojęcia gdzie to jest. Nie znał okolicy poza tą gdzie najczęściej przebywał.
    - Szlak mnie zaraz trafi!- oparł się o mokre drzwi, jakimś cudem odpalił papierosa zmoczonego przez opady i pociągnął. Wypuścił dym nosem próbując się uspokoić.

Po dziesięciu minutach stania na dworze był cały mokry, a biała koszula nieprzyjemnie kleiła się do umięśnionego ciała. Gęste włosy opadały mu na czoło, więc co chwilę je przeczesywał dłońmi. Zgasił fajkę i na pieszo zaczął szukać odpowiedniego adresu dziewczyny. Przechodził przez park, dopytywał się napotkanych ludzi, ale jedni mówili mu: "Idź w lewo" drudzy w prawo i koniec końców wylądował przed jakąś szkołą.
Przechodząc ulicą naprzeciw budynku edukacji w oczy rzuciły mu się liczby, właśnie te, których szukał. Wbiegł zmarznięty na klatkę schodową. Na samej górze znalazł kolejną magiczną liczbę. Zmierzwił przesiąknięte do cna wodą włosy i zapukał kilka razy. Teraz musi się udać! Oparł się łokciem o framugę, a drugą ręką podparł się w bok i czekał aż ktoś raczy mu odpowiedzieć. Po chwili drzwi się uchyliły i stanęła w nich młoda dziewczyna.


* * *

Właśnie kroiła zrobione przez przyjaciela ciasto, gdy w mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi. Odstawiła talerze, przeszła przez pokój, gdzie siedziało rodzeństwo i dotarła do przedpokoju. Otworzywszy drzwi jej wzrok spotkał zmokniętą postać przystojnego młodego mężczyzny. Pod obcisłą, prześwitująca koszulą rysowały się imponujące mięśnie. Krople spływające z głowy wytyczały sobie ścieżkę na twarzy bruneta. Patrycji szczęka trzasnęła o podłogę, oczy błądziły po torsie, nogach gościa wracając z powrotem do czarnych źrenic. Ocknęła się z zamroczenia gdy mężczyzna przemówił:
    - Witam, nazywam się Tomek, czy zastałem Sebastiana Podgórskiego?- na dźwięk imienia przyjaciela dziewczyna od razu wiedziała z kim miała do czynienia. Uśmiechnęła się szczerze i przytaknęła mężczyźnie, a ten odetchnął z ulgą.
    - Sebek! Masz gościa! Seks na dwóch nogach przyszedł!- zawołała chłopaka i jeszcze raz objęła wzrokiem sylwetkę adoratora jej przyjaciela.
    - Że kto przyszedł?!- zdziwił się, ale dźwignął się z kanapy i pojawił się na korytarzu. Na widok zmokniętego Tomasza zrobiło mu się gorąco, włosy stanęły dęba, a oczy zaszły mgłą pożądania.
Aaa... to o to chodziło jej z tym seksem!- przeszło mu przez myśl.
Żaden z panów się nie odezwał, więc Patrycja jedyna przytomna zaprosiła gościa do środka. Dała mu duży ręcznik żeby mógł się wytrzeć. Po chwili dołączyła do nich zaciekawiona sytuacją Eliza.
    - Kto przyszedł?- zapytała wychylając głowę z sąsiedniego pokoju,  a gdy zobaczyła swojego dorosłego przyjaciela pisnęła i przytuliła się do niego.- Tomek!
    - Cześć księżniczko- uścisnął ją lekko by i ona nie stała tu mokra.
    - Tomek... co tu robisz?- odezwał się nieco zmieszany takimi nagłymi odwiedzinami blondyn.
Kobieta jakby szóstym zmysłem wyczuła gęstniejącą atmosferę i wskazała swoją sypialnię do przeprowadzenia rozmowy. Drzwi się za nimi zamknęły, a kobieta zaprowadziła siedmiolatkę przed telewizor puszczając muzykę, by choć odrobinę zagłuszała ostrą wymianę zdań, której się spodziewała.
Stali na przeciwko siebie i mierzyli się wzrokiem. Podgórski powtórzył swoje pytanie z przed chwili. Brunet posłał mu złośliwy uśmiech.
    - Po co?... Żartujesz sobie ze mnie?!- podniósł głos, teraz wszystkie emocje wracały ze zdwojoną siłą i musiały znaleźć ujście.- Nie odpisujesz na moje smsy! Nigdy nawet nie wykonałeś pierwszego kroku i nie zadzwoniłeś! Tyle razy pytałem się o Eli! Jeśli nie chciałeś ze mną gadać to trzeba było jej pozwolić! Ona pewnie nie ma nawet o tym pojęcia, prawda?!- chłopak opuścił głowę czuł się winny, ale chciał zerwać wszystkie kontakty z tym mężczyzną.- Nie raczyłeś dać mi żadnego znaku! Mówiłem ci, że cię lubię i chciałbym się z tobą widywać, ale ty mnie zlewałeś cały czas! A mnie się nie ignoruje!
    - Przepraszam, ale...
    - Seba, cholera, tu nie ma żadnego ale. Myślałem, że ci się podobam! Aż tak ci źle ze mną było?
    - ...Nie...

Na taką odpowiedź liczył. Podszedł do blondyna i zaborczo wpił mu się w usta. Całował go brutalnie, a chłopak nie pozostawał pasywny, oddawał pieszczotę z pasją. Tomek wdarł się do wnętrza jego ust i penetrował je swoim organem zapraszając do namiętnego tańca. Starszy z mężczyzn objął w pasie młodszego i przyciągnął do torsu. Sebastian jęknął w gorące wargi i przygryzł dolną z nich. Wczepił dłonie w czarne, delikatne i wilgotne włosy. Nie mogli oderwać od siebie rąk. Patrycja zaalarmowana przytłaczającą ciszą poszła sprawdzić czy się tam nie pobili. Zapukała dla pewności, ale żaden tego nie usłyszał, więc siłą rzeczy przyłapała ich na długim, czułym pocałunku. Dopiero gdy odchrząknęła dając o sobie znać odwrócili się w jej stronę.
    - Widzę, że szybko się pogodziliście- zaśmiała się perliście.
    - Nie do końca. Seba o co chodzi z tym cały mieszkaniem?
    - Ty...byłeś tam?
    - To chyba logiczne, nie?- powiedział z przekąsem.
Kobieta dała im jeszcze chwilę prywatności, aby przyjaciel wyspowiadał się - jak sądziła -nowemu chłopakowi, ze swoich grzeszków. Dziewczynka pomogła jej pokroić ciasto, które potem wyłożyły na stół.
Blondyn nie wiedział od czego zacząć. Jak miał mu powiedzieć o swoich rodzicach? A może na razie pominie ten szczegół? Ale czy dobrze jet zaczynać związek od kłamstwa?



niedziela, 5 lipca 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 10

Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania.




ROZDZIAŁ 10

Program się skończył a on odetchnął z ulgą. Matka rozmawiała chwilę z panią Sylwią, ojciec z producentem, więc on niepostrzeżenie zwiał do domu. Z satysfakcją zdjął garnitur w zamian zakładając koszulę polo i jasne jeansy. Było po jedenastej, a że specjalnych planów nie miał, wyszedł za dom do ogrodu i położywszy się na leżaku zaczął czytać książkę. Kupił ją jakiś czas temu, jednak nigdy nie miał czasu by zabrać się za czytanie. Był to kryminał z romansem w tle, oczywiście parą byli homoseksualiści. Pociągał go taki rodzaj lektur i nie wstydził się tego. Naturalnie w salonie na półce do tego przeznaczonej były jeszcze opowieści przygodowe, horrory, fantasy, naukowe i historyczne. Typowe zajęcia kawalera, chociaż czasami żałował tego statusu. Jednakże nie potrafił związać się z kimś na poważnie, bo zawsze coś szło nie tak.
A gdybym związał się z Sebastianem?- przemknęło mu przez myśl.- On jest inny niż wszyscy... Ale co o mnie myśli?
Sięgnął do kieszeni z tyłu spodni i wyciągnął telefon. Nie działał pod wpływem chwili był tego pewien, przemyślał sobie wszystkie "za", bo "przeciw" nie znalazł i napisał do blondyna.

Siema Seba, co tam słychać?
Czy wszystko u was w porządku?
Jak ma się Eliza?

Co chwilę zerkał na wyświetlacz urządzenia, jednak ono milczało denerwując tą ciszą właściciela. W pewnym momencie go olśniło i przypomniał sobie, że Seba z pewnością jest w pracy. Czy on jest głupi czy co? Zachowuje się jak zakochany nastolatek, który czeka aż dziewczyna zgodzi się pójść z nim na randkę. Odbiło mu, kompletnie odbiło. Przecież każdy musi zarabiać na życie, a Podgórski ma jeszcze na wychowaniu siostrę, oczywiste, że dziś może nie mieć dla niego czasu.

* * *

Ta sytuacja doprowadzała go do szału! Nie mieć czasu dzień, dwa, ale przez cały cholerny tydzień?!
Nie pisał do blondyna rano, bo wstawał o szóstej i nie chciał budzić jego, jednak wysyłał mu wiadomości po powrocie do domu. Był także pewny, że chłopak nie był w pracy bo znał jego grafik... Cóż, coś zawsze mogło się w nim zmienić, ale wątpił w to. Ten dzieciak jawnie go ignorował, co podnosiło mu ciśnienie. Zazwyczaj to on kończył znajomość, ale tym razem nie denerwował się bo jego duma uległa zniszczeniu. Chodził nabuzowany, bo myślał, że między nimi coś zaiskrzyło, coś wyjątkowego czego nie czuł przy nikim innym. Czyżby się pomylił co do odczuć Sebastiana?
W pracy wszyscy schodzili mu z drogi, nikt nawet nie próbował żartować z jego byłej niedoszłej. Aż po kilku dniach nieobecności pojawił się Ziaja. Ten to tylko wszedł do ich pokoju i otworzył usta a prawdziwa kurwica brała bruneta. Zapytał dlaczego chodzi taki wkurwiony, a gdy nic nie odpowiedział, Przemek powiedział specjalnie głośniej: "Pewnie dawno nie miał dupy w łóżku". Wszyscy parsknęli śmiechem, a obiekt drwin miał ochotę ich rozkwasić. Krew wrzała, powieka dygotała i był bliski wybuch tak silnego jakiego nikt się nie spodziewał. Po części Przemek miał rację, a po części był po prostu zły na błękitnookiego.

* * *
Wrócił wyczerpany z kolejnej w tym tygodniu akcji w postaci wypadku drogowego. Ten tydzień był pracowity, stres, złość, irytacja, zmęczenie i frustracja seksualna robiły swoje. Coraz częściej łapał się na myśleniu o Sebie jak partnerze, z którym się pokłócił o "Co dziś na obiad?".
Kryminał zaczęty niedawno skończył w dwa dni. Nudził się potwornie, zabrał się za sprzątanie w domu, by znaleźć sobie jakieś zajęcie.
Nagle z sypialni usłyszał dźwięk telefonu. Pobiegł do pomieszczenia w nadziej, że to blondyn.
    - Halo?- zapytał kryjąc wewnątrz nadmierny entuzjazm.
    - Cześć stary- odezwał się radośnie Michał.
    - Aaa... To ty...- westchnął męczeńsko i potarł nasadę nosa, nieco się zawiódł.
    - Dzięki, ja też się cieszę, że cie słyszę dupku.
    - Ech... Sorry, miałem nadzieję, że to Seba.
    - Ach ten twój...- zaśmiał się głośno. Dziwił się przyjacielowi, człowiek czynu siedział z założonymi rękami pozwalając by jego- być może- przyszłość wymykała się przez palce.- Nie uwierzysz, Dorota jest w ciąży!
Tomasz osłupiał, a szczęka opadła mu z hukiem ma ziemię. Stał nieruchomo a twarz wykrzywiała się w pełnym radości uśmiechu. Po chwili otrząsnął się i zaczął gratulować Kubickiemu. Od dawna starali się z Doti o dziecko, jednak nie mogła zajść w ciążę. W tamtym okresie dużo się kłócili, nie było miło. Jej mąż wyprowadził się z domu, zamiast być podporą dla żony. Marzył o byciu ojcem i bał się, że jego ukochana kobieta nigdy dziecka mu nie da. Kubicka płakała i wyżalała się Tomkowi, bo nie chciała stracić mężczyzny, z którym była od czasów gimnazjalnych.
Ten tak mu nagadał, opierdolił z góry na dół i powiedział, że jeśli on się za siebie nie weźmie to z ich długowieczną przyjaźnie koniec. Nie minęło kilka godzin, a mężczyzna przepraszał kobietę na kolanach, dosłownie.
Wcześnie jak na tamte czasy zaczęli się ze sobą umawiać, wszyscy byli sceptycznie nastawieni do tego związku i mówili, że po kilku miesiącach się rozstaną. To tylko chwilowe zauroczenie, są młodzi i szybko się sobie znudzą. Jakież było ich zdziwienie gdy dziesięć lat później okazali się być wspaniałym małżeństwem. Pomimo poważnych kłótni i tych bzdurnych nadal się kochają. A teraz będzie jeszcze lepiej.
    - Stary nareszcie zrobiłeś coś co ma ręce i nogi! Trzeba to opić. Jutro wieczorem wpadnijcie do mnie to świętujemy.
Ugadali się dokładnie na którą godzinę mają być, co kto przygotuje i rozłączyli się. Był naprawdę szczęśliwy, w końcu Dorota to jego najlepsza przyjaciółka. Zawsze była przy nim i nie wyobrażał sobie innego scenariusza niż ten, który napisało przeznaczenie. Jeśli ono istnieje to nie bez powodu postawiło upartego błękitnookiego na jego drodze, a raczej przed ławką, na której miał spać...
Nie pozwolę się ignorować- usiadł przed sześdziesięcio calowym, wiszącym telewizorem i włączył kanał z filmami kryminalnymi.
W duchu już obmyślał tortury dla Podgórskiego, które wzbudziły przyjemny dreszcz i ekscytację. Najpierw przywiąże jego ręce do łóżka by nie mógł się uwolnić później będzie go pieścić, całować, że odrobinę nieśmiały chłopak sam będzie błagał go o więcej. Będzie jęczał, wił się pod nim spocony i rozochocony. Jego członkowi taka wizja spędzenia całego dnia bardzo się podobała i żywo się zaangażował. Krew spłynęła mu w dół i gdy otworzył oczy zobaczył spore wybrzuszenie w kroczu, a spodnie zrobiły się cholernie ciasne.
Podnieciłem się jak jakiś niewyżyty nastolatek.
Wstał i skierował swoje kroki do łazienki. Wszedł do ciepłej i pachnącej wody, jego penis zamiast się uspokoić powiększył swoją objętość pieszczony przez wodę. Mężczyzna jęknął i potarł dłonią o nabrzmiałą męskość. Najpierw zaczął powoli, później przyspieszył ruchy a po dużym pomieszczeniu rozchodziło się echo westchnięć i chlupania wody w wannie. Kiedy on sie ostatnio masturbował?! Zawsze jak chciał seksu to chodził do klubu i tam przelaciał jakiegoś gościa. Robił to bez oporów kilka razy w tygodniu, nigdy nie postował dużej niż trzy dni. Teraz minęło prawie osiemnaście! I co stoi mu niby na przeszkodzie?! W każdej chwili może iść i się z kimś bzyknąć, ale gdy o tym myśli przed oczami ma gorącego, niesamowice przystojnego, czerwonego na twarzy z podniecenia Podgórskiego!
    - To wszystko jego wina!- krzyknął gdy otrzymał spałenienie i doszedł do własnej ręki. W łazience unosił się ciężki oddech.
Później Bukowski zablokował bramę wjazdową, zamknął drzwi wejściowe i te na taras, i wrócił do swojej śnieżnobiałej sypialni. Położył się w łóżku i zagapił się w sufit. Myślał nad wielona rzeczami, poważniejszymi, takimi które mogą zmienić jego dotychczasowe życie, i tymi idiotycznymi na przykład – jak Sebastian wyglądałby z ogonem i kocimi uszkami w czasie seksu. Ale jakby nie wyglądał to postanowił sobie jedno! I nie obchodziło go czy rodzicom będzie się to podobać czy nie!

* * *

Krótkowłosa szatynka usiadła w fotelu i przyjrzała się załamanemu przyjecielowi. Siedział na przeciwko niej, po drugiej stronie stołu. Czołem opierał się o blat, nawet nie tknął kolacji. Martwiła się o niego, to taki dobry chłopak, a los tak sobie z niego drwi. Zamiast wspomóc, jeszcze bardziej dobija. W sąsiednim pokoju spała siedmiolatka, ona także nie wyglądała najlepiej, była w podobnym stanie co brat.
    - Zostańcie ile chcecie- podeszła i położyła mu rękę na ramieniu.
    - Nie będę ci siedział na głowie długo, tylko... daj mi kilka dni na znalezienie mieszkania...Wszystko mi się sypie!- słyszała jak pociąga nosem.

Jego przyjaciółka i koleżanka z pracy przygarnęła go i Elizę dwa dni temu, gdy został zmuszony do ostateczności i musiał poprosić ją o pomoc. Dziewczyna z chęcią wzięła ich do siebie. Mieszkała w bloku, niedaleko szkoły podstawowej na dwóch pokojach.
    - Ej, a co z tym facetem, co tak do ciebie wydzwania?- zapytała zaciekawiona. Sebek ostatnio dostawał dużo wiadomości, które najpierw czytał, robił minę wyrażającą szczęście i smutek jednocześnie i usuwał smsy.
    - To... tylko...- nie wiedział co jej odpowiedzieć!
    - Już się nie tłumacz. Ja tylko twierdzę, że skoro tyle razy do ciebie pisze, to może mu zależy? Nie wziąłeś tego pod uwagę?
    - ...My jesteśmy z dwóch różnych światów. Gdybym z nim był przysporzyłbym tylko kłopotów. Poza tym...
    - Słoneczko ty moje głupiutkie. Świat jest jeden i myślę, że wasze spotkanie było zapisane w gwiazdach. To miłość mówię ci!
    - Taa...jasne.



Blondyn wstał i poszedł do pomieszczenia, w którym spało jego oczko w głowie. Ani trochę nie wierzył, że był kimś ważnym dla Toma, jest tyle niesamowitych mężczyzn wokół, więc dlaczego on? Gdyby Bukowski dowiedział się o nim pewnych rzeczy, to ten zniknąłby, aż się za nim kurzyło. Był nastawiony do całej sprawy sceptycznie, jednak gdzieś w głębi serca chciał mieć Tomasza za kogoś więcej niż człowieka poznanego na ulicy, nieróżniącego się w żaden sposób od innych dorosłych.