Powered By Blogger

niedziela, 30 sierpnia 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 17





Ten pan ma niesamowity głos, a piosenka jest jedną z moich ulubionych. Serdecznie polecam.
Piękne a zarazem smutne i prawdziwe. 

Kto by pomyślał, że to już siedemnasty rozdział? Przerażająco szybko ten czas leci. No ale nieważne.
Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania.


ROZDZIAŁ 17


Sebastian dość wcześnie zwlókł się z łóżka pomimo całonocnych wybryków. Miejsca, w których był dotykany nadal go przyjemnie parzyły. Uwielbiał gdy brunet go dotykał, całował, pieścił go i kochał się z nim. Na każdy nawet nikły dotyk reagował dreszczami pełzającymi po jego ciele. Podobało mu się teraz ma kogoś kto zatroszczy się także o niego. Eliza była jego oczkiem w głowie, największym skarbem zesłanym przez Boga, od samego początku, dokąd przyszła na świat czuł potrzebę opiekowania się nią. Cóż... nie wszyscy potrafią docenić taki prezent jakim jest życie. Musiał dawać sobie radę sam co wcale nie było łatwe dla młodego chłopaka, jednakże obecne chwile były chwilami szczęścia, gdyż dzięki oślemu uporowi Bukowskiego miał na kim polegać, miał podporę. Kogoś komu może powiedzieć wszystko, zwierzyć się, zapłakać na ramieniu, a najważniejsze, że jest przez tą osobę kochany. Z wzajemnością.


Na parterze przed telewizorem zastał śmiejącą się siedmiolatkę. Sprawnie przygotował dla niej posiłek a dla siebie i Tomka czarną oraz aromatyczną kawę, którą obaj wielbili. Gorzki napój pobudzał jego kubki smakowe, przyzwyczajone by z rana spożyć czarny trunek.
Po zjedzeniu śniadania Eliza poinformowała brata, że została zaproszona do domu sąsiada -jej zdaniem- wrednego głupka, któremu jeszcze pokaże. Opiekun nie miał nic przeciwko, bardzo chciał by jego siostrzyczka miała przyjaciół.
Postawił dwa kubki na stole a sam zajął miejsce na krześle kątem oka dostrzegając schodzącego z piętra mężczyznę ubranego w granatowy szlafrok. Na głowie miał gniazdo dla ptaków a oczy były jeszcze zaspane. Na co dzień starał się wyglądać poważnie, elegancko i wytwornie jak zdążył zauważyć Seba, ale z rana zawsze było tak samo. Zwichrowane włosy, nieobecny i znużony wyraz twarzy, zarost, odsłonięta klatka piersiowa, ciągłe ziewanie i drapanie się po głowie- wizerunek, który sobą reprezentował w najmniejszym calu nie przypominał tego za dnia. Być może niektórzy zdziwili się albo zniesmaczyli takim zachowaniem, przykładowo ojciec Tomka. Jednak Sebastianowi ten widok jak najbardziej odpowiadał, podniecało go patrzenie na Tomasza, którego nikt inny nie widział. Bo z pewnością ten dumny mężczyzna nie pozwoliłby by ktoś widział go w takim stanie.
Czyli jestem jedyny. Fajnie...- z jakiegoś powodu bardzo się z tego cieszył. Odczuwał tą satysfakcję.
Brunet przez chwile przyglądał się jak na twarzy partnera maluje się uśmiech. Powędrował za jego wzrokiem i trafił na pustą ścianę. Nic ciekawego, tym bardziej śmiesznego na niej nie było, ot biała ściana.
Czy on coś tam widzi?

    - Przerażasz mnie- powiedział i zajął sąsiednie krzesło, wtedy kochanek ocknął się.
    - Co takiego?- zapytał zdezorientowany biorąc łyk kawy.
    - Co cię tak cieszy?
    - Nic takiego... Po prostu...- nie skończył gdyż palec bruneta dotknął jego wrażliwej szyi. Zrobił nim kółeczko wokół malinki, którą dopiero teraz zauważył Seba.- Precz z łapami!

Mężczyzna zaśmiał się, nic nie mógł poradzić na to, że blondyn był zabawny, raz rozochocony, niekontrolujący swojej żądzy a raz zawstydzony i zdystansowany. Posłodził czarny napój dwoma łyżeczkami cukru tak jak lubił i napił się. Nagle usłyszał dźwięk telefonu dochodzącego z korytarza. Prawdopodobnie w nocy zapomniał nawet wyciągnął komórki z marynarki zajęty pochłanianiem ust Sebastiana. Pofatygował się na przedpokój i podniósł ubranie z podłogi.
Aż tak mi się spieszyło z nim do łóżka?- doskonale znał odpowiedź, ledwo udało im się dojść do sypialni. Gdyby nie myśl, że w każdej chwili przyłapać ich może Eliza to wziąłby Podgórskiego na korytarzu. Jak przez mgłę pamięta szybki powrót do domu, nie wie nawet kiedy się w nim znaleźli. Ubrań pozbyli się... No właśnie, gdzie?
Ech, nie ważne- machnął ręką i odebrał domagający się uwagi telefon. Cholera, nie chce go słyszeć z samego rana! Moje cholerne szczęście!

    - Siema Bukowski- po drugiej stronie usłyszał niski, męski głos, który podnosił mu ciśnienie we krwi.- Mam do ciebie sprawę.
    - Pośpiesz się, nie mam ochoty od początku mieć zepsutego dnia.
    - Ja też nie pałam entuzjazmem z powodu rozmowy z tobą, ale muszę więc zamknij gębę i słuchaj! Jutro masz przyjechać wcześniej i zacząć przygotowania o tego idiotycznego festiwalu.
    - Niech będzie, ale skoro mam go przygotowywać to będę w nim uczestniczyć.
    - Jak sobie chcesz, ja i kilku innych poczynimy przygotowania, reszta... No to już nie moja sprawa.
    - Skoro to wszystko to cześć- w końcu może zakończyć tą dyskusje.
    - Czekaj! Powiedz temu swojemu kochasiowi, że od przyszłego tygodnia zaczyna robotę. Ma zrobić dobre wrażenie najlepiej coś gotując.
    - Świetnie, to się ucieszy.

Obaj się rozłączyli szczęśliwi, że nie muszą prowadzić dalszej konwersacji z tym drugim. Ci temperamentni mężczyźnie nie znosili się, jeden dogadywał drugiemu, żaden nie odpuszczał i nie znosił przegrywać, o cokolwiek chodziło. To może być wina ich charakterów, trafił swój na swego. Nie wiedzieli nawet dlaczego się nie znoszą, po prostu tak było i już. Jednakże gdy przyszło im razem pracować zachowywali się profesjonalnie i dojrzale, wiedzieli, że na sprzeczki przyjedzie czas po robocie.
Tomek przekazał informacje od Przemka a Seba, tak jak brunet myślał, miał ochotę skakać z radości. W końcu zacznie zarabiać, jeszcze tylko pozostaje kwestia szkoły siostry. Za dwa dni musi zacząć chodzić do nowej placówki a papierkowa robota stoi w miejscu.

Dwie godziny później Eliza poszła do domu Igora ostrzeżona wcześniej przez opiekuna, że ma być grzeczna. Rodzice zawsze powtarzali to zdanie każdemu dziecku aż do znudzenia a przecież akurat ona umie zachować się w towarzystwie. Była małym diabełkiem i rozrabiaką ale Sebastian naprostował jej zachowanie.
Gdy siostra blondyna zniknęła za drzwiami mieszkania sąsiadów oni wsiedli do Astona i pojechali do szkoły w małym miasteczku. Podróż nie ciągnęła się długo bo pogoda sprzyjała a na drodze było niewiele innych pojazdów. W przeciągu półtorej godziny Tomek parkował przed placówką. Podgórski postanowił pójść na spotkanie z dyrektorką samemu a kochankowi nakazał grzeczne siedzenie w aucie. Oczywiście ten zaczął się kłócić i spierać, że ona także powinien tam być, ale blondyn dosadnie mu pokazał jak bardzo nie ma ochoty na spory. Zatrzasnął mu drzwi przed nosem i skierował się w stronę wejścia. Tomek czekał nadąsany przez dobrą godzinę, w końcu partner wrócił i obaj zgodnie postanowili, że skoro już tu są to mogą odwiedzić Patrycję. U kobiety zeszły im jakieś trzy godziny, bo ta co chwila nakładała im kolejne kawałki ciasta i dolewała kawy z ekspresu. Po wyczerpującym deserze zebrali się do samochodu i byli w drodze powrotnej do domu.

    - Załatwiłeś wszystko, prawda?
    - Tak, poprosiłem ich by wysłali papiery w trybie przyspieszonym bo zależy mi żeby jak najszybciej zaczęła chodzić do szkoły. Dyrektorka powiedziała, że jeszcze się ze mną skontaktuje. Praktycznie wszystko mamy za sobą.
    - Praktycznie? To znaczy, że coś jeszcze zaprząta ci głowę- powiedział z powagą zerkając tylko na Sebę.
    - ... Chcę...nie, muszą z tobą porozmawiać- chłopka przetarł twarz dłońmi i popatrzył poważnie na partnera. Ten uśmiechnął się pod nosem, co zauważył chłopak.- Dlaczego się uśmiechasz?
    - Bo jestem szczęśliwy, w końcu mi zaufałeś i chcesz mi coś opowiedzieć, zgadłem?- kiwnął potwierdzająco. Musi pozbyć się tego ciężaru ze swoich ramion. Ma teraz komu się wyspowiadać. Nie wiedział jednak jak mężczyzna zareaguje na wiadomości z jego przeszłości, miał wiele obaw, ale skoro są razem nie powinien kłamać. Jeśli Tomek zdecyduje, że nie chce mieć z nim do czynienia odejdzie.

Przed cała drogę Podgórskiemu serce biło jak szalone, dłonie pociły się i ciężko oddychał. Kochanek zdawał sobie sprawę, że ta sytuacja go stresuje, ale przecież to nie może być aż tak okropne. Myślał, że Seba nieco przesadza niemniej chciał dodać otuchy ukochanemu. Położył mu rękę na kolenie i poklepał.
    - Nie denerwuj się.

Po jakimś czasie byli już na miejscu i właśnie brunet miał zamiar otwierać bramę wjazdową specjalnym pilotem, jednakże zauważył, że coś tu nie gra. Wjechał na podjazd przed wysokim murem ze stalowych prętów. W jednej sekundzie zagotował się ze złości i poczerwieniał na przystojnej twarzy. Przed jego posiadłością stał samochód jego rodziców a przy nim matka i oparty o bok pojazdu ojciec. Wygląda na to, że humor im nie dopisywał co odbije się zapewne na nim i Sebie. Co ci ludzie tu robią?! Jakże nie znosił ich wizyt, zawsze mu mówili co ma robić a co nie. Ale to już dawno się skończyło. Teraz jedyna rozmowa na jaką miał ochotę to ta o kochanku. Nie zdzierży dodatkowego stresu związanego z despotycznymi i konserwatywnymi rodzicami.
    - Poczekaj w środku skarbie- rzekł i otworzywszy drzwi stanął przed obliczem ojca.
    - W końcu. Myślałem, że po prostu nie chcesz nas wpuścić do mieszkania. Ten twój głupi kolega ma klucze do twojego domu?- wskazał stojący za budynkiem tył auta Kubickiego.
    - Nie obrażaj moich przyjaciół, to najważniejsze osoby w moim życiu! Mów po co przyjechaliście i wypad mi stąd!
    - Może będziesz tak uprzejmy i zaprosisz nas do środka?- odezwała się matka, która krążyła wzrokiem po schowanej w samochodzie sylwetce blondyna.

Mężczyzna zgrzytał zębami i niezbyt chętnie, ale zaprosił Karolinę i Mariusza do domu. Na powrót wsiadł do Astona i otworzywszy bramę zaparkował przed garażem. Szofer rodziców także wjechał na teren parceli. Obaj mężczyźni wyszli z pojazdu i przekroczyli próg wspólnego mieszkania. Szli w głąb domu a zatrzymali się dopiero w salonie gdzie na sofie siedział Michał, po nich korytarz przekroczyło małżeństwo. Z nieukrywaną odrazą spojrzeli przytulającej parze w oczy.
Nie dość, że rozmowa ze mną go stresowała to jeszcze jest narażony na nieprzyjemne komentarze i to przez moich rodziców- nagle coś przyszło mu do głowy. Znał sposób by poprawić samopoczucie Sebastiana. Stanął bliżej niego, złapał go w pasie i objął z czułością. Na taki gest Karolina zrobiła odruch wymiotny, a jej mąż miał ochotę obrzucić mężczyzn wymyślnymi epitetami. Trzymał język za zębami by nie znaleźć się w ciągu chwili z pyskiem na wycieraczce syna. Wiedział doskonale, że ten byłby do tego zdolny, jednak po prostu rzygać mu się chciało gdy patrzył na pierworodnego i tego przybłędę. Nie mógł zrozumieć gdzie popełnił błąd w wychowaniu dziecka, może gdyby stosował na nim inne metody wychowawcze nie spedaliłby się. To hańba na całym jego nazwisku, nie dość, że goście podczas ślubu, na którym się nie pojawił wyśmiali go to jeszcze większość z nich dowiedziała się o predyspozycjach młodego Bukowskiego.
    - Mówcie co macie powiedzieć i żegnam.
    - A oni tu po co?- czarnowłosa kobieta wskazała na Kubickiego, który właśnie podniósł się z wygodnego siedzenia i na Sebastiana.
    - Michał najwyraźniej ma do mnie jakąś sprawę a Seba jest moim chłopakiem i ma prawo wiedzieć wszystko.
    - Zanim cię oświecę co do intencji tego... tego...- obrzucił pogardliwym wzrokiem blondyna jednak na nim nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.
    - Co powiedziałeś tej biednej Marlenie?! Była moją wymarzoną synową, a ty odesłałeś ją z kwitkiem! Czajka rozmawiał z ojcem nad waszym wspólnym życiem a ty to zaprzepaściłeś! Zamiast niej związałeś się z tym cholernym gówniarzem, który pociągnie cię ze sobą na dno!- wrzeszczała wściekła kobieta.
    - My chcemy cie tylko chronić synu, jesteś naszym jedynym dzieckiem. Martwimy się o ciebie i boimy się o twoją przyszłość. Zamiast tego idiotycznego zawodu strażaka powinieneś trzymać pieczę nad naszą firmą- tłumaczył Mariusz.

Przyjaciel Tomka przysłuchiwał się temu bzdurnemu gadaniu z bananem na twarzy. Nie mógł uwierzyć, że ta dwójka jest tak zdesperowana by wciskać kity takie jak rodzicielska miłość, synowi, który tej miłości nigdy nie zaznał. Informacje od Czajki będą bardzo pomocne, gdyż domyślał się, że Tomasz chcąc mieć święty spokój weźmie odpowiedzialność za koncern. Poczeka jeszcze chwile z ujawnieniem kompromitujących małżeństwo wieści. Jednak ku jego zdziwieniu dyskusja przybrała nieco inny kierunek.
    - Mówcie sobie co chcecie, nie wierzę, że obchodzi was moja przyszłość. Może wy śpicie na pieniądzach ale ja tego nie potrzebuję. Dalibyście za wygraną. Jestem uparty jak osioł nic mnie nie przekona.
    - Ach tak?- oburzyła się matka.- Więc może powiemy ci coś co cię zainteresuje?
    - Mianowicie?- miał dość ich gierek, dlaczego musi tu sterczeć i słuchać tego wszystkiego? Miał porozmawiać z kochankiem, nie z nimi.
    - O nim- wskazała palcem Sebastiana.- Gdy dowiedziałam się, że masz kogoś postanowiłam trochę poszperać na temat tej osóbki. Jak się okazało słusznie postąpiłam.
    - Sprawdzała mnie pani?!- chłopak przestraszył się a nogi dosłownie wrosły mu w podłogę. 
    - Twój kochanek jest nikim więcej jak przestępcą i mordercą! Nie wspomniał ci o tym fakcie słówkiem, mam rację?- zaśmiała się kpiąco i spojrzała na odrętwiałego ze strachu chłopaka.- To ścierwo jest nikim! Na pewno zależy mu tylko na twoich pieniądzach bo gnoja na nic nie stać! Żeruje na innych i wykorzystuje ich tak jak teraz ciebie! Musisz mi uwierzyć Tomeczku, on jest mordercą! Trzymaj się od niego z daleka!- kobieta podeszłą do pary i rozdzieliła ich. Bukowski był zdezorientowany i nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. 
    Podobny mętlik w głowie miał Kubicki, ta kobieta wygadywała takie głupoty, że aż bolało od samego słuchania. Nagle Karolina stanęła twarzą w twarz przed partnerem przyjaciela. Bardzo polubił tego młodego mężczyznę tak jak jego żona. Mieli nadzieję, że dzięki niemu ten playboy w końcu się ustatkuje.
    Sebastian stojący przed tą kobietą nic sobie z tego nie robił, a przynajmniej tak to wyglądało. W duchu modlił się by kochanek nie uwierzył w jej słowa, choć brzmiały niebywale przekonująco, w jego odczuciu. Chciał się od niej odsunął ale brunetka złapała go gwałtownie za ubranie i przyciągnęła do siebie. Nie był w stanie się ruszyć bo zbyt późno zareagował na atak. Normalnie to po prostu by ją odepchnął ale wariatka niespodziewanie zamachnęła się i całą dłonią uderzyła blondyna w lewy policzek nie omieszkawszy go jeszcze mocno podrapać długimi tipsami. Na twarzy został czerwony ślad. Tomek jak tylko się zorientował co właśnie zrobiła jego matka wpadł we wściekłość.
Jak ta suka śmiała go uderzyć?!- sam miał ochotę przypierdolić matce jednak został powstrzymany przez przyjaciela, który w odróżnieniu od niego miał czysty umysł i myślał racjonalnie. Tom zignorował Bukowską tylko dla przyjaciela i podszedł do blondyna przykładając mu dłoń do bolącego policzka. W tym jednym geście było tyle czułości, że serce Podgórskiego skakało z radości. Mężczyźni w tamtej chwil byli zajęci sobą, więc ten moment wykorzystał Michał.


    - Mówią państwo, że chcą chronić syna, ale w tym nie ma za grosz szczerości. Jak na moje oko za wszelką cenę chcecie wcisnąć mu biznes by pozbyć się długów.
    - Co?- krzyknęli równocześnie.
    - Co ty wygadujesz Michał?
    - To co słyszysz. Wczoraj w nocy była u mnie i Doroty twoje była niedoszła. Przekazała nam pewne wieści, które zainteresują cię bardziej niż te idiotyzmy wygadywane przez twoją matkę.
    - Co ty wygadujesz? To wszystko kłamstwa!
    - Haha nawet jeszcze nie zacząłem. Twoje małżeństwo z Marleną było niczym innym jak dobrze ubitym interesem Tomek- mężczyzna stanął z przy przyjacielu wraz z kochankiem.- Czajka podsłuchała rozmowę waszych ojców. Z tego co wydedukowałem twoi rodzice mają kosmiczne problemy z długami. Zadłużyli LUCE i grozi im bankructwo. Poprosili o pomoc rodzinkę Marleny a w zamian za wsparcie finansowe mieli sprzedać ciebie poprzez ślub. Z tego co mówiła gdy rodzina kazała jej za ciebie wyjść spotykała się z jakimś kolesiem, który nie spodobał się jej ojcu. Gdy plan nie wypalił postanowili wszystkimi możliwymi sposobami zmusić cię do przejęcia koncernu z własnej woli. Gdyby przepisali na ciebie akt własności automatycznie wszystkie długi przeszłoby na twoje konto i nie wyrobiłbyś się z tym do końca życia. Twoi rodzice żyliby dostatnio a ty byłbyś po uszy w gównie, w które cię wkopali. Cóż Marlena jednak nie jest taką suką jak na początku myślałeś, powinieneś ją kiedyś przeprosić albo zaprosić na drinka- brunet skończył swój wywód a Tomek lodowatym wzrokiem przyglądał się przerażonym twarzą rodziców. Ale czy takie osoby rodzicami nazwać można było? Chcieli wkopać w czarną dupę swojego syna nie przejawiając najmniejszej skruchy. Wiedział już, że nigdy więcej nie chce mieć z tymi ludźmi do czynienia. Jednak nadal zastanawiały go słowa Karoliny mówiące o Sebie. Nigdy nie uwierzy w te brednie. Mężczyzna wziął głęboki wdech i jak najszybciej przetrawił bolesne wiadomości.
    - Jeżeli jeszcze raz się tu pojawicie bez wahania wezwę policję. Nie macie już syna tak jak do tego dążyliście, więc żegnam państwa- wskazał im ręką drzwi, był lodowaty w obyciu z nimi. Samą postawą przypominał górę lodową.
    - Czekaj chwilę, chyba nas nie zostawisz z tymi długami, prawda? Masz dużo pieniędzy mógłbyś nam je dać do pokrycia chociaż kilku procent- powiedziała słodko obca mu teraz kobieta. Zatkało go, że ona ma jeszcze czelność prosić o coś takiego?! Poniża samą siebie.
    - Za kogo ty mnie masz, skończonego idiotę?! Gdybym to ja miał teraz firmę i spłacałbym wasze cholerne długi palcem byście nie kiwnęli! Wypierdalać! Jazda!- wyrzucił ich z mieszkania a chcąc mieć pewność, że pozbył się rodzinki na dobre odprawił ich aż do samej bramy.
    - Zapamiętaj, wspomnisz moje słowa! Ten chłopak pociągnie cie na dno! To morderca!- nie słuchał gadania Karoliny i wrócił do domu. Opadł ciężko na sofę i przetarł dłońmi znużoną twarz. Miał dość rewelacji jak na jeden dzień a Sebastian miał mu coś jeszcze powiedzieć. Jakby tego było mało jutro musi wstać wcześniej niż zwykle, był wykończony.
    - Naprawdę to wszystko ci powiedziała?
    - Mówisz o Marlenie? Taa... Przez to musiała zerwać ze swoim chłopakiem, ale przejrzała na oczy i postanowiła błagać go o wybaczenie. Cóż to wszystko co miałem do przekazania. Na mnie pora.
    - A kto mnie pociesz?- zawsze gdy miał doła Kubicki zapraszał go na chlanie i po kilku kieliszkach przechodziło, tym razem potrzebuje czegoś mocniejszego od alkoholu, wydawało mu się, że zaraz polecą mu łzy. Rodzice to rodzice jacy by nie byli... ale tym razem to zbyt mocno bolało. Był ciekaw czy potrafiliby poświęcić jego życie dla pieniędzy.
    - To już nie należy do moich obowiązków Tomek, masz kogoś lepszego ode mnie- wskazał na blondyna.- Nie przeszkadzam wam- pożegnał się i wyszedł, chwilę później doszedł ich odgłos odpalanego silnika.
    - Tomek...- łagodny głos kochanka był wybawieniem od zamknięcia się w sobie i swoich ponurych przemyśleniach. Sebastian zajął miejsce obok niego na sofie i zabrał ręce skrywające twarz mężczyzny. W oczach zbierały się łzy, choć usilnie powstrzymywał je przed ujawnieniem się w świetle dziennym. W końcu woda z pod powiek poleciała, a gdy to sie stało jego chłopak mocno go objął i przytulił. Tego właśnie potrzebował, odrobiny czułości silniejszej od alkoholu, możliwości wypłakania się komuś w ramię. W tamtym momencie był zadowolony z przyjaciół, którzy mówili mu, że musi mieć stałego partnera i z siebie bo znalazł kogoś takiego.


niedziela, 23 sierpnia 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 16

Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania.



ROZDZIAŁ 16


Weszli do ogromnego pomieszczenia. Sebastian rozejrzał się wokół i wypatrzył wolne miejsca na końcu sali pod oknem. Usiedli na czerwonych kanapach. Ludzi nie było dużo pewnie dlatego, że był środek tygodnia. Atmosfera w pubie była przyjemna, grała jakaś miła dla ucha muzyka i kawałek od nich rozchodził się dźwięk maszyn do grania. Tomek słyszał, że niekiedy można wygrać w nich naprawdę dużą sumę pieniędzy, chociaż sam nigdy nie grał. Nie widział w tym potrzeby. Świecące się lampki miały kolor ciemnego fioletu i czerni. Na bordowych ścianach były powieszone kwadratowe lustra, na każdej ze ścian były po dwa. Jednak brunetowi nie w głowie był wystrój pomieszczenia ale mężczyzna siedzący naprzeciwko. Jego przyszłość, bo nie zamierzał pozwolić mu odejść. Jak raz coś wpadło mu w ręce nigdy tego nie wypuszczał.
Po kilku minutach podeszła do nich kelnerka z "Luminoso". Ten konkretny bar charakteryzował się głównie tym, że pracowali w nim włosi mieszkający w Polsce, a kobiety obsługujące klientów były ubrane w rozmaite, różnokolorowe stroje z dużą ilością falban. Wyglądały zjawiskowo.
Zamówili sobie po kuflu złocistego, gazowanego napoju. Tomek wiedział, że Sebastian potrzebuje takiego odejścia od codziennych problemów i zmartwień. Brunet wziął duży łyk gorzkiego ale nad wyraz pysznego piwa. Pianę, która osiadła mu na ustach oblizał językiem delektując się smakiem. Zdziwił się, że Seba tylko trzyma kufel i patrzy się w niego. 
    - Nie bój się nie ugryzie cię.
    - Co takiego?- głos chłopaka wyrwał go z czarnych myśli.
    - Nie pijesz?
    - Piję, tylko...- znów się zamyślił.
    - Ej, jeśli coś się dzieje to powiedz to do cholery. Zabrałem cię tu żebyś się wyluzował, a ty zamiast docenić to to jesteś markotny.
    - Co cię tak denerwuje?
    - To, że nie chcesz mi powiedzieć co cie boli- podparł głowę na dłoni i przyglądał się blondynowi, który w końcu napił się napoju.
    - Aha czyli o to chodzi. Nie widzę powodu byś musiał ingerować w moje rodzinne sprawy.

Mężczyzna westchnął ciężko, jak on ma do jasnej cholery wydobyć z tego upartego osła jakieś informacje?! Z kieszeni wyciągnął paczkę papierosów i odpalił jednego. W domu unikał palenia przy dziecku, ale Podgórskiemu to chyba nie przeszkadzało. Rozmawiali i co jakiś czas wlewali w siebie trunek. Już zdążyli się rozluźnić, nawet spięty z początku blondas wyluzował. Z tymi lekkimi rumieńcami na twarzy wyglądał niesamowicie pociągająco, a cudownie błękitne oczy ciągle go zniewalały. Wreszcie znalazł swój ideał? Nie tylko w łóżku, ale i w życiu?
    - Co się tak na mnie patrzysz?
    - A co nie mogę?- zapytał z przekąsem. Chłopak błądził wzrokiem po wszystkim tylko nie brunecie. Starał się unikać jego wzroku, ten go podniecał. W głowie mu lekko szumiało, ale miał czysty i umysł a rozsądek był na swoim miejscu. Raczej miał słabą głowę, bo alkoholu unikał jak ognia. Nie wybaczyłby sobie gdyby pod jego wpływem zrobił coś czego żałowałby do końca życia. Nagle do pubu zawitali kolejni goście. Od razu zrobiło się głośniej od śmiechów i podniesionych głosów. W jednym z mężczyzn Sebastian rozpoznał szatyna, którego spotkał w restauracji. Żal mu było bo naprawdę mógłby tam zarabiać, gdyby dano mu szansę. Tomek zaskoczony tym jak partner intensywnie się komuś przygląda podążył za jego wzrokiem, a na widok trójki nowych gości miał ochotę strzelić sobie w głowę. Tyle było klubów w mieści, więc oni dlaczego akurat musieli przyjść tutaj?!
    - Co się dzieje?
    - Nie... to nic- postanowił, że ich zignoruje, nie obchodziło go, że zobaczą jego chłopaka, tylko o to, że w pracy będą plotkować.

Upił łyk alkoholu i ponownie wpatrzył się w Podgórskiego, szczerze mógł przed sobą przyznać, że mógłby gapić się na niego godzinami i nie znudziłoby mu się to. Miało to też dodatkowe plusy, on tak niesamowicie się peszył pod jego wzrokiem. Właśnie teraz chciałby być z nim w łóżku i się kochać do rana. Pieściłby go, całował, dotykał. Po jego ciele przeleciał przyjemny dreszcz, a męskość lekko drgnęła. Może wróciliby już do domu? Zaczynał się podniecać, a nie chciał narobić sobie wstydu wychodząc stąd z erekcją między nogami.
    - Kogóż to moje piękne oczy widzą?- znał ten irytujący głos, tylko nie on.
    - Siema- powiedział niechętnie. Przemek, Dominik i wróg numer jeden  homoseksualistów- Radek Krzysztoforski. Cała trójka z kuflami w dłoniach przyglądała się uważnie mężczyzną siedzącym na czerwonych kanapach.
    - Co tu robisz Bukowski?- zapytał, brunet już się domyślał co on sobie tam myśli.
Na randce jestem, nie widać?!
    - Piwo piję.
    - No co ty, w życiu bym nie zgadł- powiedział kpiąco. W pewnym momencie zerknął na drugą postać i uświadomił sobie, że gdzieś już ją widział. Przeleciał w głowie kilka razy listę znajomych i w końcu go olśniło.- To ty z wtedy!- wskazał palcem.
    - Ta... cześć- oczy Tomka przypominały wielkie spodki, skąd Seba zna Ziaję?!

Partner widząc, że jest zdezorientowany szybko wyjaśnił, że poznali się w tej restauracji w dole ulicy, o której mu wspominał. Nie chciał niedomówień i żadnych chorych podejrzeń względem siebie, przecież nigdy w życiu nie zdradziłby Bukowskiego. Mężczyzna pochłaniał wszystkie informację. Był wściekły, że jego chłopak prawie zaczął pracować u rodziny swojego rywala. Tu niby się kolegowali, ale nie pałali do siebie sympatią, to było takie nienawidzenie się po cichu. Zobaczył jak Radek i Dominik zajmują sąsiednie miejsca, myślał wiec, że Przemek zaraz sobie pójdzie, jednak był w błędzie. Ten przysiadł się do nich i z sekundy na sekundę psuł mu nastrój. Zdziwił się, że szatyn zaczął rozmowę z Sebastianem.
    - Nie musisz przepraszać, chociaż ocenili mnie bezpodstawnie.
    - Słuchaj mogę pogadać ze starymi żeby dali ci szansę, ale pytam poważnie. Czy masz jakieś doświadczenie?- brunet przysłuchiwał się tej rozmowie i podnosiło mu się ciśnienie na samą myśl, że jego chłopak mógłby pracować w rodzinnym gastronomiku jego nemezis. Jednak po części było mu trochę żal, bo Sebie naprawdę zależało na tej pracy. Może mógłby jakoś mu pomóc?
    - Aż tak bardzo zależy ci na tej robocie?- zapytał Tomek podpierając się.
    - Wiesz dobrze, że tak- powiedział pewny siebie.- Przemek, pracowałem wcześniej w małej knajpce, ale mam doświadczenie. Zapytaj choćby jego- wskazał na Bukowskiego.
    - A co on ma z tym wspólnego?- zdziwił się, czy ci dwaj nie są tylko znajomymi?
    - Codziennie mi gotuje, gdyby było niedobre nie jadłbym tego, więc masz potwierdzenie co do jego zdolności kulinarnych. Po prostu pogadaj z rodzicami i niech dadzą mu szansę- Ziaja zamyślił się przez chwilę i podniósł głowę opartą na stole. Popatrzył wpierw na bruneta następnie przenosząc wzrok na Sebastiana, którego swoją drogą zdążył polubić. wydawał mu się facetem całkiem na poziomie, nie to co Bukowski.

Rywal wyjął z paczki papierosa i zapalił go. Przyglądał się uważnie także blondynowi pijącemu złoty trunek. Nagle doznał olśnienia, ci dwaj kręcą ze sobą, że też wcześniej się nie skapnął.
A więc Tomek ma faceta. Nigdy bym nie pomyślał, że on może być z kimś wyglądającym tak... zwyczajnie. Ale gość jest w sumie w porządku- uśmiechnął się złośliwie pod nosem, właśnie poznał faceta swojego rywala, w pracy będzie miał o czym gadać.
    - W porządku, przekonam ich, przyjdź...
    - Jutro nie dam rady, może być za dwa dni?- zapytał szybko z nadzieją, że uda mu się złapać tą robotę.
    - Jasne... A tak nawiasem mówiąc, przerwaliśmy wam rendez vous?- obaj mężczyźni spojrzeli się najpierw na siebie, a później na szatyna i zgodnie odpowiedzieli:
    - Tak.
    - Dobra, to my Bukowski widzimy się w pracy, a my- skierował słowa do blondyna- ... też w pracy- zaśmiał się i odszedł do stolika kumpli. Był pewny, że zaraz się dowiedzą, z kim i po co tu jest, ale mu to zwisało.
    - Cholera, teraz będzie nawiedzał jeszcze ciebie- oparł czoło o blat i westchnął.
    - Nie narzekaj, ja się tam cieszę- upił łyk alkoholu.

Powrócili do rozmowy zanim zjawili się znajomi Tomka. Ten nawet jak miał obok siebie kumpli, którzy wciąż na niego zerkali zachowywał się naturalnie i był wpatrzony w niego jak w obrazek. Podgórskiemu to schlebiało, cieszył się, że brunet nie udaje nie wiadomo kogo tylko jest sobą. To mu uświadomiło, że on także powinien. W pewnym momencie wyciągnął telefon z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz informujący, że jest w pół do pierwszej. Razem z kochankiem postanowili, że to najwyższy czas by wracać do domu, w końcu jutro muszą załatwić kilka spraw, a w dodatku Eliza nie powinna zostawać na tak długo samej w domu. Kiedyś jak wychodził robił to sporadycznie i na krótko zwyczajnie się bojąc o dziewczynę.
Gdy Ziaja zobaczył, że para wychodzi wstał szybko od stolika i wybiegł za nimi z pubu. Pozostawiając zdezorientowanych kumpli samych sobie.
    - Ej!- mężczyźni obejrzeli się za siebie gdy byli już kilka metrów od wejścia do klubu.- Zapomniałbym, za tydzień ma być ten festiwal, o którym mówił vice, zapamiętaj żeby przyjechać do roboty wcześniej- mówił łapiąc oddech.
    - Pewnie, nie dość, że wstaję o siódmej to na to głupie zbiegowisko mam wstać wcześniej?!
    - Cóż, to nie moje widzimisie tylko przełożonych, wszelkie pretensje kieruj do nich chłoptasiu.
    - Kurwa! I weź tu człowieku rób w straży pożarnej.
    - Nie denerwuj się tak, najwyżej krócej pośpisz, nic cie nie będzie- Tomek za to spiorunował go wzrokiem.- Nie boję się ciebie, więc nie patrz tak na mnie- zaśmiał się z kpiną w głosie.

Po krótkiej konwersacji ruszyli w stronę domu, mieli do niego może z kilometr. Spacerek na świeżym powietrzu najlepszy na zmniejszenie kaca. Szli kawałek od siebie. Wokół panował mrok tylko żółte lampy oświetlały ich sylwetki. Na dworze nie było żywej duszy, zapewne wszyscy już spali. Przez całą drogę żaden z mężczyzn nie odezwał się ani słowem. Sebastian miał dość tej okropnej ciszy, lubił słyszeć głos kochanka, więc podszedł bliżej niego i chwycił za rękę. Mężczyzna zatrzymał się zdziwiony.
    - Co robisz?
    - Trzymam cię za rękę.
    - To widzę, ale...
    - Męczy cię coś- to było bardziej stwierdzenie niż pytanie.
    - Masz rację Seba. Ty mnie męczysz- odpowiedział po chwili ciszy.
    - ... Ja...?!- był w szoku, jak to? Co to ma znaczyć? Tomek ma go dosyć? No ale przecież to ON chciał by on i jego siostra zamieszkali z nim! Coś mu się teraz odmieniło?!
    - Nie w tym sensie!- dodał szybko widząc minę partnera.- Chodzi o to, że... ty mi nie ufasz. Wiesz co nieco o mojej rodzinie... a mimo to jesteś ze mną. Nie obchodzi mnie nic co oni sobie wymarzyli, nie dam kierować swoim życiem. Kocham cię i już nie wyobrażam sobie życie bez ciebie...
    - ...Co?- zamarł. Czy Tom powiedział właśnie... przesłyszał się? Nigdy by się nie podziewał, że brunet powie mu coś takiego. Choć z innego punktu widzenia nie nalegałby na związek gdyby nic do niego nie czuł. Podgórski cały czas myślał, że Tomasz jest osobą, która nie lubi okazywać publicznie uczuć, na szczęście się pomylił.
    - Kocham cie- dotknął delikatnie różowego policzka blondyna, pochylił się nieco i złączył ich usta. Podgórski odpowiedział na pieszczotę wkładając gorący język do ust bruneta. Dokładnie penetrował każdy ich zakamarek. Trącił koniuszkiem języka kolegę zapraszając do zabawy. Bukowski przyciągnął do siebie Sebastiana i objął w pasie, a ręce złożył na biodrach chłopaka. Świat wokół nie istniał, byli tylko oni dwaj całujący się namiętnie. Nie zamierzali się od siebie odrywać. Blondyn wczepił ręce w czarne włosy kochanka i pociągnął w dół. Sebastian nie wiedział co się z nim dzieje, był tak odurzony przyciągającym go mężczyzną. Nie chciał pokazywać jak bardzo jest podniecony ale zdradzieckie ciało go wydało. Nie wytrzymał dłużej, dlaczego ten drań tak na niego działał?!
    - Mmm... Tomeeek... dom- zdołał wyszeptać do ucha mężczyzny.
    - Taki jesteś spragniony?
    - A nie widać?!

Mężczyzna uśmiechną się pod nosem triumfalnie, myślał, że dzisiaj nici z kochania się, bo partner mógłby być zmęczony, ale jak widać Sebie nie brakuje wigoru, podobnie jak jemu. Chwycił kochanka za dłoń i przyśpieszył kroku by jak najszybciej znaleźć się z nim w mieszkaniu, w wiadomym celu.
Chłopak nie zamierzał się opierać gdy brunet złapał go za rękę, sam bardzo chciał żeby to zrobił, a sam nie miał odwagi. Co by było gdyby go odrzucił?
Nie, on by tego nie zrobił. Mogę mu zaufać...Ufam. Kocham go, więc muszę powiedzieć prawdę, nie ważne jak żenującą, Tomek to zrozumie- postanowił przeprowadzić z nim poważną rozmowę dotyczącą coraz częstszych pytań o przeszłość i rodzinę Podgórskich.

* * *

Michał siedział na sofie wraz z oniemiałą z wrażenia żoną. On sam był zdezorientowany, zdziwiony i po prostu nie mógł uwierzyć w informacje, które mu przekazano. Kilka godzin temu odwiedziła ich pewna osoba, mianowicie była niedoszła żona Bukowskiego. Małżeństwo nie było optymistycznie nastawione do niezapowiedzianej wizyty kobiety, która z życia ich przyjaciela robiła cyrk. Kubicki jak tylko zobaczył w progu tą osobę prawie zatrzasną jej drzwi przed nosem, ona jednak zablokowała je butem. Domyślała się pewnie, że nikt tu nie przyjmie jej życzliwie, ale miała coś ważnego do załatwienia.
Po opowiedzeniu całej historii i tego czego sama dowiedziała się poprzedniego dnia rano przyglądała się nadal jakby zahipnotyzowanym Dorocie i Michałowi. Oboje mieli na twarzy wypisane różne emocje. Kobieta była w szoku, zaś mężczyzna przetarł twarz dłońmi i nagle roześmiał się na całe gardło. Obie patrzyły na niego z niedowierzaniem.
    - Co cię tak śmieszy? Nie słyszałeś co powiedziała Marlena?!
    - Haha... Śmieszy mnie właśnie to co powiedziała. Nie mogę w to uwierzyć. Jesteś pewna tych wiadomości?- wstał z kanapy i popatrzył w powadze na brunetkę.
    - Oczywiście, że tak. Usłyszałam rozmowę mojego ojca i pana Mariusza wczoraj rano, początkowo nic nie rozumiałam, ale poskładałam wszystkie wątki tej podejrzanej historii i jestem pewna swego. W rzeczywistości to nigdy nie chciałam być z Tomkiem bo już się z kimś spotykałam, ale rodzice mi kazali. Nie mogłam odmówić bo to oni mnie utrzymują a ja nie chciałam stracić luksusu. Jednak to nie fair, że chcą wykorzystać swojego syna do zapewnienia sobie stabilizacji. On w przeciwieństwie do mnie potrafi sobie poradzić bez kasy rodziców. Mam tego świadomość, ale i tak...- Marlenie zbierało się na płacz, a bardzo nie chciała płakać przy obcych ludziach.- Przekażecie mu to? Ja wracam do mojego chłopaka błagać go o wybaczenie.
    - Przepraszam, że tak impulsywnie zareagowałem gdy przyszłaś- powiedział Kubicki tknięty wyrzutami sumienia.
    - Powodzenia w odzyskiwaniu faceta- dodała Dorota przepełniona jak zawsze optymizmem.

Gość wyszedł późną nocą, ale oni nadal siedzieli w salonie i analizowali jeszcze raz informacje. Początkowo ciężko było uwierzyć w jej słowa, jednak ona też była tylko pionkiem w planie. Uzgodnili, że jak tylko zobaczą się z przyjacielem o wszystkim mu opowiedzą, już on zrobi porządek w tym wszystkim.
Blondynka oparła się o ramię męża i westchnęła ciężko. On ją przytulił i pocałował w czoło.

* * *

Łóżko trzeszczało a w pomieszczeniu słychać było głośne jęki i westchnienia mężczyzn. Kołdra leżała na podłodze wraz z pustą do połowy butelką nawilżacza. W pokoju było w miarę jasno gdyż na stoliku nocnym świeciła się niewielka lampka. Mimo rozmiarów dokładnie oświetlała błyszczące się od potu ciała. Sebastian wciągnął ze świstem powietrze gdy jego twardy jak skała penis został pochłonięty przez wprawne usta kochanka. Chłopak dźwignął się na łokciach by mieć przed oczami niesamowicie podniecający widok. Wzrok obu się spotkał a przez ich ciała przeszedł dreszcz. Seba wczepił ręce we włosy Tomka i zacisnął na nich pięści. Brunet krzyżował i zginał palce w rozciągniętej już i chętnej dziurce chłopaka. Na zmianę bawił się palcami wewnątrz niego i zasysał się na mokrym i sączącym swe soki członku. Pochłaniał go raz za razem aż po nasadę, podobało mu się, że blondyn go obserwuje, to jeszcze bardziej na niego działało, ledwie się powstrzymywał by nie doznać orgazmu zanim w ogóle coś zrobili. Napięte jądra strasznie bolały, ale jednocześnie sprawiało mu to przyjemność i było mu dobrze. Zaśmiał się w myślach gdy zerknął na zaczerwienioną twarz chłopaka, wyglądał jakby w ogóle nie myślał i zatracał się w doznaniach jakie fundował mu niezmiernie napalony kochanek.
I o to mi chodziło.
Był dostatecznie nawilżony by mógł w niego wejść, nie miał serca męczyć więcej Sebastiana a i on także długo nie wytrzyma. Od dawna chciał zagłębić się w gorący i ciasny tunel, który się na nim zakleszczy.
    - Cholera!
    - Tomm- zamruczał pobudzony do granic możliwości blondyn- nie mogę już! Jak zaraz... we mnie nie... wejdziesz to wszystko się skończy... zanim w ogóle się zacznie!
    - Wiem, wiem- złapał Podgórskiego za rękę i pomógł mu się obrócić na brzuch. Chłopak oparł się na łokciach dotykając klatką prześcieradła i wypinając tyłek w stronę mężczyzny. Tomek złapał swojego penisa i przystawił do wejścia kochanka. Sprawnym ruchem zagłębił się w nim aż po jądra.
    - Ach...jak dobrzee... Więcej!- westchnął blondyn. Był cholernie podniecony i twardy. Potrzebował mocnych pchnięć, które doprowadziły by go do spełnienia, ale jak na złość Bukowski po wejściu w niego nie poruszył się ani razu. Zdenerwowany bezczynnością bruneta sam zaczął poruszać biodrami w tył i przód.
    - Hehe- zaśmiał się cicho Tomasz. Widać nie on jedyny jest na granicy.
    - Rusz się do cholery!- Sebastian odwrócił głowę i wtem spotkały się rozpalone spojrzenia wypełnione gamą emocji.
    - A jak nie to co?
    - Będziesz żył w celibacie do końca życia!- był coraz bardziej zirytowany, czy ten idiota nie może się w końcu ruszyć?!
    - Ciekawe kto dłużej wytrzyma?- powiedział, ale zgodnie z rozkazem ukochanego wprawił ich ciała w ruch. Bez ceregieli narzucił szybkie tempo i zaczął dokładnie penetrować zaciskające się na nim kręgi mięśni. Przydługie włosy Seby spadały na spocone czoło, próbował je odgarnąć jednak nie zdołał nawet podnieść ręki by nie polecieć płasko na łóżko. Był bliski orgazmu podobnie jak mężczyzna w nim. Oba ciała były mokre od spływającego po nich potu.
    - Ja zaraz... dojdę...- powiedział z trudem.
    - Ja też- nagle mięśnie zassały się na jego męskości a partner wystrzelił obficie spermą prosto na prześcieradło wymawiając jego imię. Poruszał się jeszcze chwilę gdy poszedł w ślady blondyna w zalał jego wnętrze białą, gorącą mazią.- Sebaa.

Mężczyźni opadli bezsilnie na materac oddychając ciężko, dali sobie chwilę na odpoczynek po poorgazmowych dreszczach. Tomasz leżał na placach chłopaka starając się nie zmiażdżyć go swoim ciężarem. Po zasłużonej przerwie pierwszy odezwał się brunet.
    - Jesteś usatysfakcjonowany?- podniósł się i usiadł na skraju łóżka. Odpowiedzi doczekał się po jakimś czasie.
    - ...Myhy...- blondyn zarumienił się ogniście i ukrył twarz między poduszkami nadal leżąc na brzuchu.
    - Kilka minut temu jęczałeś jak to ci dobrze i chcesz więcej a teraz się wstydzisz? Nie uważasz, że na to już trochę za późno?- zdziwiło go zachowanie partnera. Przypomniał sobie, że jego chłopak nie jest zbyt wylewny, więc często nie mówi tego co myśli, albo chciałby powiedzieć ale tego nie robi.

Pewnie zachowuje się tak tylko pod wpływem emocji lub sytuacji. No tak, przecież właśnie się kochaliśmy, gdyby nie to, w życiu nie byłby tak wylewny. Sprawię, że będzie mówił mi czego chce w każdej sytuacji i nie pod wpływem chwili.

    - Cały się kleję- westchnął chłopak i podniósł się siadając po drugiej stronie materaca. Na swoim torsie poczuł zaschniętą spermę. Na prześcieradle także była pokaźna plama.- Idę się umyć- wstał i przeszedł na stroną- tą do drzwi, po której miejsce zajmował Tomek. Zrobił kilka kroków i nagle poczuł jak coś spływa po jego udzie. Skierował wzrok na wylewającą się z dziurki maź. W tym momencie spojrzał oskarżycielsko na kochanka.- Następnym razem użyj gumki.

Wyszedł z pomieszczenia i szybko skierował się do łazienki. Po napuszczeniu ciepłej wody i wlaniu migdałowego olejku jak znalazł na półeczce zanurzył się w niej. Oparł głowę i spojrzał na biały sufit. Było mu teraz tak miło.

    - Napalony dupek- po raz drugi tej nocy jego twarz przybrała kolor buraka.

niedziela, 16 sierpnia 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 15

Hej. Bardzo Was przepraszam za brak tekstu w tamtym tygodniu, ale nie miałam internetu, w konsekwencji nie mogłam nic zrobić i miałam związane ręce. Jeszcze raz bardzo mi przykro, mam nadzieję, że był to ostatni raz. Ale nie przeciągając:
Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania xD



ROZDZIAŁ 15


Dwaj bruneci weszli do dużego domu, z którego raptownie doleciały ich przepyszne zapachy. W milczeniu przekroczyli korytarz aż znaleźli się w salonie. Tomek od razu zauważył siedmiolatkę, a raczej jej głowę na oparciu sofy. Intensywnie wpatrywała się w telewizor, nie zwrócił uwagi co za program oglądała bo wzrokiem szukał swojego chłopaka. Wszedł w głąb dużego pomieszczenia i zobaczył go stojącego przy kuchence.
    - Wróciłem- złapał Sebastiana w pasie odwracając do siebie i wpił mu się zaborczo w usta. Ten nieco zdezorientowany wymierzył w niego widelcem trzymanym akurat w dłoni.
    - Błagam cię, nie strasz mnie tak- odetchnął, nagle zauważył Michała, wiec przywitał się.
    - Tomek!- Eliza zerwała się z siedzenia i pobiegła do mężczyzny przytulając się do niego.
    - Haha takie powitanie mogę mieć codziennie.

Podgórski zaprosił wszystkich do stołu i podał obiad. Michał nie chciał odmawiać, ale chciał jak najszybciej spotkać się z ciężarną żoną. Nie chciał opuszczać jej choćby na minutę, ale cóż, nie mogą być razem 24 godziny na dobę. Od razu pochwalił niesamowitą kuchnię chłopaka. Bukowskiemu także bardzo smakowało z czego niezmiernie się cieszył. Mężczyźnie zaczęli dyskutować, gdy Eliza wróciła do oglądania bajek.
    - Powiedz Sebie co żeś wyjebał na parkingu- powiedział z uśmiechem i nieukrywaną kpiną, jego przyjaciel dał się sprowokować i nie wytrzymał, no ale ile można coś takiego znosić? Przez dłuższy czas Tomek się nie odezwał, wiec Kubicki opowiedział w skrócie akcję.- Jestem gejem! Krzyknął na całe gardło a za nim stało z dwudziestu facetów.
    - Dobra... przynajmniej będę miał święty spokój od głupich i niewygodnych pytań. W gruncie rzeczy nie przeszkadza mi to, i dobrze, że wiedzą.
    - Skoro mowa o szczerości... Spotkałem dzisiaj twoich, naszych sąsiadów... rozmawiałem chwilę z Roksaną.
    - Ach, oni oboje są w porządku- machnął ręką.

Po zjedzeniu obiadu Michał zmył się do swojego domu i kochanej żonki. Podgórski sprzątnął brudne naczynia, a później powrócił do rozmowy z rana. Mówił brunetowi, że starał się o pracę, ale skrytykowano go bo ukończył jedynie liceum. Wkurzył się, ale to nie jedyna restauracja w okolicy. Rozmawiali także o jutrzejszym wyjeździe i szybkim przepisaniu Elizy do nowej szkoły. Zostały jej jedynie trzy dni wolnego i zależy im na jak najszybszym przeniesieniu. Tomek obiecał, że później pójdzie i zapyta się sąsiadów o rodzaje podręczników do pierwszej klasy. Ich syn Igor chodzi do palcówki, do której miał zamiar zapisać Eli. Dziewczynka jest mądra i z pewnością da sobie radę. Cała trójka da.

* * *

Miał szczerą nadzieję, że dosadnie uświadomił rodzicom jakie jest jego zdanie. Obawiał się tylko, że zawitają z niezapowiedzianą wizytą do jego domu, a wtedy dowiedzą się o Podgórskich. Miał to gdzieś, liczy się, że im to nie przeszkadza. Sebastian bardzo chciał znaleźć pracę by nie być zależnym od niego, tak przynajmniej to odbierał, ale nie był zły. Cieszył się, że on robi co chce i sam sobą kieruje. Zdążył już odrobinę poznać blondyna i wiedział, że chłopak nie daje sobą manipulować, jest wytrwały, dowodem na to jest samotne wychowywanie siostry. Ma swoje za uszami, jak każdy, no i ma charakterek, może teraz tego tak nie pokazuje bo nie są już dla siebie obcy, ale pamięta jak tamten mu przywalił. Na samo wspomnienie chce mu się śmiać.

    - Czego się tak szczerzysz?- usłyszał.

Mężczyźni siedzieli na dworze za domem. Było ciepło, więc zamiast kisić się w domu postanowili spędzić wczesny wieczór na powietrzu. Miejsca za domem było wystarczająco dla zabawek Elizy, które wyciągnęła wcześniej z walizek i przytargała na zewnątrz, jak i na ogrodowe meble, na których właśnie dyskutowali partnerzy.
    - Emm... przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie...- zaśmiał się.
    - Mam nadzieję, że nie będziesz wypominał mi tego do końca życia- złapał się za nasadę nosa i pomasował.
    - Haha... Do końca życia? Ciakawa perspektywa.

Sebastian przez chwilę nie mógł zrozumieć słów bruneta, ale jak tylko go olśniło odwrócił głowę w drugą stronę nie chcąc patrzeć w te błyszcząco-czarne źrenice. Cholernie go podniecały, ale nie miał zamiaru pokazywać tego Tomkowi. Niech sobie facet nie myśli, że za każdym razem jak na niego spojrzy on się zarumieni jak pensjonarka i będzie głupio się uśmiechał, bo zwrócił na niego uwagę.
    - Coś cię gnębi?- zapytał z nutą troski w głosie brunet.
    - Co... Nie... To nic takiego, zastanawiałem się po prostu...- nie chciał opowiadać Bukowskiemu o swoich problemach rodzinnych i rodzicach, z którymi nie ma kontaktu od dobrych pięciu lat. Miał jednak obawy, że prędzej czy później dowie się prawdy, nie chciał tego, bo bał się, że jeśli mężczyzna pozna prawdę nie będzie chciał mieć z nimi nic wspólnego.
    - Już dobrze- dotknął głowy blondyna i przechylił na swoje ramię. Czuł, że kochanek potrzebuje wsparcia, nie wiedział o co do końca chodzi, ale zawsze może na nim polegać.- Mam pomysł, skoro jutro mam wolne, to po załatwieniu tych papierów ze szkoły idziemy w trójkę na zakupy. Nie bierz tego do siebie, ale powinieneś ubierać się jak na dorosłego przystało, a nie nastolatka. Z początku myślałem, że nim właśnie jesteś.
    - ... Jak sobie chcesz- musiał przyznać Tomkowi rację. Przy nim i jego przyjaciołach wyglądał koszmarnie. Oni potrafili się ubrać stosownie do okazji, on miał w swojej szafie większość bluz dresowych i przetartych spodni. Elizie też przydałoby się kupić coś nowego do nowej szkoły. Jednak gdy o tym myślał wiedział, że to brunet za wszystko zapłaci, a to doprowadzało go do białej gorączki. Nie znosił bycia zależnym od innych, więc powiedział mu, że wszystko zwróci jak tylko znajdzie stosowną pracę. Za te słowa dostał po głowie leżącą na stole gazetą.- Co to miało być?!
    - Nie graj mi na nerwach, nie musisz unosić się honorem. Jak ktoś proponuje ci pomoc po prostu podziękuj i skorzystaj.
    - Przyganiał kocioł garnkowi.
    - O żesz ty!- złapał go i zaczął wichrować blond włosy.
    - Czek... czekaj! Tooomek!- złapał mężczyznę za nadgarstki i uniósł do góry.- Powiedziałeś, że mamy iść w trójkę... Ale my...
    - Myślałem, że nie obchodzi cię zdanie innych ludzi?
    - Bo tak jest, ale ty...
    - I tak wszyscy już pewnie wiedzą, może moi współpracownicy to faceci, ale większość z nich to prawdziwe plotkary. Czasami zachowują się gorzej niż kobiety. Zwłaszcza ten pieprzony Ziaja!
    - Rywal?- zapytał z kpiną w głosie.
    - Taa...

* * *


Eliza bawiła się swoimi zabawkami w stosownej odległości od przekomarzających się dorosłych mężczyzn. Uznała, że nie powinna im teraz przeszkadzać i dać trochę czasu dla siebie. Wygląda na to, że jej braciszek jest szczęśliwy, a jeśli on jest to ona także. Jednak ciekawość zwyciężyła i co rusz zerkała na Tomka i Sebę. Nagle zobaczyła jakiś ruch za wykonanym z czarnych, wysokich stalowych prętów płotem. Pochyliła się i weszła między rosnące na posesji krzewy sięgające trzech metrów. Uklęknęła i rozejrzała się poszukując tego samego ruchu co przed chwilą. Nagle usłyszała ciche szczeknięcie. Przesunęła się odrobinę w prawo i w końcu zobaczyła małą czarno-białą kulkę.
    - Ojej!- pisnęła szczęśliwa. Przed nią siedział i obserwował każdy jej ruch szczeniak rasy husky. Miał podobnie jak siedmiolatka błękitne ślepka i różowy język wywieszony z mordki. Wyciągnęła dłoń w jego kierunku i pogłaskała go. Piesek radośnie zamerdał ogonem i polizał jej rękę. Raptownie do jej uszu doszedł szelest i gdy podniosła głowę jej oczy spotkały się z zielonymi tęczówkami. Ogniste włosy sterczały we wszystkie strony a liście wplątane w nie śmiesznie przyozdabiały właściciela.
    - Tu jesteś Nero! Wszędzie cię szukałem- chłopiec wziął szczeniaka na ręce i znów zerknął na sąsiadkę.- Cześć.
    - Hejka, masz bardzo fajnego pieska- pochwaliła dziewczynka.
    - Dzięki, jednak nie bardzo chce się mnie słuchać. Ciągle gdzieś ucieka.
    - Bo nie potrafisz go nauczyć posłuszeństwa- skrytykowała.
    - Mądralińska się odezwała, a ty byś umiała?
    - Nie, bo nigdy nie miałam żadnego psa, ale chciałam.
    - Chcesz... jutro do mnie przyjąć? Pobawimy się z nim razem i wtedy mi pokażesz czy jesteś taka głupia na jaką wyglądasz.
    - Nie jestem głupia!
    - Nie pyskuj do starszych- chłopiec pstryknął ją w czoło i uśmiechnął złośliwie.- Nero co ty robisz?- zapytał Igor gdy szczeniak zaczął się wyrywać i drapać właściciela. Nagle zielonooki poczuł coś mokrego na swojej bluzce. Puścił psa a ten natychmiast zwiał w popłochu.
    - Haha- Eliza zaczęła się śmiać i wytknęła palcem żółtą plamę na białej bluzce Igora- obsikał cię!
    - To nie jest śmieszne- zdenerwował się i na podopiecznego, i na małą wkurzającą dziewuchę zza płotu. Chłopak wstał z ziemi i ściągnął brudną górną część garderoby.- Powiem mojej mamie, że przyjdziesz do mnie jutro. Zobaczysz zrewanżuję się brzydulo!
    - Obszczaniec!- odszczekała się Eli i znów wyśmiała Igora, który kolorem na twarzy przypominał buraka.

Blondynka po tym wypełzła zza krzaków by nie dać się kolejnym wyzwiskom. Wróciła na swoje dotychczasowe miejsce zabawy, wygląda na to, że mężczyźnie w ogóle nie zauważyli jej zniknięcia. Tomek zawołał ją gestem ręki, więc podbiegła do nich. Nadal siedzieli blisko siebie stykając się ramionami i udami, przyglądała się im uważnie, była szczęśliwa i czuła się świetnie w nowym miejscu. Pod jej intensywnym wzrokiem speszony Seba odsunął się od partnera i wziął siostrę na kolana.
    - Dlaczego to zrobiłeś?- zapytało dziecko.
    - Ale co?
    - Odsunąłeś się od Tomka. Jeśli wam przeszkadzam to mogę iść do domu- poinformowała zdecydowana, jak chcą pobyć sami to ona nie ma zamiaru im przerywać.
    - Oczywiście, że nie przeszkadzasz! Skąd wziął ci się taki pomysł? Po prostu pomyślałem, że ty byś nie chciała patrzeć jak się przytulamy, czy...
    - Jest nieśmiały i tyle- zaśmiał się przyglądający z bliska brunet.
    - Nie jestem nieśmiały!- obruszył się.- Eli ja i Tomek chcemy dzisiaj wyjść się napić, więc zostaniesz sama w domu, dobrze?

Siedmiolatka przytaknęła i po posprzątaniu zabawek, o których przypomniał jej Bukowski poszła wziąć szybką kąpiel, a następnie zeszła na parter, na uszykowaną dla niej kolację. Chwilę wcześniej ze swojego pokoju wzięła małego pluszowego zajączka koloru różowego. Siedział teraz na stole kiedy ona jadła kolację. Tomek podszedł do niej i zasiadł na przeciwko, na jednym z krzeseł. Ona także musi mieć jakieś nowe ubrania, choćby do szkoły. Dorota jest krawcową, więc pogada z nią jutro na temat dotyczący garderoby dziewczynki.
Czekał na swojego chłopaka, który siedział przed szafą i główkował co na siebie włożyć. Nie chce robić Tomkowi wstydu, więc starał się znaleźć coś odpowiedniego, ale żadne z jego ubrań nie było takie jakie nosił brunet. Nie było go na takie stać, ale nigdy się tym nie przejmował. Zdał sobie sprawę, że odkąd poznał Bukowskiego nabawił się strasznych kompleksów. Nagle poczuł czyjąś obecność za sobą.
    - Nie możesz założyć byle czego? Zamierzasz stroić się jak kobieta?- zadrwił. To był jeden z powodów kiedy kobiety działały mu na nerwy, za dużo przywiązywania uwagi do wyglądu. Rozumiał powiedzenie "jak cię widzą tak cię piszą", ale niektóre dziewczyny potrafiły wstawać kilka godzin wcześniej żeby zrobić makijaż i uczesać włosy zamiast pospać. Nie twierdził, że to źle ale trochę dystansu. Dorota była właśnie jedną z tych. Chciała się podobać mężu, ale gdy siedem razy w tygodniu budziła go bo musiała się wystroić, dostała od niego opiernicz i przestała się tak wszystkim przejmować, bo jak on jej to powiedział "kocham cie taką jaką jesteś". To zdanie zmieniło wszystko.
    - Nie, ale przy tobie powinienem, spójrz na siebie człowieku!- zrobił nieokreślony ruch dłonią w powietrzu. Jak miał powiedzieć, że było mu wstyd?

Tomek jakby czytał blondynowi w myślach podszedł bliżej i objął chłopaka w pasie. Przytulił jego plecy do swojego torsu i szepnął na ucho:
    - Kocham cię takiego jakim jesteś. Jeszcze tego nie zrozumiałeś?- uśmiechnął się pod nosem.
    - Czyli, że mam się ubrać w to?- pokazał mu cienką, czerwoną bluzę z kapturem i granatowe jeansy.
    - Jak najbardziej- cmoknął Sebastiana w policzek i wrócił do Elizy.


* * *

Dorota siedziała przed telewizorem oglądając swój ulubiony program telewizyjny o najlepszych projektantach mody i stylistach w Anglii. Czuła pyszny zapach dochodzący z kuchni. Jej mąż wziął na siebie wieczorne posiłki by nie przeciążać żony. Ona dużo pracowała w szwalni, a po pracy w zakładzie przeobrażała się w gospodynię domową, więc to tak jakby praca na dwa etaty, a wkrótce dojdzie trzeci- matka. Kubiccy długo starali się o upragnione dziecko, więc mężczyzna teraz szalał, pomagał jej we wszystkim, usługiwał, wyręczał w większości prac domowych i dbał o nią jak nigdy. Wiedziała, że będzie dobrym ojcem. A jeśli nie... to nich go ręka boska broni!
Mężczyzna wszedł do salonu i przysiadł się na sofie podając kobiecie kolację.

    - Co to ma być? Same warzywa?- zbulwersowała się.
    - Musisz się zdrowo odżywiać, kotku- posłał jej zawadiacki uśmiech.
    - Ty mi tu nie kotkuj! Chcę mięso! Muszę jeść za dwóch, a jak mam to robić gdy ty faszerujesz mnie samymi szparagami i jarzynami?!
    - Nic ci nie będzie jak od czasu do czasu zjesz coś innego- popatrzył w te piwne oczy i zobaczył w nich obietnicę najgorszych tortur.
    - A tobie nie zaszkodzi jak od czasu do czasu powstrzymasz się od seksu.
    - Ccco?!- zbaraniał, żonce chyba coś się w głowie poprzewracało.- Żartujesz sobie?
    - Ależ skąd, koteczku- uszczypnęła go w polik i zaśmiała się szatańsko. Nagle doszedł ich dźwięk dzwonka do drzwi. Michał wstał i poszedł otworzyć, a pod nosem dodał:
    - Wiedźma.
    - Ale twoja wiedźma!- krzyknęła kobieta żeby mąż usłyszał na korytarzu, brunet otworzył drzwi i raptownie szczęka po prostu trzasnęła o podłogę. Oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Prędzej spodziewał się, że tu yeti zawita niż ta osoba.