Powered By Blogger

niedziela, 11 października 2015

Wszystko ma swoje granice- Epilog

Dziękuję wszystkim za komentarze i zapraszam do czytania :)



EPILOG



Dziesięć lat później.

Za domem, w ogrodzie pełnym pachnących kwiatów oraz krzewów było słychać śmiechy i rozmowy siedzących przy stole osób. Słońce prażyło niemiłosiernie, jednak chłodny wiaterek orzeźwiał ludzi przesiadujących na powietrzu, nie chcących zagotować się w domu – czyli upalne lato pełną gębą. Na drewnianym meblu stało kilka rodzajów alkoholu, potraw i przekąsek zrobionych przez Dorotę i Sebastiana. 
Michał otworzył szampana i rozlał przyjaciołom wznosząc toast za dwadzieścia lat spędzonych u boku żony, z początku jako jej przyjaciel, chłopak, narzeczony i w końcu mąż. Właśnie dziś mieli siedemnastą rocznicę małżeństwa, nie była to pełna liczba, ale to nie powstrzymało Kubickiego przed zorganizowaniem imprezy. Jako że oni nie posiadają tak rozległego ogrodu a świętować trzeba, długoletni przyjaciel zaproponował swój. Tomek nie mógł uwierzyć, że minęło tyle lat. Dorotę znał praktycznie od zawsze a Michała od dwudziestu. To dzięki niej- poniekąd- się poznali. Nie zdawał sobie także sprawy, że już dekadę jest w związku z Podgórskim. To było tak niesamowite, że aż nierealne.
    - Ej! Bez całowania mi tu!- krzyknął gdy zobaczył, że jego księżniczka siedząca na trawie pochyla się do ust sąsiada zza płotu. Wydawało mu się, że niedawno się tu wprowadziła i nadal miała te siedem lat, gdzie w rzeczywistości przybyło jej jeszcze dziesięć.
    - Daj im spokój, co ty, jej ojciec?- zaśmiał się Seba, którego bawiło to jak nadopiekuńczy i przewrażliwiony na jej punkcie jest partner.
    - Sam robiłeś gorsze rzeczy gdy miałeś te -naście lat, a im zabraniasz się nawet przytulić- skarciła go Kubicka.
Denerwowało go patrzenie jak Eliza, którą od kiedy zamieszkała i jego domu traktował jak córkę, przytula się do innego mężczyzny. Pamięta do dzisiaj jak dziewczynka siadała mu na kolanach i opowiadała co słychać w szkole, albo malowała, bawiła się z nim. Teraz jest dojrzała i spotyka się z Igorem z czego nie był zadowolony, a jej brat wręcz przeciwnie. Chodzili razem do podstawówki, gimnazjum by w liceum pójść tam gdzie ciągnęły ich zainteresowania. Blondynka naturalnie poszła do szkoły plastycznej, a jej chłopak sportowej na koszykówkę.
    - Jakub!- krzyknął Michał gdy zauważył jak lepka rączka syna łapie za jego otwartą puszkę piwa.
    - Upodabnia się do tatusia, czego ty od niego chcesz?- zapytał rozbawiony Bukowski.
    - Pewnie, pozwolę mu pić alkohol. Jak będzie pełnoletni nich sobie pija, ale nie w mojej obecności.
    - Racja, bo jeszcze mu je skonfiskujesz i sam wypijesz, nie?- blondynowi udzielił się nastrój kochanka.
Kuba ewidentnie odziedziczył charakterek po ojcu, tak jak wygląd, jedyne co miał po matce to uroczy uśmiech, którym potrafił oczarować wszystkich. Kubicki był w siódmym niebie gdy w końcu na świat przyszło jego upragnione dziecko. Co prawda poród okazał się dla jego żony bardzo ciężki i długi, ale cały czas był przy kobiecie i wspierał ją w trudnych chwilach. Tomek i Sebastian czekali w domu na wieści od mężczyzny na temat płci dziecka. Po wielu godzinach oczekiwania brunet zadzwonił do przyjaciół szczęśliwy jak nigdy wcześniej informując o narodzinach syna. Oczywiście obaj mężczyźni zostali mianowani wujkami.
    - Obaj lubią sobie popić. My to mamy przechlapane z tymi naszymi chłopami, co Seba?
    - Co poradzisz?- uniósł teatralnie ręce.
Wszyscy, łącznie z Elizą i Igorem zawtórowali śmiechem. Dziewczyna uwielbiała słuchać jak jej opiekunowie się przekomarzają, posyłają sobie drobne złośliwości albo tworzą rozmowę pełną podtekstów. Odkąd była mała zdawała sobie sprawę, że i jeden i drugi to mężczyźni, ale to nie miało dla niej znaczenia. Miała rodzinę i tylko to się liczyło. Nie raz, nie dwa widziała jak całują się, przytulają i cieszył ją ten widok. Gdy dorosła zrozumiała co to za dźwięki dochodzące z ich sypialni. Z początku było jej niezręcznie, bo wyglądałoby to jakby podsłuchiwała, więc nie potrafiła normalnie spojrzeć żadnemu w oczy, lecz brat widząc, że coś jest nie tak, przeprowadził z nią rozmowę, jak to często robił. Wytłumaczył co nieco, nie wdając się w głębsze szczegóły, a i Bukowski dodał swoje trzy grosze. Gdy będąc w gimnazjum zaczęła przyprowadzać koleżanki do domu, te dziwnie patrzyły na jej rodzinę- bez matki, ojca, wychowywana przez dwóch mężczyzn- i rzecz jasna pochwaliły się tym w szkole. Choć niezmiernie ją denerwowały i najchętniej opieprzyła by te "koleżanki" oraz dokopała za wyzwiska pod adresem mężczyzn, to oni kazali jej zignorować wszystko. Wykazała się więc spokojem i wyrozumiałością robiąc to o co została poproszona, pomagał jej i wspierał najlepszy przyjaciel- Igor, który bardzo lubił rodzinę Elizy, a z czasem stał się dla dziewczyny kimś bardzo ważnym.
W życie całej trójki angażował się Wiktor oraz Natalia, którzy od czasu pierwszego spotkania z Sebastianem po ośmiu latach przerwy, spotykali się kilka razy w miesiącu, w miarę wolnego czasu. Podgórski, który cały czas jest nazywany przez rodzeństwo ojcem, znalazł dobrą pracę i sowicie mu za nią płacą. Często wyjeżdżają całą rodziną na wakacje, a czasami jedynie Eliza gdzieś z nimi wybywa. 
Sebastian kilka lat temu intensywnie zaczął myśleć o kobiecie, która go urodziła, lecz zapytany o nią ojciec nie miał zielonego pojęcia o życiu byłej żony. Seba nagabywany przez Tomka postanowił jechać z nim do swojego domu opuszczonego przez niego wiele lat wstecz. Piękne, zadbane i schludne niegdyś mieszkanie w bloku było kompletną ruiną i burdelem na kółkach- jak to określił niebieskooki. Sam budynek był w dobrym stanie, ale to co zastali za drzwiami mieszkania kobiety nie mieściło im się w głowach. Pełno pobitych szklanych butelek po różnego rodzaju trunkach, puszki po piwie, stos niewyniesionych śmieci, zaduch, zapach stęchlizny i moczu przywołały bolesne wspomnienia. Podgórski nie spodziewał się zadbanej pani domu, która przywita ich z uśmiechem na ustach, ale czegoś takiego także się nie spodziewał. Stwierdził, że kiedyś dom wyglądał lepiej. Po obejściu wszystkich zakamarków chłopak uświadomił sobie, że blondynka leżąca na materacu wśród ubrań i obok nagiego mężczyzny to jego matka. Aż wstyd mu było przy partnerze, który w duchu zastanawiał się dlaczego opieka społeczna, sąd albo inny urząd nie zajął się sprawą tej kobiety. Po jakimś czasie gdy właścicielka lokum zorientowała się, iż ktoś wtargnął do jej mieszkania wszczęła awanturę i nie pozwalała dojść żadnemu do głosu. Gdy jej syn się przedstawił i zażądał wyjaśnień ona ze zdziwioną miną odparła, iż nie zna go i ma się wynosić. Był oniemiały, nie wierzył w to, że jego matka, którą od razu poznał, wypierała się istnienia jego i siostry.
Kiedy zagroziła policją w końcu niechciani goście opuścili dom. Przez wiele dni Seba nie mógł dojść do siebie. Myślał, że gdyby się z nią spotkał, uświadomił jej parę rzeczy, przyprowadził do niej córkę zmieniłaby się i zaczęła terapię, i leczenie, lecz wyciągnął szybkie wnioski z tamtej wizyty, dla takich ludzi nie ma już ratunku. Najzwyczajniej w świecie kopali własny grób. Przestał się zastanawiać co by było gdyby... To nie miało znaczenia, czasu nie cofnie, choćby bardzo się starał. Trzeba żyć dalej nawet jeśli to oznacza porzucenie myśli o kobiecie, która dała mu życie.
    - Oboje robicie z nas takich złych, ale gdy przychodzi co do czego to... Ałł- syknął kiedy blondyn uderzył go w tył głowy.
    - Nie gadaj tyle, procenty z piwa ci uciekają.
    - A propos, niedługo ma przyjść Przemek, nie?- zapytała Dorota blondyna. Na samo wspomnienie tego imienia Tomek zrobił markotna minę i skrzyżował ręce obrażając się niczym pięciolatek. Kubicki zaprosił do nich także Ziaję, bo zwyczajnie go lubił, byli dobrymi kumplami i często wychodzili razem na bilard, a że przyjaciel go nie trawi, to nie jego sprawa. Chętnie popatrzy na ich kłótnie o nic i jak Bukowski się wścieka gdy ten dużo czasu spędza przy jego kochanku.
    - Cholera, jak ja go nie znoszę- warknął.
    - A on ciebie i jesteście kwita- podsumował ich Podgórski.
    - Ach tak? To kto jest lepszy, ja czy on?
    - Pewnie, że on. Nie denerwuje mnie tak jak ty, nie irytuje...
    - I nie pieści cię tak jak ja- powiedział mu na ucho, lekko dotykając je wargami, a ten natychmiast zrobił się cały czerwony, jak zawsze gdy kochanek wspominał o tych rzeczach poza łóżkiem. Nie chciał pozostawać dłużny kochankowi i pomimo rumieńców i napływającej fali wstydu pochylił się i też szepnął do ucha:
    - Skoro o tym wspomniałeś, to mam nadzieje, że twój tyłek jest gotowy na dzisiejszą noc?- na zdanie, którego w życiu by się nie spodziewał usłyszeć od Sebastiana zrobił oczy wielkie jak spodki, a szczęka uderzyła z hukiem o ziemię.
Następnego dnia, po tym jak blondyn rozdziewiczył jego tyłek wszystko od bioder w dół go bolało i prosiło o litość oraz jak najmniejszy wysiłek. Nie mógł siedzieć przez cały dzień, chodził naburmuszony i zły jak chmura gradowa przez co stał się obiektem kolejnych kpin i żartów Przemka, który nie mógł się powstrzymać przed złośliwościami. Nawet Michał uległ jego humorkowi bo obaj się z niego nabijali, z ta różnicą, że przyjaciel znał powód nastroju Tomka, wróg już nie, ale to go przed niczym nie powstrzymywało. Mimo wszystko zgadzał się na zamianą ich ról chcąc sprawić radość partnerowi, a i po czasie on polubił bycie na dole i otrzymywanie tych wszystkich pieszczot, które sam serwował.
    - Boisz się?- zapytał Seba posyłając mu zadziorny uśmiech i całując w szorstki oraz nie ogolony policzek.
    - Czego ma się bać?- dopytywała Dorota, jednak po chwili dała sobie spokój, gdyż wiedziała, że żaden nie puści pary z ust, ale i tak domyślała się o czym tak do siebie szeptali.
Mężczyźni zakończyli cichą i podejrzaną dla innych rozmowę powracając do świętowania. Godzinę później w ogrodzie pojawił się szatyn i zabawa rozkręciła się na dobre. Wszystko przeciągnęło się do późnej nocy. Gdy w końcu balangowicze wrócili każdy do siebie, właściciele zajęci sobą zostawili ogród przypominający istne pobojowisko i udali się do sypialni w wiadomym celu, bynajmniej o spaniu mowy nie było.
Ani Sebastian, ani Tomasz nie powracali już myślami do przeszłości związanej z bólem i przykrymi doznaniami, które bądź co bądź zostawiły na sobie piętno. Woleli myśleć pozytywnie i patrzeć optymistycznie w przyszłość, która nie była tak odległa jak mogłoby się zdawać. Mają przyjaciół i co najważniejsze - siebie.








~~ KONIEC ~~



niedziela, 4 października 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 22

Hej Wam ;)
Bardzo się cieszę, jeśli wytrwaliście do końca mojego pierwszego opowiadania. Nie jest na jakimś wybitnym stopniu, ale mam nadzieję, że w przyszłości będę pisała lepsze teksty. Minęło pięć miesięcy a mnie to zleciało zanim się obejrzałam. Myślę, że mój styl zaczyna się powoli kształtować. Zaczęło się od impulsu. I tak też powstał mój blog, którego szatę zamierzam zmienić w niedalekiej przyszłości. Oczywiście to wcale nie koniec, ponieważ planuję wrzucić tu nowe opowiadanie, które jest w fazie pisania, ale niestety nie mam na to tyle czasu ile bym chciała i dobijające się lenistwo robi swoje. Niemniej jednak robię sobie przerwę - nie wiem jeszcze na jak długo- ale gdy wrócę będę miała dla Was gotowy kolejny tekst.
Jeszcze raz wszystkim dziękuję za czytanie Mocy Przeznaczenia :)


Zapraszam na rozdział.




ROZDZIAŁ 22- OSTATNI


Dzisiejszy dzień zasługiwał na miano dnia idealnego. Pogoda dopisywała, było ciepło i wiał lekki, orzeźwiający wietrzyk. Przygotowania do festiwali, który miał odbyć się tego dnia zostały w pełni zakończone. Jako że Tomek nie zamierzał brać udziału w paradzie został posłany normalnie do pracy, zaś Michał asystował Krzysztoforskiemu w pokazie pojazdów. Wczesnym rankiem Eliza wyszła z Igorem, z którym szybko się zaprzyjaźniła, do szkoły a Sebastian poszedł w do restauracji. Bukowski zauważył, że dla niego to jest sama przyjemność i szedł do niej z uśmiechem na twarzy. Zastanawiał się co może poprawić humor kochanka, na którego nerwach grał od dłuższego czasu, aczkolwiek nieświadomie. W końcu festiwal okazał się świetną okazją do spędzania razem czasu w luźnej atmosferze na neutralnym gruncie.


* * *


Nalewał sobie właśnie kawy z ekspresu znajdującego się w pomieszczeniu dla strażaków. Ten obrzydliwy napój był niczym w porównaniu z tym co robił każdego dnia Podgórski. Świerza, aromatyczna i przygotowywana specjalnie dla niego miała w sobie to coś, co zachęcało do samego powąchania i rozkoszowania się cudownym zapachem. Mógłby wypić ją w domu, jednak źle spojrzał na zegarek i wydawało mu się, że jest spóźniony a w rzeczywistości był za wcześnie. Usiadł na fotelu pod oknem i wziął gazetę do czytania. Zauważył jak przez szybę jak znajomi schodzą z nocki i wracają do domów. Jemu też kiedyś często zdarzało się, że noce spędzał poza domem na nocnej zmianie, ale ostatnio zauważył, iż jest tego mniej i chodzi tylko w dzień. Pasowało mu to, na pewno bardziej niż druga zmiana. Wtem usłyszał czyjeś kroki zbliżające się do pomieszczenia, w którym się znajdował. Od razu zobaczył brązowe, krótko ścięte włosy i uśmiechnięta w jego kierunku mordę. Dlaczego z samego rana musi wpadać akurat na niego? Przemek przywitał się oraz posłał irytujący uśmieszek do rywala, ten jak tylko ułożył swoje rzeczy na biurku i nalał kawy usadowił się na siedzeniu obok niego. Robi mu na złość? Zauważył jak mężczyzna bierze łyk czarnego napoju śmierdzącego niczym brudne skarpetki i krzywi się.
    - Co za okropny smak.
    - Też mi odkrycie. Słuchaj, dlaczego pomogłeś Sebastianowi z robotą?- zapytał przerywając ciszę.
    - Bo uważałem, że ktoś taki przyda się w restauracji, poza tym lubię go, nie ma o czym mówić.
    - Ale zdajesz sobie sprawę, że to mój partner?
    - Powiedziałem przecież, że lubię Sebastiana, nie ciebie. Nie mam pojęcie co taki facet jak on widzi w kimś takim jak ty. Cóż to nie moja sprawa...
    - W końcu zdałeś sobie z tego sprawę?- zakpił.
    - Śmiej się, śmiej, ale możesz zbyć pewien, że od teraz coraz częściej będziemy się widywać i nie mam tu na myśli pracy.

* * *

Na lotnisku przewijała się masa ludzi. Nad ziemią latały kolorowe balony, podskakiwały piłki i wznosiły się dmuchane zamki. Strażacy zachęcali do wsiadania do pojazdów służbowych, gdyż lepiej przejechać się wozem policyjnym teraz niż za parę lat gdy ktoś narozrabia. Takim tekstem rzucił Kubicki w stronę gimnazjalistów, którzy przyszli na festiwal z wychowawcami. Mężczyzna zawsze lubił dzieci i już nie mógł się doczekać aż urodzi się jego. Dorota powtarzała, że z pewnością urodzi się chłopiec, zaś on miał nadzieję na jakąś słodką i uroczą blondynkę podobną do mamusi, która zaraz po niej byłaby jego oczkiem w głowie. Przekomarzali się w sprawie wyglądu pokoju, ubrań dla dziecka, zabawek, wszystkiego co było związane z ich potomstwem. Gdy Bukowski był u nich ostatnie, podczas rozmowy Sebastiana z siostrą darli ze sobą koty i nie mógł ich słuchać, na szczęście, albo nie szczęście upił się i nie wiele pamięta z owej nocy.
Tomek chcąc spędzić z kochankiem więcej czasu namówił go na wyjście. Eliza jako że musiałaby czekać aż dorośli domownicy wrócą z pracy skorzystała z zaproszenia przyjaciela i poszła na miejsce razem z jego mamą. Przez całą noc i dzień kiedy to Podgórski był w pracy rozmyślał nad pewną rzeczą. Poświęcił jej na tyle czasu by przekonać samego siebie, że ta myśl jest zła i niedorzeczna. Próbował robić wszystko byle zapomnieć o tym co wpadło mu jakiś czas temu do głowy. Jednak jak tylko widział blondyna głupie wizje wracały i irytowały go coraz bardziej.

* * *

Seba z początku niechętny uległ prośbą mężczyzny. Domyślał się, że chciał go zaprowadzić na festiwal, na który poszła młoda wraz z Igorem i Roksaną. Nie był nastawiony do imprezy czy wyjścia z partnerem sceptycznie, ale od rana był nie w sosie i zwyczajnie mu się nie chciało.
Obaj szli po drodze ubrani w jeansy i koszule, z tą różnicą, że Tomek jak to miał w zwyczaju ubrał białą i czarne spodnie, natomiast blondyn jeansy założył niebieskie a koszulę o kolorze nocy. Jakby ubrani nie byli przyciągali spojrzenia kobiet. Czuli się rozbierani wzrokiem i pożerani. Nie mają pojęcia biedaczki, że żaden z nich nigdy by się za nimi nie obejrzał. Cóż, niech marzą dalej. 
Sebastian kierował się za Bukowskim, który prowadził go w stronę swoich znajomych. Podeszli i przywitali się ze stojącymi przy stoisku z grami Sabiną, Jolką i Dorotą. Ta prawdopodobnie także przyszła pogadać z nimi, gdyż jej mąż w tej chwili był zajęty.
    - Siemka Tomek, ale nam przystojniaczka podrzuciłeś- powiedziała Jolanta i oblizała czerwone usta, po plecach Seby przebiegł lodowaty dreszcz, naszła go nagła ochota by opuścić to stoisko w zawrotnym tempie.
    - Hej- westchnął, ta kobieta go wykańcza, po chwili przedstawił sobie całą trójkę.- Czy ty lecisz na każdego przystojnego faceta?
    - Przestań pieprzyć Tom, po prostu mam słabość do blondynów z niebieskimi oczami- jeszcze raz spojrzała na chłopaka i rozmarzyła się.
    - Ta, ja także- popatrzył wymownie na Sabinę i zastanawiał się kiedy dojdzie prawdy, kobieta jednak przyglądała się blondynce, która była bliska wybuchu śmiechem, jednak powstrzymała się, gdy przyjaciel posłał jej kuksańca w bok.
    - Dobra, ja już nie przeszkadzam, idę poszukać mojego mężusia- klasnęła w dłonie mając zamiar odejść, ale odwróciła się jeszcze i powiedziała- Zapomniałabym. Jola nie wiem czy jesteś tego świadoma, ale nie wszyscy faceci polecą na twoje cycki.
    - O co jej chodziło?- zapytała szatynka po chwili przerywając niezręczną ciszę.- Przecież moje atuty zawsze działają- złapała się pod piersiami i zaczęła nimi potrząsać w międzyczasie pożerając wzrokiem Sebastiana. Nagle w oddali rozbrzmiała muzyka, która bardzo zachęciła blondyna, na pewno bardziej niż balony tej kobiety.
    - On jest zajęty- powiedział brunet do obu kobiet i uśmiechnął się odchodząc w stronę sceny, na której występował jakiś zespół.
    - Serio, niby przez kogo?- a myślał, że Sabina już się domyśliła. Cóż uświadomi je z satysfakcją wypisaną na twarzy. Czuł, że brunetce także się podoba jego chłopak.
    - Przeze mnie- położył mu rękę na ramieniu, przez myśl mu przeleciało, czy kochanek ją odepchnie, lecz nic takiego się nie stało. Wręcz przeciwnie Podgórski przybliżył się do niego i splótł z nim dłonie w dodatku posłał kobietą psotny uśmiech i odciągnął od nich Tomka.
Zastanawiało go dlaczego te dwie na wstępie założyły, że jest nimi zainteresowany? Nie znosił takiego zachowania. Czemu nie ma więcej tak trzeźwo myślących kobiet jak Patrycja albo Dorota? To chyba zależy od charakteru.

* * *

Mężczyźni spacerując co kilka metrów spotykali jakichś znajomych bruneta. Ten przedstawiał im Sebastiana, oczywiście ci co wiedzieli o orientacji kumpla sami wyczuwali, że blondyn nie jest zwyczajnym kolegą. Po drodze minęli się z Przemkiem, który wciągnął blondyna w rozmowę, co z kolei nie podobało się Tomkowi i denerwowało go. Z drugiej strony cieszył się, że kochanek szybko się zaaklimatyzował i zdobył nowego znajomego. Przecież nie zabroni mu spotkań z Ziają, a to, że on i szatyn byli odwiecznymi rywalami, było odrębną sprawą. Przechodząc pomiędzy stoiskami, dzieciakami biegającymi w te i nazad oraz dorosłymi popijającymi gorzki, złocisty bąbelkowy napój zauważyli Michała i jego żonę stojących przy wozach strażackich. Kilka razy widzieli Elizę, która zajęta zabawą z Igorem i nowymi koleżankami nie zwracała na żadnego większej uwagi.
Im dłużej chodzili po lotnisku blisko siebie, całkiem przypadkiem ocierając się ramionami, posyłając sobie głupawe, nic nieznaczące - na pozór- uśmieszki tym lepiej się bawił z początku niechętny do wyjścia Podgórski. Zaczął przejawiać lepszy humor i rozmawiać z Tomkiem na co wcześniej nie miał najmniejszej ochoty. Nadal kiepsko czuł się po tej kłótni, ale bądź co bądź Bukowski go przeprosił, więc nie ma już na co się złościć.

* * *

Dochodził wieczór gdy mężczyźni postanowili odszukać młodą, której od dłuższego
czasu nigdzie nie widzieli i ściągnąć ją do domu. Do blondyna nie docierały jej tłumaczenia, że jest weekend i mogłaby zostać na dworze dłużej, a gdy zrobiła swoje maślane oczy, tak jak miała w zwyczaju, on patrzył się na dziewczynę ostro i powiedział tonek nieznoszącym sprzeciwu: "Marsz do domu!" Mruknęła coś pod nosem, ale grzecznie wróciła z nimi do mieszkania. Po kolacji, którą zjadła w ekspresowym tempie zaczęła oglądać w telewizji swoją ulubioną bajkę. Wpatrzona jak zaczarowana w ekran nie odrywała się od niego nawet na chwilę całkowicie ignorując opiekunów.
Tomek, który chwilę temu wrócił z łazienki przyglądał się mokrym włosom kochanka, z których woda skapywała na policzki i spływała po kuszącej szyi. Jak tylko przeniósł wzrok na jego błękitne oczy po jego plecach przeszedł przyjemny dreszcz a serce wywinęło koziołka. Znów powróciły głupie myśli, których nie mógł się pozbyć od dłuższego czasu. Miał ochotę się z nim kochać, ale w ostatniej chwili coś go powstrzymywało gdy miał to zaproponować Sebastianowi. Jego umysł będący już papką bez ładu i składu nachodziły obrazy, które wprawiały ich autora w osłupienie. Denerwowały go, gdyż przedstawiały sceny, w których uprawiają seks, ale to on jest dominowany przez partnera. Tomasz Bukowski, który nigdy w życiu nie dałby nikomu dostępu do swojego tyłka zaczął o tym coraz więcej myśleć. Jego wyobrażenia zaczęła go przerażać. Był także zły na siebie, że w ogóle dopuścił takie myśli do głosu. Przecież to on zawsze miał władzę w łóżku, on był panem i władcą, a teraz miałoby się to zmienić? Dlaczego?Tylko dlatego, że kocha Sebastiana i chciałby mu dać to czego pragnie on? Może nie byłoby to takie złe? Przecież gdy on jest w blondynie ten jęczy, wije się pod nim i błaga o więcej, a to jasno oznacza, że jest mu dobrze. Czy on by też się tak czuł gdyby pozwolił Podgórskiemu w zdominowaniu siebie? Pozwoliłby komuś posiąść siebie, tak jak on to robił przez lata?
Nie, nie komuś. Przecież to Seba, mój Seba. To jemu bym się oddał, a nie jakiemuś przypadkowemu ciulowi. Wiem, że on także jest mężczyzną takim jak ja, ale...
    - Idę spać. Dobranoc- Eliza wyrwała go z dziwnych, jego zdaniem, przemyśleń. Podeszła do obu i pocałowała bruneta w policzek, po czym skierowała się do brata i zrobiła to samo.
    - Dobranoc- odpowiedzieli równocześnie, także mając zamiar udać się do sypialni.
Blondyn zasłonił rolety w białym jak śnieg pokoju i usiadł na skraj łóżka. Wchodząc po schodach na piętro Tomek powiedział mu żeby się jeszcze nie kładł bo miał do niego niecierpiącą zwłoki sprawę. Zrobił to o co został poproszony, choć domyślił się, że ten chce się z nim zwyczajnie kochać. Nie, żeby nie miał na to ochoty. Nie będzie sobie ciągle czegoś odmawiał by zagrać na nerwach kochankowi. Podgórski nie zdawał sobie jednak sprawy z myśli kłębiących się w głowie partnera.
Zestresowany jak cholera musiał wejść do łazienki i przemyć twarz lodowatą wodą. Ręce się mu trzęsły i bał się jak nigdy dotąd. Kto by pomyślał, że on będzie się bał uprawiać seks, facet, który robił to od piętnastego roku życia. W końcu pojawił się w sypialni, a gdy zobaczył siedzącego na łóżku blondyna serce podeszło mu do gardła.
    - Słuchaj, jest pewna sprawa...- zaczął niemrawo i zaciął się nie mogąc wykrztusić nic więcej.
    - Wiem, że przesadziłem obrażając się, a jak mówiłeś nie było o co. Powiedziałeś, że się zmienisz i nie będziesz myślał tylko o sobie, więc trzymam cię za słowo. Obaj zachowywaliśmy się jak dzieci, to było głupie. Zapomnijmy o tym, dobra?- posłał partnerowi promienny uśmiech, nie lubił cichych dni i za zamierzał ich powtarzać.- Co chcesz teraz robić?- popatrzył się na niego dwuznacznie.
    - Kochać się... - zrobił chwilową pauzę- z tobą na górze- na to stwierdzenie blondyn zrobił wielkie oczy.
    - Słucham?- nie wierzył w to, musiało mu się wydawać, Tomek przecież nigdy by nie powiedział tego co on usłyszał. Z tego co mu kiedyś powiedział nigdy nie dał dostępu do siebie facetowi, to on zawsze był dominującym kochankiem. Seba wiele razy sobie wyobrażał jak to on przyjmuje te rolę w łóżku i nawet wcześniej kilka razy zbierał się na odwagę by zapytać bruneta o zamianę, ale zaraz rezygnował przeczuwając, że nic z tego nie wyjdzie. Owszem, wolał być pod kimś, czuć i dostawać wiele pieszczot, ale od czasu do czasu można coś zmienić. Nie na stałe, bo tego także by nie chciał, jednak raz kiedyś Bukowskiemu by nie zaszkodziło gdyby to on wchodził w niego.
    - Myślałem trochę i doszedłem do wniosku, że mógłbym przystać na zamianę, bo kocham cię najbardziej na świecie i skoro to ty... nie mam nic przeciwko.
Z początku chłopak stał osłupiały i zdziwiony, ale zaraz potem jego twarz promieniała. Był niesamowicie szczęśliwy i dumny z tego, że jest pierwszym, który pokaże Tomkowi, iż bycie pod kimś nie jest takie złe jak mu się wydaje. Domyślał się, że ten miał wielu przed nim, jednak on będzie pierwszym i ostatnim mężczyzną, który kocha się z brunetem w inny sposób niż dotychczas. W jego brzuchu wirowało stado motylów, łaskotały go, serce jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi. Czuł się cudownie, jak nigdy dotąd. Rzucił się na szyję kochanka i uściskał mocno pozbawiając go dostępu do powietrza.
    - Mam warunek- zastrzegł- jeśli mi się nie spodoba, nie będziemy się zamieniać.
    - Dobrze, postaram się jednak żebyś się nie zniechęcił- jego oczy błyszczały się ze szczęścia, co pokazał pełnemu obaw mężczyźnie, który w duchu modlił się żeby to wszystko skończyło się jak najszybciej. Nie chciał robić przykrości Podgórskiemu, więc powstrzymał się i nie powiedział tego na głos, aczkolwiek spodziewał się, że cały stosunek będzie dla niego bolesny i nieprzyjemny. Może to niemiłe, iż pomyślał w ten sposób, ale bał się tego aktu i miał związane z nim obawy.
Bukowski zgodnie ze wskazaniami partnera rozebrał się i położył na łóżku zrzucając chwilę wcześniej kołdrę na podłogę. Z lekka zarumieniony blondyn, w pełni ubrany, usiadł pomiędzy nogami mężczyzny i pochyliwszy się zaczął całować go w usta. Muskał je, oblizywał i podgryzał tak jak zazwyczaj robił to Tomek. Śliski język wtargnął do wnętrza ust i penetrował dokładnie oraz powoli. Napotkawszy kolegę zaczął go łaskotać i zachęcać do tańca. W międzyczasie dłonie bruneta błądziły po jedwabistych, blond włosach ukochanego. Zaś ten dotykał i jeździł palcami po szyi Bukowskiego, która z każdą mijającą minutą robiła się coraz cieplejsza.
Mężczyznę z początku wszystko czego dotykał kochanek łaskotało i usilnie się powstrzymywał żeby zaraz się nie podrapać, lecz im więcej mu fundowano tym bardziej zaczął odczuwać wszystko intensywniej. Sebastian obsypywał pocałunkami jego szczękę i zjeżdżał coraz niżej po rozgrzanej szyi, torsie, by w końcu dotrzeć do nabrzmiałych, ciemnych sutków. Wytaczał językiem ścieżkę prowadzącą od jednego do drugiego. Czubkiem organu zaczął dotykać twardej kuleczki, lizał ją i krążył wokół niej. Chwycił zębami prawy sutek Tomasza i zgryzł go po czym mocno pociągnął. Na to mężczyzna syknął przez tę odrobinę bólu, ale w każdym razie nie było mu nieprzyjemnie. Całe jego ciało przeszedł podniecający dreszcz. Jak się okazuje Seba także umie pociągnąć kogoś do rozkoszy. To co robił z nim kochanek było dobre, spodobało się mu i coraz bardziej się podniecał. Było mu wstyd i palił się z zażenowania, że przez ogarniający go strach Podgórski musiał się trochę namęczyć żeby postawić mu penisa. Wszystko było na dobrej drodze, bo blondyn poczuł na udzie budzącą się do życia męskość. Opuszkami palców dotykał i smyrał lewą kuleczkę, ustami cały czas pozostając przy pierwszej.
    - Mmm- westchnął przeciągle Bukowski.
    - I jak?
    - Nie jest źle- powiedział zgodnie z prawdą.
Po kwadransie brunet dostatecznie pobudzony zgryzał wargę i zaciskał dłonie byle nie wydać z siebie tych żenujących jęków. Kochanek wprawiał go w cudowny stan, z którego mógłby nigdy nie wychodzić. Gdyby to on był na górze już dawno by się pieprzyli, zamiast tego Seba nadal zadowalać go swoimi ustami. Ssał go, zasysał, pieścił i dawał to co najlepsze kreśląc kółeczka wokół wrażliwej główki penisa. Bukowski widział jak jego twardy kutas znika między wargami błękitnookiego, który utrzymywał z nim kontakt wzrokowy pobudzając do granic możliwości.
    - ...Mmm...ssss....- zgryzł mocno wargę inaczej wydałby kompromitujący jęk. Uwielbiał słuchać ich w wykonani blondyna, ale nie chciał słyszeć swoich.
Jego ciało było już gorące i skapywał z niego pot. Oczy przesiąknęły mgłą pożądania, pragnął przewrócić chłopaka, obciągającego mu, na brzuch i wziąć w obroty, by jak najszybciej osiągnąć spełnienie, którego nie chciano mu dać. Policzki paliły żywym ogniem, podobne zarejestrował u Podgórskiego. Nagle napięcie skumulowane w dole brzucha od dłuższego czasu pragnące znaleźć ujście wystrzeliło spermą prosto w usta Seby, który niespodziewający się orgazmu zakrztusił się płynem. Połknął większość z tego co oferował mu Tomasz, a reszta czego przełknąć nie zdołał wylądowała na jego twarzy. Brunet poderwał się i przyglądał blondynowi.
    - Wybacz, trochę za późno się zorientowałem- pochwycił z szafki nocnej opakowanie chusteczek i przy okazji tubkę lubrykantu. Najpierw wytarł zaczerwienioną ze wstydu twarz, a następnie pocałował niesamowite usta partnera, który wyprawiał z jego ciałem cuda. Pieszczota smakowała jego spermą, było to nowe uczucie i nawet przyjemne, gdyż robił to po raz pierwszy. W przeszłości żaden z jego kochanków nie mógł liczyć, że gdy ten się spuści do ich ust pochyli się potem do pocałunku. Mimo że uwielbiał seks to często określał jasno co mogą robić, a czego nie. Najwyraźniej zapomniał powiedzieć o tym Podgórskiemu, ale to dobrze.
    - Podobało ci się?
    - Oczywiście- złapał chłopaka za tył szyi i przyciągnął do siebie opierając dwa czoła o siebie.- Ale to chyba nie koniec, racja?
Mężczyzna położył rękę i nacisnął na wypuklenie w spodniach blondyna na co ten wydał z siebie przeciągły jęk. Spuścił głowę na uwięzionego w spodniach kutasa, który o mało mu nie zrobił w nich dziury. W końcu doszedł do wniosku, że czas najwyższy by on także się rozebrał. Ściągając koszule Bukowski przyglądał się mu uważnie pochłaniając wygłodniałym wzrokiem każdy centymetr fantastycznego i cholernie seksownego ciała. Miał ochotę złapać go i całować, kochać, pieścić jakby jutro wcale miało nie nastać. Sebastian odrzucił górną część garderoby na bok i zabrał się za rozpinanie dolnej.
Już po chwili siedział okrakiem na łóżku prezentując swojego czerwonego członka, który zaczynał sączyć swoje soki. Tomasz, który kilka minut temu zaznał spełnienia znów się twardniał.
    - Zakładasz prezerwatywę?- zapytał widząc jak blondyn próbuje otworzyć opakowanie wyciągnięte z szafki.- Czy gdy dochodzę w tobie to jest to aż takie nieprzyjemne, że mi też chcesz tego oszczędzić?
    - Z początku to przyjemne, ale już mniej gdy sperma zasycha ci w tyłku. Później trzeba się tego pozbyć i to męczące. Przynajmniej ja tak to odbieram. Mój były, na przykład, nie miał nic przeciwko- odparł zanim zdążył ugryźć się w język. Na samo wspomnienie innego faceta Bukowski posłał mu przerażające i mrożące krew w żyłach spojrzenie.- Nie chciałem...
    -Dobra, zapomnijmy, że w łóżku ze mną wspomniałeś o innym. Po prostu nigdy więcej tego nie rób- złapał za nadgarstek i przyciągnął do siebie serwując namiętny i pełen rozkoszy pocałunek.
Czarnowłosy uklęknął i wystawił tyłek w stronę partnera dając do siebie pełen dostęp. Seba czuł, że ten wciąż ma jakieś wątpliwości i obawy związane z oddaniem się, ale robił to z własnej woli i wie czego chce. Wycisnąwszy z tubki przeźroczysty żel posmarował nim zaciśniętą dziurkę między półkulami. Zimna maź przyprawiał bruneta o dreszcze, tak jak delikatne uczucie napierania palcem na odbyt. Nie wiedział czy to co czuł było dobre i czy nie.
Podgórski specjalnie wylał większą ilość płynu, by mieć pewność, że kochanek jest wystarczająco nawilżony i przygotowany. Może tamten by się nie przyznał, ale chciał by blondyn był delikatny. Naparł śliskim palcem na dziurkę i powoli zagłębiał w nim. Zginał go i prostował ocierając się o ścianki. Do pierwszego palca dołożył drugi poruszając nimi szybko i intensywnie, w międzyczasie zajmując się miękkim członkiem Tomka. Dostawał serię przyjemności z przodu i od tyłu. Sebastian pochylił się i zaczął całować jego umięśnione plecy. Chwilę później mężczyzna był twardy jak skała i nie przeszkadzało mu już uczucie trzech palców w odbycie.
    - Ręce mnie już bolą...mmm.
    - No to przestań je tak zaciskać. Przecież jest ci dobrze, nie?
    - Tak, tak. Przestań już gadać i włóż go, kurwa, we mnie bo zaraz znów dojdę. Dziwię się, że ty... Ach- Podgórski przyłożył swojego członka do odbytu i pchnął w niego mocno zagłębiając się aż po napięte i bolące jądra.
Blondyn też był na granicy, postanowił więc szybko i w miarę możliwości wejść w kochanka i oszczędzić mu powolnych tortur. Bukowski oddychał szybko i ciężko z czołem na materacu. Gdy palce Seby wyprawiały z nim cuda było mu niesamowicie przyjemnie, pomyślał nawet, że bycie pasywnym nie jest takie złe, lecz gdy w końcu partner był wewnątrz niego doznał - jego zdaniem- okropnego i bolesnego uczucia rozpychania. Pot lał się z nich obu, ciała były rozgrzane niczym lawa i napięte jak struna.
    - W porządku?- zapytał masując mężczyznę po ramionach.
    - Nie... Nie waż się ruszyć. Cholernie boli. Daj mi chwilę...
    - Powiedz kiedy przywykniesz, pierwszy raz jest odrobinę bolesny, ale później...
    - Sebastian, proszę cię, doceń to, że się zgodziłem byś mnie przeleciał.
    - Doceniam- pochylił się nad brunetem i skradł mu pocałunek intensywnie wpijając się w jego usta. Przygryzł dolną wargę i zassał się na niej.
Gdy dostał sygnał od Tomka zaczął poruszać biodrami, na co ten ponownie syknął, a pod nosem tworzył łańcuszek przekleństw. Kręgi mięśni boleśnie dla Bukowskiego zaciskały się na twardym penisie Seby i przyprawiały o bóle jego wnętrza. Wiedział, że blondyn nie robi tego specjalnie i stara się jak może nie sprawiać mu cierpienia. W końcu podniecony do granic możliwości Podgórski wchodził w kochanka szybciej w tym samym czasie pobudzając jego mniejszą już męskość. Po pokoju rozchodziły się wiadome dźwięki współgrających ze sobą ciał obu mężczyzn. Brunet mniej zestresowany niż na początku wypiął się jeszcze bardziej na intensywne doznania. Raz po raz blondyn trafiał w splot mięśni, o których istnieniu Bukowski nie miał pojęcia, doprowadzając go do ekstazy. Skończyli dochodząc obficie ze swoimi imionami na ustach. Obaj sapali ciężko, brunet był wykończony bardziej niż to gdy to on jest dominujący, a blondyn był przeszczęśliwy, że partner zgodził się na taki rodzaj stosunku i nie przerwał go w połowie. Tomek położył się płasko na brzuchu z twarzą na poduszce, w międzyczasie Sebastian związał kondoma i zwinął go w chusteczkę, po czym usiadł na łóżku krzyżując nogi i przyglądając się kochankowi.
    - Cieszę się, że pomimo niechęci jednak się zgodziłeś. To jest dla mnie bardzo ważne, ale tak jak powiedziałeś, że jeżeli ci się nie spodoba...- Tom podniósł się nieco i zatkał ręką wciąż niezamykające się usta.
    - Teraz nic takiego nie powiedziałem, mogę ci się oddawać, ale nie zbyt często. Coś czuję, że jutro wszystko będzie mnie bolało- znów padł na materac.
    - Kocham cię- szepnął do ucha, a w zamian otrzymał ciche "ja ciebie także".

Później słyszał już tylko miarowe oddychanie w poduszkę. Przez dłuższą chwilę przyglądał się ukochanemu, który pojawił się w jego życiu jak grom z jasnego nieba. Uśmiechał się na samo wspomnienie dnia, w którym się poznali. Niespodziewana, burzliwa znajomość przerodziła się w coś, o czym nigdy nawet nie myślał. Dzięki temu czarnowłosemu mężczyźnie zdjęto mu z ramion olbrzymi ciężar wychowywania dziecka samemu oraz poznał niesamowite uczucie bycia kochanym i co to znaczy kochać- poświęcać całe życie, zmieniać je i modyfikować, pokazywać swoje uczucia różnymi sposobami, pomagać sobie, dbać, szanować i nie wstydzić się tego. Zyskał kochającego partnera, przyjaciół, dom i pracę, o której kiedyś mógł tylko marzyć i wspomnienia, które połączone z najważniejszymi osobami jego życia tworzyły niezwykły, bezcenny album. Był wdzięczny Bogu za postawienie na jego drodze Tomka, tak jak tamten dziękował mu za poznanie Sebastiana i Elizy. Wiedział, że to jeszcze nie koniec, bo życie jak to życie wystawia na próbę wszystko co zostanie zbudowane. Przed nimi dużo dni pełnych żalu, smutku, złości, kłótni jak i wypełnionych szczęściem i radością z posiadania wspaniałej rodziny. Z pewnością będą się spierać, denerwować jeden drugiego, ale tak to właśnie jest gdy spotkają się dwaj uparci i upierdliwi niczym osły mężczyźni. Mimo wszystkich przeciwności błękitne oczy w zasięgu wzroku będą miały tylko te czarne- jedyne.