Powered By Blogger

niedziela, 27 września 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 21


Hej ludzie ;)

Chcę  Was poinformować, że jest to przedostatni rozdział. Za tydzień pojawi się ostatni, a po nim jeszcze epilog. Tak więc dziękuję wszystkim, którzy czytają to opowiadanie, bo bez Was to nie miało by najmniejszego sensu :) Zdaję sobie sprawę, że piszę marnie, wiele rzeczy może być niedopracowanych, ale będę się starać i kształtować swój styl żeby kolejne teksty były lepsze.
Dziękuję, za każdy komentarz.




ROZDZIAŁ 21

Pogoda za oknem wyraźnie dopisywała. Słońce wkrótce powinno górować w zenicie, a na błękitnym niebie nie było ani jednego nieproszonego obłoku. Ciepłe i przyjemne powietrze wpadało do mieszkania. Ludzie już byli na nogach i śpieszyli w tylko sobie znanym kierunku. Sebastian siedział w salonie przed telewizorem oglądając poranne wiadomości i popijając aromatyczną kawę. Siostra była już w szkole i miał chwilę dla siebie. Nie mógł jednak miło wykorzystać tego czasu gdyż był w podłym nastroju. Do późnej nocy siedział jak na szpilkach czekając aż partner wróci do domu. Po skończonej rozmowie z Elizą coś sobie postanowił i musiał to omówić z Tomkiem, dotarło do niego, że był przewrażliwiony na swoim punkcie i nie miał o co się wściekać, przez to, że tamten nazwał go kobietą. Może myślał co innego a co innego powiedział. Zamierzał przeprosić Bukowskiego, więc cierpliwe czekał aż wróci od Kubickich, jednak dochodziła północ a jego wciąż nie było. W pewnym momencie zadzwoniła do niego Dorota i poinformowała, że wraz z jej mężem zalali się w trupa. Dopiero wtedy w Sebastianie zawrzało, on się tu martwił, że coś się stało, wypadek, czy coś innego, różnie to przecież bywało, a on sobie pochlał i nie mógł wsiąść za kółko?! Mordercze myśli naszły Podgórskiego. Cudem wytargał mężczyznę z samochodu koleżanki i zaprowadził do sypialni po czym bezlitośnie i jak najmniej delikatnie rzucił pijanego na łóżko. Od tamtego czasu modlił się by brunet wymiotował całą noc a rano miał cholernego kaca. Jego modły zostały wysłuchane, bo gdy siostra wychodziła do szkoły słyszał jak Bukowski biegnie do łazienki i puszcza przysłowiowego pawia. Na jego jasnej twarzy malował się złośliwy i pełen satysfakcji uśmieszek. Jak wczorajszego wieczoru zamierzał przepraszać kochanka, tak teraz zaśmiałby mu się w twarz. Doskonale rozumiał, ze brunet lubił sobie wypić, ale teraz nie mieszka sam. Coraz częściej łapał się na tym, że mieszkając z mężczyzną, z którym jest w związku może poznać go lepiej niż przez kilka lat umawiania się na randki. Do jego uszu doszedł odgłos kroków stawianych na schodach, specjalnie odwrócił się w tamtą stronę. Spostrzegł mężczyznę z samych bokserkach przeczesującego dłonią zwichrowane włosy. Szedł powoli chwytając się poręczy z przymrużonymi oczami.
    - Trochę się pochlało, co? Boli główka? Może mam ci tabletki przygotować?- zapytał z kpiną w głosie Seba.
    - Nie tak głośno!- syknął Tomasz, najwyraźniej naprawdę cierpiał, w końcu głowa dawała o sobie znać. Blondynowi jednak nie było go szkoda, ma to na co zasłużył. Kątem oka widział jak czarnowłosy bierze tabletkę przeciwbólową i chce popić ją zimnym piwem z lodówki.
    - Ty chyba jesteś niepoważny!- podszedł do partnera i zgromił go wzrokiem. Jest dorosłym mężczyzną a zachowuje się jak nastolatek, który myśl, że skoro skończył osiemnastkę jest nie wiadomo kim. Zabrał mu z ręki puszkę, otworzył ją i wylał zawartość do zlewu na co Tomek się oburzył.
    - Normalny ty jesteś?!- krzyknął, ale szybko złapał się za pulsujące miejsce. O ile dobrze pamięta część nocy spędził u przyjaciół, ale... co z drugą połową?
    - Po pierwsze, masz kaca i chcesz go leczyć kolejnym piwem?! Po drugie zasłużyłeś sobie! Jesteś dorosłym czy gówniarzem?!
Mężczyzna nie rozumiał o czym kochanek mówi. Dlaczego tak się denerwuje? Chociaż z drugiej strony odzywa się do niego, więc możliwe, że jego złość minęła. Miał taką nadzieję. Sebastian zaprowadził go na sofę a sam zaczął krzątać się po kuchni. Przyglądając się mu zauważył, że szykuje wysoką, podłużną szklankę i wrzuca do niej tabletkę rozpuszczalną oraz bierze opakowanie innych, przeciwbólowych. Zalał szkło lodowatą wodą i zaniósł wszystko pod nos swojemu nieporadnemu partnerowi.
    - Naprawdę jesteś jak żona opiekująca się schorowanym mężem- zażartował. Widząc jednak niezadowoloną minę Sebastiana dotarło do niego co powiedział. Że też nie mógł ugryźć się w język.- Czekaj nie to miałem- starał się wytłumaczyć. Nie chciał znów w domu przeżywać cichych dni.- Wybacz...
    - Już prędzej wkurwiony idiota dający się wykorzystywać samolubnemu i skacowanemu po wczorajszym chlaniu dupkowi- podsumował całą wczorajszą noc. Tomek nie wiedział co powiedzieć. Totalnie go zatkało, ale dzięki temu uświadomił sobie, że to Seba zaprowadził go do sypialni, bo sam nie dałby rady. Zapewne Dorota jako jedyna trzeźwo myśląca zawiozła go przed dom.
    - Głupio mi...- podrapał się po karku.
    - Słusznie. Jak ty sobie radziłeś zanim się tu pojawiłem?
Żaden nie miał ochoty na kłótnie, atmosfera i bez tego była napięta. Tomkowi było wstyd bo ważna...nie, najważniejsza osoba w jego życiu zobaczyła tą stroną niego, której nie chciał ujawniać. Podgórski źle się czuł z myślą, że brunet może być w porządku, miły i szarmancki tylko jak czegoś chce, czyli z początku. Zaczynał nabierać wątpliwości czy ten ich związek powinien w ogóle istnieć. Wiedział, że bycie razem nie jest słodkie i bezproblemowe przez cały czas. Często w związkach jest pod górkę, jest multum problemów, zwłaszcza w związku ich pokroju. Dlaczego Bukowski teraz jest zupełnie inny, niż wtedy gdy pomieszkiwał u nich? Jak to kiedyś powiedział "ludzie różnie zachowują się w różnych środowiskach". Może i miał rację, w końcu ich życie intymne zaczęło się od butelki mocnego trunku. Zaczynał mieć wątpliwości, nie tak postrzegał mężczyznę, u którego teraz mieszkał.
    - Idź się lepiej połóż, ale wcześniej umyj, śmierdzisz wódą- powiedział cicho i wrócił do picia czarnego gorzkiego napoju.
Czarnowłosy wyczuł, że coś jest nie tak, ale zamierzał rozdrażniać blondyna bardziej niż to potrzebne. Myślał początkowo, że chodzi o alkohol, za którym tamten nie przepadał zwłaszcza, że przywoływał niemiłe wspomnienia.
Tomek miał więcej szczęścia niż rozumu i powinien dziękować Bogu, że dziś ma dzień wolny, o którym zapomniał przez wizytę Ziaji. Gdyby tak nie było musiałby tłumaczyć się szefowi dlaczego nie pojawił się w pracy, albo dlaczego przyszedł do niej na ostrym kacu. Seba natomiast po opróżnieniu kubka pognał na górę zapewne by się ubrać. Po dziesięciu minutach schodził po schodach w ciemnych jeansach i niebiesko-szarej koszuli w kratkę z rękawami na 3/4. Włosy miał jak zwykle w artystycznym nieładzie, ale taki mu się najbardziej podobał i musiał przyznać, że odwalił kawał niezłej roboty, bo partner wyglądał niesamowicie seksownie. W pewnym momencie gdy zakładał buty miał ochotę podejść do niego i obsypać pocałunkami, dotykać i pieścić i już do końca życia trzymać w swoich ramionach. Wiedział jednak, że tak szybko jakby do niego podszedł, tak szybko zostałby odepchnięty i opierdzielony z góry na dół. Zrobił jak kazał Podgórski i wziął długą i odprężającą kąpiel, w czasie której przemyślał sobie parę faktów. Doszedł do wniosku, że dla dobra swojego i dwójki innych domowników musi się zmienić. Zawsze robił co chciał jeśli chodzi o związki. Kończył je kiedy mu to pasowało, czasami to inni z nim zrywali, ale nigdy nie czuł się z tego powodu źle. Zaczął się zastanawiać co by zrobił gdyby Sebastian chciał go zostawić. Wyobraził sobie tą scenę i zmroziło mu krew w żyłach. Chłopak wraz z młodą odchodzili z jego domu i już nigdy więcej się nie widzieli. Nagle jego serce niebezpiecznie przyspieszyło swój rytm, robiło mu się gorąco i zimno na przemian. Czuł jakby ktoś wyrywał mu część duszy a następnie przejechał po niej walcem i zmiażdżył. Nie podobało mu się to uczucie. Nie raz słyszał od swoich kochanków, że jest samolubny, egoistyczny, chamski i zadufany w sobie, lecz nic sobie z tego nie robił. Zawsze dawał im wyjście albo to zaakceptują, albo spadają. Koniec pieśni, to były jego zasady. Teraz nie posiadał żadnych, już z początku blondyn mu się spodobał i miał do niego słabość. Bał się, że właśnie to może go wykończyć. Przeczesał drżąc dłonią czarne, mokre włosy i oparł głowę o brzeg wanny.

* * *

Blondas pod okiem szefa kuchni przyrządzał potrawy, w których w skład wchodziły dania główne, zupy i desery oraz przyglądał się innym osobą pracującym w gastronomi. Mężczyzna uczący go od razu zauważył, że chłopak ma w sobie to coś, co on nazywa prawdziwym talentem. Nowy chciał się nauczyć i pilnie się do tego przykładał. Nie zadawał pytań prawie w ogóle tylko obserwował. Notował w głowie jakie składniki do jakich dań będą odpowiednie, a jakie nie. Usiłował zapamiętać z całego dnia jak najwięcej. Reszta pracowników ciepło go przyjęła w swoich kręgach z czego bardzo się cieszył. Nie zamierzał robić sobie wrogów w pracy, lubił przyjazną atmosferę. Jego pierwszy dzień w pracy był tak samo udany jak pierwszy dzień w szkole dla Elizy.

* * *

Popołudni gdy młoda wróciła ze szkoły a Sebastian z roboty na stole zastali gotowy i gorący obiad. Oboje się zdziwili, bo doskonale zdawali sobie sprawę, iż mężczyzna, który go przygotował potrafił przypalić nawet wodę na kawę. Kiedy obiekt dyskusji Podgórskich zobaczył jak z obawą siadają do stołu uspokoił ich, że w gotowaniu pomagała mu Dorota. Zadzwonił do niej i poprosił o pomoc, choć słowo "pomóż mi" ledwo przeszło mu przez gardło. Zmusił się jednak i nie żałował, bo wolał żeby i chłopak i dziewczyna zjedli ciepły posiłek. Kobieta go instruowała i pokazywała co i jak ma robić. W gruncie rzeczy to gotowanie nie było takie złe, lecz w najmniejszym stopniu nie dorównywał swojemu kochankowi. Wszyscy byli zadowoleni z dzisiejszego dnia, wszyscy prócz blondyna. Chodził zamyślony i żeby wybudzić go z transu trzeba było krzyknąć, by usłyszał. Po posiłku brunet porwał go do sypialni i zamknął drzwi na klucz, który schował w kieszeni spodni.
    - Jesteś jakiś nie swój- oparł się plecami o białą ścianę i skrzyżował ze sobą ręce.
    - Wytrzeźwiałeś do końca? Brałeś jakieś tabletki? Mam nadzieję, że to był ostatni raz gdy musiałem zaciągać cię do łóżka- nagle myśli Toma popłynęły w zupełnie innym kierunku niż tego chciał. Mały drań chciał zmienić temat i udało mu się.
    - Nie miałbym nic przeciwko gdybś zrobił to teraz- podszedł do Seby i pchnął zdezorientowanego chłopaka na pościelone łóżko. Zawisł nad blondynem i posłał mu szelmowski uśmiech. Ten zaczął się wyrywać, więc unieruchomił go przytrzymując ręce nad jego głową.
    - Co ty sobie myślisz?!- warknął.
    - Co myślę? Że chciałbym się z tobą kochać. Ostatni raz robiliśmy to przed tym jak się na mnie wkurzyłeś. Nie sądzisz, że długo się powstrzymywałem?
    - Nie mam nastroju, poza tym jest dopiero trzecia, a z innej beczki, masz szlaban i seksu nie będzie- zwiesił się na krótka chwilę- przynajmniej ze mną.
    - Próbujesz powiedzieć, że nie przeszkadzałoby ci gdybym poszedł- nie zdołał dokończyć, gdyż blondyn chwycił w pięść włosy Bukowskiego i pociągnął do siebie.
    - Ani mi się waż!- syknął mu prosto w twarz. Oniemiały brunet przyglądał się chłopakowi opuszczającemu pomieszczenie. Seba ewidentnie miał zły dzień, ale tego się po nim nie spodziewał. Raptem usłyszał jak kroki wracają do sypialni i ponownie stoi w nich on.- Przepraszam, chodzi o to, że ojciec wychodzi z więzienia i jestem kłębkiem nerwów. Nie powinienem wyładowywać się na tobie.
Tomek wstał i staną przy chłopaku tak, że stykali się torsami. Dotknął dłonią blond włosów, które uwielbiał, jak zwykle gdy ich dotykał były miękkie, jedwabiste i delikatne. Wpatrywał się w błękitne źrenice, prawie rozpływając się pod czujnym wzrokiem Sebastiana. Pochylił się i pocałował go w policzek.
    - Zmienię się, obiecuję. Zrobię wszystko żeby tego dokonać- chłopak nie wiedział co myśleć. Był pewny, że ten flirciarz rzuci się na niego i przymusi do seksu, jednak nic takiego się nie stało.- A tak na marginesie, powinieneś pozwolić Elizie na spotkanie z ojcem. Nich chociaż chwilę porozmawiają. Pojedziemy razem, tylko powiedz mi gdzie.
Bukowski był szczęśliwy, że blondyn zgodził się by i on poznał człowieka, który traktował go jak syna, mimo że znał prawdę. Cała trójka wsiadła do samochodu. Brunetowi został podany adres partnerki Wiktora, choć Seba nie wiedział, czy utrzymują ze sobą kontakt i czy owa kobieta nadal mieszka w tamtym miejscu. Nie mieli nic do stracenia. Podróż dłużyła się okropnie, ale jakimś cudem przetrwali ponad czterogodzinną wycieczkę. Kierowca, za którego robił Tom stanął przez małym jednorodzinnym domkiem przedmieściach. Pamiętał go, ojciec go tu kiedyś przywiózł, a kilka godzin potem zginęła dwójka młodych ludzi. Po jego plecach przebiegł nieprzyjemny, lodowaty dreszcz. Wyszedł z auta i z mętlikiem w głowie oraz obawą zapukał do dębowych drzwi wejściowych. Otworzyła mu ciemnowłosa kobieta o zielonych oczach i zmarszczkami zdradzającymi podeszły wiek. Właścicielka przyglądała mu się pytająco, nie wiedziała czy on się pierwszy odezwie, czy ona powinna to zrobić.
    - Witam panią, nazywam się Sebastian Podgórski, kiedyś byłem tu z moim ojcem, pamięta pani?- szatynka po dłuższej chwili szukania w pamięci obrazu przystojnego blondyna. Nie pamiętała nikogo takiego. Raptownie przez umysł przeleciało jego nazwisko. Podgórski.
    - Sebastian? Byłeś tu tylko raz, ale po twoich zdjęciach z dzieciństwa widzę, że szybko dorosłeś i stałeś się niezwykłym mężczyzną.
    - Moje zdjęcia?- zamyślił się, skąd ta kobieta może mieć jego zdjęcia.- Z resztą to nie istotne. Przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale muszę zapytać prosto z mostu, czy ma pani kontakt z ojcem?
    - Owszem- rzekła nieco zmieszana, wiele lat nie widziała syna Wiktora i niego samego- Jesteśmy razem, choć wiem, że to co zrobił jest złe, ale mimo wszystko wciąż go kocham. Dziś ma wyjść z więzienia.
    - Ja właśnie w tej sprawie.
Ruchem ręki zawołał Elizę i przedstawił ją partnerce jego ojca. Młoda była spięta i zestresowana obecną sytuacją. Nie wiedziała co robić i mówić. Podobnego stanu był jej brat, z tą różnicą, że nogi miał jak z waty a serce chciało wyskoczyć z piersi. Gospodyni zaprosiła rodzeństwo i mężczyznę czekającego w samochodzie do środka. Dom mimo swoich ograniczonych rozmiarów okazał się większy wewnątrz niż na pierwszy rzut oka. Usiedli w małym pokoiku robiącym za salon. Wyglądało na to, że wszystkie pomieszczenia są wykreowane na lata osiemdziesiąte. Ciekawy pomysł na urządzenie mieszkania, ale obaj mężczyźni przyznali, że woleli nowocześniejszy styl, taki jak w ich domu był w sam raz.
    - Częstuj się skarbie- kobieta zwróciła się do dziewczynki podając ciasto i filiżanki z napojami na stół.
    - Jest zestresowana, tak jak on- wygadany jak zwykle Tomasz przejął pałeczkę i zaczął rozmowę. Wytłumaczył kobiecie obawy kochanka dotyczące rozmowy i Wiktora. W pewnym momencie do drzwi znów ktoś zapukał. Pani domu zerwała się z miejsca i dosłownie pobiegła by otworzyć. Goście usłyszeli niski i niezwykle szczęśliwy głos.
    - Wróciłem! Tak bardzo za tobą tęskniłem- mężczyzna porwał w ramiona ukochaną kobietę i na rękach prowadził do salonu nie spodziewając się zastać tam trójki innych osób.
    - Co to za ludzie?- blondyn wstał i podszedł do "ojca".
    - Dddzień ddobry...- wydukał, co miał mu niby powiedzieć? Od tamtego feralnego dnia nienawidził ojca bo odebrał mu szansę na lepsze życie i został skazany na mieszkanie z matką, którą nic nie obchodził. Ten mężczyzna był dla niego jedyną deską ratunku, nadzieją, może dlatego tak bardzo nim później gardził. Jednakże jak tylko zobaczył ojca coś w nim pękło, cała złość wyparowała, uleciała z niego. Starszy Podgórski po chwili przyglądania się gościu wytrzeszczył szeroko oczy.
    - Seba? To ty? Wprost nie wierzę. Osiem lat żeśmy się nie widzieli synku- pragnął uściskać syna, jednak ten chyba nadal miał mu za złe tamten czyny.
    - Wiesz, że nie jestem twoim synem... Przyprowadziłem kogoś kto bardzo chciał cię poznać. To moja młodsza siostra Eliza- dziewczynka podeszła i wyciągnęła rękę, którą dorosły uścisnął.- Urodziła się rok po tym jak trafiłeś za kratki.
Źle mu było mówić o wszystkim nie dając nawet odsapnąć i nacieszyć się wolnością ojcu. Ten, jak tylko usłyszał, że jego syn ma siostrę, zażądał wyjaśnień natychmiast. Siłą rzeczy Wiktor dowiedział się wszystkiego czego Sebastian tak przeraźliwie nienawidził. Opowiedział mu również o żalu i rozczarowaniu postępowaniem ojca, wylał cały swój żal do niego oraz wyjaśnił dlaczego nigdy go nie odwiedził. Powiedział szczerą prawdę. Oczywiście szczegóły ze swojego prywatnego życia, które nie obejmowały Eli pominął. Nie wszystko na raz. Na początku chciał zapytać o matkę, ale byłoby to niestosowne i nieuprzejme, bo on nigdy się nie pofatygował by sprawdzić cokolwiek. Pragnął odciąć się od wszystkiego co złe, choć zamiatanie problemu pod dywan nie sprawi, że on zniknie. Tomek siedział cicho obserwując zestresowanego całą rozmową kochanka. Widział jak się męczy, lecz nie mógł mu pomóc. Sami muszą wyjaśnić sobie to i owo.
Dochodziła dziesiąta wieczorem, ale na dworze było jeszcze dość widno. Wiktor dowiedział się trochę o życiu syna, bo inaczej nie potrafił o nim myśleć, czuł, że chłopak nie wybaczy mu szybko grzechów przeszłości, lecz będzie się starał naprostować ich relację, przecież kocha go, a jego siostrę już zdążył pokochać. Lepszego prezentu po wyjściu z więzienia nie mógł sobie wymarzyć.
    - Zostańcie na noc, świat się nie zawali- nagabywała Natalia, która już planowała z dzieckiem wyjście na spacer do parku lub lasu na jagody, który znajdował się zaledwie kilka minut piechotą od jej domu.
    - Miło nam, jednak musimy odrzucić zaproszenie- tłumaczył Bukowski- Seba ma pracę a Eli szkołę. Ale przecież nie mieszkają państwo na krańcu świata, zawsze mogę wpakować ich w samochodu i przywieźć, a i wy jesteście u nas mile widziani, trzeba nadrobić te kilkanaście lat, nie?- wyszczerzył się do rodziny Podgórskich. Był w szampańskim nastroju, czuł się jakby poznał swoich teściów. Kiedy dotarło do umysłu słowo teście przed oczami stanęli mu podli rodzice, ich misterny plan wpędzenia go w długi i Marlena, która w gruncie rzeczy nie była niczemu winna, może czas najwyższy ją przeprosić?
    - U jakich nas?- zapytał słusznie pan Wiktor a partnerka mu przytaknęła. Sebastian szybko nabrał ochoty by udusić Tomka i jego zbyt długi język. Nagłą ciszę, która zapanowała w przedpokoju przerwała blondynka.
    - Ja i Sebastian mieszkamy u jego chłopaka Tomka- wskazała ręką na dwóch kompletnie się tego nie spodziewających mężczyzn. Ona chyba nie zdawała sobie sprawy z tego co powiedział.
Obu mężczyzną nagle puls przyspieszył i zaczęli błądzić wzrokiem unikając spojrzeń Natalii i Wiktora. Blondynowi zaczęły pocić się ręce a brunet z zakłopotaniem podrapał się po szyi. W domu żaden z nich nawet nie myślał żeby mówić cokolwiek o ich związku przynajmniej na razie. Może kiedyś gdy lepiej się poznają, ale nie teraz! Nie w pierwszy dzień, w który się spotkali po tylu latach. Szkoda tylko, że nie uprzedzili o tym fakcie Elizy, która najwyraźniej nauczyła się mówić co myśli, od swojego starszego przyjaciela. W tym momencie to oni mieli ochotę wrzucić ją do Wisły w cementowych butach. Nie mogli wykrztusić ani słowa żeby chociaż zaprzeczyć słowom młodej. Zawsze pewnego siebie Bukowskiego zżerał strach nie tylko przed reakcją rodziny kochanka, bo w końcu byli rodziną, ale i przed jego słowami. Wiedział, że ten nigdy nie ukrywa swoich zainteresowań w przeciwieństwie do niego, ale obaj bali się zawsze opinii najbliższych. Blondyn zauważył, że żadne ze stojących przed nim ludzi nie odzywa się i zaczęło go to boleć. Każdy normalny człowiek zaraz zacząłby wypytywać co dziecko miało na myśli, czy to prawda, a oni nic. Nagle poczuł na swoim ramieniu rękę Tomka, który słał uśmiech w stronę właścicieli domu.
    - Tak jak mówiłem serdecznie zapraszamy do nas- specjalnie podkreślił ostatnie słowo i wręczył Wiktorowi małą karteczkę z napisanym adresem i numerem telefonu Seby.- Na nas już czas, do widzenia- wyszli z domu zostawiając nieco zdezorientowaną parę w drzwiach. Po chwili młoda, która zbyt późno uświadomiła sobie, iż nie powinna mówić o głębszych relacjach brata z Bukowskim siedziała wygodnie na tylnym siedzeniu astona martina.
    - Cholera, ona ma taki sam długi język jak ty- szepnął stojąc przed samochodem w stosownej odległości od domu i uszu domowników.
    - Mówisz, że spędza ze mną za dużo czasu? Jesteś zazdrosny?
    - Jedyne o czym teraz nie myślę jest zazdrość o ciebie egoisto.
Znów zaczyna się w sobie gotować, czemu jego chłopak musi być takim cholernym uwodzicielem? W każdym jego zdaniu jest jakiś podtekst, który on wciąż słyszy. Denerwuje go to, ale wygląda na to, że taki już ma charakter. Tom obiecał mu, że się zmieni, ale Sebastian nie był tego taki pewien, przekształcić swój charakter, zachowania i przyzwyczajenia? Musi mu naprawdę zależeć na nim skoro chce się podjąć takiego bojowego zadania. Do kochanka nie docierało jednak meritum sprawy. Nie oczekiwał od niego traktowania po królewsku, obsługiwania i innych wymysłów, chciał czuć, że w każdej chwili może na nim polegać, że go wesprze gdy zajdzie taka potrzeba i po prostu będzie z nim na zawsze, i będzie go kochał. Wiedział jak to jest w XXI wieku, dwoje ludzi, którzy przysięgali sobie wieczną miłość, uczciwość małżeńską i że nie opuszczą się aż do śmierci równie dobrze kilka lat później mogli zdradzać się na prawo i lewo. On nienawidził czegoś takiego, chciał być już zawsze trzymany w ramionach Bukowskiego, całowany przez niego i kochany. Wszystko jednak działa w obie strony i doskonale to wiedział. Niech brunet powie czego oczekuje, on mu to da, pragnął rzucić mu do stóp cały świat. Przestał już uważać, że znają się zbyt krótko by mówić o prawdziwej miłości. Kocha tego zarozumiałego, samolubnego, wiecznie nienasyconego, zboczonego, upartego, irytującego i wkurzającego faceta. Chyba musi wyjaśnić z nim parę kwestii, ale to po powrocie do domu.
Nim do właścicieli dotarło o co chodziło Elizie cała trójka szła w stronę auta. Czuli, że dziewczyna powiedziała prawdę, w gruncie rzeczy jest dzieckiem, ale rozumie i widzi co się dzieje w domu. Nie miałaby powodu by kłamać. Widzieli jak mężczyźni zabijają wzrokiem blondynkę co ich rozbawiło. Niewiele się zastanawiając ruszyli w ich kierunku. Wiktor niespodziewanie dla syna położył rękę na jego ramieniu, za które przed chwilą trzymał go brunet.
    - Zajrzyjcie do nas od czasu do czasu- powiedział mężczyzna i lekko się uśmiechnął- wszyscy- dodał to spoglądając na prawdopodobnie partnera jego syna. Początkowo nie wiedział co myśleć o tego rodzaju związku, w którym jest Sebastian, ale w końcu jest dorosły i wie co robi. On nie ma prawa się wtrącać, nawet nie zamierzał, pragnął jedynie by jego syn był szczęśliwy.
    - Serio?
    - Oczywiście, spędzilibyśmy trochę czasu wszyscy razem, my- objął swoją kobietę- wy- uśmiechnął się znacząco pod nosem, co obaj zauważyli- no i rzecz jasna Eliza- nie obchodziło go, że była żona zdradziła go, bolało tylko to, że skrzywdziła kolejne swoje dziecko. Ta dziewczynka cały czas myślała, że jest jej biologicznym ojcem. Dlaczego tak nie mogło być? Wszyscy byliby szczęśliwsi. Mimo że ta dwójka nie jest z nim spokrewniona kocha ich całym sercem i to się nie zmieni.
    - Z przyjemnością tato- chłopak uścisnął ojca na co ten mało się nie rozpłakał. Nie wierzył, że Seba w końcu mu wybaczył. Nie mógł się już doczekać ich kolejnej wizyty.
Było grubo po północy gdy wrócili od nowej rodziny Podgórskich. Bukowski musiał przyznać, że nie spodziewał się kogoś takiego. Nie tak wyobrażał sobie tatę partnera. Mimo że przebywał w więzieniu był dobrym człowiekiem, można by rzec kompletne przeciwieństwo Mariusza, mężczyzny, którego kiedyś uważał za ojca. Polubił także... nową matkę... nie wiedział za bardzo jak ją określić. Miał ten sam problem co Seba. W drodze do domu przyznał mu się, że także chciałby spędzić z ich rodziną czas. Dał mu do zrozumienia, że nadal nie doszedł do siebie po rewelacjach z Bukowskimi. Ten wiedział jak bardzo jego chłopak bał się samotności i odrzucenia. Koniec końców jego obawy się ziściły.
Po kąpieli trwającej dosłownie pięć minut wyczerpana stresującym dniem Eliza padła na łóżko jak długa i po chwili spała kamiennym snem. Nawet nie zażądała kolacji, ponieważ najadła się do syta pierożkami zrobionymi przez Natalię. Tomek własnie poprawiał na niej kołdrę, bo przed chwilą odświeżony i czysty zdążył wyjść z łazienki. Ucałował ją w czoło a przy podnoszeniu głowy uderzył nią niefortunnie w wiszącą nad łóżkiem półkę.
    - Kurwa, po co ją tu wieszałem?- syknął z bólu, nie chciał obudzić dziecka, choć sądząc po tym jak szybko zasnęła nawet wojna by jej nie wyrwała ze szponów snu. Trzymając się za pulsujące miejsce wrócił do sypialni, gdzie zastał wyciągniętego blondyna czytającego jedną z książek, które mu pokazał.
    - Coś się stało?
    - Nie kurwa, tak tylko trzymam się za głowę- warknął.
    - Nie używaj na mnie tej ironii- wstał i podszedł do mężczyzny.- Właśnie takiego zachowania u ciebie nie cierpię. Wściekasz się gdy coś nie idzie po twojej myśli albo coś cię zdenerwuje, jesteś wtedy dla mnie wredny i chamski. A gdy czegoś potrzebujesz albo chcesz seksu jesteś potulny, miły i romantyczny. Nie wiem co te wszystkie kobiety w tobie widziały- zabrał jego ręce z głowy by obejrzeć bolące miejsce.
    - Poważnie?- zdziwił się. Naprawdę jest taki jak mówi Sebastian? Nie zdawał sobie z tego sprawy.- Przepraszam...- spojrzeli się na siebie w ciszy.- A co ty we mnie widziałeś?
    - Alkohol przysłonił mi jasność umysłu- pokazał swoje lśniące ząbki i wrócił do łóżka.- Nic ci nie jest, nie umrzesz od tego, co najwyżej możesz mieć guza. Jednak radził bym powziąć środki ostrożności i nie uprawiać seksu kilka miesięcy żeby bóle się nie nasiliły przy wysiłku.

Tomek zbaraniał kompletnie. Gdyby nie było już późno, a blondyn nie musiałby iść do pracy wziąłby go tu i teraz. Z jednaj strony był szczęśliwy bo widocznie pogodzili się, a z drugiej czuł się jak ostatni skurwiel, bo wcześniej nie zdawał sobie sprawy jak traktuje osobę, którą kocha. Bez wątpienia znajdzie sposób, by wynagrodzić swoje okropne zachowanie. Miał już nawet pomysł jak.

niedziela, 20 września 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 20


ROZDZIAŁ 20


Tak jak się tego spodziewał, przez cały dzień Sebastian nie odezwał się do niego słowem. Działał mu tym na nerwy, bo zachowywał się jak urażona księżniczka, co jeszcze dobitniej udowadniało, że przypominał kobietę. Zalane pomieszczenie czyścili dobre dwie godziny a następnie włączyli pranie by wyprać stertę brudnych ręczników i ścierek. Tego samego dnia wieczorem cała trójka siedziała przed telewizorem i oglądała program rozrywkowy. Eliza czuła to rosnące napięcie między dorosłymi, ale nie miała zamiaru nic w tej sprawie robić, ona w niczym im nie pomoże, a prędzej zaszkodzi. Cokolwiek się stało to obaj są dorośli i sami powinni to rozwiązać. Kiedy brat powiedział, że jest późno i powinna iść spać bez protestów posłuchała, pomimo że nadal była na niego zła. Bądź co bądź nazajutrz miała iść pierwszy raz do nowej szkoły. Blondyn powiedział jej, iż bardzo mu przykro, niestety nie będzie mógł zaprowadzić tam siostry, gdyż musi iść na spotkanie, a Bukowski także ma pracę i dnia wolnego wziąć nie może. Nie wiedział co powinien zrobić, nie chciał żeby Eli sama szła do placówki, to nowe miejsce i nie zna go. Odetchnął z ulgą gdy sąsiadka Roksana zaproponowała swoją pomoc, a i jej syn obiecał zaopiekować się w szkole koleżanką.
Tomek nie zamierzał przepraszać partnera, gdyż uważał, że nie zrobił nic złego i nie dał Sebie powodów do obrażania. Natomiast Podgórski cała winą obalał mężczyznę i ani myślał o przeprosinach. Obaj byli okropnie uparci, miało to swoje plusy i minusy. Gdy za oknami było już ciemno a wiatr wpadał do salonu ochładzając w nim temperaturę Podgórski przypomniał sobie, że następnego dnia musi być na rozmowie o pracę u rodziców Przemka. Gdy go olśniło wstał z sofy i po nalaniu kubka zimnego napoju poszedł do sypialni. Miał powiedzieć partnerowi, że także powinien pójść spać, ale zrezygnował uświadomiwszy sobie, że i tak by go nie posłuchał. Brunet kiedy zauważył, że partner idzie do pokoju wyłączył telewizor i poszedł w jego ślady. Zastał go już w łóżku odwróconego do niego plecami.
Ile on zamierza mnie do cholery ignorować?!- pomyślał Tomek.
    - Długo będziesz zachowywał się jak obrażona laska, którą facet wystawił do wiatru?- odpowiedziała mu cisza. Westchnął przeciągle i położył się obok również tyłem do swojego chłopaka. Nie mógł widzieć pełnej złości i żalu twarzy Sebastiana.

* * *

Kolejny dzień zaczął się od ciszy, która panowała w całym domu. Eliza smacznie spała w swoim pokoju natomiast skłócona para szykowała się do swoich zajęć. Podgórski musiał zrobić, na miał nadzieję przyszłych pracodawcach, dobre wrażenie. Z tego co wiedział będzie musiał przyrządzić jakąś potrawę z ich restauracji. Mimo że nie ukończył żadnej szkoły wyższej to gastronomię opanował perfekcyjnie i miał się czym pochwalić. Gdy zerkał ukradkiem na Tomka, ten także zbierał się do pracy. Jutro miał odbyć się festyn, więc wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Widział jak partner zatrzaskuje za sobą drzwi, nawet kawy nie wypił. Najwyraźniej miał Sebastianowi za złe zachowanie podczas ostatniej nocy.
Co za idiota! Przecież to on zaczął! Dlaczego porównał mnie do kobiety? To, że w czasie seksu jestem pod nim nie robi jej ze mnie! A pomijając nawet to, czy on nigdy nie był pasywny? Z drugiej strony chyba zdziwiłbym się gdyby pozwolił komuś dotknąć swojego tyłka.
Dziwne rozmyślania przerwał odgłos dzwoniącej komórki, na wyświetlaczu której pojawiło się imię rywala jego kochanka.
    - Cześć Seba- po drugiej stronie usłyszał niski, wibrujący głos.- Chciałem ci tylko powiedzieć, że ja także będę w restauracji i postaram się wspierać cię duchowo i cieleśnie- zaśmiał się.
    - A czy ty przypadkiem nie powinieneś być w pracy?
    - Wziąłem sobie wolne, bo pomyślałem, że moi rodzice będą chcieli dać ci w kość. Wiesz oni przyjmują tylko najlepszych i od razu rzucą cię na głęboką wodę.
    - Nie potrzebnie się martwiłeś, gotowanie mam opanowane w małym palcu. Ale i tak dziękuję to dla mnie wiele znaczy.
Ustalili, że spotkają się na miejscu, a Przemek podpowie mu co nieco. Naprawdę nie rozumiał czemu Bukowski tak bardzo nie lubi mężczyzny. W jego mniemaniu Ziaja był bardzo miły i pomocny, od razu go polubił.

* * *

Michał od razu wyczuł kiepski nastrój przyjaciela, a goniony ciekawością zapytał. Odpowiedziało mu wrogie spojrzenie, które wyrażało więcej niż tysiąc słów. Dosłownie ciskał sztyletami we wszystko na co spojrzał. Na pracy nie potrafił się skupić, cały dzień coś partolił i wściekał się o byle co. Kubicki nie poznawał zwyczaj spokojnego i wyluzowanego bruneta. Z każdą mijającą minutą miał po kokardę uszczypliwego i chamskiego zachowania Bukowskiego, więc zwrócił mu uwagę. Dziś był jak nie on, czy to mogło oznaczać, że Seba i on pokłócili się? Nie chciał wypytywać go o prywatne sprawy, bo to nie jego interes, ale on mówił mu wszystko, w końcu są przyjaciółmi.
    - Jesteś jak chmura gradowa, albo lepiej, wulkan, który ma zaraz wybuchnąć.
    - Nie denerwuj mnie, nie masz nic lepszego do roboty?- teraz to Michał był zły, co z tego, że są dobrymi kumplami, nie pozwoli wejść sobie na głowę. Otwartą ręką gwałtownie uderzył Tomka w tył głowy.
    - Co to kurwa ma być?!
    - To moja kwestia. Jak ty się zachowujesz? Rozumiem, że możesz mieć problemy, rodzice, praca, ale weź się w garść.
    - To nie starzy, ani robota. To ta cholerna księżniczka, która obraża się o byle gówno. Co ja takiego powiedziałem, że się oburzył?
    - Więc jednak, chodzi o Sebastiana- tak jak się spodziewał.
Obaj przygotowywali wnętrza samochodów, które miały iść na wystawę. W środku nikt ich nie usłyszy, więc Tom zdał przyjacielowi relacje z ostatniej nocy, w czasie której jego kochanek go wkurzył. Mówił wszystko z oporem, przecież nie będzie opowiadał Kubickiemu ze szczegółami jak dwóch facetów uprawia seks. Po ustnym sprawozdaniu Michał przetrawiał wszystkie informacje, po chwili spojrzał na kumpla wzrokiem mówiącym "jesteś skończonym idiotą".
    - Wiesz, nie chcę nic sugerować, ale...
    - Dawaj- odparł pewnie.
    - Po cholerę nazwałeś go kobietą? Sebastian jest facetem, tak jak ty czy ja. Myślisz, że jaki mężczyzna chciałby być porównywany do bab? Wcale się mu nie dziwię, że się wkurwił.
    - Ja pierniczę, też miał o co- wyszli ze środka, ze stającego obok wiaderka z wodą wzięli szmatki i zaczęli czyścić maskę czerwonego wozu.
    - Ciekaw jestem jak ty byś zareagował, gdyby kochanek zaraz po seksie nazwał cię kobietą, tylko dlatego, że przyjmujesz tę rolę w łóżku. Jestem więcej niż pewien, że z uzębieniem mógłby się pożegnać.
Trafił w sedno. Gdyby ktoś powiedział tak Tomkowi, ten zabiłby na miejscu, a wcześniej poddał okrutnym torturą. Na początek odciąłby mu klejnoty rodzinne, przyszyłby je do czoła, a następnie wybił doszczętnie wszystkie zęby. Lecz mimo tego nadal był zdania, że kochanek przesadza, a jego fochy nie mają podstawy. Michał znając wysokie ego przyjaciela, którego do tej pory nie ujawniał przy Podgórskim i jego męską dumę, był stuprocentowo pewny, że Seba nie ma co spodziewać się skruchy od partnera. Trochę mu było go szkoda, ale żaden z nich nie jest dzieckiem. To dorośli mężczyźni, powinni załatwić takie sprawy w domu oraz nikt nie powinien ingerować w ich związek. Mógł tylko pożyczyć im, by szybko się pogodzili, choć cudów się nie spodziewał. Obaj są idiotami.


* * *

Dzięki radą Przemka Sebastian spisał się na medal przyrządzając danie z restauracji jego rodziców po mistrzowsku. Pracodawcy dali mu ostro popalić, nie szczędzili go, wciąż na coś zwracali uwagę i ogólnie dużo rzeczy im nie pasowało, ale dostrzegli w blondynie to coś, co zadecydowało o przyjęciu go. Nie było łatwo, jednak wszystko ułożyło się po myśli chłopaka. Właściciele gastronomi wręczyli mu kilka segregatorów z przepisami dań serwowanych w restauracji. Musiał się nauczyć jak przygotowywać każde z osobna, jak powinno smakować i jak sprawić, by na ustach gości widniało zadowolenie.
Do domu wracał cały w skowronkach, połączył przyjemne z pożytecznym. Będzie robił to co lubi i jeszcze będą mu za to płacić. O ilości wypłaty zdążył już się dowiedzieć. Pracodawcy będą mu przelewać na konto minimalną stawkę, jednakże gdy uznają, że ich klienci pozytywnie odbierają nowego kucharza dostanie solidną podwyżkę. Będzie starał się ze wszystkich sił by sprostać oczekiwaniom i zasłużyć na większą pensję. Chcąc odwdzięczyć się Przemkowi zaprosił go do domu, postawi mu piwo czy coś i pogadają sobie. Eliza nadal była w szkole, wiec mieli całe mieszkanie dla siebie.
    - Nie pamiętam kiedy tu ostatni raz byłem- powiedział zdejmując buty na przedpokoju. Rywal zaprosił go kiedyś do swojego domu, ale pod pewnym przymusem, innymi słowy nie miał wyjścia i musiał go wpuścić.- Tomek mnie nie znosi.
    - Jesteście siebie warci. Ty dogryzasz mu on tobie. Właściwie dlaczego traktujecie się jak pies z kotem?- zapytał wyciągając z lodówki schłodzony alkohol.
    - Po prawdzie to już w szkole działaliśmy sobie na nerwy. Pochodzimy z jednego miasta i w gruncie rzeczy nie mieszkamy aż tak daleko, więc dostaliśmy się do tej samej. Chciałem być jego kumplem, ale on od początku uważał mnie za zagrożenie, jednak nasze stosunki pogorszyły się z dniem, w którym dostaliśmy się do jednej klasy. Zaczęliśmy ze sobą rywalizować, kłócić się i w końcu doszło do bójki- uśmiechnął się pod nosem i pociągnął łuk złotego trunku.
    - On i bójka?- zaniemówił, nigdy by nie pomyślał, że jego kochanek mógłby podnieść rękę na kolegę z klasy. Niedawno przekonał się jaki mężczyzna ma charakterek, ale coś takiego?
    - Widzę, że jeszcze wielu rzeczy nie wiesz o swoim chłopaku- podparł brodę na ręce i wpatrzył się w błękitne oczy chłopaka.
    - Może i masz racje, ale...
    - Tylko żartowałem. Nie bierz wszystkiego do siebie Sebastian. Tomek był, jest i będzie dupkiem, jednak ty jesteś w porządku.
Teraz zrozumiał dlaczego tych dwóch tak się nie lubi. Trafił swój na swego. Mają podobne charakterki i przez to żaden z nich nie odpuści. Jeden chce być lepszy od drugiego, chociaż jest to cholernie wkurzające. On zdążył polubić Przemka i chciałby się z nim zaprzyjaźnić, co do partnera- to inna historia. Seba nie ma nic wspólnego z ich konfliktem, i w zasadzie nie obchodził go. W pewnym momencie usłyszeli dźwięk otwieranej bramy wjazdowej i odgłos silnika samochodu. Popatrzyli po sobie zdziwieni, z tego co wiedział jeden i drugi to mężczyzna powinien wrócić później, około godziny, o której zajęcia kończyła Eliza. Drzwi wejściowe się otworzyły a osoba na korytarzu weszła wgłąb mieszkania. Postać przystanęła naprzeciwko stołu w kuchni i wytrzeszczała oczy w niemałym zdziwieniu i złości.
    - Co on tu robi, do jasnej cholery?- podniósł głos i popatrzył oskarżycielsko na Podgórskiego.
    - Tylko tyle masz do powiedzenia?- ledwo wszedł do domu a już się drze, bo nie odpowiada mu obecność rywala. Denerwowało go to, ponieważ myślał, że Bukowski w końcu go przeprosi.
    - A co mam więcej mówić? Primo: To ty postanowiłeś unieść się honorem i nie odzywać się do mnie! Sekundo: Nie miałeś czasem rozmowy o pracę?
    - Więc jednak interesuje cię jak mi poszło, co? Dzięki radą Przemka przyjęli mnie i po prostu chciałem mu się odwdzięczyć. Wasza napięta relacja mnie nie interesuje. On przyszedł do mnie nie do ciebie, więc się nie martw- postawił sprawę jasno na co kochanek osłupiał, nie spodziewał się usłyszeć takiej stanowczości z ust Sebastiana. Choć jakby się nad tym bardziej zastanowić umiał być groźny, chociażby gdy przypieprzył mu prawego sierpowego w parku.
    - Dobra, rozumiem i cieszę się, że zostałeś przyjęty- posłał mu lekki uśmiech całkowicie ignorując Ziaję, przeszło mu przez myśl, iż blondyn wkrótce zapomni o ich małej kłótni.
Niedługo potem gość błękitnookiego, ku uciesze Tomka, opuścił mieszkanie. Sam musiał zająć się swoimi sprawami. Przed wyjściem nie omieszkał posłać kilku złośliwości pod adresem właściciela. Nie mógł się przed tym powstrzymać, bo czuł wewnętrzną potrzebę, a raczej było to zwyczajnie przyzwyczajenie. Wyczuwał jakąś dziwną i ciężką atmosferę towarzyszącą parze. Nie zamierzał się wtrącać w ich relacje, nie obchodziło go to. Musiał przyznać, że był szczerze zaskoczony gdy dowiedział się o odmiennej orientacji seksualnej Bukowskiego. Byli zaciekłymi rywalami w pracy, niemniej jednak w żaden sposób mu to nie przeszkadzało. Sam miał kilku znajomych o podobnych zainteresowaniach, więc jeden więcej nie robił mu różnicy. Polubił Sebastiana i zamierzał utrzymywać z nim kontakt, chłopak jest sympatyczny i można porozmawiać z nim na różne tematy, wytwarza wokół siebie aurę i postawę, której można szybko zaufać, a to, iż jest chłopakiem jego nemezis nic nie znaczy.

* * *

Po przyjściu Elizy ze szkoły brat wziął ją na poważną rozmowę. Opierała się jej, w końcu była dzieckiem z tysiącem różnych twarzy, ale czuła, że to co chce powiedzieć Sebastian jest ważne na tyle, że powinna odpuścić dziecinne zachowanie. Gdy cała trójka w denerwującej ciszy zjadła popołudniowy posiłek Tomek dostał telefon od Doroty i w ciągu chwili zniknął z domu. Rodzeństwo usiadło na sofie w ciężkiej atmosferze, która jak na złość krążyła w ich domu kilka dni. Chłopakowi trudno było rozpocząć temat, ale po dłuższej chwili ciszy odezwał się.
    - Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Gdyby cię nie było, nie wiem co bym ze sobą zrobił.
    - Chcesz porozmawiać ze mną o mamie i tacie, prawda?- wiedziała, że brat nigdy o nich nie mówi, bo stało się coś złego, nie miała jednak pojęcia co.
    - Nasza mama piła alkohol od zawsze, zdradzała ojca na prawo i lewo- opowiedział o wszystkim kochankowi a wtedy ciężar z tych wielu lat nieco zelżał, czuł jednak, że siostrze także należą się wyjaśnienia- odkryłem, że mężczyzna, którego nazywałem i uważałem za ojca w rzeczywistości nim nie jest i on także miał inną kobietą na boku, ale wcale się nie dziwię.Wiktor, bo tak się nazywa, spowodował wypadek i uciekł z miejsca zdarzenia za co poszedł do więzienia na osiem lat. Rok później urodziłaś się ty, co uświadomiło mi, że on nie może być twoim tatą...- bawił się trzęsącymi dłońmi i przygryzał wargę. Bał się reakcji Elizy, przecież ona myślała, że mężczyzna, który wychodzi z więzienia to jej upragniony tata, który będzie się cieszył na widok córki, o której w rzeczywistości nie miał pojęcia.
    - Chcesz powiedzieć, że nie mam taty? A co z mamą, nadal pije? Byłeś kiedyś u niej?- w małych lazurowych oczkach pojawiła się woda. Dziewczynka spuściła głowę by nie patrzeć na brata, którego miała ochotę przytulić, jednak coś ją przed tym powstrzymywało.
    - Przepraszam...- wydukał, nie chciał jej ranić, bądź co bądź to tylko dziecko, nie jest niczemu winne. Z jednym miała rację, nigdy od wyprowadzki, nie sprawdził jak się ma sytuacja jego rodziców. Nie był u Wiktora w więzieniu ani u Justyny, nie wie co się u nich dzieje. No to teraz siostra nieświadomie wpędziła go w prąd wyrzutów sumienia. Jednych niedawno się pozbył a znów go nawiedziły kolejne. Miał ochotę zanurzyć się w szerokich i zawsze otwartych dla niego ramionach Tomka. Nagle przemknęło mu przez myśl, że Eliza, podobnie jak on jest nie w humorze i też chciałaby mieć czyjeś wsparcie, że też o tym nie pomyślał wcześniej. Dotknął dłonią jej blond głowy i delikatnie uniósł jej brodę, tak by ich spojrzenia się spotkały.
    - Sebuś?- mówiła wycierając rękawem od bluzki łzy.
    - Możesz płakać- odparł pewnym siebie głosem, który wywoływał w niej niesamowite uczucia. Porwał ją w ramiona i uśmiechnął się delikatnie głaszcząc po głowie. Te czułe i pełne troski gesty sprawiały, że jej serce wywracało koziołki. Sebastian nie był dla niej tylko bratem, od zawsze widziała w nim dorosłego, który poruszy ziemię i niebo byle by ona nie cierpiała. Był mamą i tatą w jednym.

* * *

Dorota obserwowała męża i przyjaciela pijących drinki przez nią zrobione. Od jakiegoś czasu uczyła się przyrządzać najprostsze, acz wyrafinowane alkohole. Ostatnio, ku zaskoczeniu męża, znalazła sobie takie hobby i bardzo się jej spodobało, a i sam Kubicki nie mógł narzekać, bo to na nim testowała mieszanki różnych smaków. Niekiedy były cudem, którego pragnie się zawsze i do końca życia, a innym wylewał je do kwiatów nie mogąc przełknąć oni łyka. Teraz jednak zadowolenie malowało się na twarzach obu mężczyzn. Bardzo ją to cieszyło. Żałowała, że ona sama nie może skosztować własnego wyrobu, lecz była w ciąży, o którą długo się starała, a ryzykować nie zamierzała. Za bardzo bała się reakcji przewrażliwionego, na punkcie rosnącego w jej łonie dziecka, męża by wypić choćby naparstek.
    - To nie fair- stęknęła i oparła brodę na dłoni krzyżując nogi na sofie.
    - Niebo w gębie- Bukowski oblizał lubieżnie usta i posłał złośliwy uśmieszek w stronę przyjaciółki.
    - Nie graj mi na nerwach- powiedziała przez zaciśnięte zęby kobieta, którą szlak trafiał na widok uśmiechniętej mordy Tomka. Musi się na nim odegrać.- Tomuś, co słychać u Sebusia? Nadal nie się do ciebie nie odzywa? Do łóżka pewnie także cię nie wpuszcza, co?- zapytała z przekąsem. Na to mężczyzna warknął i odwrócił się do niej plecami.
    - Aż tak lubicie sobie dogryzać?- czasami to dziecinne zachowanie denerwowało Michała, ale wiedział, że przyjaciel i żona są ze sobą bardzo blisko i uwielbiają swoje towarzystwo. Jak to mówił: ciągnie swój do swego.
    - Kochamy- odpowiedzieli równocześnie jakby czytali sobie w myślach. Nie raz go tym przerażali. Po dziś dzień cała trójka pamięta okoliczności, w których się poznali.

Dziesięć lat wcześniej
Blondynka szła pustym korytarzem w stronę gabinetu pielęgniarki. W czasie lekcji zaczął boleć ją brzuch a jest mało odporna na jakikolwiek ból, więc od razu postanowiła poinformować o swoim stanie wychowawcę. Powoli stawiała kroki przytrzymując się ściany, czuła jak się jej pogarsza. Pociągnęła za klamkę, gdy była już u celu, jednak drzwi nie chciały się otworzyć.
    - Pielęgniarki nie ma, też tu czekam- ktoś się odezwał, rozpoznawała ten głos.
    - Dawno?- zapytała Michała, kolegę z równoległej klasy oraz swojego nowego chłopaka. Zaczęli chodzić ze sobą dwa tygodnie temu, choć ona od dawna była w nim zakochana.
    - Przykro mi, nie wiem. Miałem iść do klasy, ale mogę z tobą poczekać- odparł, widział, że dziewczyna jest w złym stanie i nie chciał zostawiać jej samej, dbanie o kobietę to obowiązek mężczyzny, tak uważał.
Stanął obok niej chcąc dać jakieś poczucie bezpieczeństwa i pomóc w razie czego. Była blada i ciągle trzymała się za brzuch, jasne kosmyki spadały na twarz i okalały ją. Było mu jej szkoda, dlaczego ta przeklęta pielęgniarka musiała wyjść akurat teraz. Zawsze gdy jest potrzebna to jej nie ma!
    - Słuchaj, może jej poszukam?
    - Hej!- usłyszeli z drugiego końca korytarza i odwrócili sie mimowolnie w tamtym kierunku. Michał zobaczył wysokiego jak na swój wiek chłopaka, miał czarne roztrzepane włosy i mundurek w nieładzie, biała koszula była pognieciona, trzy pierwsze guziki były odpięte pokazując obojczyki chłopaka, a krawat ledwo się trzymał na szyi. Czyżby Dorota znała go?
    - Coś się stało?- zapytała bruneta.
    - To ja powinienem o to zapytać. Nauczyciel się o ciebie martwi, bo długo cię nie było- podszedł do dziewczyny niebezpiecznie blisko.
    - Wszystko w porządku, tylko brzuch...
    - No już, już- położył dłoń na jej bladym policzku a drugą na blond głowie. W Kubickim zawrzało, jak taki cwaniak, bo na takiego wyglądał, śmie dotykać jego dziewczynę?! Nagle usłyszeli stukot obcasów starszej kobiety w białym kitlu i kasztanowych włosach spiętych w misterny kok. Zaprosiła Dorotę do środka swojego gabinetu.
    - Słabo mi...- powiedziała cicho blondynka i znów podpierała ścianę. Michał chciał wziąć ją na ręce widząc jak się męczy, lecz ktoś go uprzedził. Dupek, którego nie znał, a znała go jego dziewczyna zaczynał coraz bardziej irytować. Dotykał ją, głupio się uśmiechał. Czyżby się w niej zakochał? Brunet położył przyjaciółkę na szezlongu i opuścił gabinet mówiąc, że zaraz przyniesie jej rzeczy z klasy i zadzwoni do rodziców, by po nią przyjechali. Piętnaście minut później zrobił tak jak powiedział. Poprosił także wychowawce, by pozwolił mu poczekać na rodziców uczennicy. O dziwo ten schludnie ubrany czarnowłosy nadal koczował przed gabinetem, w dodatku jakoś tak podejrzanie się na niego patrzył. Tomek nie wiedział jak zareagować.
    - Eee...- zaczął, ale ni wiedział co dalej.
    - Masz jakiś problem, koleś?!- warknął na niego.
    - ...Słucham?- przesłyszał się, czy co?
Nagle został popchnięty na ścianę i złapany za szyję. Nie zdążył zareagować a dostał mu się cholernie silny prawy sierpowy. Nie wiedział o co chodzi napastnikowi, ale pewny był, że nie da się upokorzyć jakiemuś ciulowi, któremu się najwyraźniej wydaję, że nie potrafi oddać. Mocno złapał ramiona czarnowłosego i uderzył go z kolana w brzuch. Po chwili ten kucnął z bólu, lecz odpuszczać nie zamierzał. Jak tylko Tomek doprowadził się do porządku i miał zamiar odejść tamten naskoczył na niego i powalił na ziemię. Zaczęli się okładać na pięści i krzyczeć jeden na drugiego, choć z tego bełkotu nie dało sie nic zrozumieć. Zachowywali się tak głośno, że pielęgniarka to usłyszała i siłą rzeczy próbowała rozdzielić chłopaków.
    - Co wy robicie?!- podniosła głos i obu chwyciła za uszy prowadząc do gabinetu.
    - Co wam się stało?- Dorota podniosła się i popatrzyła na krwawiącą wargę przyjaciela. Podeszłą do niego i popatrzyła ze złością w oczach.
    - Macie tu zaczekać! Idę po waszych wychowawców! Niech się dowiedzą co wyrabiacie, gówniarze! Spróbujcie się tylko ruszyć z miejsca!- zaburzona karygodnym zachowaniem uczniów kobieta powędrowała do klas.
    - Co w was wstąpiło? Dlaczego postępujecie tak bezmyślnie?!- Dorota uderzyła w tył głowy obu i usiadła. Bóle odrobinę się zmniejszyły, ale postanowiła wrócić do domu.
    - Ten idiota mnie tak urządził, bez powodu!- żalił się Bukowski.
    - Bez powodu?! Już ja ci pokaże skurwielu! Jeszcze raz zbliżysz się do mojej dziewczyny to nogi z dupy ci powyrywam! Znajdź sobie inną!
Tomek wbił w niego zdezorientowany wzrok, blondynka zareagowała podobnie. Zastanawiała się co ma na myśli jej chłopak. Zapytała więc go o to.
    - Żartujesz? Nie widzisz jak robi do ciebie te maślane oczy, szczerzy się i ciągle cię dotyka!? Niech nie zarywa do cudzych dziewczyn tylko znajdzie inną!
    - Chcesz powiedzieć, że Tomuś jest we mnie zakochany?
    - Tomuś?!- oburzył się Michał.
Nie mógł tego wytrzymać. Ten kolo ewidentnie przystawia się do Doroty. Ona mówi na niego Tomuś, on na nią Doti. No co to ma być? Kiepska komedia romantyczna? Zdrada za zdradą? Nagle głos wrednego drania wybił go z przemyśleń. Usłyszał coś w stylu "on chyba myśli, że mi się podobasz". A jakżeby inaczej!
    - Michał, postawny sprawę jasno, kocham cię, a do niego- wskazała na przyjaciela- nic nie czuję. On z resztą też, musiałeś to źle odebrać.
    - A skąd mam mieć tę pewność? I skoro jesteś moja to dlaczego pozwalasz się mu dotykać?!- to go najbardziej wkurzało. Widział jak oboje wymieniają porozumiewawcze spojrzenia i w końcu dziewczyna się odezwała.
    - Nie jestem w typie Tomusia. Byłabym gdybym miała po między nogami to co ty- wskazała na krocze swojego chłopaka. Z początku biegał wzrokiem od jednego do drugiego, aż w końcu go olśniło, że z szoku otworzył szeroko oczy i ledwo wydukał.
    - Pedał?- tego się nie spodziewał. Nie raz widział tego gościa z wianuszkiem adoratorek, w dodatku był popularny, bo wiele dziewczyn rozpowiadało, że z nim spało. Tymczasem on jest...
    - To jest mój przyjaciel- powiedziała twardo blondynka- jeśli będziesz o nim źle mówił, albo powiesz komukolwiek o jego orientacji...z nami koniec.

Nic nie odpowiedział, czuł, że ta dwójka jest dla siebie ważna i jego dziewczyna z nim zerwie, jeśli nie będzie przestrzegał tego co powiedziała. Nigdy nie miał do czynienia z taką osobą, więc nie wiedział jak się zachowywać. Przez pierwsze dni w towarzystwie Bukowskiego nie odzywał się za wiele. Jednak po dłuższej obserwacji Doroty zrozumiał, że brunet jest normalnym chłopakiem, takim jak on, inni z nim normalnie rozmawiają, choć pewnie nie wiedzą o szczególe jego życia i on także postanowił zachowywać się swobodnie. Po jakimś czasie obaj się zaprzyjaźnili. Okazało się, że mają podobne hobby i zainteresowania. Doti była z nich dumna. Dzięki mniej i jeden, i drugi znalazł prawdziwego przyjaciela.

wtorek, 15 września 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 19


Bardzo przepraszam za brak tekstu w niedzielę. Jeśli mam być szczera to... zapomniałam. Całkowicie o tym zapomniałam i dopiero dziś rano mi się przypomniało. Proszę o wyrozumiałość.



Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania :)



ROZDZIAŁ 19


Tomek dostał gwałtownych wyrzutów sumienia przymuszając Sebę do mówienia. Widział jak drżą mu ręce głos się zawiesza a usta ruch ust przypomina oddychającą rybę. Wzrok kierował wszędzie tylko nie na niego. Brunet westchnął ciężko i pociągnął łyk złotego napoju cały czas wwiercając przenikliwe spojrzenie w blondyna, co mogło świadczyć tylko o tym, że nie zamierza odpuścić. Chłopak bawił się to palcami, to sznurkiem od spodni czego powoli miał dosyć Tomek. W końcu bezradny Bukowski chwycił w ręce smukłe dłonie kochanka i pocałował ich zewnętrzna stronę próbując dodać mu trochę otuchy, choć nie miał pewności, że to zadziała.
Sebastian w końcu odważył się popatrzeć na czarnowłosego mężczyznę a widząc jego ciepły i przepełniony miłością wzrok zaczerpnął powietrza dając sobie chwilę i zabrał głos:
    - Przepraszam cię...
    - Pomyliły ci się słowa. To powinno brzmieć "kocham cię"- powiedział z nikłym uśmiechem na twarzy nadal nie puszczając dłoni blondyna.
    - Twoja matka miała rację- w tym momencie gwałtownie wyrwał się od dotyku zszokowanego kochanka.
    - ... Co ty mówisz? Ona wymyśliła by wszystko by osiągnąć cel... To oczywiste, że wtedy po prostu była zdesperowana nazywając cię mordercą czy...- przerwał widząc jak chłopak zakrywa twarz dłońmi.
    - To prawda. Jestem mordercą! Miała rację... ona miała rację...- mężczyzna był zszokowany, nigdy by nie pomyślał, że ktoś taki jak Sebastian mógłby zrobić coś tak strasznego jak zabójstwo. Mimo że Karolina to powiedziała a blondyn potwierdził jej słowa to nadal nie mógł uwierzyć. Nie potrafił, ta wiadomość nie chciała wejść mu do głowy, bo wydawała mu się absurdem.
    - Nie wierzę ci- złapał blondyna w pasie i przysunął do siebie przyciskając go do swojego torsu.- Powiedz mi jak było od początku.
    - To trochę przygnębiające i...
    - Chcę wiedzieć- powiedział twardo.
    - Cóż... mieszkałem w małym miasteczku razem z rodzicami, miałem wtedy z pięć lat. Wszystko było świetnie do czasu aż mój ojciec stracił pracę w firmie, która praktycznie z dnia na dzień splajtowała. Na wszystko brakowało pieniędzy na domiar złego matka coraz częściej sięgała po alkohol jak tylko coś szło nie po jej myśli. Rodzice zaczęli się kłócić o kasę, o mnie i o wszystko inne- Tomek słuchał kochanka uważnie trzymając rękę na jego kolanie.- Ojciec zaczął szukać nowej pracy, był w tym bardzo zdeterminowany... Kiedyś podczas jego nieobecności gdy wróciłem popołudniu od kolegi zobaczyłem mamę leżącą na podłodze w kuchni. Myślałem, że coś się jej stało, byłem przerażony. Nie wiedziałem co mam robić moja mama leżała i nie ruszała się. Szybko pobiegłem do sąsiadów i powiedziałem, że potrzebuję pomocy bo mama nie żyje. Oni zadzwonili na pogotowie, a później została przewieziona do szpitala... Wiesz co się okazało?- zerknął z półprzymkniętych powiem na bruneta i kontynuował- Nic się jej nie stało. Po prostu była piana! Tak się bałem, że gdzieś się uderzyła i upadła, a tymczasem pod moją nieobecność tak się nachlała, że nie potrafiła ustać prosto na nogach! Później sytuacja się powtórzyła, ale zabrałem i schowałem alkohol. Zaczęła go szukać po całym domu, groziła mi, że jak go nie oddam to mnie zabije. Uzależniła się od picia, więc zacząłem się bać gdy rzucała talerzami i wszystkim co miała pod ręką. Kilka razy nawet mnie dotkliwie pobiła tylko dla piwa czy wódki. Wszystko powiedziałem tacie, a ten wściekł się. Krzyczał na matkę, jednak ona nic sobie z tego nie robiła. Mówił, że jest nieodpowiedzialną kobietą, która nie potrafi zająć się własnym dzieckiem. Od tamtej pory ojciec coraz rzadziej pojawiał się w domu a ja zostawałem z tzw. mamą. Prawie w ogóle nie wychodziłem z domu w obawie, że sytuacja może się powtórzyć. To był mój najgorszy błąd... Gdybym wiedział, że gdy ojca nie ma w domu ona zaprasza jakichś facetów do mieszkania...- westchnął ciężko.
    - Seba...- mężczyzna dotknął policzka blondyna.
    - W porządku... Chodzi o to, że moja rodzina nie jest godna pochwały i opowiadać komuś o niej to sam wstyd. Od kiedy zobaczyłem ilu mężczyzn przychodzi do domu zacząłem się zastanawiać czy facet, którego nazywałem ojcem rzeczywiście nim jest. Jak się okazało kilka lat później... nie był nim. Mimo tego nadal mnie utrzymywał...
    - Wszystko rozumiem, ale jak to się ma do słów Karoliny?
    - Gdy miałem piętnaście lat... "ojciec" zabrał mnie za miasto żebym poznał jego nową... Nie wiem jak ją nazwać. Kochankę, partnerkę... nieważne. W każdym razie nie podobało mi się to, że na boku ma kogoś innego. Jednak nie opowiedziałem tego na głos, bo sam nie byłem jego dzieckiem. Zapytał się mnie czy zamieszkam z nimi z daleka od matki. Gdy się nie zgodziłem wkurzył się i darł się na mnie nie patrząc na drogę... jechał ja wariat i potrącił dwoje ludzi przechodzących przez ulicę. Wyszedłem i podszedłem do nich, ale on zamiast im pomóc wepchnął mnie z powrotem do auta i uciekł z miejsca wypadku. Przez to, że nie udzieliliśmy im pomocy wykrwawili się i zmarli zanim karetka przyjechała. Ojciec został skazany na osiem lat. A ja od tamtego czasu czuję się jak morderca. To także moja wina! Miałem piętnaście lat, mogłem im jakoś pomóc! Cały czas mam wyrzuty sumienia z tego powodu!
    - Ale... To nie ty ich zabiłeś. Nie mów o sobie morderca bo ty nic nie zrobiłeś.
    - W tym sęk! Nie pomogłem im chociaż mogłem!
    - Nie, nie mogłeś! Zostałeś siłą odciągnięty od poszkodowanych! Mogli cię zamknąć w więzieniu dla nieletnich gdybyś faktycznie był winny, ale nie jesteś! Poza tym dlaczego się tak bałeś tej rozmowy nie jesteś zły!- na początku nie wiedział jak zareagować i zachować się, ale czuł, że musi dać wsparcie ukochanemu i uświadomić mu, że nic nie zawinił. Przecież był tylko niewinnym dzieckiem a nie mordercą za jakiego się uważał.- Wiesz jednak rzecz mnie nurtuje... Co było później? No bo Eliza...
    - Eli urodziła się rok po tym jak ojciec został zamknięty.
    - A to oznacza, że...
    - Zgadza się, matka zrobiła to samo w moim przypadku. Ja i ona nie mamy jednego ojca, heh... żebym jeszcze chociaż wiedział kto nim jest. Ona jest przekonana, że Wiktor jest naszym kochanym ojcem i oczekuje jego powrotu. Właśnie o to się pokłóciliśmy. Eliza nigdy nie wspominała, że tęskni za nim bo nie chciała mnie denerwować a poza tym niewiele pamięta.
    - Dobra rozumiem... Kontynuuj- mężczyzna przeczesał rękę czarne włosy i napił się piwa.
    - Gdy matka była w ciąży cały czas piła i piła nie zwracając uwagi na swój stan! Eli urodziła się z trzema promilami alkoholu we krwi! No... w konsekwencji przyszła do nas kobieta z opieki społecznej, później wsadzili nas do jednej rodziny zastępczej. Po moich osiemnastych urodzinach robiłem wszystko żeby tylko wynieść się stamtąd i zapomnieć.
    - Więc po skończeniu liceum zacząłeś wychowywać ją samemu?
Sebastian przytaknął i pochylił się by oprzeć głowę na ramieniu partnera. Było mu ciężko wyjawić taką prawdę o sobie i swojej rodzinie, przez rodziców czuł się jakby żył w patologicznej rodzinie i bał się, że Tomek pomyśli podobnie. Jednak on wykazał się zrozumieniem może dlatego, że jego rodzinka także nie jest do końca... normalna.

Tomek zmusił kochanka żeby wyznał mu prawdę, ale bynajmniej tego nie żałował. Cieszył się, że ten mu w końcu zaufał. Nie będzie oszukiwał, że nowe wiadomości go nie zszokowały... nieodpowiedzialna matka, która była o krok od zabicia dwójki swoich dzieci, bezużyteczny ojciec, który zamiast być z chłopcem i wesprzeć go, dać poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji znikał z domu uciekając tym samym od kłopotów. Jego rodzice byli do niczego, ale dawali tą opiekę, nawet jeśli pochodziła od obcych ludzi takich jak Artur czy niańki. Seba musiał troszczyć się sam o siebie, a później jeszcze o małą siostrę. Był ciekaw co dzieje się obecnie z jego rodziną, więc zapytał go o to.
    - Nie mam pojęcia, nie widziałem ich od ośmiu lat. Ojciec powinien jakoś za dwa tygodnie wyjść z więzienia- nawet jeśli nie są tak na prawdę spokrewnieni to on zawsze będzie myślał o nim jak o ojcu.- Nie jestem nawet pewny czy matka żyje i czy zauważyła, że jej dzieci prawie od dekady nie pojawiły się w domu. Najwyraźniej nie ma to dla niej większego znaczenia.
    - Doskonale rozumiem co czujesz. Można powiedzieć, że i ty i ja pod względem rodzin jesteśmy podobni- zaśmiał się.
    - To nie jest śmieszne tylko tragiczne- chłopak ukrył twarz w szerokiej i umięśnionej klatce Tomka.
    - Kochanie?- odezwał się po dłuższej chwili Bukowski.
    - No?
    - Zamierzasz ich ze sobą poznać? Chętnie bym ci coś doradził, ale wybacz, bo nie mam pojęcia co. Praktycznie to ani ty ani ona nie jesteście z nim spokrewnieni. A w dodatku ty chyba za nim nie przepadasz.
    - Nie przepadam?! Nienawidzę go! Gdyby wtedy nie uciekł to teraz młoda miałaby kochającą się rodzinę a ja byłbym po dobrych studiach. Matka jest tak samo winna jak on, ale ją od samego początku nie obchodziłem.
    - Już się tak nie denerwuj. Mam pomysł- chwycił Sebastiana za ramiona i spojrzał na jego zdziwioną minę.- Wrócimy do domu a drodze do sypialni wyjmę z lodówki krem czekoladowy. Później cię rozbiorę, wysmaruję nim twoje wszystkie najwrażliwsze miejsca, będę cię pieścił językiem gdzie tylko zechcesz i powoli będę zlizywał z ciebie krem. Sprawie, że będziesz jęczał i wił się pode mną błagając o więcej- w jednej chwili szczęka blondyna uderzyła z hukiem o ziemię, twarz zabarwiła się na kolor szkarłatu a oczy były wielkie jak spodki.- Mowę ci odebrało?- chwycił jego brodę i podniósł.
    - Zzzapomnij! Nie zgadzam się!- próbował się odsunąć na stosowną odległość by zapał Tomka uległ zmniejszeniu, jednak on trzymał go dość mocno.
    - Nie lubisz takich zabaw?- zapytał mrużąc przy tym oczy.
    - Nnie chodzi o to...- wstał i ruszył w kierunku drzwi wejściowych- po prostu powinieneś się wyspać żeby jutro nie narzekać Michałowi jaki to jesteś zmęczony.
    - Tu ci przyznaję rację. Ale poza dzisiejszą nocą mogę liczyć na nocne usługi seksownego blondyna?
    - A to już jak zasłużysz- jego głos był pełny siły i pewności siebie, jednak usilnie starał się ukryć czerwone policzki biorąc strategiczny odwrót do domu.

* * *
Tomek skoro świt pojechał do pracy by pomóc w przygotowywaniu letniego festiwalu, w którym uczestniczyła także policja i lotnictwo. Przez określony odcinek miasta miały przejeżdżać wozy strażackie oraz policyjne i kierować się do wyznaczonego miejsca którym było lotnisko. W planie organizatorzy, czyli te trzy grupy miały pokazy i akrobacje lotnicze, przelot samolotem i prowadzenie (wraz z opiekunem) pojazdu służbowego. Kilka osób miało za zadanie zbudować scenę na występy młodzieży, czym między innymi miał zajmować się Bukowski, jego znajomi policjanci mieli demonstrować jak zachować się w różnych wypadkach i sytuacjach zagrożenia życia. Ziaja wylosował "zabawę z pieskiem", innymi słowy dwa owczarki niemieckie będą go goniły a on ma udawać bandytę i uciekać. Na taki spektakl Tomek popatrzy z przyjemnością i bananem na ustach. Poza tym kilka policjantek robiło loterię, w której można było wygrać ciekawe nagrody.
Zbliżało się południe, więc niektórzy postanowili zrobić sobie małą przerwę na odpoczynek. Słońce prażyło jak wściekłe już od kilku godzin a jak na złość nie było ani odrobiny chłodnego wiatru. Mężczyźni wycierali ociekający pot z twarzy zdjętymi wcześniej bluzkami. Większość z nich chodziła na nagim torsem co niezwykle podobało się pracującym nieopodal kobietą. Dwie z obserwujących ich pań podeszły do siedzących na gotowej scenie mężczyzn.
    - Wyglądacie na wyczerpanych, ciekawe dlaczego?- zagadała z perfidnym uśmieszkiem Sabina.
    - Ciekawe jak ty byś się czuła nosząc i skręcając te przeklęte deski- powiedział stojący obok Michał. On miał brać udział w paradzie prowadząc wóz strażacki, obecne zajęcie skończył, więc koledzy wysłali go do miasta po zgrzewki piwa, które właśnie im przyniósł.
    - Przecież tak tylko pytam- rozłożyła ręce na boki.
    - Nie wiem jak wy, ale ja zaraz spłonę żywcem w tym piekielnym skwarze- odezwała się najlepsza przyjaciółka Sabiny i stając obok niej bez wahania ściągnęła biały top. Mężczyźni od razu skierowali na nią wygłodniały wzrok. Duży biust zakrywał jedynie beżowy biustonosz, którego oni z chęcią by się pozbyli. Może gdyby większość z nich nie była kawalerami zachowywaliby się inaczej, jednak teraz Jolka robiła im darmowy striptiz a ci zamierzali skorzystać. Kubicki podał zmordowanym kumplom po puszce zimnego piwa i dołączył do nich. Raptem w tylnej kieszeni spodni dał znać o swoim istnieniu telefon Bukowskiego.
    - Hej, co słychać?- uśmiechnął się widząc na wyświetlaczu imię kochanka.
    - Nie przeszkadzam?
    - Nie, właśnie mamy przerwę, co jest?- wstał i odszedł parę kroków by być niesłyszalnym dla reszty.
    - Dzwoniła do mnie dyrektorka i powiedziała, że akta Elizy do nich doszły i od poniedziałku może zacząć normalnie uczęszczać do ich szkoły. Młoda próbowała mnie przekonać, że nie opłaca się chodzić do szkoły przez ostatni i najbardziej nudny miesiąc w roku szkolnym.
    - No tak, przecież oni teraz nic tam nie robią, w końcu to sama końcówka. Może faktycznie zamiast...- nie dane mu było skończyć bo zdenerwowany Sebastian mu przerwał.
    - Czyś ty na głowę upadł? Będzie chodziła normalnie i koniec, tak jak powiedziałeś, to końcówka, więc nie będzie musiała przykładać się do nauki a oceny i tak ma dobre. Jak wrócisz nie waż się rozmawiać z nią na ten temat bo ty też dostaniesz opieprz!
    - Okresu dostałeś czy co?
    - Nie! Ale Eliza nadal jest na mnie obrażona! Teraz siedzi z Igorem, tym od sąsiadów przed domem i bawią się z psem.
    - Aha... Zaraz, zaraz, u nas?
    - Tak, a bo co? Przeszkadza ci to?
    - Nie o to chodzi, ja mam uczulenie na sierść psów i kotów. Gdy przebywam z nimi za długo zaczynam kichać i twarz mi puchnie, a wiesz mi nie chciałbyś tego oglądać.
    - Spokojnie, to mały szczeniak nic ci nie zrobi, poza tym nie bawią się w domu tylko na dworze.


* * *

Po krótkiej wymianie zdań obaj wrócili do swoich zajęć. Tomek skończywszy swoje zadanie poszedł popytać czy inni nie potrzebują pomocy, zaś Sebastian zajął się porządkami domowymi obserwując za oknem harce dzieci. Musi pomyśleć jak podziękować Przemkowi za przekonanie rodziców co do jego osoby. Był mu naprawdę wdzięczny, nie wiedział dlaczego on i Tomek tak się nie znoszą. Ziaja wydaje mu się całkiem miłą i przyjazną osobą.
Po trzech godzinach do domu wrócił Bukowski pozbawiony wszystkich sił witalnych. Wjeżdżając na podjazd nie dostrzegł ani Elizki, ani syna sąsiadów za to na tarasie z nosem w książce siedział kochanek, do którego od razu podszedł. Chętnie by go objął, ale zdawał sobie sprawę, że liliami to on nie pachnie. Pot spływał z czoła, klatki i pleców, innymi słowy wyglądał jakby właśnie wrócił z kąpieli w jeziorze.
Po wejściu do mieszkania Tomkowi, który od razu usiadł przy stole został podany obiad. Uwielbiał kuchnię blondyna, chłopak spełniał wszystkiej jego zachcianki kulinarne. Żałował tylko, że w łóżku nie może żądać wszystkiego co zostałoby spełnione. Gdy wczorajszego wieczoru wspomniał o jednej z wielu swoich fantazji erotycznych Sebastian nie wydawał się reagować na nią optymistycznie.

* * *

W czasie gdy brunet jadł obiad chłopak poszedł nalać wody do wanny, by partner mógł się trochę zrelaksować. Nie dość, że spali krótko przez ich wieczorną rozmowę to Tomek musiał wstać wcześniej niż zazwyczaj. Czuł się winny zmęczeniu mężczyzny, więc chociaż da mu się odprężyć. Opierając się o brzeg wanny nagle usłyszał jak drzwi do łazienki się otwierają. Kątem oka zobaczył wchodzącego bruneta, który zaraz po tym zamknął ich na klucz.
    - Co robisz?- zapytał podchodząc bliżej.
    - Kąpiel ci szykuję, bo wyglądasz jakbyś odbył wyprawę na Saharę- wanna była prawie pełna, więc zakręcił korek i wytarł ręce o ręcznik.
    - Jesteś wspaniałą żonką- nachylił się i gwałtownie wpił się w usta Seby. Chłopak początkowo zdezorientowany uwiesił się na szyi kochanka i lekko uchylił usta dając do nich lepszy dostęp. Dwa gorące organy zabawiały się w niesamowitym tańcu zmysłów. Tomek nie mógł się powstrzymać przed dotknięciem chłodnego i przyjemnego ciała. Podgórski zatopił dłonie w mokrych od potu czesnych włosach Tomasza, spocone ciało mężczyzny wcale go nie odrzucało- wręcz przeciwnie, podniecało go. Jego śliski język bawił się z kolegą ocierając się o organ. Ciało Bukowskiego napierało na niego przechylając w stronę wanny. Przyciskany przez bruneta musiał podeprzeć się o brzeg, który był mokry i jak tylko blondyn położył na nim rękę poleciał jak długi wpadając razem z kochankiem do jacuzzi. Brunet wydawał się mieć w głębokim poważaniu to, że wylali pół wody, która teraz pływała sobie w całej łazience. Nie zawracał sobie tym głowy i wciąż penetrował usta Sebastiana.
    - Hej!- udało mu się złapać oddech- co ty wyprawiasz?! Widzisz jak my wyglądamy?
    - Mam ochotę się z tobą kochać. Odmawiasz mi skarbie?- zapytał z bananem na twarzy.
    - Ale w wannie?!- chłopak próbował podnieść klejącego się do niego mężczyznę jednak ten był za ciężki i nadal leżał na nim obejmując go.
    - Naturalnie- obsypywał pocałunkami szyję i przesuwał się coraz niżej, warknął gdy napotkał materiał w postaci bluzki. Sprawnym ruchem podniósł blondyna i szybko ściągnął z niego całą garderobę razem z bielizną. Później i jego ubrania znalazły się na zalanej podłodze. Położył się i poparł o bok wanny sadzając sobie zarumienionego partnera na nogach.
    - Chhhcesz zrobić to w tej pozycji? Na jeźdźca?
    - Czemu nie? Będę mógł obserwować twoje cudowne miny. Poza tym fajnie jest robić to w łazience.
    - Ach tak? Miałeś do tego aż tak wiele okazji?- zdenerwował się.
Tomek uśmiechnął się pod nosem dumny z tego, iż kochanek potrafi być o niego zazdrosny. Sprawiało mu to ogromną radość, ale jeszcze większą mu sprawi widok Seby podczas ekstazy.
Pochwycił pierwszy żel do kąpieli, który miał pod ręką i rozlał go na niej, po chwili zagłębiając palec w blondynie. Długo mu nie sprawiło przygotowanie go, woda dodawało poślizgu i swobodnie mógł go rozciągać trzema palcami. Szybko je wkładał i wyciągał by słyszeć podniecający i wibrujący głos. Z czasem czuł jak partner sam się na nie nabija i bardzo mu się to podobało.
    - Unieś biodra- zażądał niskim tonem pomagając w czynności Sebie. Złapał go za ręce i przyciągnął do siebie układając chłopaka na swoim torsie. Przyglądał się błękitnym oczom, które tak kochał, a która wyzwalały w nim niesamowite pragnienia i uczucia. Ich ciała były gorące obmywane chłodną już wodą, która potęgowała cudowne doznania. Jądra Bukowskiego miały ochotę pęknąć od skumulowanego tam napięcia. Członek blondyna był twardy jak skała, cały go bolał gdyż kochanek zwlekał ze stosunkiem, na który sam tak nalegał. Zaczynał się niecierpliwić bo był już rozciągnięty i wysmarowany w środku a ten zamiast go pieprzyć zabawiał się jego twardymi sutkami. Lizał je językiem i pocierał opuszkami palców co doprowadzało go do szaleństwa. Było mu cholernie przyjemnie, ale chciał mieć go w sobie. Czuć kutasa Bukowskiego wchodzącego w niego i uderzającego o prostatę. Czy on to robi specjalnie?
    - Mmm- jęknął gdy dłoń bruneta zamknęła się na jego penisie i przejechała po całej długości trzonu. Czynność powtarzała się kilkukrotnie dopóki palec nie zaczął dotykać najwrażliwszej główki, z której sączył się preejakulat. Raz za razem cicho postękiwał trzymając w ryzach zbliżający się wytrysk. Ten drań Bukowski cały czas się na niego gapił tymi czarnymi ślepiami i doprowadzał do białej gorączki.
    - Włóż go we mnie bo nie wytrzymam!- krzyknął w końcu Seba znajdujący się na granicy przepaści.
    - Nie można było tak od razu?- od dobrych piętnastu minut czekał aż kochanek powie czego chce. Chciał go do tego zmusić tak jak to sobie postanowił ostatnim razem. W mocnym uścisku trzymał biodra chłopaka i powoli opuszczał je na swojego czerwonego od pulsującej krwi kutasa.
    - Mmm... tss...- przymknął powieki i nie patrząc na rozanieloną twarz bruneta zaczął poruszać się w górę i dół. Z początku robił to wolno chcąc przyzwyczaić się do nowej i nieco niewygodnej pozycji. Gorąca męskość Tomka wchodziła w niego pocierając o ścianki ciasnego tunelu. Cholernie mu się podobało uczucie wypełnienia gdy Tomek się w nim poruszał. Dla niego seks nigdy nie był na pierwszym miejscu, to bardziej dodatek do życia w szczęściu i miłości. I jak miał kiedyś Bukowskiego za taniego podrywacza, zwłaszcza po ich pierwszej nocy, tak teraz uważał, iż jest niezwykle czuły i troskliwy, lecz trafiając na samych jedno-nocnych kochanków nie mógł tego pokazać.
    - Kocham cię- rzekł trzymając duże dłonie na biodrach partnera. Pomagał mu w podnoszeniu i opuszczaniu ich, gdyż mała przestrzeń uniemożliwiała wykonywanie szalonych manewrów. Sebastian mruczał z przyjemności dając tym samym odpowiedź.
    - Ach!- krzyknął i w tym samym momencie otworzył oczy, bo nabrzmiały penis uderzył o jego prostatę. Chłopak podparł się rękoma o brzegi wanny i zaczął się gwałtownie nabijać na Tomka, co mogło oznaczać, że jest bliski spełnienia, w dodatku ciepła dłoń robiąca mu dobrze tylko popychała go w stronę orgazmu. Od kiedy otworzył oczy jego ślepia obrysowywały twarz partnera, a łatwe to nie było, bo na ustach kochanka widniał szelmowski uśmiech, który jemu działał na nerwy.
Tomek poczuł jak mięśnie odbytu się na nim zaciskają i zasysają, więc przyciągnął do siebie Podgórskiego i ułożył na swoim torsie. Złapał w mocnym uścisku pośladki blondyna i zaczął je intensywnie masować ostro się w niego wbijając. Ten uwiesił się na szyi mężczyzny i owiewał gorącym oddechem delikatną skórę, drapał jego plecy i wbijał tam paznokcie.
    - Tooom...- westchnął przeciągle i gwałtownie wytrysnął ciepłą spermą pomiędzy ich klatki piersiowe. Brunet czując mocny ucisk na penisie także obficie rozlał wewnątrz kochanka nasienie.
    - Seba!
Zmęczeni stosunkiem ani myśleli by ruszać się z wanny. Przyklejeni do siebie ciężko oddychali trzymając głowę na ramieniu drugiego. Zapomnieli, że tym małym wyczynem zalali pół łazienki. Na szczęście przezorny właściciel kazał zamontować wysoki próg w drzwiach, więc nie martwił się, iż wszystko spłynie na parter do kuchni i salonu oraz przedpokoju. Tomek zaczął odczuwać pieczenie na plechach, domyślił się, że to sprawka blondyna. Wcześniej zajęty, skupiony na kochaniu się z nim i przyglądaniu się jego czerwonej buźce nie zarejestrował drapania.
    - Możesz w końcu wyjąć ze mnie swojego kutasa?- po jakimś czasie spędzonym w ciszy głos zabrał Seba.
    - Kompletnie zapomniałem- podniósł delikatnie chłopaka a miękki członek wypłynął wraz z białą mazią. Gdy podniósł wzrok z powrotem na ukochanego ten patrzył na niego ostro i ze wściekłością w oczach.- No co?
    - Jak to co?! Mówiłem ci już, że masz używać prezerwatyw! Nie masz pojęcia jaka nieprzyjemna może być w tyłku zaschnięta sperma!- starał się wstać, lecz nogi odmówiły mu posłuszeństwa i opadł na kolana.
    - Nie może być aż tak źle, przesadzasz- nic sobie nie robił z jego wyrzutów, przecież mógł mu wcześniej o tym przypomnieć, on nie jest w stanie spamiętać wszystkich rzeczy, a to była błaha sprawa, choć zapewne nie posłuchałby go, ale upierał się przy swoim.
    - To może następnym razem ja przelecę ciebie, co?- położył ręce na obolałe i zaczerwienione biodra.
    - Nic z tego mój drogi- zaśmiał się- za nic w świecie nie będę kobietą.
    - Ale ja też nią nie jestem!- krzyknął wściekły, co miał zrobić by Bukowski się go posłuchał? W dodatku zaczął gadkę na temat ról w łóżku, co jeszcze bardziej wyprowadzało Sebę z równowagi.
Patrzyli na siebie tocząc niemą wojnę gdy do ich uszu doleciał trzask drzwi i głośne "cześć". Byli sobą tak zajęci, że zapomnieli o dziewczynce, a raczej to Podgórski zapomniał wspomnieć, że Igor zaproponował jej zabawę na placu zabaw. Później był odgłos szybko stawianych kroków na schodach i wołanie brata.
    - Jestem w tu- dziecko usłyszało przytłumiony głos w łazience.
    - A gdzie jest Tomek?- zapytała widząc na podjeździe srebrny samochód.
    - Też tutaj- powiedział zmieszany.
    - Aha- Eliza domyślała się, że mogła im w czymś przeszkodzić, wiec tylko zakomunikowała, że idzie na dół oglądać telewizję i rozpłynęła się z przed drzwi. Mężczyźni patrzyli na siebie do czasu aż młodszy z nich odzyskał władzę w nogach i po chwili wstał. Ostrożnie stąpając skierował się do szafki wiszącej obok lustra, która przeznaczona była dla ręczników. Wziął wszystkie jakie tam były i położył na blacie od umywalki. Najmniejszy z nich odrobinę namoczył i zaczął wycierać swoją klatkę i okolice intymne, co brunet dokładnie obserwował. Reszta nasienia wypłynęła przy pomocy jego palców, które musiał wkładać w odbyt by pozbyć się niechcianej części Tomka.
    - Jeszcze ci mało, że musisz sam sobie dogadzać?- zadrwił starszy mężczyzna. Na to Sebastian spiorunował go wzrokiem, którym próbował zabić.
    - Zamknij się i lepiej pomóż posprzątać ten syf- pokazał ręką całe pomieszczenie a chwilę później zawiązał sobie duży ręcznik w pasie.
    - Hehe no to pięknie- brunet wyszedł z wanny i stanął w rozkroku przyglądając się pobojowisku. On także się obmył i zarzucił na siebie szlafrok, bo gdy chciał wziąć jakiś ręcznik z blatu Seba natychmiast je zrzucił na mokrą podłogę niby przypadkiem. Przed nimi ciężkie chwile, albo raczej przed nim, bo nie sądził, że kochanek po kłótni, którą on nazywał jedynie wymianą zdań pozwoli mu się tak do siebie zbliżyć.
\