Powered By Blogger

niedziela, 27 września 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 21


Hej ludzie ;)

Chcę  Was poinformować, że jest to przedostatni rozdział. Za tydzień pojawi się ostatni, a po nim jeszcze epilog. Tak więc dziękuję wszystkim, którzy czytają to opowiadanie, bo bez Was to nie miało by najmniejszego sensu :) Zdaję sobie sprawę, że piszę marnie, wiele rzeczy może być niedopracowanych, ale będę się starać i kształtować swój styl żeby kolejne teksty były lepsze.
Dziękuję, za każdy komentarz.




ROZDZIAŁ 21

Pogoda za oknem wyraźnie dopisywała. Słońce wkrótce powinno górować w zenicie, a na błękitnym niebie nie było ani jednego nieproszonego obłoku. Ciepłe i przyjemne powietrze wpadało do mieszkania. Ludzie już byli na nogach i śpieszyli w tylko sobie znanym kierunku. Sebastian siedział w salonie przed telewizorem oglądając poranne wiadomości i popijając aromatyczną kawę. Siostra była już w szkole i miał chwilę dla siebie. Nie mógł jednak miło wykorzystać tego czasu gdyż był w podłym nastroju. Do późnej nocy siedział jak na szpilkach czekając aż partner wróci do domu. Po skończonej rozmowie z Elizą coś sobie postanowił i musiał to omówić z Tomkiem, dotarło do niego, że był przewrażliwiony na swoim punkcie i nie miał o co się wściekać, przez to, że tamten nazwał go kobietą. Może myślał co innego a co innego powiedział. Zamierzał przeprosić Bukowskiego, więc cierpliwe czekał aż wróci od Kubickich, jednak dochodziła północ a jego wciąż nie było. W pewnym momencie zadzwoniła do niego Dorota i poinformowała, że wraz z jej mężem zalali się w trupa. Dopiero wtedy w Sebastianie zawrzało, on się tu martwił, że coś się stało, wypadek, czy coś innego, różnie to przecież bywało, a on sobie pochlał i nie mógł wsiąść za kółko?! Mordercze myśli naszły Podgórskiego. Cudem wytargał mężczyznę z samochodu koleżanki i zaprowadził do sypialni po czym bezlitośnie i jak najmniej delikatnie rzucił pijanego na łóżko. Od tamtego czasu modlił się by brunet wymiotował całą noc a rano miał cholernego kaca. Jego modły zostały wysłuchane, bo gdy siostra wychodziła do szkoły słyszał jak Bukowski biegnie do łazienki i puszcza przysłowiowego pawia. Na jego jasnej twarzy malował się złośliwy i pełen satysfakcji uśmieszek. Jak wczorajszego wieczoru zamierzał przepraszać kochanka, tak teraz zaśmiałby mu się w twarz. Doskonale rozumiał, ze brunet lubił sobie wypić, ale teraz nie mieszka sam. Coraz częściej łapał się na tym, że mieszkając z mężczyzną, z którym jest w związku może poznać go lepiej niż przez kilka lat umawiania się na randki. Do jego uszu doszedł odgłos kroków stawianych na schodach, specjalnie odwrócił się w tamtą stronę. Spostrzegł mężczyznę z samych bokserkach przeczesującego dłonią zwichrowane włosy. Szedł powoli chwytając się poręczy z przymrużonymi oczami.
    - Trochę się pochlało, co? Boli główka? Może mam ci tabletki przygotować?- zapytał z kpiną w głosie Seba.
    - Nie tak głośno!- syknął Tomasz, najwyraźniej naprawdę cierpiał, w końcu głowa dawała o sobie znać. Blondynowi jednak nie było go szkoda, ma to na co zasłużył. Kątem oka widział jak czarnowłosy bierze tabletkę przeciwbólową i chce popić ją zimnym piwem z lodówki.
    - Ty chyba jesteś niepoważny!- podszedł do partnera i zgromił go wzrokiem. Jest dorosłym mężczyzną a zachowuje się jak nastolatek, który myśl, że skoro skończył osiemnastkę jest nie wiadomo kim. Zabrał mu z ręki puszkę, otworzył ją i wylał zawartość do zlewu na co Tomek się oburzył.
    - Normalny ty jesteś?!- krzyknął, ale szybko złapał się za pulsujące miejsce. O ile dobrze pamięta część nocy spędził u przyjaciół, ale... co z drugą połową?
    - Po pierwsze, masz kaca i chcesz go leczyć kolejnym piwem?! Po drugie zasłużyłeś sobie! Jesteś dorosłym czy gówniarzem?!
Mężczyzna nie rozumiał o czym kochanek mówi. Dlaczego tak się denerwuje? Chociaż z drugiej strony odzywa się do niego, więc możliwe, że jego złość minęła. Miał taką nadzieję. Sebastian zaprowadził go na sofę a sam zaczął krzątać się po kuchni. Przyglądając się mu zauważył, że szykuje wysoką, podłużną szklankę i wrzuca do niej tabletkę rozpuszczalną oraz bierze opakowanie innych, przeciwbólowych. Zalał szkło lodowatą wodą i zaniósł wszystko pod nos swojemu nieporadnemu partnerowi.
    - Naprawdę jesteś jak żona opiekująca się schorowanym mężem- zażartował. Widząc jednak niezadowoloną minę Sebastiana dotarło do niego co powiedział. Że też nie mógł ugryźć się w język.- Czekaj nie to miałem- starał się wytłumaczyć. Nie chciał znów w domu przeżywać cichych dni.- Wybacz...
    - Już prędzej wkurwiony idiota dający się wykorzystywać samolubnemu i skacowanemu po wczorajszym chlaniu dupkowi- podsumował całą wczorajszą noc. Tomek nie wiedział co powiedzieć. Totalnie go zatkało, ale dzięki temu uświadomił sobie, że to Seba zaprowadził go do sypialni, bo sam nie dałby rady. Zapewne Dorota jako jedyna trzeźwo myśląca zawiozła go przed dom.
    - Głupio mi...- podrapał się po karku.
    - Słusznie. Jak ty sobie radziłeś zanim się tu pojawiłem?
Żaden nie miał ochoty na kłótnie, atmosfera i bez tego była napięta. Tomkowi było wstyd bo ważna...nie, najważniejsza osoba w jego życiu zobaczyła tą stroną niego, której nie chciał ujawniać. Podgórski źle się czuł z myślą, że brunet może być w porządku, miły i szarmancki tylko jak czegoś chce, czyli z początku. Zaczynał nabierać wątpliwości czy ten ich związek powinien w ogóle istnieć. Wiedział, że bycie razem nie jest słodkie i bezproblemowe przez cały czas. Często w związkach jest pod górkę, jest multum problemów, zwłaszcza w związku ich pokroju. Dlaczego Bukowski teraz jest zupełnie inny, niż wtedy gdy pomieszkiwał u nich? Jak to kiedyś powiedział "ludzie różnie zachowują się w różnych środowiskach". Może i miał rację, w końcu ich życie intymne zaczęło się od butelki mocnego trunku. Zaczynał mieć wątpliwości, nie tak postrzegał mężczyznę, u którego teraz mieszkał.
    - Idź się lepiej połóż, ale wcześniej umyj, śmierdzisz wódą- powiedział cicho i wrócił do picia czarnego gorzkiego napoju.
Czarnowłosy wyczuł, że coś jest nie tak, ale zamierzał rozdrażniać blondyna bardziej niż to potrzebne. Myślał początkowo, że chodzi o alkohol, za którym tamten nie przepadał zwłaszcza, że przywoływał niemiłe wspomnienia.
Tomek miał więcej szczęścia niż rozumu i powinien dziękować Bogu, że dziś ma dzień wolny, o którym zapomniał przez wizytę Ziaji. Gdyby tak nie było musiałby tłumaczyć się szefowi dlaczego nie pojawił się w pracy, albo dlaczego przyszedł do niej na ostrym kacu. Seba natomiast po opróżnieniu kubka pognał na górę zapewne by się ubrać. Po dziesięciu minutach schodził po schodach w ciemnych jeansach i niebiesko-szarej koszuli w kratkę z rękawami na 3/4. Włosy miał jak zwykle w artystycznym nieładzie, ale taki mu się najbardziej podobał i musiał przyznać, że odwalił kawał niezłej roboty, bo partner wyglądał niesamowicie seksownie. W pewnym momencie gdy zakładał buty miał ochotę podejść do niego i obsypać pocałunkami, dotykać i pieścić i już do końca życia trzymać w swoich ramionach. Wiedział jednak, że tak szybko jakby do niego podszedł, tak szybko zostałby odepchnięty i opierdzielony z góry na dół. Zrobił jak kazał Podgórski i wziął długą i odprężającą kąpiel, w czasie której przemyślał sobie parę faktów. Doszedł do wniosku, że dla dobra swojego i dwójki innych domowników musi się zmienić. Zawsze robił co chciał jeśli chodzi o związki. Kończył je kiedy mu to pasowało, czasami to inni z nim zrywali, ale nigdy nie czuł się z tego powodu źle. Zaczął się zastanawiać co by zrobił gdyby Sebastian chciał go zostawić. Wyobraził sobie tą scenę i zmroziło mu krew w żyłach. Chłopak wraz z młodą odchodzili z jego domu i już nigdy więcej się nie widzieli. Nagle jego serce niebezpiecznie przyspieszyło swój rytm, robiło mu się gorąco i zimno na przemian. Czuł jakby ktoś wyrywał mu część duszy a następnie przejechał po niej walcem i zmiażdżył. Nie podobało mu się to uczucie. Nie raz słyszał od swoich kochanków, że jest samolubny, egoistyczny, chamski i zadufany w sobie, lecz nic sobie z tego nie robił. Zawsze dawał im wyjście albo to zaakceptują, albo spadają. Koniec pieśni, to były jego zasady. Teraz nie posiadał żadnych, już z początku blondyn mu się spodobał i miał do niego słabość. Bał się, że właśnie to może go wykończyć. Przeczesał drżąc dłonią czarne, mokre włosy i oparł głowę o brzeg wanny.

* * *

Blondas pod okiem szefa kuchni przyrządzał potrawy, w których w skład wchodziły dania główne, zupy i desery oraz przyglądał się innym osobą pracującym w gastronomi. Mężczyzna uczący go od razu zauważył, że chłopak ma w sobie to coś, co on nazywa prawdziwym talentem. Nowy chciał się nauczyć i pilnie się do tego przykładał. Nie zadawał pytań prawie w ogóle tylko obserwował. Notował w głowie jakie składniki do jakich dań będą odpowiednie, a jakie nie. Usiłował zapamiętać z całego dnia jak najwięcej. Reszta pracowników ciepło go przyjęła w swoich kręgach z czego bardzo się cieszył. Nie zamierzał robić sobie wrogów w pracy, lubił przyjazną atmosferę. Jego pierwszy dzień w pracy był tak samo udany jak pierwszy dzień w szkole dla Elizy.

* * *

Popołudni gdy młoda wróciła ze szkoły a Sebastian z roboty na stole zastali gotowy i gorący obiad. Oboje się zdziwili, bo doskonale zdawali sobie sprawę, iż mężczyzna, który go przygotował potrafił przypalić nawet wodę na kawę. Kiedy obiekt dyskusji Podgórskich zobaczył jak z obawą siadają do stołu uspokoił ich, że w gotowaniu pomagała mu Dorota. Zadzwonił do niej i poprosił o pomoc, choć słowo "pomóż mi" ledwo przeszło mu przez gardło. Zmusił się jednak i nie żałował, bo wolał żeby i chłopak i dziewczyna zjedli ciepły posiłek. Kobieta go instruowała i pokazywała co i jak ma robić. W gruncie rzeczy to gotowanie nie było takie złe, lecz w najmniejszym stopniu nie dorównywał swojemu kochankowi. Wszyscy byli zadowoleni z dzisiejszego dnia, wszyscy prócz blondyna. Chodził zamyślony i żeby wybudzić go z transu trzeba było krzyknąć, by usłyszał. Po posiłku brunet porwał go do sypialni i zamknął drzwi na klucz, który schował w kieszeni spodni.
    - Jesteś jakiś nie swój- oparł się plecami o białą ścianę i skrzyżował ze sobą ręce.
    - Wytrzeźwiałeś do końca? Brałeś jakieś tabletki? Mam nadzieję, że to był ostatni raz gdy musiałem zaciągać cię do łóżka- nagle myśli Toma popłynęły w zupełnie innym kierunku niż tego chciał. Mały drań chciał zmienić temat i udało mu się.
    - Nie miałbym nic przeciwko gdybś zrobił to teraz- podszedł do Seby i pchnął zdezorientowanego chłopaka na pościelone łóżko. Zawisł nad blondynem i posłał mu szelmowski uśmiech. Ten zaczął się wyrywać, więc unieruchomił go przytrzymując ręce nad jego głową.
    - Co ty sobie myślisz?!- warknął.
    - Co myślę? Że chciałbym się z tobą kochać. Ostatni raz robiliśmy to przed tym jak się na mnie wkurzyłeś. Nie sądzisz, że długo się powstrzymywałem?
    - Nie mam nastroju, poza tym jest dopiero trzecia, a z innej beczki, masz szlaban i seksu nie będzie- zwiesił się na krótka chwilę- przynajmniej ze mną.
    - Próbujesz powiedzieć, że nie przeszkadzałoby ci gdybym poszedł- nie zdołał dokończyć, gdyż blondyn chwycił w pięść włosy Bukowskiego i pociągnął do siebie.
    - Ani mi się waż!- syknął mu prosto w twarz. Oniemiały brunet przyglądał się chłopakowi opuszczającemu pomieszczenie. Seba ewidentnie miał zły dzień, ale tego się po nim nie spodziewał. Raptem usłyszał jak kroki wracają do sypialni i ponownie stoi w nich on.- Przepraszam, chodzi o to, że ojciec wychodzi z więzienia i jestem kłębkiem nerwów. Nie powinienem wyładowywać się na tobie.
Tomek wstał i staną przy chłopaku tak, że stykali się torsami. Dotknął dłonią blond włosów, które uwielbiał, jak zwykle gdy ich dotykał były miękkie, jedwabiste i delikatne. Wpatrywał się w błękitne źrenice, prawie rozpływając się pod czujnym wzrokiem Sebastiana. Pochylił się i pocałował go w policzek.
    - Zmienię się, obiecuję. Zrobię wszystko żeby tego dokonać- chłopak nie wiedział co myśleć. Był pewny, że ten flirciarz rzuci się na niego i przymusi do seksu, jednak nic takiego się nie stało.- A tak na marginesie, powinieneś pozwolić Elizie na spotkanie z ojcem. Nich chociaż chwilę porozmawiają. Pojedziemy razem, tylko powiedz mi gdzie.
Bukowski był szczęśliwy, że blondyn zgodził się by i on poznał człowieka, który traktował go jak syna, mimo że znał prawdę. Cała trójka wsiadła do samochodu. Brunetowi został podany adres partnerki Wiktora, choć Seba nie wiedział, czy utrzymują ze sobą kontakt i czy owa kobieta nadal mieszka w tamtym miejscu. Nie mieli nic do stracenia. Podróż dłużyła się okropnie, ale jakimś cudem przetrwali ponad czterogodzinną wycieczkę. Kierowca, za którego robił Tom stanął przez małym jednorodzinnym domkiem przedmieściach. Pamiętał go, ojciec go tu kiedyś przywiózł, a kilka godzin potem zginęła dwójka młodych ludzi. Po jego plecach przebiegł nieprzyjemny, lodowaty dreszcz. Wyszedł z auta i z mętlikiem w głowie oraz obawą zapukał do dębowych drzwi wejściowych. Otworzyła mu ciemnowłosa kobieta o zielonych oczach i zmarszczkami zdradzającymi podeszły wiek. Właścicielka przyglądała mu się pytająco, nie wiedziała czy on się pierwszy odezwie, czy ona powinna to zrobić.
    - Witam panią, nazywam się Sebastian Podgórski, kiedyś byłem tu z moim ojcem, pamięta pani?- szatynka po dłuższej chwili szukania w pamięci obrazu przystojnego blondyna. Nie pamiętała nikogo takiego. Raptownie przez umysł przeleciało jego nazwisko. Podgórski.
    - Sebastian? Byłeś tu tylko raz, ale po twoich zdjęciach z dzieciństwa widzę, że szybko dorosłeś i stałeś się niezwykłym mężczyzną.
    - Moje zdjęcia?- zamyślił się, skąd ta kobieta może mieć jego zdjęcia.- Z resztą to nie istotne. Przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale muszę zapytać prosto z mostu, czy ma pani kontakt z ojcem?
    - Owszem- rzekła nieco zmieszana, wiele lat nie widziała syna Wiktora i niego samego- Jesteśmy razem, choć wiem, że to co zrobił jest złe, ale mimo wszystko wciąż go kocham. Dziś ma wyjść z więzienia.
    - Ja właśnie w tej sprawie.
Ruchem ręki zawołał Elizę i przedstawił ją partnerce jego ojca. Młoda była spięta i zestresowana obecną sytuacją. Nie wiedziała co robić i mówić. Podobnego stanu był jej brat, z tą różnicą, że nogi miał jak z waty a serce chciało wyskoczyć z piersi. Gospodyni zaprosiła rodzeństwo i mężczyznę czekającego w samochodzie do środka. Dom mimo swoich ograniczonych rozmiarów okazał się większy wewnątrz niż na pierwszy rzut oka. Usiedli w małym pokoiku robiącym za salon. Wyglądało na to, że wszystkie pomieszczenia są wykreowane na lata osiemdziesiąte. Ciekawy pomysł na urządzenie mieszkania, ale obaj mężczyźni przyznali, że woleli nowocześniejszy styl, taki jak w ich domu był w sam raz.
    - Częstuj się skarbie- kobieta zwróciła się do dziewczynki podając ciasto i filiżanki z napojami na stół.
    - Jest zestresowana, tak jak on- wygadany jak zwykle Tomasz przejął pałeczkę i zaczął rozmowę. Wytłumaczył kobiecie obawy kochanka dotyczące rozmowy i Wiktora. W pewnym momencie do drzwi znów ktoś zapukał. Pani domu zerwała się z miejsca i dosłownie pobiegła by otworzyć. Goście usłyszeli niski i niezwykle szczęśliwy głos.
    - Wróciłem! Tak bardzo za tobą tęskniłem- mężczyzna porwał w ramiona ukochaną kobietę i na rękach prowadził do salonu nie spodziewając się zastać tam trójki innych osób.
    - Co to za ludzie?- blondyn wstał i podszedł do "ojca".
    - Dddzień ddobry...- wydukał, co miał mu niby powiedzieć? Od tamtego feralnego dnia nienawidził ojca bo odebrał mu szansę na lepsze życie i został skazany na mieszkanie z matką, którą nic nie obchodził. Ten mężczyzna był dla niego jedyną deską ratunku, nadzieją, może dlatego tak bardzo nim później gardził. Jednakże jak tylko zobaczył ojca coś w nim pękło, cała złość wyparowała, uleciała z niego. Starszy Podgórski po chwili przyglądania się gościu wytrzeszczył szeroko oczy.
    - Seba? To ty? Wprost nie wierzę. Osiem lat żeśmy się nie widzieli synku- pragnął uściskać syna, jednak ten chyba nadal miał mu za złe tamten czyny.
    - Wiesz, że nie jestem twoim synem... Przyprowadziłem kogoś kto bardzo chciał cię poznać. To moja młodsza siostra Eliza- dziewczynka podeszła i wyciągnęła rękę, którą dorosły uścisnął.- Urodziła się rok po tym jak trafiłeś za kratki.
Źle mu było mówić o wszystkim nie dając nawet odsapnąć i nacieszyć się wolnością ojcu. Ten, jak tylko usłyszał, że jego syn ma siostrę, zażądał wyjaśnień natychmiast. Siłą rzeczy Wiktor dowiedział się wszystkiego czego Sebastian tak przeraźliwie nienawidził. Opowiedział mu również o żalu i rozczarowaniu postępowaniem ojca, wylał cały swój żal do niego oraz wyjaśnił dlaczego nigdy go nie odwiedził. Powiedział szczerą prawdę. Oczywiście szczegóły ze swojego prywatnego życia, które nie obejmowały Eli pominął. Nie wszystko na raz. Na początku chciał zapytać o matkę, ale byłoby to niestosowne i nieuprzejme, bo on nigdy się nie pofatygował by sprawdzić cokolwiek. Pragnął odciąć się od wszystkiego co złe, choć zamiatanie problemu pod dywan nie sprawi, że on zniknie. Tomek siedział cicho obserwując zestresowanego całą rozmową kochanka. Widział jak się męczy, lecz nie mógł mu pomóc. Sami muszą wyjaśnić sobie to i owo.
Dochodziła dziesiąta wieczorem, ale na dworze było jeszcze dość widno. Wiktor dowiedział się trochę o życiu syna, bo inaczej nie potrafił o nim myśleć, czuł, że chłopak nie wybaczy mu szybko grzechów przeszłości, lecz będzie się starał naprostować ich relację, przecież kocha go, a jego siostrę już zdążył pokochać. Lepszego prezentu po wyjściu z więzienia nie mógł sobie wymarzyć.
    - Zostańcie na noc, świat się nie zawali- nagabywała Natalia, która już planowała z dzieckiem wyjście na spacer do parku lub lasu na jagody, który znajdował się zaledwie kilka minut piechotą od jej domu.
    - Miło nam, jednak musimy odrzucić zaproszenie- tłumaczył Bukowski- Seba ma pracę a Eli szkołę. Ale przecież nie mieszkają państwo na krańcu świata, zawsze mogę wpakować ich w samochodu i przywieźć, a i wy jesteście u nas mile widziani, trzeba nadrobić te kilkanaście lat, nie?- wyszczerzył się do rodziny Podgórskich. Był w szampańskim nastroju, czuł się jakby poznał swoich teściów. Kiedy dotarło do umysłu słowo teście przed oczami stanęli mu podli rodzice, ich misterny plan wpędzenia go w długi i Marlena, która w gruncie rzeczy nie była niczemu winna, może czas najwyższy ją przeprosić?
    - U jakich nas?- zapytał słusznie pan Wiktor a partnerka mu przytaknęła. Sebastian szybko nabrał ochoty by udusić Tomka i jego zbyt długi język. Nagłą ciszę, która zapanowała w przedpokoju przerwała blondynka.
    - Ja i Sebastian mieszkamy u jego chłopaka Tomka- wskazała ręką na dwóch kompletnie się tego nie spodziewających mężczyzn. Ona chyba nie zdawała sobie sprawy z tego co powiedział.
Obu mężczyzną nagle puls przyspieszył i zaczęli błądzić wzrokiem unikając spojrzeń Natalii i Wiktora. Blondynowi zaczęły pocić się ręce a brunet z zakłopotaniem podrapał się po szyi. W domu żaden z nich nawet nie myślał żeby mówić cokolwiek o ich związku przynajmniej na razie. Może kiedyś gdy lepiej się poznają, ale nie teraz! Nie w pierwszy dzień, w który się spotkali po tylu latach. Szkoda tylko, że nie uprzedzili o tym fakcie Elizy, która najwyraźniej nauczyła się mówić co myśli, od swojego starszego przyjaciela. W tym momencie to oni mieli ochotę wrzucić ją do Wisły w cementowych butach. Nie mogli wykrztusić ani słowa żeby chociaż zaprzeczyć słowom młodej. Zawsze pewnego siebie Bukowskiego zżerał strach nie tylko przed reakcją rodziny kochanka, bo w końcu byli rodziną, ale i przed jego słowami. Wiedział, że ten nigdy nie ukrywa swoich zainteresowań w przeciwieństwie do niego, ale obaj bali się zawsze opinii najbliższych. Blondyn zauważył, że żadne ze stojących przed nim ludzi nie odzywa się i zaczęło go to boleć. Każdy normalny człowiek zaraz zacząłby wypytywać co dziecko miało na myśli, czy to prawda, a oni nic. Nagle poczuł na swoim ramieniu rękę Tomka, który słał uśmiech w stronę właścicieli domu.
    - Tak jak mówiłem serdecznie zapraszamy do nas- specjalnie podkreślił ostatnie słowo i wręczył Wiktorowi małą karteczkę z napisanym adresem i numerem telefonu Seby.- Na nas już czas, do widzenia- wyszli z domu zostawiając nieco zdezorientowaną parę w drzwiach. Po chwili młoda, która zbyt późno uświadomiła sobie, iż nie powinna mówić o głębszych relacjach brata z Bukowskim siedziała wygodnie na tylnym siedzeniu astona martina.
    - Cholera, ona ma taki sam długi język jak ty- szepnął stojąc przed samochodem w stosownej odległości od domu i uszu domowników.
    - Mówisz, że spędza ze mną za dużo czasu? Jesteś zazdrosny?
    - Jedyne o czym teraz nie myślę jest zazdrość o ciebie egoisto.
Znów zaczyna się w sobie gotować, czemu jego chłopak musi być takim cholernym uwodzicielem? W każdym jego zdaniu jest jakiś podtekst, który on wciąż słyszy. Denerwuje go to, ale wygląda na to, że taki już ma charakter. Tom obiecał mu, że się zmieni, ale Sebastian nie był tego taki pewien, przekształcić swój charakter, zachowania i przyzwyczajenia? Musi mu naprawdę zależeć na nim skoro chce się podjąć takiego bojowego zadania. Do kochanka nie docierało jednak meritum sprawy. Nie oczekiwał od niego traktowania po królewsku, obsługiwania i innych wymysłów, chciał czuć, że w każdej chwili może na nim polegać, że go wesprze gdy zajdzie taka potrzeba i po prostu będzie z nim na zawsze, i będzie go kochał. Wiedział jak to jest w XXI wieku, dwoje ludzi, którzy przysięgali sobie wieczną miłość, uczciwość małżeńską i że nie opuszczą się aż do śmierci równie dobrze kilka lat później mogli zdradzać się na prawo i lewo. On nienawidził czegoś takiego, chciał być już zawsze trzymany w ramionach Bukowskiego, całowany przez niego i kochany. Wszystko jednak działa w obie strony i doskonale to wiedział. Niech brunet powie czego oczekuje, on mu to da, pragnął rzucić mu do stóp cały świat. Przestał już uważać, że znają się zbyt krótko by mówić o prawdziwej miłości. Kocha tego zarozumiałego, samolubnego, wiecznie nienasyconego, zboczonego, upartego, irytującego i wkurzającego faceta. Chyba musi wyjaśnić z nim parę kwestii, ale to po powrocie do domu.
Nim do właścicieli dotarło o co chodziło Elizie cała trójka szła w stronę auta. Czuli, że dziewczyna powiedziała prawdę, w gruncie rzeczy jest dzieckiem, ale rozumie i widzi co się dzieje w domu. Nie miałaby powodu by kłamać. Widzieli jak mężczyźni zabijają wzrokiem blondynkę co ich rozbawiło. Niewiele się zastanawiając ruszyli w ich kierunku. Wiktor niespodziewanie dla syna położył rękę na jego ramieniu, za które przed chwilą trzymał go brunet.
    - Zajrzyjcie do nas od czasu do czasu- powiedział mężczyzna i lekko się uśmiechnął- wszyscy- dodał to spoglądając na prawdopodobnie partnera jego syna. Początkowo nie wiedział co myśleć o tego rodzaju związku, w którym jest Sebastian, ale w końcu jest dorosły i wie co robi. On nie ma prawa się wtrącać, nawet nie zamierzał, pragnął jedynie by jego syn był szczęśliwy.
    - Serio?
    - Oczywiście, spędzilibyśmy trochę czasu wszyscy razem, my- objął swoją kobietę- wy- uśmiechnął się znacząco pod nosem, co obaj zauważyli- no i rzecz jasna Eliza- nie obchodziło go, że była żona zdradziła go, bolało tylko to, że skrzywdziła kolejne swoje dziecko. Ta dziewczynka cały czas myślała, że jest jej biologicznym ojcem. Dlaczego tak nie mogło być? Wszyscy byliby szczęśliwsi. Mimo że ta dwójka nie jest z nim spokrewniona kocha ich całym sercem i to się nie zmieni.
    - Z przyjemnością tato- chłopak uścisnął ojca na co ten mało się nie rozpłakał. Nie wierzył, że Seba w końcu mu wybaczył. Nie mógł się już doczekać ich kolejnej wizyty.
Było grubo po północy gdy wrócili od nowej rodziny Podgórskich. Bukowski musiał przyznać, że nie spodziewał się kogoś takiego. Nie tak wyobrażał sobie tatę partnera. Mimo że przebywał w więzieniu był dobrym człowiekiem, można by rzec kompletne przeciwieństwo Mariusza, mężczyzny, którego kiedyś uważał za ojca. Polubił także... nową matkę... nie wiedział za bardzo jak ją określić. Miał ten sam problem co Seba. W drodze do domu przyznał mu się, że także chciałby spędzić z ich rodziną czas. Dał mu do zrozumienia, że nadal nie doszedł do siebie po rewelacjach z Bukowskimi. Ten wiedział jak bardzo jego chłopak bał się samotności i odrzucenia. Koniec końców jego obawy się ziściły.
Po kąpieli trwającej dosłownie pięć minut wyczerpana stresującym dniem Eliza padła na łóżko jak długa i po chwili spała kamiennym snem. Nawet nie zażądała kolacji, ponieważ najadła się do syta pierożkami zrobionymi przez Natalię. Tomek własnie poprawiał na niej kołdrę, bo przed chwilą odświeżony i czysty zdążył wyjść z łazienki. Ucałował ją w czoło a przy podnoszeniu głowy uderzył nią niefortunnie w wiszącą nad łóżkiem półkę.
    - Kurwa, po co ją tu wieszałem?- syknął z bólu, nie chciał obudzić dziecka, choć sądząc po tym jak szybko zasnęła nawet wojna by jej nie wyrwała ze szponów snu. Trzymając się za pulsujące miejsce wrócił do sypialni, gdzie zastał wyciągniętego blondyna czytającego jedną z książek, które mu pokazał.
    - Coś się stało?
    - Nie kurwa, tak tylko trzymam się za głowę- warknął.
    - Nie używaj na mnie tej ironii- wstał i podszedł do mężczyzny.- Właśnie takiego zachowania u ciebie nie cierpię. Wściekasz się gdy coś nie idzie po twojej myśli albo coś cię zdenerwuje, jesteś wtedy dla mnie wredny i chamski. A gdy czegoś potrzebujesz albo chcesz seksu jesteś potulny, miły i romantyczny. Nie wiem co te wszystkie kobiety w tobie widziały- zabrał jego ręce z głowy by obejrzeć bolące miejsce.
    - Poważnie?- zdziwił się. Naprawdę jest taki jak mówi Sebastian? Nie zdawał sobie z tego sprawy.- Przepraszam...- spojrzeli się na siebie w ciszy.- A co ty we mnie widziałeś?
    - Alkohol przysłonił mi jasność umysłu- pokazał swoje lśniące ząbki i wrócił do łóżka.- Nic ci nie jest, nie umrzesz od tego, co najwyżej możesz mieć guza. Jednak radził bym powziąć środki ostrożności i nie uprawiać seksu kilka miesięcy żeby bóle się nie nasiliły przy wysiłku.

Tomek zbaraniał kompletnie. Gdyby nie było już późno, a blondyn nie musiałby iść do pracy wziąłby go tu i teraz. Z jednaj strony był szczęśliwy bo widocznie pogodzili się, a z drugiej czuł się jak ostatni skurwiel, bo wcześniej nie zdawał sobie sprawy jak traktuje osobę, którą kocha. Bez wątpienia znajdzie sposób, by wynagrodzić swoje okropne zachowanie. Miał już nawet pomysł jak.

2 komentarze:

  1. Witam,
    no ja mam nadzieję, że się pogodzą, miło zostali przyjęci...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Seba pogodził się ze swoją rodziną :)
    Mała wymiata :) Jej szczerość jest zabójcza, szczególnie dla chłopaków xD
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń