Powered By Blogger

niedziela, 12 lipca 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 11

Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania.



ROZDZIAŁ 11


Tak jak postanowił sobie poprzedniego wieczoru, wczesnym popołudniem zapakował swój tyłek w Astona Martina i pojechał złożyć niezapowiedzianą wizytę swojemu ignoranckiemu znajomemu i pewnej uroczej pannicy, która była jedyną kobietą, poza Dorotą, jaką bez obaw wpuściłby do domu. Było w miarę ciepło więc założył czarne jeansy i białą koszulę na 3/4.
Musi pokazać Podgórskiemu, że jego się nie ignoruje. On się tu stara nie bzykać na prawo i lewo z poczucia jakiegoś dziwnego obowiązku, a ten nie wiadomo co robi, bo na pewno nie odpisuje mu na wiadomości! Wiedział, że żaden z nich nic sobie nie obiecywał, nic nie przysięgał, ale i tak bolało go, że dla Sebastiana ta znajomość mogła być przelotna. Ot przespali się raz i na tym koniec.
Zawsze był raz! Jedna jedyna noc i tyle, nic więcej. Więc czemu teraz jest inaczej, dlaczego nie mogę o nim zapomnieć?!- zacisnął dłonie na kierownicy aż mu kostki pobielały. Wkurzał się coraz bardziej. Droga dłużyła się niemiłosiernie w dodatku, w połowie zaczął padać deszcz utrudniając mu widoczność. A zapowiadał się taki ładny dzień. Niepotrzebnie się spieszył, jak na odpowiedzialnego człowieka powinien być ostrożny, by nie spowodować jakiegoś tragicznego wypadku. Teraz jednak kierował się złością i swoją nadpobudliwością, która ujawniała się rzadko, ale w pełnym stadium mocy.
W miasteczku, w którym ostatnio był dziesięć dni temu także padał deszcz. Niebo było pokryte grubymi warstwami burzowych chmur. Na ulicach było prawie pusto. Teraz już jechał powoli rozglądając się w poszukiwaniu odpowiedniego adresu.
Mam cię- ucieszył się w myślach, bo nie musiał zbyt długo szukać bloku. Trochę się pomylił...
Zaparkował auto przy czynnej piekarni, z której wydobywały się przepyszne zapachy. Nie zwracając najmniejszej uwagi na pogodę wyszedł i skierował się do niebieskiego bloku.
Po chwili stał przed drzwiami i czekał aż właściciel mu otworzy. Pragnął widzieć jego zdziwioną minę i te cudowne oczy. Był nad wyraz ciekaw jego reakcji.
    - Słucham pana?- w drzwiach pojawiła się, ku JEGO zdziwieniu, może trzydziestoletnia kobieta z ciemnymi, krótkimi, kręconymi włosami.

Stał tam jak kołek i nie wiedział co powiedzieć, nie tak to sobie zaplanował. Nie spodziewał się zastać w mieszkaniu kobiety, a raczej Sebastiana.
Co tu się kurwa dzieje?! Gdzie on jest?! Dobra... uspokój się...
    - Dzień dobry, przyjechałem do przyjaciela. Mieszka...znaczy mieszkał tu. Zna go może pani, Sebastian Podgórski? Ma młodszą siostrę...
    - ...Tak znam tego chłopaka, a o co konkretnie chodzi?- odpowiedziała po chwili ciszy lustrując pożądliwym wzrokiem bruneta, co nie uszło jego uwadze. Wzdrygnął  się i szybko dodał:
    - Chciałem zrobić małej niespodziankę i nie mówiłem, że przyjeżdżam, ale z tego co widzę...
    - Wyprowadzili się.

Jak to wyprowadzili? Przecież jeszcze tydzień temu tu byli, więc dlaczego dziś? Coś jest nie tak, a on się dowie co! Zmierzwił ręką swoje czarne jak noc lekko, wilgotne włosy i oparł się subtelnie o framugę. Pokazał swoje lśniące ząbki i zwilżył językiem usta. Kobieta wpatrywała się w niego jak zaczarowana, pożerała wzrokiem każdą, nawet najmniejszą komórkę ciała- jej zdaniem- bożyszcza. W końcu uśmiechnął się szelmowsko i grzecznie zapytał czy wie gdzie się wynieśli.
    - Cóż- nie mogła się napatrzeć na tego przystojniaka- ten chłopak wynajmował ode mnie to mieszkanie, ale nie płacił czynszu przez kilka miesięcy, a ja także muszę zarabiać...
    - To zrozumiałe droga pani- dotknął poufale jej szczupłego ramienia.
    - Nie wiem gdzie się wyprowadzili, ale wiem gdzie pracuje- zaprosiła go gestem do środka. Odrobinę się obawiał czy nic mu nie zrobi, ale nie wydawała się silna więc w najgorszym wypadku może uciec.

Podeszli do dużego okna znajdującego się przy czerwonej sofie, na której  kochał się z Sebastianem. Na sekundę jego myśli popłynęły w innym kierunku, ale szybko je naprostował. Wskazała mu restaurację po drugiej stronie ulicy. Znał ją. Uścisnął w podzięce ręce kobiety proponującej mu kieliszek wina, ale odrzuciwszy ofertę pośpiesznie zbiegł na parter i pognał do miejsca pracy chłopaka.
Mało brakowało a mógłbym skończyć jako ofiara gwałtu. Dobrze, że nie proponowała czegoś jeszcze bo chyba bym zwrócił.


* * *


Z nieba wciąż padał deszcz, zdawało mu się, że zaczyna grzmieć i błyskać się. Tomek ledwo trzymał nerwy na wodzy. Wyszedł z cholernej restauracji, w której cholerny kierownik poinformował go, że cholerny Podgórski wziął dzisiaj cholerne wolne i nie pojawił się w pracy. Więc był cholernie wkurwiony na obecny stan rzeczy. Przy ludziach siedzących w środku grał spokojnego mężczyznę, który szuka przyjaciela, gdy w rzeczywistości był nieziemsko zły i jak tylko wyszedł z jadłodajni i znalazł się przy srebrnym cacku kopnął jedno z kół. Mimo, że właściciel przybytku dał mu adres przyjaciółki blondyna, u której z pewnością był, to nie miał bladego pojęcia gdzie to jest. Nie znał okolicy poza tą gdzie najczęściej przebywał.
    - Szlak mnie zaraz trafi!- oparł się o mokre drzwi, jakimś cudem odpalił papierosa zmoczonego przez opady i pociągnął. Wypuścił dym nosem próbując się uspokoić.

Po dziesięciu minutach stania na dworze był cały mokry, a biała koszula nieprzyjemnie kleiła się do umięśnionego ciała. Gęste włosy opadały mu na czoło, więc co chwilę je przeczesywał dłońmi. Zgasił fajkę i na pieszo zaczął szukać odpowiedniego adresu dziewczyny. Przechodził przez park, dopytywał się napotkanych ludzi, ale jedni mówili mu: "Idź w lewo" drudzy w prawo i koniec końców wylądował przed jakąś szkołą.
Przechodząc ulicą naprzeciw budynku edukacji w oczy rzuciły mu się liczby, właśnie te, których szukał. Wbiegł zmarznięty na klatkę schodową. Na samej górze znalazł kolejną magiczną liczbę. Zmierzwił przesiąknięte do cna wodą włosy i zapukał kilka razy. Teraz musi się udać! Oparł się łokciem o framugę, a drugą ręką podparł się w bok i czekał aż ktoś raczy mu odpowiedzieć. Po chwili drzwi się uchyliły i stanęła w nich młoda dziewczyna.


* * *

Właśnie kroiła zrobione przez przyjaciela ciasto, gdy w mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi. Odstawiła talerze, przeszła przez pokój, gdzie siedziało rodzeństwo i dotarła do przedpokoju. Otworzywszy drzwi jej wzrok spotkał zmokniętą postać przystojnego młodego mężczyzny. Pod obcisłą, prześwitująca koszulą rysowały się imponujące mięśnie. Krople spływające z głowy wytyczały sobie ścieżkę na twarzy bruneta. Patrycji szczęka trzasnęła o podłogę, oczy błądziły po torsie, nogach gościa wracając z powrotem do czarnych źrenic. Ocknęła się z zamroczenia gdy mężczyzna przemówił:
    - Witam, nazywam się Tomek, czy zastałem Sebastiana Podgórskiego?- na dźwięk imienia przyjaciela dziewczyna od razu wiedziała z kim miała do czynienia. Uśmiechnęła się szczerze i przytaknęła mężczyźnie, a ten odetchnął z ulgą.
    - Sebek! Masz gościa! Seks na dwóch nogach przyszedł!- zawołała chłopaka i jeszcze raz objęła wzrokiem sylwetkę adoratora jej przyjaciela.
    - Że kto przyszedł?!- zdziwił się, ale dźwignął się z kanapy i pojawił się na korytarzu. Na widok zmokniętego Tomasza zrobiło mu się gorąco, włosy stanęły dęba, a oczy zaszły mgłą pożądania.
Aaa... to o to chodziło jej z tym seksem!- przeszło mu przez myśl.
Żaden z panów się nie odezwał, więc Patrycja jedyna przytomna zaprosiła gościa do środka. Dała mu duży ręcznik żeby mógł się wytrzeć. Po chwili dołączyła do nich zaciekawiona sytuacją Eliza.
    - Kto przyszedł?- zapytała wychylając głowę z sąsiedniego pokoju,  a gdy zobaczyła swojego dorosłego przyjaciela pisnęła i przytuliła się do niego.- Tomek!
    - Cześć księżniczko- uścisnął ją lekko by i ona nie stała tu mokra.
    - Tomek... co tu robisz?- odezwał się nieco zmieszany takimi nagłymi odwiedzinami blondyn.
Kobieta jakby szóstym zmysłem wyczuła gęstniejącą atmosferę i wskazała swoją sypialnię do przeprowadzenia rozmowy. Drzwi się za nimi zamknęły, a kobieta zaprowadziła siedmiolatkę przed telewizor puszczając muzykę, by choć odrobinę zagłuszała ostrą wymianę zdań, której się spodziewała.
Stali na przeciwko siebie i mierzyli się wzrokiem. Podgórski powtórzył swoje pytanie z przed chwili. Brunet posłał mu złośliwy uśmiech.
    - Po co?... Żartujesz sobie ze mnie?!- podniósł głos, teraz wszystkie emocje wracały ze zdwojoną siłą i musiały znaleźć ujście.- Nie odpisujesz na moje smsy! Nigdy nawet nie wykonałeś pierwszego kroku i nie zadzwoniłeś! Tyle razy pytałem się o Eli! Jeśli nie chciałeś ze mną gadać to trzeba było jej pozwolić! Ona pewnie nie ma nawet o tym pojęcia, prawda?!- chłopak opuścił głowę czuł się winny, ale chciał zerwać wszystkie kontakty z tym mężczyzną.- Nie raczyłeś dać mi żadnego znaku! Mówiłem ci, że cię lubię i chciałbym się z tobą widywać, ale ty mnie zlewałeś cały czas! A mnie się nie ignoruje!
    - Przepraszam, ale...
    - Seba, cholera, tu nie ma żadnego ale. Myślałem, że ci się podobam! Aż tak ci źle ze mną było?
    - ...Nie...

Na taką odpowiedź liczył. Podszedł do blondyna i zaborczo wpił mu się w usta. Całował go brutalnie, a chłopak nie pozostawał pasywny, oddawał pieszczotę z pasją. Tomek wdarł się do wnętrza jego ust i penetrował je swoim organem zapraszając do namiętnego tańca. Starszy z mężczyzn objął w pasie młodszego i przyciągnął do torsu. Sebastian jęknął w gorące wargi i przygryzł dolną z nich. Wczepił dłonie w czarne, delikatne i wilgotne włosy. Nie mogli oderwać od siebie rąk. Patrycja zaalarmowana przytłaczającą ciszą poszła sprawdzić czy się tam nie pobili. Zapukała dla pewności, ale żaden tego nie usłyszał, więc siłą rzeczy przyłapała ich na długim, czułym pocałunku. Dopiero gdy odchrząknęła dając o sobie znać odwrócili się w jej stronę.
    - Widzę, że szybko się pogodziliście- zaśmiała się perliście.
    - Nie do końca. Seba o co chodzi z tym cały mieszkaniem?
    - Ty...byłeś tam?
    - To chyba logiczne, nie?- powiedział z przekąsem.
Kobieta dała im jeszcze chwilę prywatności, aby przyjaciel wyspowiadał się - jak sądziła -nowemu chłopakowi, ze swoich grzeszków. Dziewczynka pomogła jej pokroić ciasto, które potem wyłożyły na stół.
Blondyn nie wiedział od czego zacząć. Jak miał mu powiedzieć o swoich rodzicach? A może na razie pominie ten szczegół? Ale czy dobrze jet zaczynać związek od kłamstwa?



2 komentarze:

  1. Witam,
    no w końcu, Tomek wziął sprawy w swoje ręce i pojechał do Sebastiana, oj co się wydarzyło jestem ciekawa.....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Intryguje mnie przeszłość Seby. Dlaczego tak się boi?
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń