Powered By Blogger

niedziela, 14 czerwca 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 7

Dzięki za komentarze, które bardzo mnie motywują do dalszej pracy!



ROZDZIAŁ 7

    - Żałujesz?- odważył zapytać się Bukowski, wyraźnie obawiał się odpowiedzi. Chwilę milczenia przerwały słowa:
    - A powinienem?- zdziwił się, nie takiej odpowiedzi oczekiwał.- Ja niczego nie żałuje i ty też nie powinieneś, bo to ty mnie uwiodłeś- wytknął go palcem.
    - Nie strasz mnie tak następnym razem, o mało na zawał nie zszedłem!
    - Następnym?
    - A czemu nie?- uśmiechnął się zadziornie jak to miał w zwyczaju.

Obaj wstali z pobrudzonej jakąś białą mazią kanapy. Blondyn pierwszy postanowił wziąć prysznic, czuł że wszędzie się kleił. Robił krok za krokiem co chwilę sycząc z bólu. Miejsce, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę piekło go i obcierało przy chodzeniu. W łazience wziął gorący prysznic uprzednio rzucając nagiemu mężczyźnie ręcznik do zasłonięcia tyłka. Trudno było mu się pozbyć zaschniętej spermy wewnątrz niego, przyrzekł sobie, że jeszcze dzisiaj kupi gumki, tak na wszelki wypadek.
Po dwóch godzinach byli czyści i pachnący, jedli właśnie późne śniadanie, ale Podgórskiemu nie dopisywał humor. Wiercił się i kręcił by znaleźć dobrą pozycją do siedzenia, jednakże nic nie pomagało, najlepiej dla jego zmaltretowanej pupy byłoby ciągłe stanie.

Popołudniu miał odebrać siostrę od przyjaciółki, ale nie był w stanie ruszyć się z łóżka. Dół placów nadal go trochę bolał a do tego za jakiś czas musiał iść do pracy. Poprosił więc kochanka o drobną pomoc, ten z chęcią poszedł po swoją księżniczkę i już po piętnastu minutach byli z powrotem.
Koniec urlopu zbliżał się nieubłaganie. Wróci do pracy, to go akurat cieszyło, jednakże myśli o matce, ojcu i Marlenie doprowadzały go do furii. Kiedy co jakiś czas aktywował komórkę, przychodziły na nią dziesiątki wiadomości, nic go jednak nie obchodziło.
Zostały dwa dni, ostatnie dni przyjemności jakiej potrzebował. Od pierwszego razu nie mieli żadnej okazji by pobyć ze sobą sam na sam, więc nie kochali się więcej. Dowiedział się także od Seby, że sprawa z jego samochodem jest prosta do rozwiązania, wystarczy, że pokaże numer telefony wpisywany w razie jakichś komplikacji z pojazdem.
Wieczorami gdy rodzeństwo chodziło spać on pogrążał się w myślach. Zastanawiał się nad dalszą znajomością z Podgórskimi, którą chciał utrzymywać, ale nie w relacjach czysto- przyjacielskich, na to i tak było za późno.
Są dla mnie bardzo ważni, chciałbym wiedzieć o nich więcej. Dlaczego Eliza nie mówi o swoich rodzicach, dlaczego Seba tak dużo pracuje, zaniedbując siebie? Ma dwadzieścia trzy lata, a jego jedyne zajęcie to praca, nawet nie wiem gdzie i opieka nad księżniczką. Choć ja lepszy nie jestem, też ukrywam wiele rzeczy. Nie będę miał zbyt wiele czasu na spotkania z nimi. Co by tu zrobić?

Cała trójka siedziała przy stole i jadła deser w postaci dużej tabliczki czekolady. Dziewczynka jadła aż jej się uszy trzęsły. W telewizji oglądali bajkę wybraną przez Elizę. Wpatrzona w ekran na ślepo wpychała sobie kolejne kostki rozpływającej się w ustach słodyczy.
    - ... Te jej siostry są złe! Brzydko traktują swoją siostrzyczkę!- zdenerwowało się dziecko. Mężczyźni popatrzyli po sobie znudzeni do granic możliwości, ale obiecali obejrzeć bajkę więc nie śmieli się odezwać.- Ta pani- wskazała na jasnowłosą kobietę w niebieskiej sukni- jest Kopciuszkiem. Jest biedna, pracuje ciężko dla swojej rodziny, ale mama jej nie lubi. Później pójdzie na bal i spotka tam swojego księcia z bajki i zamieszkają razem w pałacu i będę żyć długo i szczęśliwe- opowiadała.

Nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Bukowski sięgnąwszy po aparat wstał i poszedł rozmawiać na przedpokój nie chcąc przeszkadzać małej w oglądaniu.
    - Cześć wiedźmo- powiedział zrezygnowany, nie zdawał sobie z tego sprawy ale był doskonale słyszalny dla blondyna.- Wiem, wiem... tak. Jutro rano... Daj mi już spokój Doti, muszę to wszystko odkręcić. Ach i podziękuj Michałowi za podlewanie moich chwastów. Gdzie mieszkam? Na pewno nie pod mostem hehe... Ty zbereźna kobieto! Ja się boję pomyśleć co Michał z tobą ma. Hehe jaaasne... Dobra, to do jutra.

Sebastian uważnie go obserwował. W życiu by się do tego nie przyznał, ale nie chciał żeby mężczyzna odchodził. Pomimo dziwnych okoliczności, w których się poznali szybko się zaprzyjaźnili. Nie mógł być niebezpieczny, jego siostra szybko zaakceptowała obcego w domu. I to go najbardziej dziwiło. Kiedy ledwo rok temu był w związku z Olafem, bardzo się lubili, chłopak często przychodził do ich domu, jedynym problemem było to, że Eliza za nim nie przepadała. Później okazało się, że miał kogoś na boku, wściekły Podgórski urządził mu prawdziwe piekło, nie dopuszczał swojego chłopaka do słowa, nie pozwolił mu się wytłumaczyć. Nie było z czego. To co zobaczył było jednoznaczne, no chyba, że pieprzenie się z innym facetem jest w porządku. Zerwali i do tej pory nie widzieli się.
Ludzie to proste istoty, czynią zło bo mają dużo słabości. W tym przypadku chodziło o zdradę, kłamstwa, coś co jest "niedozwolone" w związku. Ludzie ulegają pokusą szatana, chcąc sprawdzić jak to jest zrobić coś złego, inni nie. Gdyby potraktować miłość, związek jak grę, zasady tej "gry" byłby proste. Nie oszukuj, nie graj nieczysto, a jeśli już to robisz to rób tak by inni gracze się o tym nie dowiedzieli.
Był bardzo ciekawy jaki pod tym względem jest brunet. Gdyby kiedyś się związali, to jak ten związek by wyglądał? Chciał być kimś ważnym w jego życiu, jednak wiedział, że to niemożliwe.
Kim ty jesteś na prawdę ? Jakim jesteś mężczyzną? Czy gdy odejdziesz... zobaczymy się kiedyś?... Taa kurwa, na pewno!

    - Coś się stało?- usłyszał nagle wibrujący głos i poczuł gorący oddech na szyi.
    - Nie... Czekaj gdzie ty mnie macasz?! Eliza jest...- na dane mu było dokończyć bo Tomek perfidnie zatkał mu usta swoimi, wtargnął językiem do środka zaczynając badać dziąsła, zęby. Trącił śliski organ blondyna i zaprosił do szalonego tańca. Podgórski zarzucił mu ręce na szyję przysuwając się spragniony bliskości męskiego ciała. Nie potrafił przerwać pocałunku, ten kretyn robił z nim co chciał, władał jego zdradzieckim ciałem jak marionetką, zapomniał o całym otaczającym go świecie, pragnął zatracić się w tych doznaniach.
    - ....nnnn.....ssss...- zamruczał gdy Tom zassał się i przygryzł jego dolną wargę, z której kapnęło kilka kropelek krwi. Zimne ręce zawędrowały pod jego koszulkę brutalnie pieszcząc rozgrzaną klatkę, szczypały stwardniałe sutki.
    - Braciszku!- ten głos przywrócił im rozsadek, odsunęli się od siebie jak oparzeni. Spojrzeli jeden po drugim w niemałym szoku. Blondyn miał zwichrowane włosy i twarz w kolorze dojrzałej wiśni. Starszy mężczyzna wyglądał zadziwiająco normalnie, miał jedynie pogniecioną koszulę.
    - Gdzie Eli?- rozejrzał się wokoło, ale nie widział jej.
    - Poszła do łazienki kilka minut temu. Za kogo ty mnie masz, przecież przy dziecku bym się na ciebie nie rzucił. Na prawdę nie zauważyłeś? O czym lub o kim tak namiętnie myślałeś?... O mnie?- posłał mu zawadiacki uśmiech.
    - Chciałbyś!- poprawił włosy i naciągnął bluzkę na siebie.- Co jest?- podszedł do drzwi łazienki.

Dziewczynka wyszła z pomieszczenia ubrana w pomarańczową bluzeczkę i krótkie spodenki. Miała mokrą głowę, z końcówek blond włosów kapały krople wody. Chłopak sięgnął po suchy ręcznik i narzucił go na nią. Bukowski przyglądał się im z podziwem, nigdy nie miał rodzeństwa, zawsze był sam. Opiekunki wynajmowane przez zapracowanych rodziców go wychowały, narzucały mu ideały jakie popierali Mariusz i Karolina. Jak dobrze, że im nie wyszło. Gdyby tak było, to teraz byłby zimnym, wrednym, fałszywym skurwysynem prowadzącym firmę ubezpieczeniową dojąc naiwnych klientów.

    - Moje spodnie...- pokazała mocno przetarte czerwone jeansy, na lewym kolanie była dziura. Mężczyzna wziął je w dłoń, przyjrzał się im i westchnął męczeńsko. Kupił je na wyprzedaży, podobnie jak większość ubrań, tylko z tego względu mógł nadal płacić czynsz.
    - ...Kupie ci nowe. Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś?- podparł się w boki spoglądając na dziecko z góry. Zapomniał, że to on jako dorosły powinien wiedzieć czy siostrze niczego nie brakuje. Brakowało. Wielu rzeczy, czuł to, pomimo, że ona nie narzeka, wiedział, że niektóre dzieciaki wytykają ją palcami. Gdyby tylko...


Podgórski wstał z samego rana chcąc przygotować ostatni posiłek jak zje w towarzystwie kochanka. Wątpił, że znów się spotkają, brunet wróci do domu, pracy, przyjaciół, będzie zajęty, prędzej czy później zapomni o jedno-nocnym partnerze i znajdzie sobie kogoś nowego.
Trochę dobijająca wizja...- pomyślał mieszając mąkę i jajka na omlet.

Była godzina 8.30 gdy kończyli śniadanie. Wszyscy byli po porannej toalecie, na dworze było ciepło, w mieszkaniu okna były pootwierane. Pogoda zapowiadała się naprawdę dobrze. Wydawać się mogło, że wszyscy wstali z łóżka lewą noga. Dziewczynka była przygnębiona i zbierało się jej na płacz. Twarz Sebastiana była jakaś bez wyrazu.
Brunet wstał zbierając puste talerze ze stołu. On również nie chciał się stąd ruszać, ale jakby to wyglądało? Poza tym obaj są dorośli, muszą myśleć racjonalnie i odpowiedzialnie.
    - Nie musisz zmywać naczyń, później bym to zrobił- podszedł do mężczyzny i oparł się o jego ramię.
    - Taa, i co jeszcze? Nawet nie wiem jak ja się wam odwdzięczę. Zabrałeś jakiegoś gościa z ulicy do domu i pozwoliłeś mu mieszkać u siebie przez dwa tygodnie! Żyłem na wasz koszt, moja duma została nadszarpnięta! Jak ja mogło się tak stoczyć? Heh dużo nie brakowało a spałbym na ławce- wytarł mokre dłonie w ścierkę i odwrócił się twarzą w twarz do blondyna.
    - Nie musisz się tak unosić. Chyba nie jesteś typem awanturnika, co?
    - Oczywiście, że nie. Wiesz... ludzie różnie zachowują się w różnych środowiskach, ja jestem na obcym terenie i nie wiem na ile mogę sobie pozwolić. Gdybym był u siebie, pewnie zachowywałbym się nieco inaczej- podrapał się po głowie.
    - Mianowicie?
    - Jak do mnie kiedyś przyjedziesz to zobaczysz- posłał mu psotne spojrzenie i uśmiechnął się tajemniczo.

Podgórscy przyglądali się ubierającemu buty i marynarkę mężczyźnie. Kilka minut temu napisał do Michała, że za jakieś dwie do trzech godzin będzie w domu. Na pożegnanie przytulił Sebastiana i pochylił się by móc spojrzeć Elizie w błękitne oczy.
    - Hej księżniczko nie możesz płakać za kimś obcym- pogłaskał ją po głowie, a ta rzuciła mu się na szyję i wybuchła płaczem.
    - Nie jesteś obcy, a ja nie jestem dzieckiem! Wiem, że już do nas nie przyjedziesz!
    - Naprawdę tak myślisz?- nagle wpadł na pomysł. Podał dwudziestotrzylatkowi swój numer telefonu.
    - Ciesz się, kopnął cię zaszczyt. Otrzymałeś mój numer telefonu- chłopak nie wiedział czy brunet mówi poważnie czy żartuje, ale nic się nie odezwał.

Jeszcze raz wymienił uściski z dzieckiem i błękitnookim. Wyszedł z mieszkania i skierował się prosto na parking gdzie zostawił swojego ukochanego Astona. Nie odpalił go od razu. Przez mózg przeleciało mu wiele myśli...
Jaki jest sens w zawieraniu obietnic, skoro nie może się ich dotrzymać?




2 komentarze:

  1. Witam,
    no i co Tomasz wraca mam nadzieję, że się jeszcze spotkają....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki smutny rozdział.
    Mam nadzieję, że nie odjedzie tylko wróci po nich.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń