Hej ludzie ;)
Chcę Was poinformować, że jest to przedostatni rozdział. Za tydzień pojawi się ostatni, a po nim jeszcze epilog. Tak więc dziękuję wszystkim, którzy czytają to opowiadanie, bo bez Was to nie miało by najmniejszego sensu :) Zdaję sobie sprawę, że piszę marnie, wiele rzeczy może być niedopracowanych, ale będę się starać i kształtować swój styl żeby kolejne teksty były lepsze.
Dziękuję, za każdy komentarz.
ROZDZIAŁ
21
Pogoda
za oknem wyraźnie dopisywała. Słońce wkrótce powinno górować w
zenicie, a na błękitnym niebie nie było ani jednego nieproszonego
obłoku. Ciepłe i przyjemne powietrze wpadało do mieszkania. Ludzie
już byli na nogach i śpieszyli w tylko sobie znanym kierunku.
Sebastian siedział w salonie przed telewizorem oglądając poranne
wiadomości i popijając aromatyczną kawę. Siostra była już w
szkole i miał chwilę dla siebie. Nie mógł jednak miło
wykorzystać tego czasu gdyż był w podłym nastroju. Do późnej
nocy siedział jak na szpilkach czekając aż partner wróci do domu.
Po skończonej rozmowie z Elizą coś sobie postanowił i musiał to
omówić z Tomkiem, dotarło do niego, że był przewrażliwiony na
swoim punkcie i nie miał o co się wściekać, przez to, że tamten
nazwał go kobietą. Może myślał co innego a co innego powiedział.
Zamierzał przeprosić Bukowskiego, więc cierpliwe czekał aż
wróci od Kubickich, jednak dochodziła północ a jego wciąż nie
było. W pewnym momencie zadzwoniła do niego Dorota i poinformowała,
że wraz z jej mężem zalali się w trupa. Dopiero wtedy w
Sebastianie zawrzało, on się tu martwił, że coś się stało,
wypadek, czy coś innego, różnie to przecież bywało, a on sobie
pochlał i nie mógł wsiąść za kółko?! Mordercze myśli naszły
Podgórskiego. Cudem wytargał mężczyznę z samochodu koleżanki i
zaprowadził do sypialni po czym bezlitośnie i jak najmniej
delikatnie rzucił pijanego na łóżko. Od tamtego czasu modlił się
by brunet wymiotował całą noc a rano miał cholernego kaca. Jego
modły zostały wysłuchane, bo gdy siostra wychodziła do szkoły
słyszał jak Bukowski biegnie do łazienki i puszcza przysłowiowego
pawia. Na jego jasnej twarzy malował się złośliwy i pełen satysfakcji uśmieszek. Jak
wczorajszego wieczoru zamierzał przepraszać kochanka, tak teraz
zaśmiałby mu się w twarz. Doskonale rozumiał, ze brunet lubił
sobie wypić, ale teraz nie mieszka sam. Coraz częściej łapał się
na tym, że mieszkając z mężczyzną, z którym jest w związku
może poznać go lepiej niż przez kilka lat umawiania się na randki.
Do jego uszu doszedł odgłos kroków stawianych na schodach,
specjalnie odwrócił się w tamtą stronę. Spostrzegł mężczyznę
z samych bokserkach przeczesującego dłonią zwichrowane włosy.
Szedł powoli chwytając się poręczy z przymrużonymi oczami.
-
Trochę się pochlało, co? Boli główka? Może mam ci tabletki
przygotować?- zapytał z kpiną w głosie Seba.
-
Nie tak głośno!- syknął Tomasz, najwyraźniej naprawdę
cierpiał, w końcu głowa dawała o sobie znać. Blondynowi jednak
nie było go szkoda, ma to na co zasłużył. Kątem oka widział
jak czarnowłosy bierze tabletkę przeciwbólową i chce popić ją
zimnym piwem z lodówki.
-
Ty chyba jesteś niepoważny!- podszedł do partnera i zgromił go
wzrokiem. Jest dorosłym mężczyzną a zachowuje się jak
nastolatek, który myśl, że skoro skończył osiemnastkę jest nie
wiadomo kim. Zabrał mu z ręki puszkę, otworzył ją i wylał
zawartość do zlewu na co Tomek się oburzył.
-
Normalny ty jesteś?!- krzyknął, ale szybko złapał się za
pulsujące miejsce. O ile dobrze pamięta część nocy spędził u
przyjaciół, ale... co z drugą połową?
-
Po pierwsze, masz kaca i chcesz go leczyć kolejnym piwem?! Po
drugie zasłużyłeś sobie! Jesteś dorosłym czy gówniarzem?!
Mężczyzna
nie rozumiał o czym kochanek mówi. Dlaczego tak się denerwuje?
Chociaż z drugiej strony odzywa się do niego, więc możliwe, że
jego złość minęła. Miał taką nadzieję. Sebastian zaprowadził
go na sofę a sam zaczął krzątać się po kuchni. Przyglądając
się mu zauważył, że szykuje wysoką, podłużną szklankę i
wrzuca do niej tabletkę rozpuszczalną oraz bierze opakowanie
innych, przeciwbólowych. Zalał szkło lodowatą wodą i zaniósł
wszystko pod nos swojemu nieporadnemu partnerowi.
-
Naprawdę jesteś jak żona opiekująca się schorowanym mężem-
zażartował. Widząc jednak niezadowoloną minę Sebastiana dotarło
do niego co powiedział. Że też nie mógł ugryźć się w język.-
Czekaj nie to miałem- starał się wytłumaczyć. Nie chciał znów
w domu przeżywać cichych dni.- Wybacz...
-
Już prędzej wkurwiony idiota dający się wykorzystywać
samolubnemu i skacowanemu po wczorajszym chlaniu dupkowi- podsumował
całą wczorajszą noc. Tomek nie wiedział co powiedzieć. Totalnie
go zatkało, ale dzięki temu uświadomił sobie, że to Seba
zaprowadził go do sypialni, bo sam nie dałby rady. Zapewne Dorota
jako jedyna trzeźwo myśląca zawiozła go przed dom.
-
Głupio mi...- podrapał się po karku.
-
Słusznie. Jak ty sobie radziłeś zanim się tu pojawiłem?
Żaden
nie miał ochoty na kłótnie, atmosfera i bez tego była napięta.
Tomkowi było wstyd bo ważna...nie, najważniejsza osoba w jego
życiu zobaczyła tą stroną niego, której nie chciał ujawniać.
Podgórski źle się czuł z myślą, że brunet może być w
porządku, miły i szarmancki tylko jak czegoś chce, czyli z
początku. Zaczynał nabierać wątpliwości czy ten ich związek
powinien w ogóle istnieć. Wiedział, że bycie razem nie jest
słodkie i bezproblemowe przez cały czas. Często w związkach jest
pod górkę, jest multum problemów, zwłaszcza w związku ich
pokroju. Dlaczego Bukowski teraz jest zupełnie inny, niż wtedy gdy
pomieszkiwał u nich? Jak to kiedyś powiedział "ludzie różnie
zachowują się w różnych środowiskach". Może i miał rację,
w końcu ich życie intymne zaczęło się od butelki mocnego trunku.
Zaczynał mieć wątpliwości, nie tak postrzegał mężczyznę, u
którego teraz mieszkał.
-
Idź się lepiej połóż, ale wcześniej umyj, śmierdzisz wódą-
powiedział cicho i wrócił do picia czarnego gorzkiego napoju.
Czarnowłosy
wyczuł, że coś jest nie tak, ale zamierzał rozdrażniać blondyna
bardziej niż to potrzebne. Myślał początkowo, że chodzi o
alkohol, za którym tamten nie przepadał zwłaszcza, że przywoływał
niemiłe wspomnienia.
Tomek
miał więcej szczęścia niż rozumu i powinien dziękować Bogu, że
dziś ma dzień wolny, o którym zapomniał przez wizytę Ziaji.
Gdyby tak nie było musiałby tłumaczyć się szefowi dlaczego nie
pojawił się w pracy, albo dlaczego przyszedł do niej na ostrym
kacu. Seba natomiast po opróżnieniu kubka pognał na górę zapewne
by się ubrać. Po dziesięciu minutach schodził po schodach w
ciemnych jeansach i niebiesko-szarej koszuli w kratkę z rękawami na
3/4. Włosy miał jak zwykle w artystycznym nieładzie, ale taki mu
się najbardziej podobał i musiał przyznać, że odwalił kawał
niezłej roboty, bo partner wyglądał niesamowicie seksownie. W
pewnym momencie gdy zakładał buty miał ochotę podejść do niego i
obsypać pocałunkami, dotykać i pieścić i już do końca życia
trzymać w swoich ramionach. Wiedział jednak, że tak szybko jakby
do niego podszedł, tak szybko zostałby odepchnięty i opierdzielony
z góry na dół. Zrobił jak kazał Podgórski i wziął długą i
odprężającą kąpiel, w czasie której przemyślał sobie parę
faktów. Doszedł do wniosku, że dla dobra swojego i dwójki innych
domowników musi się zmienić. Zawsze robił co chciał jeśli
chodzi o związki. Kończył je kiedy mu to pasowało, czasami to
inni z nim zrywali, ale nigdy nie czuł się z tego powodu źle.
Zaczął się zastanawiać co by zrobił gdyby Sebastian chciał go
zostawić. Wyobraził sobie tą scenę i zmroziło mu krew w żyłach.
Chłopak wraz z młodą odchodzili z jego domu i już nigdy więcej
się nie widzieli. Nagle jego serce niebezpiecznie przyspieszyło
swój rytm, robiło mu się gorąco i zimno na przemian. Czuł jakby
ktoś wyrywał mu część duszy a następnie przejechał po niej
walcem i zmiażdżył. Nie podobało mu się to uczucie. Nie raz
słyszał od swoich kochanków, że jest samolubny, egoistyczny,
chamski i zadufany w sobie, lecz nic sobie z tego nie robił. Zawsze
dawał im wyjście albo to zaakceptują, albo spadają. Koniec
pieśni, to były jego zasady. Teraz nie posiadał żadnych, już z
początku blondyn mu się spodobał i miał do niego słabość. Bał
się, że właśnie to może go wykończyć. Przeczesał drżąc
dłonią czarne, mokre włosy i oparł głowę o brzeg wanny.
*
* *
Blondas
pod okiem szefa kuchni przyrządzał potrawy, w których w skład
wchodziły dania główne, zupy i desery oraz przyglądał się innym
osobą pracującym w gastronomi. Mężczyzna uczący go od razu
zauważył, że chłopak ma w sobie to coś, co on nazywa prawdziwym
talentem. Nowy chciał się nauczyć i pilnie się do tego
przykładał. Nie zadawał pytań prawie w ogóle tylko obserwował.
Notował w głowie jakie składniki do jakich dań będą
odpowiednie, a jakie nie. Usiłował zapamiętać z całego dnia jak
najwięcej. Reszta pracowników ciepło go przyjęła w swoich
kręgach z czego bardzo się cieszył. Nie zamierzał robić sobie
wrogów w pracy, lubił przyjazną atmosferę. Jego pierwszy dzień w
pracy był tak samo udany jak pierwszy dzień w szkole dla Elizy.
*
* *
Popołudni
gdy młoda wróciła ze szkoły a Sebastian z roboty na stole zastali
gotowy i gorący obiad. Oboje się zdziwili, bo doskonale zdawali
sobie sprawę, iż mężczyzna, który go przygotował potrafił
przypalić nawet wodę na kawę. Kiedy obiekt dyskusji Podgórskich
zobaczył jak z obawą siadają do stołu uspokoił ich, że w
gotowaniu pomagała mu Dorota. Zadzwonił do niej i poprosił o
pomoc, choć słowo "pomóż mi" ledwo przeszło mu przez
gardło. Zmusił się jednak i nie żałował, bo wolał żeby i
chłopak i dziewczyna zjedli ciepły posiłek. Kobieta go
instruowała i pokazywała co i jak ma robić. W gruncie rzeczy to
gotowanie nie było takie złe, lecz w najmniejszym stopniu nie
dorównywał swojemu kochankowi. Wszyscy byli zadowoleni z
dzisiejszego dnia, wszyscy prócz blondyna. Chodził zamyślony i
żeby wybudzić go z transu trzeba było krzyknąć, by usłyszał. Po
posiłku brunet porwał go do sypialni i zamknął drzwi na klucz,
który schował w kieszeni spodni.
-
Jesteś jakiś nie swój- oparł się plecami o białą ścianę i
skrzyżował ze sobą ręce.
-
Wytrzeźwiałeś do końca? Brałeś jakieś tabletki? Mam nadzieję,
że to był ostatni raz gdy musiałem zaciągać cię do łóżka-
nagle myśli Toma popłynęły w zupełnie innym kierunku niż tego
chciał. Mały drań chciał zmienić temat i udało mu się.
-
Nie miałbym nic przeciwko gdybś zrobił to teraz- podszedł do
Seby i pchnął zdezorientowanego chłopaka na pościelone łóżko.
Zawisł nad blondynem i posłał mu szelmowski uśmiech. Ten zaczął
się wyrywać, więc unieruchomił go przytrzymując ręce nad jego
głową.
-
Co ty sobie myślisz?!- warknął.
-
Co myślę? Że chciałbym się z tobą kochać. Ostatni raz
robiliśmy to przed tym jak się na mnie wkurzyłeś. Nie sądzisz,
że długo się powstrzymywałem?
-
Nie mam nastroju, poza tym jest dopiero trzecia, a z innej beczki,
masz szlaban i seksu nie będzie- zwiesił się na krótka chwilę-
przynajmniej ze mną.
-
Próbujesz powiedzieć, że nie przeszkadzałoby ci gdybym poszedł-
nie zdołał dokończyć, gdyż blondyn chwycił w pięść włosy
Bukowskiego i pociągnął do siebie.
-
Ani mi się waż!- syknął mu prosto w twarz. Oniemiały brunet
przyglądał się chłopakowi opuszczającemu pomieszczenie. Seba
ewidentnie miał zły dzień, ale tego się po nim nie spodziewał.
Raptem usłyszał jak kroki wracają do sypialni i ponownie stoi w
nich on.- Przepraszam, chodzi o to, że ojciec wychodzi z więzienia
i jestem kłębkiem nerwów. Nie powinienem wyładowywać się na
tobie.
Tomek
wstał i staną przy chłopaku tak, że stykali się torsami. Dotknął
dłonią blond włosów, które uwielbiał, jak zwykle gdy ich
dotykał były miękkie, jedwabiste i delikatne. Wpatrywał się w
błękitne źrenice, prawie rozpływając się pod czujnym wzrokiem
Sebastiana. Pochylił się i pocałował go w policzek.
-
Zmienię się, obiecuję. Zrobię wszystko żeby tego dokonać- chłopak nie wiedział co myśleć. Był
pewny, że ten flirciarz rzuci się na niego i przymusi do seksu,
jednak nic takiego się nie stało.- A tak na marginesie, powinieneś
pozwolić Elizie na spotkanie z ojcem. Nich chociaż chwilę
porozmawiają. Pojedziemy razem, tylko powiedz mi gdzie.
Bukowski
był szczęśliwy, że blondyn zgodził się by i on poznał
człowieka, który traktował go jak syna, mimo że znał prawdę.
Cała trójka wsiadła do samochodu. Brunetowi został podany adres
partnerki Wiktora, choć Seba nie wiedział, czy utrzymują ze sobą
kontakt i czy owa kobieta nadal mieszka w tamtym miejscu. Nie mieli
nic do stracenia. Podróż dłużyła się okropnie, ale jakimś
cudem przetrwali ponad czterogodzinną wycieczkę. Kierowca, za
którego robił Tom stanął przez małym jednorodzinnym domkiem
przedmieściach. Pamiętał go, ojciec go tu kiedyś przywiózł, a
kilka godzin potem zginęła dwójka młodych ludzi. Po jego plecach
przebiegł nieprzyjemny, lodowaty dreszcz. Wyszedł z auta i z
mętlikiem w głowie oraz obawą zapukał do dębowych drzwi
wejściowych. Otworzyła mu ciemnowłosa kobieta o zielonych oczach i
zmarszczkami zdradzającymi podeszły wiek. Właścicielka
przyglądała mu się pytająco, nie wiedziała czy on się pierwszy
odezwie, czy ona powinna to zrobić.
-
Witam panią, nazywam się Sebastian Podgórski, kiedyś byłem tu z
moim ojcem, pamięta pani?- szatynka po dłuższej chwili szukania w
pamięci obrazu przystojnego blondyna. Nie pamiętała nikogo
takiego. Raptownie przez umysł przeleciało jego nazwisko.
Podgórski.
-
Sebastian? Byłeś tu tylko raz, ale po twoich zdjęciach z
dzieciństwa widzę, że szybko dorosłeś i stałeś się
niezwykłym mężczyzną.
-
Moje zdjęcia?- zamyślił się, skąd ta kobieta może mieć jego
zdjęcia.- Z resztą to nie istotne. Przepraszam, że tak bez
zapowiedzi, ale muszę zapytać prosto z mostu, czy ma pani kontakt
z ojcem?
-
Owszem- rzekła nieco zmieszana, wiele lat nie widziała syna
Wiktora i niego samego- Jesteśmy razem, choć wiem, że to co
zrobił jest złe, ale mimo wszystko wciąż go kocham. Dziś ma
wyjść z więzienia.
-
Ja właśnie w tej sprawie.
Ruchem
ręki zawołał Elizę i przedstawił ją partnerce jego ojca. Młoda
była spięta i zestresowana obecną sytuacją. Nie wiedziała co
robić i mówić. Podobnego stanu był jej brat, z tą różnicą, że
nogi miał jak z waty a serce chciało wyskoczyć z piersi. Gospodyni
zaprosiła rodzeństwo i mężczyznę czekającego w samochodzie do
środka. Dom mimo swoich ograniczonych rozmiarów okazał się większy wewnątrz niż na pierwszy rzut oka. Usiedli w małym pokoiku
robiącym za salon. Wyglądało na to, że wszystkie pomieszczenia są
wykreowane na lata osiemdziesiąte. Ciekawy pomysł na urządzenie
mieszkania, ale obaj mężczyźni przyznali, że woleli
nowocześniejszy styl, taki jak w ich domu był w sam raz.
-
Częstuj się skarbie- kobieta zwróciła się do dziewczynki podając ciasto i filiżanki z napojami na stół.
-
Jest zestresowana, tak jak on- wygadany jak zwykle Tomasz przejął
pałeczkę i zaczął rozmowę. Wytłumaczył kobiecie obawy
kochanka dotyczące rozmowy i Wiktora. W pewnym momencie do drzwi
znów ktoś zapukał. Pani domu zerwała się z miejsca i dosłownie
pobiegła by otworzyć. Goście usłyszeli niski i niezwykle
szczęśliwy głos.
-
Wróciłem! Tak bardzo za tobą tęskniłem- mężczyzna porwał w
ramiona ukochaną kobietę i na rękach prowadził do salonu
nie spodziewając się zastać tam trójki innych osób.
-
Co to za ludzie?- blondyn wstał i podszedł do "ojca".
-
Dddzień ddobry...- wydukał, co miał mu niby powiedzieć? Od
tamtego feralnego dnia nienawidził ojca bo odebrał mu szansę na
lepsze życie i został skazany na mieszkanie z matką, którą nic
nie obchodził. Ten mężczyzna był dla niego jedyną deską
ratunku, nadzieją, może dlatego tak bardzo nim później gardził.
Jednakże jak tylko zobaczył ojca coś w nim pękło, cała złość
wyparowała, uleciała z niego. Starszy Podgórski po chwili
przyglądania się gościu wytrzeszczył szeroko oczy.
-
Seba? To ty? Wprost nie wierzę. Osiem lat żeśmy się nie widzieli
synku- pragnął uściskać syna, jednak ten chyba nadal miał mu za
złe tamten czyny.
-
Wiesz, że nie jestem twoim synem... Przyprowadziłem kogoś kto
bardzo chciał cię poznać. To moja młodsza siostra Eliza-
dziewczynka podeszła i wyciągnęła rękę, którą dorosły
uścisnął.- Urodziła się rok po tym jak trafiłeś za kratki.
Źle
mu było mówić o wszystkim nie dając nawet odsapnąć i nacieszyć
się wolnością ojcu. Ten, jak tylko usłyszał, że jego syn ma
siostrę, zażądał wyjaśnień natychmiast. Siłą rzeczy Wiktor
dowiedział się wszystkiego czego Sebastian tak przeraźliwie
nienawidził. Opowiedział mu również o żalu i rozczarowaniu
postępowaniem ojca, wylał cały swój żal do niego oraz wyjaśnił
dlaczego nigdy go nie odwiedził. Powiedział szczerą prawdę.
Oczywiście szczegóły ze swojego prywatnego życia, które nie
obejmowały Eli pominął. Nie wszystko na raz. Na początku chciał
zapytać o matkę, ale byłoby to niestosowne i nieuprzejme, bo on
nigdy się nie pofatygował by sprawdzić cokolwiek. Pragnął odciąć
się od wszystkiego co złe, choć zamiatanie problemu pod dywan nie
sprawi, że on zniknie. Tomek siedział cicho obserwując
zestresowanego całą rozmową kochanka. Widział jak się męczy,
lecz nie mógł mu pomóc. Sami muszą wyjaśnić sobie to i owo.
Dochodziła
dziesiąta wieczorem, ale na dworze było jeszcze dość widno.
Wiktor dowiedział się trochę o życiu syna, bo inaczej nie
potrafił o nim myśleć, czuł, że chłopak nie wybaczy mu szybko
grzechów przeszłości, lecz będzie się starał naprostować ich
relację, przecież kocha go, a jego siostrę już zdążył
pokochać. Lepszego prezentu po wyjściu z więzienia nie mógł
sobie wymarzyć.
-
Zostańcie na noc, świat się nie zawali- nagabywała Natalia,
która już planowała z dzieckiem wyjście na spacer do parku lub
lasu na jagody, który znajdował się zaledwie kilka minut piechotą od jej domu.
-
Miło nam, jednak musimy odrzucić zaproszenie- tłumaczył
Bukowski- Seba ma pracę a Eli szkołę. Ale przecież nie
mieszkają państwo na krańcu świata, zawsze mogę wpakować ich w
samochodu i przywieźć, a i wy jesteście u nas mile widziani,
trzeba nadrobić te kilkanaście lat, nie?- wyszczerzył się do
rodziny Podgórskich. Był w szampańskim nastroju, czuł się jakby
poznał swoich teściów. Kiedy dotarło do umysłu słowo teście
przed oczami stanęli mu podli rodzice, ich misterny plan wpędzenia
go w długi i Marlena, która w gruncie rzeczy nie była niczemu
winna, może czas najwyższy ją przeprosić?
-
U jakich nas?- zapytał słusznie pan Wiktor a partnerka mu
przytaknęła. Sebastian szybko nabrał
ochoty by udusić Tomka i jego zbyt długi język. Nagłą ciszę,
która zapanowała w przedpokoju przerwała blondynka.
-
Ja i Sebastian mieszkamy u jego chłopaka Tomka- wskazała ręką na
dwóch kompletnie się tego nie spodziewających mężczyzn. Ona chyba nie zdawała sobie sprawy z tego co powiedział.
Obu mężczyzną nagle puls przyspieszył i zaczęli błądzić wzrokiem unikając
spojrzeń Natalii i Wiktora. Blondynowi zaczęły pocić się ręce
a brunet z zakłopotaniem podrapał się po szyi. W domu żaden z
nich nawet nie myślał żeby mówić cokolwiek o ich związku
przynajmniej na razie. Może kiedyś gdy lepiej się poznają, ale
nie teraz! Nie w pierwszy dzień, w który się spotkali po tylu
latach. Szkoda tylko, że nie uprzedzili o tym fakcie Elizy, która
najwyraźniej nauczyła się mówić co myśli, od swojego starszego
przyjaciela. W tym momencie to oni mieli ochotę wrzucić ją do
Wisły w cementowych butach. Nie mogli wykrztusić ani słowa żeby
chociaż zaprzeczyć słowom młodej. Zawsze pewnego siebie
Bukowskiego zżerał strach nie tylko przed reakcją rodziny
kochanka, bo w końcu byli rodziną, ale i przed jego słowami.
Wiedział, że ten nigdy nie ukrywa swoich zainteresowań w
przeciwieństwie do niego, ale obaj bali się zawsze opinii
najbliższych. Blondyn zauważył, że żadne ze stojących przed nim
ludzi nie odzywa się i zaczęło go to boleć. Każdy normalny
człowiek zaraz zacząłby wypytywać co dziecko miało na myśli,
czy to prawda, a oni nic. Nagle poczuł na swoim ramieniu rękę
Tomka, który słał uśmiech w stronę właścicieli domu.
-
Tak jak mówiłem serdecznie zapraszamy do nas- specjalnie
podkreślił ostatnie słowo i wręczył Wiktorowi małą karteczkę
z napisanym adresem i numerem telefonu Seby.- Na nas już czas,
do widzenia- wyszli z domu zostawiając nieco zdezorientowaną parę
w drzwiach. Po chwili młoda, która zbyt późno uświadomiła
sobie, iż nie powinna mówić o głębszych relacjach brata z
Bukowskim siedziała wygodnie na tylnym siedzeniu astona martina.
-
Cholera, ona ma taki sam długi język jak ty- szepnął stojąc
przed samochodem w stosownej odległości od domu i uszu domowników.
-
Mówisz, że spędza ze mną za dużo czasu? Jesteś zazdrosny?
-
Jedyne o czym teraz nie myślę jest zazdrość o ciebie egoisto.
Znów
zaczyna się w sobie gotować, czemu jego chłopak musi być takim
cholernym uwodzicielem? W każdym jego zdaniu jest jakiś podtekst,
który on wciąż słyszy. Denerwuje go to, ale wygląda na to, że
taki już ma charakter. Tom obiecał mu, że się zmieni, ale
Sebastian nie był tego taki pewien, przekształcić swój charakter,
zachowania i przyzwyczajenia? Musi mu naprawdę zależeć na nim
skoro chce się podjąć takiego bojowego zadania. Do kochanka nie
docierało jednak meritum sprawy. Nie oczekiwał od niego traktowania
po królewsku, obsługiwania i innych wymysłów, chciał czuć, że
w każdej chwili może na nim polegać, że go wesprze gdy zajdzie
taka potrzeba i po prostu będzie z nim na zawsze, i będzie go
kochał. Wiedział jak to jest w XXI wieku, dwoje ludzi, którzy
przysięgali sobie wieczną miłość, uczciwość małżeńską i że
nie opuszczą się aż do śmierci równie dobrze kilka lat później
mogli zdradzać się na prawo i lewo. On nienawidził czegoś
takiego, chciał być już zawsze trzymany w ramionach Bukowskiego,
całowany przez niego i kochany. Wszystko jednak działa w obie
strony i doskonale to wiedział. Niech brunet powie czego oczekuje,
on mu to da, pragnął rzucić mu do stóp cały świat. Przestał
już uważać, że znają się zbyt krótko by mówić o prawdziwej
miłości. Kocha tego zarozumiałego, samolubnego, wiecznie
nienasyconego, zboczonego, upartego, irytującego i wkurzającego
faceta. Chyba musi wyjaśnić z nim parę kwestii, ale to po powrocie
do domu.
Nim
do właścicieli dotarło o co chodziło Elizie cała trójka szła w
stronę auta. Czuli, że dziewczyna powiedziała prawdę, w gruncie
rzeczy jest dzieckiem, ale rozumie i widzi co się dzieje w domu. Nie
miałaby powodu by kłamać. Widzieli jak mężczyźni zabijają
wzrokiem blondynkę co ich rozbawiło. Niewiele się zastanawiając
ruszyli w ich kierunku. Wiktor niespodziewanie dla syna położył
rękę na jego ramieniu, za które przed chwilą trzymał go brunet.
-
Zajrzyjcie do nas od czasu do czasu- powiedział mężczyzna i lekko
się uśmiechnął- wszyscy- dodał to spoglądając na
prawdopodobnie partnera jego syna. Początkowo nie wiedział co
myśleć o tego rodzaju związku, w którym jest Sebastian, ale w
końcu jest dorosły i wie co robi. On nie ma prawa się wtrącać,
nawet nie zamierzał, pragnął jedynie by jego syn był szczęśliwy.
-
Serio?
-
Oczywiście, spędzilibyśmy trochę czasu wszyscy razem, my- objął
swoją kobietę- wy- uśmiechnął się znacząco pod nosem, co obaj
zauważyli- no i rzecz jasna Eliza- nie obchodziło go, że była
żona zdradziła go, bolało tylko to, że skrzywdziła kolejne
swoje dziecko. Ta dziewczynka cały czas myślała, że jest jej
biologicznym ojcem. Dlaczego tak nie mogło być? Wszyscy byliby
szczęśliwsi. Mimo że ta dwójka nie jest z nim spokrewniona kocha
ich całym sercem i to się nie zmieni.
-
Z przyjemnością tato- chłopak uścisnął ojca na co ten mało
się nie rozpłakał. Nie wierzył, że Seba w końcu mu wybaczył.
Nie mógł się już doczekać ich kolejnej wizyty.
Było
grubo po północy gdy wrócili od nowej rodziny Podgórskich.
Bukowski musiał przyznać, że nie spodziewał się kogoś takiego.
Nie tak wyobrażał sobie tatę partnera. Mimo że przebywał w
więzieniu był dobrym człowiekiem, można by rzec kompletne
przeciwieństwo Mariusza, mężczyzny, którego kiedyś uważał za
ojca. Polubił także... nową matkę... nie wiedział za bardzo jak
ją określić. Miał ten sam problem co Seba. W drodze do domu
przyznał mu się, że także chciałby spędzić z ich rodziną
czas. Dał mu do zrozumienia, że nadal nie doszedł do siebie po
rewelacjach z Bukowskimi. Ten wiedział jak bardzo jego chłopak bał
się samotności i odrzucenia. Koniec końców jego obawy się
ziściły.
Po
kąpieli trwającej dosłownie pięć minut wyczerpana stresującym
dniem Eliza padła na łóżko jak długa i po chwili spała kamiennym
snem. Nawet nie zażądała kolacji, ponieważ najadła się do syta
pierożkami zrobionymi przez Natalię. Tomek własnie poprawiał na
niej kołdrę, bo przed chwilą odświeżony i czysty zdążył wyjść
z łazienki. Ucałował ją w czoło a przy podnoszeniu głowy
uderzył nią niefortunnie w wiszącą nad łóżkiem półkę.
-
Kurwa, po co ją tu wieszałem?- syknął z bólu, nie chciał obudzić
dziecka, choć sądząc po tym jak szybko zasnęła nawet wojna by
jej nie wyrwała ze szponów snu. Trzymając się za pulsujące
miejsce wrócił do sypialni, gdzie zastał wyciągniętego blondyna
czytającego jedną z książek, które mu pokazał.
-
Coś się stało?
-
Nie kurwa, tak tylko trzymam się za głowę- warknął.
-
Nie używaj na mnie tej ironii- wstał i podszedł do mężczyzny.-
Właśnie takiego zachowania u ciebie nie cierpię. Wściekasz się
gdy coś nie idzie po twojej myśli albo coś cię zdenerwuje,
jesteś wtedy dla mnie wredny i chamski. A gdy czegoś potrzebujesz
albo chcesz seksu jesteś potulny, miły i romantyczny. Nie wiem co
te wszystkie kobiety w tobie widziały- zabrał jego ręce z głowy
by obejrzeć bolące miejsce.
-
Poważnie?- zdziwił się. Naprawdę jest taki jak mówi Sebastian?
Nie zdawał sobie z tego sprawy.- Przepraszam...- spojrzeli się na
siebie w ciszy.- A co ty we mnie widziałeś?
-
Alkohol przysłonił mi jasność umysłu- pokazał swoje lśniące
ząbki i wrócił do łóżka.- Nic ci nie jest, nie umrzesz od
tego, co najwyżej możesz mieć guza. Jednak radził bym powziąć
środki ostrożności i nie uprawiać seksu kilka miesięcy żeby
bóle się nie nasiliły przy wysiłku.
Tomek
zbaraniał kompletnie. Gdyby nie było już późno, a blondyn nie
musiałby iść do pracy wziąłby go tu i teraz. Z jednaj strony był
szczęśliwy bo widocznie pogodzili się, a z drugiej czuł się jak
ostatni skurwiel, bo wcześniej nie zdawał sobie sprawy jak traktuje
osobę, którą kocha. Bez wątpienia znajdzie sposób, by
wynagrodzić swoje okropne zachowanie. Miał już nawet pomysł jak.
Witam,
OdpowiedzUsuńno ja mam nadzieję, że się pogodzą, miło zostali przyjęci...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Cieszę się, że Seba pogodził się ze swoją rodziną :)
OdpowiedzUsuńMała wymiata :) Jej szczerość jest zabójcza, szczególnie dla chłopaków xD
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)