Powered By Blogger

niedziela, 30 sierpnia 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 17





Ten pan ma niesamowity głos, a piosenka jest jedną z moich ulubionych. Serdecznie polecam.
Piękne a zarazem smutne i prawdziwe. 

Kto by pomyślał, że to już siedemnasty rozdział? Przerażająco szybko ten czas leci. No ale nieważne.
Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania.


ROZDZIAŁ 17


Sebastian dość wcześnie zwlókł się z łóżka pomimo całonocnych wybryków. Miejsca, w których był dotykany nadal go przyjemnie parzyły. Uwielbiał gdy brunet go dotykał, całował, pieścił go i kochał się z nim. Na każdy nawet nikły dotyk reagował dreszczami pełzającymi po jego ciele. Podobało mu się teraz ma kogoś kto zatroszczy się także o niego. Eliza była jego oczkiem w głowie, największym skarbem zesłanym przez Boga, od samego początku, dokąd przyszła na świat czuł potrzebę opiekowania się nią. Cóż... nie wszyscy potrafią docenić taki prezent jakim jest życie. Musiał dawać sobie radę sam co wcale nie było łatwe dla młodego chłopaka, jednakże obecne chwile były chwilami szczęścia, gdyż dzięki oślemu uporowi Bukowskiego miał na kim polegać, miał podporę. Kogoś komu może powiedzieć wszystko, zwierzyć się, zapłakać na ramieniu, a najważniejsze, że jest przez tą osobę kochany. Z wzajemnością.


Na parterze przed telewizorem zastał śmiejącą się siedmiolatkę. Sprawnie przygotował dla niej posiłek a dla siebie i Tomka czarną oraz aromatyczną kawę, którą obaj wielbili. Gorzki napój pobudzał jego kubki smakowe, przyzwyczajone by z rana spożyć czarny trunek.
Po zjedzeniu śniadania Eliza poinformowała brata, że została zaproszona do domu sąsiada -jej zdaniem- wrednego głupka, któremu jeszcze pokaże. Opiekun nie miał nic przeciwko, bardzo chciał by jego siostrzyczka miała przyjaciół.
Postawił dwa kubki na stole a sam zajął miejsce na krześle kątem oka dostrzegając schodzącego z piętra mężczyznę ubranego w granatowy szlafrok. Na głowie miał gniazdo dla ptaków a oczy były jeszcze zaspane. Na co dzień starał się wyglądać poważnie, elegancko i wytwornie jak zdążył zauważyć Seba, ale z rana zawsze było tak samo. Zwichrowane włosy, nieobecny i znużony wyraz twarzy, zarost, odsłonięta klatka piersiowa, ciągłe ziewanie i drapanie się po głowie- wizerunek, który sobą reprezentował w najmniejszym calu nie przypominał tego za dnia. Być może niektórzy zdziwili się albo zniesmaczyli takim zachowaniem, przykładowo ojciec Tomka. Jednak Sebastianowi ten widok jak najbardziej odpowiadał, podniecało go patrzenie na Tomasza, którego nikt inny nie widział. Bo z pewnością ten dumny mężczyzna nie pozwoliłby by ktoś widział go w takim stanie.
Czyli jestem jedyny. Fajnie...- z jakiegoś powodu bardzo się z tego cieszył. Odczuwał tą satysfakcję.
Brunet przez chwile przyglądał się jak na twarzy partnera maluje się uśmiech. Powędrował za jego wzrokiem i trafił na pustą ścianę. Nic ciekawego, tym bardziej śmiesznego na niej nie było, ot biała ściana.
Czy on coś tam widzi?

    - Przerażasz mnie- powiedział i zajął sąsiednie krzesło, wtedy kochanek ocknął się.
    - Co takiego?- zapytał zdezorientowany biorąc łyk kawy.
    - Co cię tak cieszy?
    - Nic takiego... Po prostu...- nie skończył gdyż palec bruneta dotknął jego wrażliwej szyi. Zrobił nim kółeczko wokół malinki, którą dopiero teraz zauważył Seba.- Precz z łapami!

Mężczyzna zaśmiał się, nic nie mógł poradzić na to, że blondyn był zabawny, raz rozochocony, niekontrolujący swojej żądzy a raz zawstydzony i zdystansowany. Posłodził czarny napój dwoma łyżeczkami cukru tak jak lubił i napił się. Nagle usłyszał dźwięk telefonu dochodzącego z korytarza. Prawdopodobnie w nocy zapomniał nawet wyciągnął komórki z marynarki zajęty pochłanianiem ust Sebastiana. Pofatygował się na przedpokój i podniósł ubranie z podłogi.
Aż tak mi się spieszyło z nim do łóżka?- doskonale znał odpowiedź, ledwo udało im się dojść do sypialni. Gdyby nie myśl, że w każdej chwili przyłapać ich może Eliza to wziąłby Podgórskiego na korytarzu. Jak przez mgłę pamięta szybki powrót do domu, nie wie nawet kiedy się w nim znaleźli. Ubrań pozbyli się... No właśnie, gdzie?
Ech, nie ważne- machnął ręką i odebrał domagający się uwagi telefon. Cholera, nie chce go słyszeć z samego rana! Moje cholerne szczęście!

    - Siema Bukowski- po drugiej stronie usłyszał niski, męski głos, który podnosił mu ciśnienie we krwi.- Mam do ciebie sprawę.
    - Pośpiesz się, nie mam ochoty od początku mieć zepsutego dnia.
    - Ja też nie pałam entuzjazmem z powodu rozmowy z tobą, ale muszę więc zamknij gębę i słuchaj! Jutro masz przyjechać wcześniej i zacząć przygotowania o tego idiotycznego festiwalu.
    - Niech będzie, ale skoro mam go przygotowywać to będę w nim uczestniczyć.
    - Jak sobie chcesz, ja i kilku innych poczynimy przygotowania, reszta... No to już nie moja sprawa.
    - Skoro to wszystko to cześć- w końcu może zakończyć tą dyskusje.
    - Czekaj! Powiedz temu swojemu kochasiowi, że od przyszłego tygodnia zaczyna robotę. Ma zrobić dobre wrażenie najlepiej coś gotując.
    - Świetnie, to się ucieszy.

Obaj się rozłączyli szczęśliwi, że nie muszą prowadzić dalszej konwersacji z tym drugim. Ci temperamentni mężczyźnie nie znosili się, jeden dogadywał drugiemu, żaden nie odpuszczał i nie znosił przegrywać, o cokolwiek chodziło. To może być wina ich charakterów, trafił swój na swego. Nie wiedzieli nawet dlaczego się nie znoszą, po prostu tak było i już. Jednakże gdy przyszło im razem pracować zachowywali się profesjonalnie i dojrzale, wiedzieli, że na sprzeczki przyjedzie czas po robocie.
Tomek przekazał informacje od Przemka a Seba, tak jak brunet myślał, miał ochotę skakać z radości. W końcu zacznie zarabiać, jeszcze tylko pozostaje kwestia szkoły siostry. Za dwa dni musi zacząć chodzić do nowej placówki a papierkowa robota stoi w miejscu.

Dwie godziny później Eliza poszła do domu Igora ostrzeżona wcześniej przez opiekuna, że ma być grzeczna. Rodzice zawsze powtarzali to zdanie każdemu dziecku aż do znudzenia a przecież akurat ona umie zachować się w towarzystwie. Była małym diabełkiem i rozrabiaką ale Sebastian naprostował jej zachowanie.
Gdy siostra blondyna zniknęła za drzwiami mieszkania sąsiadów oni wsiedli do Astona i pojechali do szkoły w małym miasteczku. Podróż nie ciągnęła się długo bo pogoda sprzyjała a na drodze było niewiele innych pojazdów. W przeciągu półtorej godziny Tomek parkował przed placówką. Podgórski postanowił pójść na spotkanie z dyrektorką samemu a kochankowi nakazał grzeczne siedzenie w aucie. Oczywiście ten zaczął się kłócić i spierać, że ona także powinien tam być, ale blondyn dosadnie mu pokazał jak bardzo nie ma ochoty na spory. Zatrzasnął mu drzwi przed nosem i skierował się w stronę wejścia. Tomek czekał nadąsany przez dobrą godzinę, w końcu partner wrócił i obaj zgodnie postanowili, że skoro już tu są to mogą odwiedzić Patrycję. U kobiety zeszły im jakieś trzy godziny, bo ta co chwila nakładała im kolejne kawałki ciasta i dolewała kawy z ekspresu. Po wyczerpującym deserze zebrali się do samochodu i byli w drodze powrotnej do domu.

    - Załatwiłeś wszystko, prawda?
    - Tak, poprosiłem ich by wysłali papiery w trybie przyspieszonym bo zależy mi żeby jak najszybciej zaczęła chodzić do szkoły. Dyrektorka powiedziała, że jeszcze się ze mną skontaktuje. Praktycznie wszystko mamy za sobą.
    - Praktycznie? To znaczy, że coś jeszcze zaprząta ci głowę- powiedział z powagą zerkając tylko na Sebę.
    - ... Chcę...nie, muszą z tobą porozmawiać- chłopka przetarł twarz dłońmi i popatrzył poważnie na partnera. Ten uśmiechnął się pod nosem, co zauważył chłopak.- Dlaczego się uśmiechasz?
    - Bo jestem szczęśliwy, w końcu mi zaufałeś i chcesz mi coś opowiedzieć, zgadłem?- kiwnął potwierdzająco. Musi pozbyć się tego ciężaru ze swoich ramion. Ma teraz komu się wyspowiadać. Nie wiedział jednak jak mężczyzna zareaguje na wiadomości z jego przeszłości, miał wiele obaw, ale skoro są razem nie powinien kłamać. Jeśli Tomek zdecyduje, że nie chce mieć z nim do czynienia odejdzie.

Przed cała drogę Podgórskiemu serce biło jak szalone, dłonie pociły się i ciężko oddychał. Kochanek zdawał sobie sprawę, że ta sytuacja go stresuje, ale przecież to nie może być aż tak okropne. Myślał, że Seba nieco przesadza niemniej chciał dodać otuchy ukochanemu. Położył mu rękę na kolenie i poklepał.
    - Nie denerwuj się.

Po jakimś czasie byli już na miejscu i właśnie brunet miał zamiar otwierać bramę wjazdową specjalnym pilotem, jednakże zauważył, że coś tu nie gra. Wjechał na podjazd przed wysokim murem ze stalowych prętów. W jednej sekundzie zagotował się ze złości i poczerwieniał na przystojnej twarzy. Przed jego posiadłością stał samochód jego rodziców a przy nim matka i oparty o bok pojazdu ojciec. Wygląda na to, że humor im nie dopisywał co odbije się zapewne na nim i Sebie. Co ci ludzie tu robią?! Jakże nie znosił ich wizyt, zawsze mu mówili co ma robić a co nie. Ale to już dawno się skończyło. Teraz jedyna rozmowa na jaką miał ochotę to ta o kochanku. Nie zdzierży dodatkowego stresu związanego z despotycznymi i konserwatywnymi rodzicami.
    - Poczekaj w środku skarbie- rzekł i otworzywszy drzwi stanął przed obliczem ojca.
    - W końcu. Myślałem, że po prostu nie chcesz nas wpuścić do mieszkania. Ten twój głupi kolega ma klucze do twojego domu?- wskazał stojący za budynkiem tył auta Kubickiego.
    - Nie obrażaj moich przyjaciół, to najważniejsze osoby w moim życiu! Mów po co przyjechaliście i wypad mi stąd!
    - Może będziesz tak uprzejmy i zaprosisz nas do środka?- odezwała się matka, która krążyła wzrokiem po schowanej w samochodzie sylwetce blondyna.

Mężczyzna zgrzytał zębami i niezbyt chętnie, ale zaprosił Karolinę i Mariusza do domu. Na powrót wsiadł do Astona i otworzywszy bramę zaparkował przed garażem. Szofer rodziców także wjechał na teren parceli. Obaj mężczyźni wyszli z pojazdu i przekroczyli próg wspólnego mieszkania. Szli w głąb domu a zatrzymali się dopiero w salonie gdzie na sofie siedział Michał, po nich korytarz przekroczyło małżeństwo. Z nieukrywaną odrazą spojrzeli przytulającej parze w oczy.
Nie dość, że rozmowa ze mną go stresowała to jeszcze jest narażony na nieprzyjemne komentarze i to przez moich rodziców- nagle coś przyszło mu do głowy. Znał sposób by poprawić samopoczucie Sebastiana. Stanął bliżej niego, złapał go w pasie i objął z czułością. Na taki gest Karolina zrobiła odruch wymiotny, a jej mąż miał ochotę obrzucić mężczyzn wymyślnymi epitetami. Trzymał język za zębami by nie znaleźć się w ciągu chwili z pyskiem na wycieraczce syna. Wiedział doskonale, że ten byłby do tego zdolny, jednak po prostu rzygać mu się chciało gdy patrzył na pierworodnego i tego przybłędę. Nie mógł zrozumieć gdzie popełnił błąd w wychowaniu dziecka, może gdyby stosował na nim inne metody wychowawcze nie spedaliłby się. To hańba na całym jego nazwisku, nie dość, że goście podczas ślubu, na którym się nie pojawił wyśmiali go to jeszcze większość z nich dowiedziała się o predyspozycjach młodego Bukowskiego.
    - Mówcie co macie powiedzieć i żegnam.
    - A oni tu po co?- czarnowłosa kobieta wskazała na Kubickiego, który właśnie podniósł się z wygodnego siedzenia i na Sebastiana.
    - Michał najwyraźniej ma do mnie jakąś sprawę a Seba jest moim chłopakiem i ma prawo wiedzieć wszystko.
    - Zanim cię oświecę co do intencji tego... tego...- obrzucił pogardliwym wzrokiem blondyna jednak na nim nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.
    - Co powiedziałeś tej biednej Marlenie?! Była moją wymarzoną synową, a ty odesłałeś ją z kwitkiem! Czajka rozmawiał z ojcem nad waszym wspólnym życiem a ty to zaprzepaściłeś! Zamiast niej związałeś się z tym cholernym gówniarzem, który pociągnie cię ze sobą na dno!- wrzeszczała wściekła kobieta.
    - My chcemy cie tylko chronić synu, jesteś naszym jedynym dzieckiem. Martwimy się o ciebie i boimy się o twoją przyszłość. Zamiast tego idiotycznego zawodu strażaka powinieneś trzymać pieczę nad naszą firmą- tłumaczył Mariusz.

Przyjaciel Tomka przysłuchiwał się temu bzdurnemu gadaniu z bananem na twarzy. Nie mógł uwierzyć, że ta dwójka jest tak zdesperowana by wciskać kity takie jak rodzicielska miłość, synowi, który tej miłości nigdy nie zaznał. Informacje od Czajki będą bardzo pomocne, gdyż domyślał się, że Tomasz chcąc mieć święty spokój weźmie odpowiedzialność za koncern. Poczeka jeszcze chwile z ujawnieniem kompromitujących małżeństwo wieści. Jednak ku jego zdziwieniu dyskusja przybrała nieco inny kierunek.
    - Mówcie sobie co chcecie, nie wierzę, że obchodzi was moja przyszłość. Może wy śpicie na pieniądzach ale ja tego nie potrzebuję. Dalibyście za wygraną. Jestem uparty jak osioł nic mnie nie przekona.
    - Ach tak?- oburzyła się matka.- Więc może powiemy ci coś co cię zainteresuje?
    - Mianowicie?- miał dość ich gierek, dlaczego musi tu sterczeć i słuchać tego wszystkiego? Miał porozmawiać z kochankiem, nie z nimi.
    - O nim- wskazała palcem Sebastiana.- Gdy dowiedziałam się, że masz kogoś postanowiłam trochę poszperać na temat tej osóbki. Jak się okazało słusznie postąpiłam.
    - Sprawdzała mnie pani?!- chłopak przestraszył się a nogi dosłownie wrosły mu w podłogę. 
    - Twój kochanek jest nikim więcej jak przestępcą i mordercą! Nie wspomniał ci o tym fakcie słówkiem, mam rację?- zaśmiała się kpiąco i spojrzała na odrętwiałego ze strachu chłopaka.- To ścierwo jest nikim! Na pewno zależy mu tylko na twoich pieniądzach bo gnoja na nic nie stać! Żeruje na innych i wykorzystuje ich tak jak teraz ciebie! Musisz mi uwierzyć Tomeczku, on jest mordercą! Trzymaj się od niego z daleka!- kobieta podeszłą do pary i rozdzieliła ich. Bukowski był zdezorientowany i nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. 
    Podobny mętlik w głowie miał Kubicki, ta kobieta wygadywała takie głupoty, że aż bolało od samego słuchania. Nagle Karolina stanęła twarzą w twarz przed partnerem przyjaciela. Bardzo polubił tego młodego mężczyznę tak jak jego żona. Mieli nadzieję, że dzięki niemu ten playboy w końcu się ustatkuje.
    Sebastian stojący przed tą kobietą nic sobie z tego nie robił, a przynajmniej tak to wyglądało. W duchu modlił się by kochanek nie uwierzył w jej słowa, choć brzmiały niebywale przekonująco, w jego odczuciu. Chciał się od niej odsunął ale brunetka złapała go gwałtownie za ubranie i przyciągnęła do siebie. Nie był w stanie się ruszyć bo zbyt późno zareagował na atak. Normalnie to po prostu by ją odepchnął ale wariatka niespodziewanie zamachnęła się i całą dłonią uderzyła blondyna w lewy policzek nie omieszkawszy go jeszcze mocno podrapać długimi tipsami. Na twarzy został czerwony ślad. Tomek jak tylko się zorientował co właśnie zrobiła jego matka wpadł we wściekłość.
Jak ta suka śmiała go uderzyć?!- sam miał ochotę przypierdolić matce jednak został powstrzymany przez przyjaciela, który w odróżnieniu od niego miał czysty umysł i myślał racjonalnie. Tom zignorował Bukowską tylko dla przyjaciela i podszedł do blondyna przykładając mu dłoń do bolącego policzka. W tym jednym geście było tyle czułości, że serce Podgórskiego skakało z radości. Mężczyźni w tamtej chwil byli zajęci sobą, więc ten moment wykorzystał Michał.


    - Mówią państwo, że chcą chronić syna, ale w tym nie ma za grosz szczerości. Jak na moje oko za wszelką cenę chcecie wcisnąć mu biznes by pozbyć się długów.
    - Co?- krzyknęli równocześnie.
    - Co ty wygadujesz Michał?
    - To co słyszysz. Wczoraj w nocy była u mnie i Doroty twoje była niedoszła. Przekazała nam pewne wieści, które zainteresują cię bardziej niż te idiotyzmy wygadywane przez twoją matkę.
    - Co ty wygadujesz? To wszystko kłamstwa!
    - Haha nawet jeszcze nie zacząłem. Twoje małżeństwo z Marleną było niczym innym jak dobrze ubitym interesem Tomek- mężczyzna stanął z przy przyjacielu wraz z kochankiem.- Czajka podsłuchała rozmowę waszych ojców. Z tego co wydedukowałem twoi rodzice mają kosmiczne problemy z długami. Zadłużyli LUCE i grozi im bankructwo. Poprosili o pomoc rodzinkę Marleny a w zamian za wsparcie finansowe mieli sprzedać ciebie poprzez ślub. Z tego co mówiła gdy rodzina kazała jej za ciebie wyjść spotykała się z jakimś kolesiem, który nie spodobał się jej ojcu. Gdy plan nie wypalił postanowili wszystkimi możliwymi sposobami zmusić cię do przejęcia koncernu z własnej woli. Gdyby przepisali na ciebie akt własności automatycznie wszystkie długi przeszłoby na twoje konto i nie wyrobiłbyś się z tym do końca życia. Twoi rodzice żyliby dostatnio a ty byłbyś po uszy w gównie, w które cię wkopali. Cóż Marlena jednak nie jest taką suką jak na początku myślałeś, powinieneś ją kiedyś przeprosić albo zaprosić na drinka- brunet skończył swój wywód a Tomek lodowatym wzrokiem przyglądał się przerażonym twarzą rodziców. Ale czy takie osoby rodzicami nazwać można było? Chcieli wkopać w czarną dupę swojego syna nie przejawiając najmniejszej skruchy. Wiedział już, że nigdy więcej nie chce mieć z tymi ludźmi do czynienia. Jednak nadal zastanawiały go słowa Karoliny mówiące o Sebie. Nigdy nie uwierzy w te brednie. Mężczyzna wziął głęboki wdech i jak najszybciej przetrawił bolesne wiadomości.
    - Jeżeli jeszcze raz się tu pojawicie bez wahania wezwę policję. Nie macie już syna tak jak do tego dążyliście, więc żegnam państwa- wskazał im ręką drzwi, był lodowaty w obyciu z nimi. Samą postawą przypominał górę lodową.
    - Czekaj chwilę, chyba nas nie zostawisz z tymi długami, prawda? Masz dużo pieniędzy mógłbyś nam je dać do pokrycia chociaż kilku procent- powiedziała słodko obca mu teraz kobieta. Zatkało go, że ona ma jeszcze czelność prosić o coś takiego?! Poniża samą siebie.
    - Za kogo ty mnie masz, skończonego idiotę?! Gdybym to ja miał teraz firmę i spłacałbym wasze cholerne długi palcem byście nie kiwnęli! Wypierdalać! Jazda!- wyrzucił ich z mieszkania a chcąc mieć pewność, że pozbył się rodzinki na dobre odprawił ich aż do samej bramy.
    - Zapamiętaj, wspomnisz moje słowa! Ten chłopak pociągnie cie na dno! To morderca!- nie słuchał gadania Karoliny i wrócił do domu. Opadł ciężko na sofę i przetarł dłońmi znużoną twarz. Miał dość rewelacji jak na jeden dzień a Sebastian miał mu coś jeszcze powiedzieć. Jakby tego było mało jutro musi wstać wcześniej niż zwykle, był wykończony.
    - Naprawdę to wszystko ci powiedziała?
    - Mówisz o Marlenie? Taa... Przez to musiała zerwać ze swoim chłopakiem, ale przejrzała na oczy i postanowiła błagać go o wybaczenie. Cóż to wszystko co miałem do przekazania. Na mnie pora.
    - A kto mnie pociesz?- zawsze gdy miał doła Kubicki zapraszał go na chlanie i po kilku kieliszkach przechodziło, tym razem potrzebuje czegoś mocniejszego od alkoholu, wydawało mu się, że zaraz polecą mu łzy. Rodzice to rodzice jacy by nie byli... ale tym razem to zbyt mocno bolało. Był ciekaw czy potrafiliby poświęcić jego życie dla pieniędzy.
    - To już nie należy do moich obowiązków Tomek, masz kogoś lepszego ode mnie- wskazał na blondyna.- Nie przeszkadzam wam- pożegnał się i wyszedł, chwilę później doszedł ich odgłos odpalanego silnika.
    - Tomek...- łagodny głos kochanka był wybawieniem od zamknięcia się w sobie i swoich ponurych przemyśleniach. Sebastian zajął miejsce obok niego na sofie i zabrał ręce skrywające twarz mężczyzny. W oczach zbierały się łzy, choć usilnie powstrzymywał je przed ujawnieniem się w świetle dziennym. W końcu woda z pod powiek poleciała, a gdy to sie stało jego chłopak mocno go objął i przytulił. Tego właśnie potrzebował, odrobiny czułości silniejszej od alkoholu, możliwości wypłakania się komuś w ramię. W tamtym momencie był zadowolony z przyjaciół, którzy mówili mu, że musi mieć stałego partnera i z siebie bo znalazł kogoś takiego.


2 komentarze:

  1. Witam,
    ech sama nie wiem co powiedzieć na postępowanie jego rodziców, co za ludzie, jak tak mogli potraktować swojego syna...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodzice Tomka to wredni materialiści, jak mogli chcieć wpakować w coś takiego swojego syna? Rodzice zawsze powinni być wsparciem, a nie jak oni.
    Tomek teraz ma wsparcie, a Seba mu pomoże :)
    Nie wierzę w to co powiedziała matka Tomka, tam musiało stać się coś innego.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń