Ten pan ma niesamowity głos, a piosenka jest jedną z moich ulubionych. Serdecznie polecam.
Piękne a zarazem smutne i prawdziwe.
Kto by pomyślał, że to już siedemnasty rozdział? Przerażająco szybko ten czas leci. No ale nieważne.
Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania.
ROZDZIAŁ
17
Sebastian
dość wcześnie zwlókł się z łóżka pomimo całonocnych
wybryków. Miejsca, w których był dotykany nadal go przyjemnie
parzyły. Uwielbiał gdy brunet go dotykał, całował, pieścił go
i kochał się z nim. Na każdy nawet nikły dotyk reagował
dreszczami pełzającymi po jego ciele. Podobało mu się teraz ma
kogoś kto zatroszczy się także o niego. Eliza była jego oczkiem w
głowie, największym skarbem zesłanym przez Boga, od samego
początku, dokąd przyszła na świat czuł potrzebę opiekowania się
nią. Cóż... nie wszyscy potrafią docenić taki prezent jakim jest
życie. Musiał dawać sobie radę sam co wcale nie było łatwe dla
młodego chłopaka, jednakże obecne chwile były chwilami szczęścia,
gdyż dzięki oślemu uporowi Bukowskiego miał na kim polegać, miał
podporę. Kogoś komu może powiedzieć wszystko, zwierzyć się,
zapłakać na ramieniu, a najważniejsze, że jest przez tą osobę
kochany. Z wzajemnością.
Na
parterze przed telewizorem zastał śmiejącą się siedmiolatkę.
Sprawnie przygotował dla niej posiłek a dla siebie i Tomka czarną
oraz aromatyczną kawę, którą obaj wielbili. Gorzki napój
pobudzał jego kubki smakowe, przyzwyczajone by z rana spożyć
czarny trunek.
Po
zjedzeniu śniadania Eliza poinformowała brata, że została
zaproszona do domu sąsiada -jej zdaniem- wrednego głupka, któremu
jeszcze pokaże. Opiekun nie miał nic przeciwko, bardzo chciał by
jego siostrzyczka miała przyjaciół.
Postawił
dwa kubki na stole a sam zajął miejsce na krześle kątem oka
dostrzegając schodzącego z piętra mężczyznę ubranego w
granatowy szlafrok. Na głowie miał gniazdo dla ptaków a oczy były
jeszcze zaspane. Na co dzień starał się wyglądać poważnie,
elegancko i wytwornie jak zdążył zauważyć Seba, ale z rana
zawsze było tak samo. Zwichrowane włosy, nieobecny i znużony wyraz
twarzy, zarost, odsłonięta klatka piersiowa, ciągłe ziewanie i
drapanie się po głowie- wizerunek, który sobą reprezentował w
najmniejszym calu nie przypominał tego za dnia. Być może niektórzy
zdziwili się albo zniesmaczyli takim zachowaniem, przykładowo
ojciec Tomka. Jednak Sebastianowi ten widok jak najbardziej
odpowiadał, podniecało go patrzenie na Tomasza, którego nikt inny
nie widział. Bo z pewnością ten dumny mężczyzna nie pozwoliłby
by ktoś widział go w takim stanie.
Czyli
jestem jedyny. Fajnie...- z
jakiegoś powodu bardzo się z tego cieszył. Odczuwał tą
satysfakcję.
Brunet
przez chwile przyglądał się jak na twarzy partnera maluje się
uśmiech. Powędrował za jego wzrokiem i trafił na pustą ścianę.
Nic ciekawego, tym bardziej śmiesznego na niej nie było, ot biała
ściana.
Czy
on coś tam widzi?
-
Przerażasz mnie- powiedział i zajął sąsiednie krzesło, wtedy
kochanek ocknął się.
-
Co takiego?- zapytał zdezorientowany biorąc łyk kawy.
-
Co cię tak cieszy?
-
Nic takiego... Po prostu...- nie skończył gdyż palec bruneta
dotknął jego wrażliwej szyi. Zrobił nim kółeczko wokół
malinki, którą dopiero teraz zauważył Seba.- Precz z łapami!
Mężczyzna
zaśmiał się, nic nie mógł poradzić na to, że blondyn był
zabawny, raz rozochocony, niekontrolujący swojej żądzy a raz
zawstydzony i zdystansowany. Posłodził czarny napój dwoma
łyżeczkami cukru tak jak lubił i napił się. Nagle usłyszał
dźwięk telefonu dochodzącego z korytarza. Prawdopodobnie w nocy
zapomniał nawet wyciągnął komórki z marynarki zajęty
pochłanianiem ust Sebastiana. Pofatygował się na przedpokój i
podniósł ubranie z podłogi.
Aż
tak mi się spieszyło z nim do łóżka?- doskonale znał
odpowiedź, ledwo udało im się dojść do sypialni. Gdyby nie myśl,
że w każdej chwili przyłapać ich może Eliza to wziąłby
Podgórskiego na korytarzu. Jak przez mgłę pamięta szybki powrót
do domu, nie wie nawet kiedy się w nim znaleźli. Ubrań pozbyli
się... No właśnie, gdzie?
Ech,
nie ważne- machnął ręką i odebrał domagający się uwagi
telefon. Cholera, nie chce go słyszeć z samego rana! Moje
cholerne szczęście!
-
Siema Bukowski- po drugiej stronie usłyszał niski, męski głos,
który podnosił mu ciśnienie we krwi.- Mam do ciebie sprawę.
-
Pośpiesz się, nie mam ochoty od początku mieć zepsutego dnia.
-
Ja też nie pałam entuzjazmem z powodu rozmowy z tobą, ale muszę
więc zamknij gębę i słuchaj! Jutro masz przyjechać wcześniej i
zacząć przygotowania o tego idiotycznego festiwalu.
-
Niech będzie, ale skoro mam go przygotowywać to będę w nim
uczestniczyć.
-
Jak sobie chcesz, ja i kilku innych poczynimy przygotowania,
reszta... No to już nie moja sprawa.
-
Skoro to wszystko to cześć- w końcu może zakończyć tą
dyskusje.
-
Czekaj! Powiedz temu swojemu kochasiowi, że od przyszłego tygodnia
zaczyna robotę. Ma zrobić dobre wrażenie najlepiej coś gotując.
-
Świetnie, to się ucieszy.
Obaj
się rozłączyli szczęśliwi, że nie muszą prowadzić dalszej
konwersacji z tym drugim. Ci temperamentni mężczyźnie nie znosili
się, jeden dogadywał drugiemu, żaden nie odpuszczał i nie znosił
przegrywać, o cokolwiek chodziło. To może być wina ich
charakterów, trafił swój na swego. Nie wiedzieli nawet dlaczego
się nie znoszą, po prostu tak było i już. Jednakże gdy przyszło
im razem pracować zachowywali się profesjonalnie i dojrzale,
wiedzieli, że na sprzeczki przyjedzie czas po robocie.
Tomek
przekazał informacje od Przemka a Seba, tak jak brunet myślał,
miał ochotę skakać z radości. W końcu zacznie zarabiać, jeszcze
tylko pozostaje kwestia szkoły siostry. Za dwa dni musi zacząć
chodzić do nowej placówki a papierkowa robota stoi w miejscu.
Dwie
godziny później Eliza poszła do domu Igora ostrzeżona wcześniej
przez opiekuna, że ma być grzeczna. Rodzice zawsze powtarzali to
zdanie każdemu dziecku aż do znudzenia a przecież akurat ona umie
zachować się w towarzystwie. Była małym diabełkiem i rozrabiaką
ale Sebastian naprostował jej zachowanie.
Gdy
siostra blondyna zniknęła za drzwiami mieszkania sąsiadów oni
wsiedli do Astona i pojechali do szkoły w małym miasteczku. Podróż
nie ciągnęła się długo bo pogoda sprzyjała a na drodze było
niewiele innych pojazdów. W przeciągu półtorej godziny Tomek parkował przed placówką. Podgórski postanowił pójść na
spotkanie z dyrektorką samemu a kochankowi nakazał grzeczne
siedzenie w aucie. Oczywiście ten zaczął się kłócić i
spierać, że ona także powinien tam być, ale blondyn dosadnie mu
pokazał jak bardzo nie ma ochoty na spory. Zatrzasnął mu drzwi
przed nosem i skierował się w stronę wejścia. Tomek czekał
nadąsany przez dobrą godzinę, w końcu partner wrócił i obaj
zgodnie postanowili, że skoro już tu są to mogą odwiedzić
Patrycję. U kobiety zeszły im jakieś trzy godziny, bo ta co chwila
nakładała im kolejne kawałki ciasta i dolewała kawy z ekspresu.
Po wyczerpującym deserze zebrali się do samochodu i byli w drodze
powrotnej do domu.
-
Załatwiłeś wszystko, prawda?
-
Tak, poprosiłem ich by wysłali papiery w trybie przyspieszonym bo
zależy mi żeby jak najszybciej zaczęła chodzić do szkoły.
Dyrektorka powiedziała, że jeszcze się ze mną skontaktuje.
Praktycznie wszystko mamy za sobą.
-
Praktycznie? To znaczy, że coś jeszcze zaprząta ci głowę-
powiedział z powagą zerkając tylko na Sebę.
-
... Chcę...nie, muszą z tobą porozmawiać- chłopka przetarł
twarz dłońmi i popatrzył poważnie na partnera. Ten uśmiechnął
się pod nosem, co zauważył chłopak.- Dlaczego się uśmiechasz?
-
Bo jestem szczęśliwy, w końcu mi zaufałeś i chcesz mi coś
opowiedzieć, zgadłem?- kiwnął potwierdzająco. Musi pozbyć się
tego ciężaru ze swoich ramion. Ma teraz komu się wyspowiadać.
Nie wiedział jednak jak mężczyzna zareaguje na wiadomości z jego
przeszłości, miał wiele obaw, ale skoro są razem nie powinien
kłamać. Jeśli Tomek zdecyduje, że nie chce mieć z nim
do czynienia odejdzie.
Przed
cała drogę Podgórskiemu serce biło jak szalone, dłonie pociły
się i ciężko oddychał. Kochanek zdawał sobie sprawę, że ta
sytuacja go stresuje, ale przecież to nie może być aż tak
okropne. Myślał, że Seba nieco przesadza niemniej chciał dodać
otuchy ukochanemu. Położył mu rękę na kolenie i poklepał.
-
Nie denerwuj się.
Po
jakimś czasie byli już na miejscu i właśnie brunet miał zamiar
otwierać bramę wjazdową specjalnym pilotem, jednakże zauważył,
że coś tu nie gra. Wjechał na podjazd przed wysokim murem ze
stalowych prętów. W jednej sekundzie zagotował się ze złości i
poczerwieniał na przystojnej twarzy. Przed jego posiadłością stał
samochód jego rodziców a przy nim matka i oparty o bok pojazdu
ojciec. Wygląda na to, że humor im nie dopisywał co odbije się
zapewne na nim i Sebie. Co ci ludzie tu robią?! Jakże nie znosił
ich wizyt, zawsze mu mówili co ma robić a co nie. Ale to już dawno
się skończyło. Teraz jedyna rozmowa na jaką miał ochotę to ta o
kochanku. Nie zdzierży dodatkowego stresu związanego z
despotycznymi i konserwatywnymi rodzicami.
-
Poczekaj w środku skarbie- rzekł i otworzywszy drzwi stanął
przed obliczem ojca.
-
W końcu. Myślałem, że po prostu nie chcesz nas wpuścić do
mieszkania. Ten twój głupi kolega ma klucze do twojego domu?-
wskazał stojący za budynkiem tył auta Kubickiego.
-
Nie obrażaj moich przyjaciół, to najważniejsze osoby w moim
życiu! Mów po co przyjechaliście i wypad mi stąd!
-
Może będziesz tak uprzejmy i zaprosisz nas do środka?- odezwała
się matka, która krążyła wzrokiem po schowanej w samochodzie
sylwetce blondyna.
Mężczyzna
zgrzytał zębami i niezbyt chętnie, ale zaprosił Karolinę i
Mariusza do domu. Na powrót wsiadł do Astona i otworzywszy bramę zaparkował przed garażem. Szofer rodziców także wjechał na teren
parceli. Obaj mężczyźni wyszli z pojazdu i przekroczyli próg
wspólnego mieszkania. Szli w głąb domu a zatrzymali się dopiero w
salonie gdzie na sofie siedział Michał, po nich korytarz
przekroczyło małżeństwo. Z nieukrywaną odrazą spojrzeli przytulającej parze w oczy.
Nie
dość, że rozmowa ze mną go stresowała to jeszcze jest narażony
na nieprzyjemne komentarze i to przez moich rodziców- nagle coś
przyszło mu do głowy. Znał sposób by poprawić samopoczucie
Sebastiana. Stanął bliżej niego, złapał go w pasie i objął z
czułością. Na taki gest Karolina zrobiła odruch wymiotny, a jej
mąż miał ochotę obrzucić mężczyzn wymyślnymi epitetami.
Trzymał język za zębami by nie znaleźć się w ciągu chwili z
pyskiem na wycieraczce syna. Wiedział doskonale, że ten byłby do
tego zdolny, jednak po prostu rzygać mu się chciało gdy patrzył
na pierworodnego i tego przybłędę. Nie mógł zrozumieć gdzie
popełnił błąd w wychowaniu dziecka, może gdyby stosował na nim
inne metody wychowawcze nie spedaliłby się. To hańba na całym
jego nazwisku, nie dość, że goście podczas ślubu, na którym się nie pojawił wyśmiali go to jeszcze większość z nich dowiedziała
się o predyspozycjach młodego Bukowskiego.
-
Mówcie co macie powiedzieć i żegnam.
-
A oni tu po co?- czarnowłosa kobieta wskazała na Kubickiego, który
właśnie podniósł się z wygodnego siedzenia i na Sebastiana.
-
Michał najwyraźniej ma do mnie jakąś sprawę a Seba jest moim
chłopakiem i ma prawo wiedzieć wszystko.
-
Zanim cię oświecę co do intencji tego... tego...- obrzucił
pogardliwym wzrokiem blondyna jednak na nim nie zrobiło to
najmniejszego wrażenia.
-
Co powiedziałeś tej biednej Marlenie?! Była moją wymarzoną
synową, a ty odesłałeś ją z kwitkiem! Czajka rozmawiał z ojcem
nad waszym wspólnym życiem a ty to zaprzepaściłeś! Zamiast niej
związałeś się z tym cholernym gówniarzem, który pociągnie cię
ze sobą na dno!- wrzeszczała wściekła kobieta.
-
My chcemy cie tylko chronić synu, jesteś naszym jedynym dzieckiem.
Martwimy się o ciebie i boimy się o twoją przyszłość. Zamiast
tego idiotycznego zawodu strażaka powinieneś trzymać pieczę nad
naszą firmą- tłumaczył Mariusz.
Przyjaciel
Tomka przysłuchiwał się temu bzdurnemu gadaniu z bananem na
twarzy. Nie mógł uwierzyć, że ta dwójka jest tak zdesperowana by
wciskać kity takie jak rodzicielska miłość, synowi, który tej
miłości nigdy nie zaznał. Informacje od Czajki będą bardzo
pomocne, gdyż domyślał się, że Tomasz chcąc mieć święty
spokój weźmie odpowiedzialność za koncern. Poczeka jeszcze chwile
z ujawnieniem kompromitujących małżeństwo wieści. Jednak ku jego
zdziwieniu dyskusja przybrała nieco inny kierunek.
-
Mówcie sobie co chcecie, nie wierzę, że obchodzi was moja
przyszłość. Może wy śpicie na pieniądzach ale ja tego nie
potrzebuję. Dalibyście za wygraną. Jestem uparty jak osioł nic
mnie nie przekona.
-
Ach tak?- oburzyła się matka.- Więc może powiemy ci coś co cię
zainteresuje?
-
Mianowicie?- miał dość ich gierek, dlaczego musi tu sterczeć i
słuchać tego wszystkiego? Miał porozmawiać z kochankiem, nie z
nimi.
-
O nim- wskazała palcem Sebastiana.- Gdy dowiedziałam się, że
masz kogoś postanowiłam trochę poszperać na temat tej osóbki.
Jak się okazało słusznie postąpiłam.
-
Sprawdzała mnie pani?!- chłopak przestraszył się a nogi dosłownie wrosły mu w podłogę.
-
Twój kochanek jest nikim więcej jak przestępcą i mordercą! Nie
wspomniał ci o tym fakcie słówkiem, mam rację?- zaśmiała się
kpiąco i spojrzała na odrętwiałego ze strachu chłopaka.- To
ścierwo jest nikim! Na pewno zależy mu tylko na twoich
pieniądzach bo gnoja na nic nie stać! Żeruje na innych i
wykorzystuje ich tak jak teraz ciebie! Musisz mi uwierzyć Tomeczku,
on jest mordercą! Trzymaj się od niego z daleka!- kobieta podeszłą
do pary i rozdzieliła ich. Bukowski był zdezorientowany i
nie wiedział co o tym wszystkim myśleć.
Podobny mętlik w głowie
miał Kubicki, ta kobieta wygadywała takie głupoty, że aż bolało
od samego słuchania. Nagle Karolina stanęła twarzą w twarz przed
partnerem przyjaciela. Bardzo polubił tego młodego mężczyznę
tak jak jego żona. Mieli nadzieję, że dzięki niemu ten playboy w
końcu się ustatkuje.
Sebastian stojący przed tą kobietą nic
sobie z tego nie robił, a przynajmniej tak to wyglądało. W duchu
modlił się by kochanek nie uwierzył w jej słowa, choć brzmiały
niebywale przekonująco, w jego odczuciu. Chciał się od niej odsunął ale brunetka
złapała go gwałtownie za ubranie i przyciągnęła do siebie. Nie
był w stanie się ruszyć bo zbyt późno zareagował na atak.
Normalnie to po prostu by ją odepchnął ale wariatka
niespodziewanie zamachnęła się i całą dłonią uderzyła
blondyna w lewy policzek nie omieszkawszy go jeszcze mocno podrapać
długimi tipsami. Na twarzy został czerwony ślad. Tomek jak tylko
się zorientował co właśnie zrobiła jego matka wpadł we
wściekłość.
Jak
ta suka śmiała go uderzyć?!-
sam miał ochotę przypierdolić matce jednak został powstrzymany
przez przyjaciela, który w odróżnieniu od niego miał czysty umysł
i myślał racjonalnie. Tom zignorował Bukowską tylko dla
przyjaciela i podszedł do blondyna przykładając mu dłoń do
bolącego policzka. W tym jednym geście było tyle czułości, że
serce Podgórskiego skakało z radości. Mężczyźni w tamtej chwil
byli zajęci sobą, więc ten moment wykorzystał Michał.
-
Mówią państwo, że chcą chronić syna, ale w tym nie ma za grosz
szczerości. Jak na moje oko za wszelką cenę chcecie wcisnąć mu
biznes by pozbyć się długów.
-
Co?- krzyknęli równocześnie.
-
Co ty wygadujesz Michał?
-
To co słyszysz. Wczoraj w nocy była u mnie i Doroty twoje była
niedoszła. Przekazała nam pewne wieści, które zainteresują cię
bardziej niż te idiotyzmy wygadywane przez twoją matkę.
-
Co ty wygadujesz? To wszystko kłamstwa!
-
Haha nawet jeszcze nie zacząłem. Twoje małżeństwo z Marleną
było niczym innym jak dobrze ubitym interesem Tomek- mężczyzna
stanął z przy przyjacielu wraz z kochankiem.- Czajka podsłuchała
rozmowę waszych ojców. Z tego co wydedukowałem twoi rodzice mają
kosmiczne problemy z długami. Zadłużyli LUCE i grozi im
bankructwo. Poprosili o pomoc rodzinkę Marleny a w zamian za
wsparcie finansowe mieli sprzedać ciebie poprzez ślub. Z tego co
mówiła gdy rodzina kazała jej za ciebie wyjść spotykała się z
jakimś kolesiem, który nie spodobał się jej ojcu. Gdy plan nie
wypalił postanowili wszystkimi możliwymi sposobami zmusić cię do
przejęcia koncernu z własnej woli. Gdyby przepisali na ciebie akt
własności automatycznie wszystkie długi przeszłoby na twoje konto
i nie wyrobiłbyś się z tym do końca życia. Twoi rodzice żyliby
dostatnio a ty byłbyś po uszy w gównie, w które cię wkopali.
Cóż Marlena jednak nie jest taką suką jak na początku myślałeś,
powinieneś ją kiedyś przeprosić albo zaprosić na drinka- brunet
skończył swój wywód a Tomek lodowatym wzrokiem przyglądał się
przerażonym twarzą rodziców. Ale czy takie osoby rodzicami nazwać
można było? Chcieli wkopać w czarną dupę swojego syna nie
przejawiając najmniejszej skruchy. Wiedział już, że nigdy więcej
nie chce mieć z tymi ludźmi do czynienia. Jednak nadal zastanawiały
go słowa Karoliny mówiące o Sebie. Nigdy nie uwierzy w te
brednie. Mężczyzna wziął głęboki wdech i jak najszybciej
przetrawił bolesne wiadomości.
-
Jeżeli jeszcze raz się tu pojawicie bez wahania wezwę policję.
Nie macie już syna tak jak do tego dążyliście, więc żegnam
państwa- wskazał im ręką drzwi, był lodowaty w obyciu z nimi.
Samą postawą przypominał górę lodową.
-
Czekaj chwilę, chyba nas nie zostawisz z tymi długami, prawda?
Masz dużo pieniędzy mógłbyś nam je dać do pokrycia chociaż
kilku procent- powiedziała słodko obca mu teraz kobieta. Zatkało
go, że ona ma jeszcze czelność prosić o coś takiego?! Poniża
samą siebie.
-
Za kogo ty mnie masz, skończonego idiotę?! Gdybym to ja miał
teraz firmę i spłacałbym wasze cholerne długi palcem byście nie
kiwnęli! Wypierdalać! Jazda!- wyrzucił ich z mieszkania a chcąc
mieć pewność, że pozbył się rodzinki na dobre odprawił ich aż
do samej bramy.
-
Zapamiętaj, wspomnisz moje słowa! Ten chłopak pociągnie cie na
dno! To morderca!- nie słuchał gadania Karoliny i wrócił do
domu. Opadł ciężko na sofę i przetarł dłońmi znużoną twarz.
Miał dość rewelacji jak na jeden dzień a Sebastian miał mu coś
jeszcze powiedzieć. Jakby tego było mało jutro musi wstać
wcześniej niż zwykle, był wykończony.
-
Naprawdę to wszystko ci powiedziała?
-
Mówisz o Marlenie? Taa... Przez to musiała zerwać ze swoim
chłopakiem, ale przejrzała na oczy i postanowiła błagać go o
wybaczenie. Cóż to wszystko co miałem do przekazania. Na mnie
pora.
-
A kto mnie pociesz?- zawsze gdy miał doła Kubicki zapraszał go na
chlanie i po kilku kieliszkach przechodziło, tym razem potrzebuje
czegoś mocniejszego od alkoholu, wydawało mu się, że zaraz
polecą mu łzy. Rodzice to rodzice jacy by nie byli... ale tym
razem to zbyt mocno bolało. Był ciekaw czy potrafiliby poświęcić
jego życie dla pieniędzy.
-
To już nie należy do moich obowiązków Tomek, masz kogoś
lepszego ode mnie- wskazał na blondyna.- Nie przeszkadzam wam-
pożegnał się i wyszedł, chwilę później doszedł ich odgłos
odpalanego silnika.
-
Tomek...- łagodny głos kochanka był wybawieniem od zamknięcia
się w sobie i swoich ponurych przemyśleniach. Sebastian zajął
miejsce obok niego na sofie i zabrał ręce skrywające twarz
mężczyzny. W oczach zbierały się łzy, choć usilnie
powstrzymywał je przed ujawnieniem się w świetle dziennym. W
końcu woda z pod powiek poleciała, a gdy to sie stało jego
chłopak mocno go objął i przytulił. Tego właśnie potrzebował,
odrobiny czułości silniejszej od alkoholu, możliwości wypłakania
się komuś w ramię. W tamtym momencie był zadowolony z
przyjaciół, którzy mówili mu, że musi mieć stałego partnera i
z siebie bo znalazł kogoś takiego.
Witam,
OdpowiedzUsuńech sama nie wiem co powiedzieć na postępowanie jego rodziców, co za ludzie, jak tak mogli potraktować swojego syna...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Rodzice Tomka to wredni materialiści, jak mogli chcieć wpakować w coś takiego swojego syna? Rodzice zawsze powinni być wsparciem, a nie jak oni.
OdpowiedzUsuńTomek teraz ma wsparcie, a Seba mu pomoże :)
Nie wierzę w to co powiedziała matka Tomka, tam musiało stać się coś innego.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)