Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania.
- Jak jeszcze raz was zobaczę w mojej pracy pozabijam bez wahania!- serce biło mu z niesamowitą szybkością, chciało wyskoczyć z piersi, miał ochotę uciec i zostać jednocześnie. Wziął głęboki oddech i odwrócił się w stronę kolegów. Część z nich było tak jak matka w szoku, niektórzy patrzyli na niego z odrazą w oczach, a twarze innych nie wyrażały specjalnych emocji. Wiedział dobrze, że tak będzie, ale zrobiło mu się lżej na duszy.
ROZDZIAŁ
14
Za
oknami panował już mrok. Niebo było bezchmurne i prezentowało
świetliste gwiazdy. W domu panowała cisza jak makiem zasiał, no
prawie. W śnieżnej sypialni słychać było westchnienia i jęki
przyjemności dwóch mężczyzn. Sebastian na wpół siedząc
przypatrywał się jak jego penis znika w gorących i czerwonych
ustach kochanka. Mężczyzna leżąc poruszał głową w górę i w
dół, liżąc i podgryzając u nasady twardą jak skała męskość.
Chłopak próbował tłumić wydobywające się z jego ust głośne
jęki i stęknięcia na otrzymywaną rozkosz. Zasłonił rękoma usta
i zacisnął mocno powieki. Jego twarz przypominała kolorem dojrzałą
wiśnię, jasne włosy były zwichrowane i każdy kosmyk układał
się w inną stronę. Oczy płonęły z pożądania, ale nie mógł
pozwolić by Tomek, który robił mu dobrze, to zobaczył. Oczywiście
brunet czytał z niego jak z otwartej księgi i celowo wprowadzał go
w stan bliskiego orgazmu drocząc się z chłopakiem. usta
Bukowskiego były niesamowicie sprawne i utalentowane, brał go
głęboko, tak że członek dotykał podniebienia. Raz po raz uderzał
czubkiem języka o dziurkę na główce.
-
Błagam cię... Ja już dłużej...- wysapał podniecony do granic
możliwości Podgórski. Wzdychał i poruszał biodrami chcąc
mocniejszych doznań, których Tom mu odmawiał, zabawiając się
jego ciałem pragnącym spełnienia. Bukowski dobrze się bawił
słysząc jak jest wręcz błagany o pieprzenie tyłka blondyna. Nie
potrafił mu dłużej odmawiać samemu będąc na granicy. Złapał
rozgrzane ciało i obrócił je zmuszając do klęczenia. Seba
rozszerzył uda dając do siebie pełny dostęp, położył przed
siebie ręce i zacisnął w dłoniach prześcieradło.
-
Dobrze ci?- wychrypiał niski i seksowny głos. W odpowiedzi dostał
tylko serię jęków.- Nie słyszałem- zaśmiał się. Chciał
zmusić blondyna by ten powiedział czego chce. Widział to
doskonale, ale pragnął by Podgórski sam mu to powiedział, co
lubi a czego nie.
-
Ttak....ach!- wyrwało mu się gdy brunet pochylił się opierając
tors o jego plecy i dotknął nabrzmiałego kutasa. Przejechał ręką
kilka razy po nim aż z dziurki zaczęła kapać biała ciecz.
-
Cieszę się...mmmm...- brunet sięgnął do szafki nocnej, z której
wyjął jeszcze zapakowany lubrykant. Nalał na dłoń sporą ilość
i zaczął nawilżać pomiędzy chłopaka między pośladkami. Dwa
mokre palce zawędrowały do kręgu mięśni, które otwierały się
i zamykały nie mogąc doczekać się penetracji. Tomek od razu
trafił w splot mięśni przez co po pomieszczeniu rozszedł się
krzyk pełen przyjemności.- Jesteś już gotowy, a ja na granicy-
brunet wyjął palce i przyłożył do wejścia coś znacznie większego i twardszego. Wyszedł główką w ciemny i ciasny tunel
a nie spotkawszy się z sprzeciwem pchnął mocno zanurzając się w
odbycie aż po jądra. Po chwili zaczął poruszać się delikatnie
i powoli. Obaj sapali z rozkoszy. Mokry i cholernie ciasny tunel
zasysał się na nim przez co prawie doszedł. Na szczęście
powstrzymał się i narzucił obu szybsze tempo, złapali wspólny
rytm. Mężczyzna penetrował go intensywnie.
-
Tom...ekkk... chcę dojść!- wyjąkał ochrypłym głosem. Bukowski
nie miał serca dłużej go męczyć, poza tym sam chciał orgazmu,
więc złapał mokrego i gorącego penisa blondyna i zaczął
trzepać mu. Mięśnie zakleszczyły głęboko kutasa w sobie, już
nie było odwrotu. Tomek nie mógł mu tego zrobić i przerwać, nie
byłby taki okrutny. Nagle wytrysnął spermą na pościel, a
mężczyzna w nim poszedł w jego kierunku dochodząc w jego
wnętrzu. Poruszał się jeszcze przez chwilę a później padł
wyczerpany na chłopaka pod sobą. Ich ciała przytuliły się do
siebie i nic nie było w stanie ich od siebie oderwać. Oba ciała
były spocone, gorące, ale zaspokojone.
-
Widzę, że w łóżku to my się nudzić nie będziemy- powiedział
cicho Sebastian, u którego poorgazmiczne dreszcze minęły.
-
Pewnie, że nie- zaśmiał się brunet i naciągnął na nich
zrzuconą na podłogę kołdrę.- Dobranoc- złożył delikatny i
ledwo odczuwalny pocałunek na ustach blondyna, ale był pełen
czułości i miłości, jakiej od niedawna zapragnął. I wygląda
na to, że ją dostał.
-
Tak...Dobranoc Tomek- powiedział sennie, nie minęło pięć minut
a obaj już smacznie spali.
*
* *
Eliza
obudziła się około szóstej rano jak już się zdążyła
przyzwyczaić, gdy brat musiał wcześnie wychodzić do pracy.
Rozejrzała się po swoim nowym pokoju. Bardzo się jej podobał,
choćby ze względu na niebieskie ściany i dużą przestrzeń. Łóżko
było wygodne, więc wyspała się jak nigdy. Chciałaby tu zostać.
Za kilka dni na zacząć chodzić do nowej szkoły i miała nadzieję,
że znajdzie sobie koleżanki.
Wyszła
na korytarz, była głodna i chciała poprosić brata, ewentualnie
Tomka żeby coś jej zrobili zjadliwego, jednak przez myśl jej
przeszło, że nie wie czego się spodziewać w sąsiednim
pomieszczeniu. Była dzieckiem, ale bardzo inteligentnym jak na swój
wiek i wiedziała, a przynajmniej potrafiła się domyślić co robił
Seba i Tomek w nocy. Zarumieniła się ogniście i postanowiła, że
sama coś zrobi. Lecz teraz przypomniała sobie, co obiecała
opiekunowi na temat zabaw w kuchni. No i co ona miała zrobić? Po
przemyśleniu wszystkich wyjść, doszła do wniosku, że pójdzie
na dół i poczeka aż któryś z mężczyzn się obudzi, nie miała
zamiaru narażać się na nieludzkie jej zdaniem widoki. Będąc już
na parterze usłyszała dźwięk domofonu. Miała wątpliwości, czy
powinna otwierać, no ale świat się nie zawali jak to zrobi. Po
kilku sekundach odezwało się potężne walenie do drzwi, podsunęła
pod judasz stołek stojący w garderobie i przestraszona spojrzała
przez wizjer. Zobaczyła pana, który był tu wczoraj, ale teraz
nie wyglądał tak miło jak wcześniej. Uchyliła drzwi i z dołu
patrzyła ma dorosłego.
-
Eliza?
-
Dzień dobry, proszę pana- uśmiechnęła się. Odsunęła się od
progu i wpuściła mężczyznę, wiedziała, że nie ma się czego
bać, ten pan nie zrobiłby jej krzywdy.
-
Wiesz gdzie jest Tomek?- zapytał już nieco spokojniej.
-
Tak, jest na górze, śpi...chyba.
-
No nie wierze!- mężczyzna podniósł głos i w szybkim tempie
wbiegł po schodach. Bez pukania wpadł jak wichura do sypialni
przyjaciela. - Ty idioto! WSTAWAJ!- wrzasnął na całe gardło, że
nawet dziewczynka siedząca w salonie usłyszała. Bukowski pod
wpływem głośnego ataku na jego uszy podniósł się do siadu,
przetarł oczy i spojrzał na stojącego przed nim wzburzonego
Michała. Zaraz po nim ciężkie powieki podniósł Seba. Kac
udzielił się im obu.
-
Czego się drzesz? Łeb mi pęka!- odwrócił głowę w stronę
kochanka i przyjrzał mu się uważnie. Do chłopaka właśnie
dotarło, że siedział kompletnie nagi przed Kubickim, jedynie
skrawek kołdry osłaniał jego krocze.
-
Emmm...?- wydał z siebie dziwny dźwięk, na który starszy brunet
się zaśmiał.
-
To musiała być ciężka noc, co?- zapytał z uśmieszkiem.-
Fajnie, że dobrze się bawicie, ale jakbyś zapomniał... masz
pracę gamoniu!
W
końcu i Bukowski doznał olśnienia. Przecież on musi być o
siódmej w pracy! Michał poinformował go, że będzie czekał w
swoim samochodzie, bo nie pozwoli prowadzić przyjacielowi na kacu.
Pożegnał się z czerwonym jak burak pospolity Sebastianem i wyszedł
z domu. Tom zerwał się na równe nogi, poszedł wziąć szybki
prysznic i w ekspresowym tempie ubrał się. Blondyn nadal siedział
na łóżku. W skrócie wyjaśnił, że nie wie, o której wróci,
ale zostawia mu klucze od mieszkania. Powiedział, że jak chce to
może zwiedzić okolicę z Elizą. Nie miał czasu na rozmowę dlatego
przy wyjściu z pokoju obiecał, że gdy wróci wszystko im pokaże.
*
* *
Po
szybkiej kąpieli w ekskluzywnej łazience, z której żal było
wychodzić, poszedł do kuchni. Przed dużym ekranem telewizora
zastał siostrę oglądającą jakąś bajkę. Zrobił ich dwójce
śniadanie. Po zjedzeniu postanowił posprzątać nieco w sypialni.
Ach,
jaki on jest świetny w łóżku, ale seks to nie wszystko. Czy on
naprawdę chciałby mnie?- pomyślał sobie.
-
Eliza, chciałabyś pójść później na spacer?- zapytał chłopak
wchodząc do nowego pokoju siedmiolatki.
-
Tak!- krzyknęło szczęśliwe dziecko rysujące jakieś obrazki przy
biurku.
Dwie
godziny później byli już ubrani i wychodzili. Zamknęli stalową
bramę z zamiarem skręcenia w dół ulicy. Tomek mówił, że
niedaleko jest też sklep i jakaś restauracja, w której często
jadał, bo gotować mu się nie chciało, a Sebastian myślał, że
raczej nie umiał. Nagle usłyszał, że z sąsiedniej posesji
wychodzi kobieta i jakiś chłopiec, miał może z dziesięć lat,
oboje mieli kręcone rude włosy, z tą różnicą, że u kobiety
sięgały do łopatek. Dorosła przystanęła i nie ukrywała
zdziwienia widząc jego i Elizkę. Oczywiście jej syn, bo na 100%
nim był, także przystanął, spojrzał na blondynkę i wyszczerzył
białe ząbki. Dziewczynka odpowiedziała tym samym. Matka
przypatrywała się Sebastianowi z uwagą. Był ciekawy co sobie o
nim myśli. W końcu odezwała się:
-
Witam, kim pan jest, jeśli można spytać?- nie spodziewał się
takiej bezpośredniości.
-
Ja?- skierował na siebie palcem. I co jej miał powiedzieć?!
Cholera, że też musiał wpaść na jakąś babkę! Powie, że jest
przyjacielem właściciela, ale czy ona mu uwierzy? A z resztą!
Dlaczego miałby ukrywać to kim jest, skoro nigdy tego nie robił?
Był jawnym gejem, jest i będzie nawet jeśli Bukowskiemu się to
nie spodoba, bo może przed sąsiadami nie chciał pokazywać swojej
orientacji? Mówił, że w przeciwieństwie do niego tylko nieliczni
wiedzieli, że jest homo. On się nie zmieni, będzie sobą, a jeśli
brunet się wkurzy to trudno.- Jestem chłopakiem właściciela,
Sebastian, a to jest moja siostra- powiedział i posłał kobiecie
lekki uśmiech. Zastanawiał się, czy jego nowi sąsiedzi są
konserwatystami. Ku jego zaskoczeniu kobieta wyciągnęła rękę.
-
Miło mi poznać, ja nazywam się Roksana- podali sobie dłonie-
przepraszam za te podejrzenia, ale nigdy nie widziałam tu kogoś
takiego jak pan, więc nieco się zaniepokoiłam, bo pan Bukowski to
dobry człowiek. Jeśli coś by się stało w jego domu...
-
Rozumiem pani obawy, nie jestem nikim podejrzanym- zaśmiał się i
uniósł w górę ręce.
Brunet
miał rację, sąsiedzi to naprawdę mili i przyjacielscy ludzie.
Porozmawiał jeszcze chwilę z ognistowłosą kobietą, zgodnie
stwierdzili, że powinni zacząć mówić sobie na "ty", są
dorośli i na pewno nie raz będą się spotykać, więc nic nie stoi
na przeszkodzie. Nie wiedział, że ta rodzina jest tak tolerancyjna,
w Polsce...nie oszukujmy się, wielu ludzi ma ograniczone pole
widzenia jeśli chodzi o homoseksualizm, boją się nieznanego i
tyle. Oceniają ich chociaż są takimi samymi ludźmi jak reszta, po
prostu podoba im się ta sama płeć. Czy to coś złego? Cieszył
się, że Roksana i jej mąż mieli otwarte umysły. W jego
miasteczku niestety tak nie było. Ludzie nie akceptowali odmienności
innych, jedynym wyjątkiem była Patrycja, a jego szef, przypuszczał,
że znosił go bo musiał. Chciał zarabiać a on był świetnym
pracownikiem, choć płaca nie była zadowalająca.
Gdy
kobieta i jej syn, który jak się potem okazało nazywał się Igor
odeszli załatwiać swoje sprawy, oni tak jak planowali poszli w dół
ulicy. Jak mówił Tomek dosłownie kilka metrów dalej był mały
market, tam może robić zakupy. Może powinien tu później zajrzeć?
Idąc dalej było coraz mniej eleganckich domów i po dużej przerwie
jaką okazał się park miejski stały same bloki. Skręcali to w
prawo, to w lewo, mijali dorosłych ciepło się uśmiechających,
bawiące się dzieciaki, natknęli się nawet na kilka psów swobodnie
biegających po chodniku. Jego zdaniem właściciele nie powinni
postępować w ten sposób. Wypuszczać zwierze by biegało bezpańsko
po drogach. Jeszcze stałoby się nieszczęście. Ale to już nie
jego sprawa. Za którymś z kolei rogiem napotkali restaurację, o
której najprawdopodobniej wspominał brunet.
Wyglądała
bardzo ładnie jak zauważyła dziewczynka. Przez duże szyby widać
było wiele brązowych krzeseł i kwadratowych stolików. Wnętrze
różniło się od typowego wyglądu restauracji. Wszystko było
dobrze oświetlone, wokół było wiele pnączy wijących się po
beżowych ścianach i oknach tworząc swego rodzaju piękne,
naturalne zasłony. Miejsce samym wyglądem zachęcało do wejścia i
przyjrzeniu się bliżej niecodziennemu wystrojowi. W środku było
niewiele osób, pewnie ze względu na porę dnia. Jakiś mężczyzna
w pomieszczeniu spojrzał w ich stronę, wyszedł z restauracji i
przywitał się.
-
Mogę w czymś pomóc?- blondyn nie wiedział co odpowiedzieć,
dziwnie się speszył stojąc przy mężczyźnie emanującym aurą o
wielkiej sile i władzy, niemniej nie wyglądał strasznie czy też
nieprzyjemnie.
-
Szukacie kogoś do pracy?- zapytał gdy kątem oka zerknął na
szklane drzwi, na których wisiała kartka z informacją.
-
Tak, jesteś zainteresowany?- w głosie brązowowłosego mężczyzny
dało się słyszeć nadzieję.
-
W... w sumie to... tak...- czyżby miał takie szczęście? Tak
szybko coś sobie znajdzie?
-
Masz jakieś doświadczenie w gastronomiku? Wczoraj odszedł kucharz
i właściciele wyrywają sobie włosy z głowy, żeby szybko kogoś
znaleźć.
-
Cóż... pracowałem wcześniej w małej restauracji, ale...
-
Pogadasz z nimi- chwycił Sebastiana z rękę i wciągnął do
lokalu, za nim weszła Eliza. Mężczyzna prowadził go przez całą
salę aż weszli do małego pokoju za kuchnią, w której uwijał
się sztab ludzi ubranych na biało. W środku zastali kobietę i
mężczyzną w średnim wieku, no może trochę starszych. Nie mogli
mieć więcej niż pięćdziesiąt lat. Obrysowali uważnym wzrokiem
jego osobę jak i tego dziwnego gościa, który go w to wpakował.
-
Przemek może nam wyjaśnisz co robisz?- odezwał się właściciel.
-
Tato, to jest wasz nowy kucharz- wyjaśnił krótką historię
poznania Podgórskiego i jego zainteresowanie posadą.
-
Od niedawna mieszkamy w okolicy a ja szukam pracy i chciałbym znaleźć
ją jak najszybciej, zwłaszcza w branży gastronomicznej.
-
Jaką szkołę skończyłeś i gdzie pracowałeś wcześniej?
-
... Tylko liceum...
-
Liceum?!- wrzasnął starszy mężczyzna- nie masz żadnego
wykształcenia w tym zawodzie i ubiegasz się o takie stanowisko?!
Nie rozśmieszaj mnie! To nie jakaś zabawa w gotowanie, ale poważna
praca!- on zaraz zwariuje, co też jego syn sobie myślał
przedstawiając im tego osobnika? Po swoim trupie przyjmie
niedoświadczonego żółtodzioba!- Wyjdź stąd- opadł
zrezygnowany w fotelu za biurkiem.
-
Przepraszam i do widzenia- odparł zdołowany. Wiedział, że w
przyszłości sytuacje mogą się powtórzyć, ale on się nie
podda, choć ten facet powinien dać mu szansę a nie skreślać na
starcie. Umiał gotować, miał do tego talent i wiedział to, z
resztą inni, którzy go znali twierdzili to samo, ale nigdy by tego
publicznie nie przyznali.
Wyszedł
z budynku z podłamanym ego, ale... Ach, był wściekły! Ten stary
dziad ocenił go a nawet nie sprawdził jego umiejętności! Ludzie
zawsze oceniają po pozorach!
-
Kurwa!- przeklął trochę za głośno bo słyszała to
siedmiolatka.
-
Jak nie tu tu gdzie indziej- wyciągnęła ręce w górę a brat
chwycił ją w pasie i podniósł wysoko ponad siebie.
-
Masz rację- wygląda na to, że swoje umiejętności będzie
serwował tylko swojemu chłopakowi i siostrze.
Spacerowali
jeszcze jakiś czas dopóki blondas nie zorientował się, że Tomek
niedługo wraca. Te kilka godzin zleciało jak z bicza strzelił. W
drodze powrotnej odwiedzili market i zrobili małe zakupy, był
ciekaw czy Bukowskiemu smakować będą polędwiczki wieprzowe w
sosie śmietanowo-musztardowym. Nauczył się kiedyś tego przepisu,
jak większości innych z telewizji. Był inteligentny i pojętny,
szybko się uczył i rozumiał wiele rzeczy bez specjalnego
tłumaczenia, wszystko byłoby dobrze gdyby nie ojciec! Nie on!
Zmarnował jego szansę na studia i na dobrze płatną pracę! Od
zawsze pragnął się kształcić, bo nauka nie sprawiała mu żadnych
trudności, lecz musiał zaprzepaścić swoje plany i marzenia...
Gdyby tylko ojciec nie popełnił tragicznego w skutki błędu!
Spojrzał
się na Elizę, nienawidził ojca i matki za to co zrobili, jemu i
młodej. Gdyby musiał wybierać, marzenia czy ona, bez wahania
wybrałby ją. Nie pozwoli nikomu skrzywdzić swojej siostrzyczki.
Teraz to on jest jej prawnym opiekunem, bo dorośli, którzy powinni
ją wychowywać najpierw powinni zastanowić się nad swoim
zachowaniem.
*
* *
Właśnie
wychodził z remizy gdy przed budynkiem zobaczył znajomy samochód i
nogi się pod nim ugięły. Z białej limuzyny wysiadła jego matka
wypindrzona w najnowsze i najdroższe fatałaszki, rzecz jasna
markowe, a za nią wysoka brunetka w obcisłej sukience sięgającej
przed kolano. Kreacja miała kolor krwi i wydatnie eksponowała biust
kobiety. Nagle rozległy się gwizdy, podniecone głosy i
westchnienia mężczyzn na widok takiej piękności, ich zdaniem.
Co
one tu co cholery robią?! A tak chciałem zjeść obiad w miłej
atmosferze a teraz będę się wkurwiał całą drogę!
W
dodatku ten palant Ziaja miał wolne, a mi jest ono
potrzebne!Pozabijam wszystkich!
Spiorunował
lodowatym wzrokiem kolegów i wystartował w stronę przebiegłych
intrygantek. Dlaczego jego matka za wszelką cenę chciała ich
spiknąć, przecież od początku wie, że nic z tego nie będzie, a
przywożąc ją tutaj grabi sobie coraz bardziej. Dużo nie brakuje
żeby przypieprzył jednej albo drugiej, ale wyszedłby na damskiego
boksera, a nie chciał szargać swojej dobrej opinii w pracy. Ze
stosownej odległości, ale nadal wszyscy się gapili w ich stronę.
-
Czego tu chcecie?!- warknął.
-
Nie takim tonem Tomeczku- zakomunikowała zimno wyniosła matka.
-
Właśnie Tomeczkuuu!- przedrzeźniali kumple a stojący obok
Kubicki wiedział, że to tylko kwestia czasu nim przyjaciel
wybuchnie. Dranie będą się z niego nabijać przez długi czas,
pewnie do następnej wtopy z jego udziałem. Jakie szczęście, że
jutro ma dzień wolny, razem z Sebą będą mogli jechać po papiery
i przepisać Elizę do nowej szkoły. Cały Boży dzień uśmiechał
się od ucha do ucha ku zaskoczeniu współpracowników, a teraz
jego dobry humor weźmie w łeb!
-
Chciałam ci przypomnieć kochanie, że nadal na ciebie czekam-
oniemiał, po prostu zamurowało go. Słowa Marleny wydawały mu się
być tak absurdalne, że zaczął się śmiać. Mężczyźni wokół
patrzyli się na niego jak na wariata. Jak on może lekceważyć
taką cudowną kobietę? Każdy z nich ślinił się na widok
młodej, bogatej, atrakcyjnej panny, która leciała tylko na
Bukowskiego.
-
Stary jak możesz?- zagaił jeden z nich.- Masz taką laskę na
wyciągnięcie ręki!
-
Właśnie! Bierz i nie marudź!- kolejny mądrala się odezwał.
Miał ich powyżej uszu.
-
Ej Tomek olej ich, chodź jedziemy!- zawołał Michał i skierował
się w jego stronę, gdyż cała rozmowa toczyła się obok auta
starszego bruneta.
Usłyszał
szepty te głośniejsze i cichsze, jakim to on jest idiotą i
kretynem żeby być ślepym na takie piękno. Szlak go trafiał,
jednak panował nad emocjami, szalę przeważyło wypowiedziane przez
Marlenę zdanie.
-
Bardzo się kochamy, ale Tomeczek się wstydzi okazywać uczucia-
zachichotała, a jemu puściły wszelkie nerwy, Kubicki złapał się
za głowę, jego przyjaciel zaraz wybuchnie.
-
Czy wy możecie się do kurwy nędzy zamknąć?! Ty- wskazał na
matkę- mam tego serdecznie dość! Chcesz ustawiać życie
dwudziestopięcioletniemu facetowi?! Odpierdol się ode mnie!- miał
gdzieś, że pokazuje swoje prawdziwe uczucia i relacje dotyczące
jego rodziny.- A ty- tym razem skierował się na Czajkę- wbij sobie
do głowy idiotko, że jestem gejem! Wole facetów- gdy zobaczył
zszokowaną minę rodzicielki dotarło do niego co właśnie
powiedział.
A
chuj z tym!- przebiegło mu przez myśl, koniec z ukrywaniem się.
- Jak jeszcze raz was zobaczę w mojej pracy pozabijam bez wahania!- serce biło mu z niesamowitą szybkością, chciało wyskoczyć z piersi, miał ochotę uciec i zostać jednocześnie. Wziął głęboki oddech i odwrócił się w stronę kolegów. Część z nich było tak jak matka w szoku, niektórzy patrzyli na niego z odrazą w oczach, a twarze innych nie wyrażały specjalnych emocji. Wiedział dobrze, że tak będzie, ale zrobiło mu się lżej na duszy.
-
Tomek jedziemy?- z mętliku jaki zrodził się w jego głowie
obudził go przyjazny i uspokajający głos przyjaciela.
-
Tak- podszedł do samochodu i otworzywszy drzwi zasiadł na miejscu
pasażera. Miał wszystkiego dosyć. Chciał by wszyscy dali mu
święty spokój, ale czuł, że szybko go nie zazna.
Trafiłam przypadkiem i wpadłam strasznie ale to strasznie i się podoba super postaci i akcja Będę tu częstym gościem
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwspaniały, Tomek w końcu powiedział, że jest gejem, a ten właściciel restauracji agrh ocenia nie sprawdzając jego umiejętności...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Biedny Seba, nie ma o jak szukanie pracy w tym cholernym kraju. Tomek zrobił bardzo szybko "wyjście z szafy"...
OdpowiedzUsuńWielki wyjście z ukrycia, ale nie dziwię się Tomkowi, jak można tak dręczyć dorosłego faceta?
OdpowiedzUsuńMyślę, że Seba jednak będzie pracować w tej restauracji, docenią go w końcu albo lepiej niech im zrobi konkurencję :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)