Powered By Blogger

niedziela, 2 sierpnia 2015

Wszystko ma swoje granice- Rozdział 14

Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania.



ROZDZIAŁ 14


Za oknami panował już mrok. Niebo było bezchmurne i prezentowało świetliste gwiazdy. W domu panowała cisza jak makiem zasiał, no prawie. W śnieżnej sypialni słychać było westchnienia i jęki przyjemności dwóch mężczyzn. Sebastian na wpół siedząc przypatrywał się jak jego penis znika w gorących i czerwonych ustach kochanka. Mężczyzna leżąc poruszał głową w górę i w dół, liżąc i podgryzając u nasady twardą jak skała męskość. Chłopak próbował tłumić wydobywające się z jego ust głośne jęki i stęknięcia na otrzymywaną rozkosz. Zasłonił rękoma usta i zacisnął mocno powieki. Jego twarz przypominała kolorem dojrzałą wiśnię, jasne włosy były zwichrowane i każdy kosmyk układał się w inną stronę. Oczy płonęły z pożądania, ale nie mógł pozwolić by Tomek, który robił mu dobrze, to zobaczył. Oczywiście brunet czytał z niego jak z otwartej księgi i celowo wprowadzał go w stan bliskiego orgazmu drocząc się z chłopakiem. usta Bukowskiego były niesamowicie sprawne i utalentowane, brał go głęboko, tak że członek dotykał podniebienia. Raz po raz uderzał czubkiem języka o dziurkę na główce.
    - Błagam cię... Ja już dłużej...- wysapał podniecony do granic możliwości Podgórski. Wzdychał i poruszał biodrami chcąc mocniejszych doznań, których Tom mu odmawiał, zabawiając się jego ciałem pragnącym spełnienia. Bukowski dobrze się bawił słysząc jak jest wręcz błagany o pieprzenie tyłka blondyna. Nie potrafił mu dłużej odmawiać samemu będąc na granicy. Złapał rozgrzane ciało i obrócił je zmuszając do klęczenia. Seba rozszerzył uda dając do siebie pełny dostęp, położył przed siebie ręce i zacisnął w dłoniach prześcieradło.
    - Dobrze ci?- wychrypiał niski i seksowny głos. W odpowiedzi dostał tylko serię jęków.- Nie słyszałem- zaśmiał się. Chciał zmusić blondyna by ten powiedział czego chce. Widział to doskonale, ale pragnął by Podgórski sam mu to powiedział, co lubi a czego nie.
    - Ttak....ach!- wyrwało mu się gdy brunet pochylił się opierając tors o jego plecy i dotknął nabrzmiałego kutasa. Przejechał ręką kilka razy po nim aż z dziurki zaczęła kapać biała ciecz.
    - Cieszę się...mmmm...- brunet sięgnął do szafki nocnej, z której wyjął jeszcze zapakowany lubrykant. Nalał na dłoń sporą ilość i zaczął nawilżać pomiędzy chłopaka między pośladkami. Dwa mokre palce zawędrowały do kręgu mięśni, które otwierały się i zamykały nie mogąc doczekać się penetracji. Tomek od razu trafił w splot mięśni przez co po pomieszczeniu rozszedł się krzyk pełen przyjemności.- Jesteś już gotowy, a ja na granicy- brunet wyjął palce i przyłożył do wejścia coś znacznie  większego i twardszego. Wyszedł główką w ciemny i ciasny tunel a nie spotkawszy się z sprzeciwem  pchnął mocno zanurzając się w odbycie aż po jądra. Po chwili zaczął poruszać się delikatnie i powoli. Obaj sapali z rozkoszy. Mokry i cholernie ciasny tunel zasysał się na nim przez co prawie doszedł. Na szczęście powstrzymał się i narzucił obu szybsze tempo, złapali wspólny rytm. Mężczyzna penetrował go intensywnie.
    - Tom...ekkk... chcę dojść!- wyjąkał ochrypłym głosem. Bukowski nie miał serca dłużej go męczyć, poza tym sam chciał orgazmu, więc złapał mokrego i gorącego penisa blondyna i zaczął trzepać mu. Mięśnie zakleszczyły głęboko kutasa w sobie, już nie było odwrotu. Tomek nie mógł mu tego zrobić i przerwać, nie byłby taki okrutny. Nagle wytrysnął spermą na pościel, a mężczyzna w nim poszedł w jego kierunku dochodząc w jego wnętrzu. Poruszał się jeszcze przez chwilę a później padł wyczerpany na chłopaka pod sobą. Ich ciała przytuliły się do siebie i nic nie było w stanie ich od siebie oderwać. Oba ciała były spocone, gorące, ale zaspokojone.
    - Widzę, że w łóżku to my się nudzić nie będziemy- powiedział cicho Sebastian, u którego poorgazmiczne dreszcze minęły.
    - Pewnie, że nie- zaśmiał się brunet i naciągnął na nich zrzuconą na podłogę kołdrę.- Dobranoc- złożył delikatny i ledwo odczuwalny pocałunek na ustach blondyna, ale był pełen czułości i miłości, jakiej od niedawna zapragnął. I wygląda na to, że ją dostał.
    - Tak...Dobranoc Tomek- powiedział sennie, nie minęło pięć minut a obaj już smacznie spali.


* * *

Eliza obudziła się około szóstej rano jak już się zdążyła przyzwyczaić, gdy brat musiał wcześnie wychodzić do pracy. Rozejrzała się po swoim nowym pokoju. Bardzo się jej podobał, choćby ze względu na niebieskie ściany i dużą przestrzeń. Łóżko było wygodne, więc wyspała się jak nigdy. Chciałaby tu zostać. Za kilka dni na zacząć chodzić do nowej szkoły i miała nadzieję, że znajdzie sobie koleżanki.
Wyszła na korytarz, była głodna i chciała poprosić brata, ewentualnie Tomka żeby coś jej zrobili zjadliwego, jednak przez myśl jej przeszło, że nie wie czego się spodziewać w sąsiednim pomieszczeniu. Była dzieckiem, ale bardzo inteligentnym jak na swój wiek i wiedziała, a przynajmniej potrafiła się domyślić co robił Seba i Tomek w nocy. Zarumieniła się ogniście i postanowiła, że sama coś zrobi. Lecz teraz przypomniała sobie, co obiecała opiekunowi na temat zabaw w kuchni. No i co ona miała zrobić? Po przemyśleniu wszystkich wyjść, doszła do wniosku, że pójdzie na dół i poczeka aż któryś z mężczyzn się obudzi, nie miała zamiaru narażać się na nieludzkie jej zdaniem widoki. Będąc już na parterze usłyszała dźwięk domofonu. Miała wątpliwości, czy powinna otwierać, no ale świat się nie zawali jak to zrobi. Po kilku sekundach odezwało się potężne walenie do drzwi, podsunęła pod judasz stołek stojący w garderobie i przestraszona spojrzała przez wizjer. Zobaczyła pana, który był tu wczoraj, ale teraz nie wyglądał tak miło jak wcześniej. Uchyliła drzwi i z dołu patrzyła ma dorosłego.
    - Eliza?
    - Dzień dobry, proszę pana- uśmiechnęła się. Odsunęła się od progu i wpuściła mężczyznę, wiedziała, że nie ma się czego bać, ten pan nie zrobiłby jej krzywdy.
    - Wiesz gdzie jest Tomek?- zapytał już nieco spokojniej.
    - Tak, jest na górze, śpi...chyba.
    - No nie wierze!- mężczyzna podniósł głos i w szybkim tempie wbiegł po schodach. Bez pukania wpadł jak wichura do sypialni przyjaciela. - Ty idioto! WSTAWAJ!- wrzasnął na całe gardło, że nawet dziewczynka siedząca w salonie usłyszała. Bukowski pod wpływem głośnego ataku na jego uszy podniósł się do siadu, przetarł oczy i spojrzał na stojącego przed nim wzburzonego Michała. Zaraz po nim ciężkie powieki podniósł Seba. Kac udzielił się im obu.
    - Czego się drzesz? Łeb mi pęka!- odwrócił głowę w stronę kochanka i przyjrzał mu się uważnie. Do chłopaka właśnie dotarło, że siedział kompletnie nagi przed Kubickim, jedynie skrawek kołdry osłaniał jego krocze.
    - Emmm...?- wydał z siebie dziwny dźwięk, na który starszy brunet się zaśmiał.
    - To musiała być ciężka noc, co?- zapytał z uśmieszkiem.- Fajnie, że dobrze się bawicie, ale jakbyś zapomniał... masz pracę gamoniu!

W końcu i Bukowski doznał olśnienia. Przecież on musi być o siódmej w pracy! Michał poinformował go, że będzie czekał w swoim samochodzie, bo nie pozwoli prowadzić przyjacielowi na kacu. Pożegnał się z czerwonym jak burak pospolity Sebastianem i wyszedł z domu. Tom zerwał się na równe nogi, poszedł wziąć szybki prysznic i w ekspresowym tempie ubrał się. Blondyn nadal siedział na łóżku. W skrócie wyjaśnił, że nie wie, o której wróci, ale zostawia mu klucze od mieszkania. Powiedział, że jak chce to może zwiedzić okolicę z Elizą. Nie miał czasu na rozmowę dlatego przy wyjściu z pokoju obiecał, że gdy wróci wszystko im pokaże.

* * *
Po szybkiej kąpieli w ekskluzywnej łazience, z której żal było wychodzić, poszedł do kuchni. Przed dużym ekranem telewizora zastał siostrę oglądającą jakąś bajkę. Zrobił ich dwójce śniadanie. Po zjedzeniu postanowił posprzątać nieco w sypialni.
Ach, jaki on jest świetny w łóżku, ale seks to nie wszystko. Czy on naprawdę chciałby mnie?- pomyślał sobie.
    - Eliza, chciałabyś pójść później na spacer?- zapytał chłopak wchodząc do nowego pokoju siedmiolatki.
    - Tak!- krzyknęło szczęśliwe dziecko rysujące jakieś obrazki przy biurku.

Dwie godziny później byli już ubrani i wychodzili. Zamknęli stalową bramę z zamiarem skręcenia w dół ulicy. Tomek mówił, że niedaleko jest też sklep i jakaś restauracja, w której często jadał, bo gotować mu się nie chciało, a Sebastian myślał, że raczej nie umiał. Nagle usłyszał, że z sąsiedniej posesji wychodzi kobieta i jakiś chłopiec, miał może z dziesięć lat, oboje mieli kręcone rude włosy, z tą różnicą, że u kobiety sięgały do łopatek. Dorosła przystanęła i nie ukrywała zdziwienia widząc jego i Elizkę. Oczywiście jej syn, bo na 100% nim był, także przystanął, spojrzał na blondynkę i wyszczerzył białe ząbki. Dziewczynka odpowiedziała tym samym. Matka przypatrywała się Sebastianowi z uwagą. Był ciekawy co sobie o nim myśli. W końcu odezwała się:
    - Witam, kim pan jest, jeśli można spytać?- nie spodziewał się takiej bezpośredniości.
    - Ja?- skierował na siebie palcem. I co jej miał powiedzieć?! Cholera, że też musiał wpaść na jakąś babkę! Powie, że jest przyjacielem właściciela, ale czy ona mu uwierzy? A z resztą! Dlaczego miałby ukrywać to kim jest, skoro nigdy tego nie robił? Był jawnym gejem, jest i będzie nawet jeśli Bukowskiemu się to nie spodoba, bo może przed sąsiadami nie chciał pokazywać swojej orientacji? Mówił, że w przeciwieństwie do niego tylko nieliczni wiedzieli, że jest homo. On się nie zmieni, będzie sobą, a jeśli brunet się wkurzy to trudno.- Jestem chłopakiem właściciela, Sebastian, a to jest moja siostra- powiedział i posłał kobiecie lekki uśmiech. Zastanawiał się, czy jego nowi sąsiedzi są konserwatystami. Ku jego zaskoczeniu kobieta wyciągnęła rękę.
    - Miło mi poznać, ja nazywam się Roksana- podali sobie dłonie- przepraszam za te podejrzenia, ale nigdy nie widziałam tu kogoś takiego jak pan, więc nieco się zaniepokoiłam, bo pan Bukowski to dobry człowiek. Jeśli coś by się stało w jego domu...
    - Rozumiem pani obawy, nie jestem nikim podejrzanym- zaśmiał się i uniósł w górę ręce.

Brunet miał rację, sąsiedzi to naprawdę mili i przyjacielscy ludzie. Porozmawiał jeszcze chwilę z ognistowłosą kobietą, zgodnie stwierdzili, że powinni zacząć mówić sobie na "ty", są dorośli i na pewno nie raz będą się spotykać, więc nic nie stoi na przeszkodzie. Nie wiedział, że ta rodzina jest tak tolerancyjna, w Polsce...nie oszukujmy się, wielu ludzi ma ograniczone pole widzenia jeśli chodzi o homoseksualizm, boją się nieznanego i tyle. Oceniają ich chociaż są takimi samymi ludźmi jak reszta, po prostu podoba im się ta sama płeć. Czy to coś złego? Cieszył się, że Roksana i jej mąż mieli otwarte umysły. W jego miasteczku niestety tak nie było. Ludzie nie akceptowali odmienności innych, jedynym wyjątkiem była Patrycja, a jego szef, przypuszczał, że znosił go bo musiał. Chciał zarabiać a on był świetnym pracownikiem, choć płaca nie była zadowalająca.
Gdy kobieta i jej syn, który jak się potem okazało nazywał się Igor odeszli załatwiać swoje sprawy, oni tak jak planowali poszli w dół ulicy. Jak mówił Tomek dosłownie kilka metrów dalej był mały market, tam może robić zakupy. Może powinien tu później zajrzeć? Idąc dalej było coraz mniej eleganckich domów i po dużej przerwie jaką okazał się park miejski stały same bloki. Skręcali to w prawo, to w lewo, mijali dorosłych ciepło się uśmiechających, bawiące się dzieciaki, natknęli się nawet na kilka psów swobodnie biegających po chodniku. Jego zdaniem właściciele nie powinni postępować w ten sposób. Wypuszczać zwierze by biegało bezpańsko po drogach. Jeszcze stałoby się nieszczęście. Ale to już nie jego sprawa. Za którymś z kolei rogiem napotkali restaurację, o której najprawdopodobniej wspominał brunet.
Wyglądała bardzo ładnie jak zauważyła dziewczynka. Przez duże szyby widać było wiele brązowych krzeseł i kwadratowych stolików. Wnętrze różniło się od typowego wyglądu restauracji. Wszystko było dobrze oświetlone, wokół było wiele pnączy wijących się po beżowych ścianach i oknach tworząc swego rodzaju piękne, naturalne zasłony. Miejsce samym wyglądem zachęcało do wejścia i przyjrzeniu się bliżej niecodziennemu wystrojowi. W środku było niewiele osób, pewnie ze względu na porę dnia. Jakiś mężczyzna w pomieszczeniu spojrzał w ich stronę, wyszedł z restauracji i przywitał się.
    - Mogę w czymś pomóc?- blondyn nie wiedział co odpowiedzieć, dziwnie się speszył stojąc przy mężczyźnie emanującym aurą o wielkiej sile i władzy, niemniej nie wyglądał strasznie czy też nieprzyjemnie.
    - Szukacie kogoś do pracy?- zapytał gdy kątem oka zerknął na szklane drzwi, na których wisiała kartka z informacją.
    - Tak, jesteś zainteresowany?- w głosie brązowowłosego mężczyzny dało się słyszeć nadzieję.
    - W... w sumie to... tak...- czyżby miał takie szczęście? Tak szybko coś sobie znajdzie?
    - Masz jakieś doświadczenie w gastronomiku? Wczoraj odszedł kucharz i właściciele wyrywają sobie włosy z głowy, żeby szybko kogoś znaleźć.
    - Cóż... pracowałem wcześniej w małej restauracji, ale...
    - Pogadasz z nimi- chwycił Sebastiana z rękę i wciągnął do lokalu, za nim weszła Eliza. Mężczyzna prowadził go przez całą salę aż weszli do małego pokoju za kuchnią, w której uwijał się sztab ludzi ubranych na biało. W środku zastali kobietę i mężczyzną w średnim wieku, no może trochę starszych. Nie mogli mieć więcej niż pięćdziesiąt lat. Obrysowali uważnym wzrokiem jego osobę jak i tego dziwnego gościa, który go w to wpakował.
    - Przemek może nam wyjaśnisz co robisz?- odezwał się właściciel.
    - Tato, to jest wasz nowy kucharz- wyjaśnił krótką historię poznania Podgórskiego i jego zainteresowanie posadą.
    - Od niedawna mieszkamy w okolicy a ja szukam pracy i chciałbym znaleźć ją jak najszybciej, zwłaszcza w branży gastronomicznej.
    - Jaką szkołę skończyłeś i gdzie pracowałeś wcześniej?
    - ... Tylko liceum...
    - Liceum?!- wrzasnął starszy mężczyzna- nie masz żadnego wykształcenia w tym zawodzie i ubiegasz się o takie stanowisko?! Nie rozśmieszaj mnie! To nie jakaś zabawa w gotowanie, ale poważna praca!- on zaraz zwariuje, co też jego syn sobie myślał przedstawiając im tego osobnika? Po swoim trupie przyjmie niedoświadczonego żółtodzioba!- Wyjdź stąd- opadł zrezygnowany w fotelu za biurkiem.
    - Przepraszam i do widzenia- odparł zdołowany. Wiedział, że w przyszłości sytuacje mogą się powtórzyć, ale on się nie podda, choć ten facet powinien dać mu szansę a nie skreślać na starcie. Umiał gotować, miał do tego talent i wiedział to, z resztą inni, którzy go znali twierdzili to samo, ale nigdy by tego publicznie nie przyznali.
Wyszedł z budynku z podłamanym ego, ale... Ach, był wściekły! Ten stary dziad ocenił go a nawet nie sprawdził jego umiejętności! Ludzie zawsze oceniają po pozorach!
    - Kurwa!- przeklął trochę za głośno bo słyszała to siedmiolatka.
    - Jak nie tu tu gdzie indziej- wyciągnęła ręce w górę a brat chwycił ją w pasie i podniósł wysoko ponad siebie.
    - Masz rację- wygląda na to, że swoje umiejętności będzie serwował tylko swojemu chłopakowi i siostrze.

Spacerowali jeszcze jakiś czas dopóki blondas nie zorientował się, że Tomek niedługo wraca. Te kilka godzin zleciało jak z bicza strzelił. W drodze powrotnej odwiedzili market i zrobili małe zakupy, był ciekaw czy Bukowskiemu smakować będą polędwiczki wieprzowe w sosie śmietanowo-musztardowym. Nauczył się kiedyś tego przepisu, jak większości innych z telewizji. Był inteligentny i pojętny, szybko się uczył i rozumiał wiele rzeczy bez specjalnego tłumaczenia, wszystko byłoby dobrze gdyby nie ojciec! Nie on! Zmarnował jego szansę na studia i na dobrze płatną pracę! Od zawsze pragnął się kształcić, bo nauka nie sprawiała mu żadnych trudności, lecz musiał zaprzepaścić swoje plany i marzenia... Gdyby tylko ojciec nie popełnił tragicznego w skutki błędu!
Spojrzał się na Elizę, nienawidził ojca i matki za to co zrobili, jemu i młodej. Gdyby musiał wybierać, marzenia czy ona, bez wahania wybrałby ją. Nie pozwoli nikomu skrzywdzić swojej siostrzyczki. Teraz to on jest jej prawnym opiekunem, bo dorośli, którzy powinni ją wychowywać najpierw powinni zastanowić się nad swoim zachowaniem.

* * *

Właśnie wychodził z remizy gdy przed budynkiem zobaczył znajomy samochód i nogi się pod nim ugięły. Z białej limuzyny wysiadła jego matka wypindrzona w najnowsze i najdroższe fatałaszki, rzecz jasna markowe, a za nią wysoka brunetka w obcisłej sukience sięgającej przed kolano. Kreacja miała kolor krwi i wydatnie eksponowała biust kobiety. Nagle rozległy się gwizdy, podniecone głosy i westchnienia mężczyzn na widok takiej piękności, ich zdaniem.
Co one tu co cholery robią?! A tak chciałem zjeść obiad w miłej atmosferze a teraz będę się wkurwiał całą drogę!
W dodatku ten palant Ziaja miał wolne, a mi jest ono potrzebne!Pozabijam wszystkich!

Spiorunował lodowatym wzrokiem kolegów i wystartował w stronę przebiegłych intrygantek. Dlaczego jego matka za wszelką cenę chciała ich spiknąć, przecież od początku wie, że nic z tego nie będzie, a przywożąc ją tutaj grabi sobie coraz bardziej. Dużo nie brakuje żeby przypieprzył jednej albo drugiej, ale wyszedłby na damskiego boksera, a nie chciał szargać swojej dobrej opinii w pracy. Ze stosownej odległości, ale nadal wszyscy się gapili w ich stronę.
    - Czego tu chcecie?!- warknął.
    - Nie takim tonem Tomeczku- zakomunikowała zimno wyniosła matka.
    - Właśnie Tomeczkuuu!- przedrzeźniali kumple a stojący obok Kubicki wiedział, że to tylko kwestia czasu nim przyjaciel wybuchnie. Dranie będą się z niego nabijać przez długi czas, pewnie do następnej wtopy z jego udziałem. Jakie szczęście, że jutro ma dzień wolny, razem z Sebą będą mogli jechać po papiery i przepisać Elizę do nowej szkoły. Cały Boży dzień uśmiechał się od ucha do ucha ku zaskoczeniu współpracowników, a teraz jego dobry humor weźmie w łeb!
    - Chciałam ci przypomnieć kochanie, że nadal na ciebie czekam- oniemiał, po prostu zamurowało go. Słowa Marleny wydawały mu się być tak absurdalne, że zaczął się śmiać. Mężczyźni wokół patrzyli się na niego jak na wariata. Jak on może lekceważyć taką cudowną kobietę? Każdy z nich ślinił się na widok młodej, bogatej, atrakcyjnej panny, która leciała tylko na Bukowskiego.
    - Stary jak możesz?- zagaił jeden z nich.- Masz taką laskę na wyciągnięcie ręki!
    - Właśnie! Bierz i nie marudź!- kolejny mądrala się odezwał. Miał ich powyżej uszu.
    - Ej Tomek olej ich, chodź jedziemy!- zawołał Michał i skierował się w jego stronę, gdyż cała rozmowa toczyła się obok auta starszego bruneta.

Usłyszał szepty te głośniejsze i cichsze, jakim to on jest idiotą i kretynem żeby być ślepym na takie piękno. Szlak go trafiał, jednak panował nad emocjami, szalę przeważyło wypowiedziane przez Marlenę zdanie.
    - Bardzo się kochamy, ale Tomeczek się wstydzi okazywać uczucia- zachichotała, a jemu puściły wszelkie nerwy, Kubicki złapał się za głowę, jego przyjaciel zaraz wybuchnie.
    - Czy wy możecie się do kurwy nędzy zamknąć?! Ty- wskazał na matkę- mam tego serdecznie dość! Chcesz ustawiać życie dwudziestopięcioletniemu facetowi?! Odpierdol się ode mnie!- miał gdzieś, że pokazuje swoje prawdziwe uczucia i relacje dotyczące jego rodziny.- A ty- tym razem skierował się na Czajkę- wbij sobie do głowy idiotko, że jestem gejem! Wole facetów- gdy zobaczył zszokowaną minę rodzicielki dotarło do niego co właśnie powiedział.
A chuj z tym!- przebiegło mu przez myśl, koniec z ukrywaniem się.

- Jak jeszcze raz was zobaczę w mojej pracy pozabijam bez wahania!- serce biło mu z niesamowitą szybkością, chciało wyskoczyć z piersi, miał ochotę uciec i zostać jednocześnie. Wziął głęboki oddech i odwrócił się w stronę kolegów. Część z nich było tak jak matka w szoku, niektórzy patrzyli na niego z odrazą w oczach, a twarze innych nie wyrażały specjalnych emocji. Wiedział dobrze, że tak będzie, ale zrobiło mu się lżej na duszy.
    - Tomek jedziemy?- z mętliku jaki zrodził się w jego głowie obudził go przyjazny i uspokajający głos przyjaciela.
    - Tak- podszedł do samochodu i otworzywszy drzwi zasiadł na miejscu pasażera. Miał wszystkiego dosyć. Chciał by wszyscy dali mu święty spokój, ale czuł, że szybko go nie zazna.

5 komentarzy:

  1. Trafiłam przypadkiem i wpadłam strasznie ale to strasznie i się podoba super postaci i akcja Będę tu częstym gościem

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    wspaniały, Tomek w końcu powiedział, że jest gejem, a ten właściciel restauracji agrh ocenia nie sprawdzając jego umiejętności...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Seba, nie ma o jak szukanie pracy w tym cholernym kraju. Tomek zrobił bardzo szybko "wyjście z szafy"...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielki wyjście z ukrycia, ale nie dziwię się Tomkowi, jak można tak dręczyć dorosłego faceta?
    Myślę, że Seba jednak będzie pracować w tej restauracji, docenią go w końcu albo lepiej niech im zrobi konkurencję :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń