Oto dodaję kolejny rozdział, mam nadzieję, że się spodoba. Dziekuję za komentrze.
ROZDZIAŁ
2
Patrzył
z niedowierzaniem na list i zdjęcie ładnej brunetki z kręconymi
włosami i piwnymi oczami prezentującej obfity biust. Skrzywił się
z niesmakiem. Oczywiście miała swój urok i zdziwiłby się gdyby
nie podobała się facetom, ale on miał odmienne zdanie w tym
wszystkim. Ci handlowcy żywym towarem nie brali nawet pod uwagę
jego odmowy. A ta kobieta? Czy on ją w ogóle obchodził?! Kochali
się?! Rodzinka ubiła pewnie niezły interes, dosłownie sprzedali
go, nikomu to nie przeszkadzało. Tej całej Marlenie też nie, był
ciekawy dlaczego ona tak szybko zgodziła się za niego wyjść.
No
tak, przystojny, bogaty kawaler, którego starzy na siłę wplątują
w małżeństwo. Każda by na to poleciała- przemknęło
mu przez myśl.
Żałował
tylko, że nikt nie patrzył na jego wnętrze. Ludzie z natury
oceniają czy im się coś podoba czy nie nawet tego nie poznając.
Oceniają po pozorach, jego charakter, zalety i wady nie mają
najmniejszego znaczenia. Wygląda na to, że ten cholerny związek
małżeński lub raczej cyrk był tylko interesem!
On
już im kurwa da interesy jego kosztem!
-
Co to ma do cholery być!- ryknął na całe gardło.- Czy wyście
kompletnie powariowali?! Ślub?! Chyba w waszych snach! Po pierwsze,
nikt nie raczył mnie poinformować o tym cyrku! Po drugie, mam w
dupie wasze zdanie, tamtych i tej kobiety! Po trzecie, wynoś mi się
stąd zanim powiem coś czego będę żałował!
-
Nie interesuje nie to! Zostałeś jakimś podrzędnym strażakiem,
zamiast przejąć firmę! Odpuściliśmy, ale tym razem nie będzie
tak dobrze! Zawrzesz ten cholerny związek z Marleną i spłodzisz
dzieci! Reszta nas nie interesuje!- wypięła dumnie pierś i
kołysząc biodrami opuściła remizę.
Tomek
stał jak sparaliżowany, chcąc przetrawić słowa matki. W głowie
mu się nie mieściło, jak oni mogą tak zabawiać się jego życiem.
Chociaż zdawał sobie sprawę, że to także jego wina. Pozwalał
sobą manipulować przez wiele lat, pomijając wybrany zawód.
Dość
tego, to moje życie i nie mam zamiaru grać marionetki,
unieszczęśliwiać siebie i tą pożal się Boże dziewczynę.
W
prawdzie mógłby rzucić "jestem gejem" i mieć święty
spokój, ale nie chciał odpychać od siebie jedynej rodziny.
-
Tom- odwrócił się w stronę drzwi usłyszawszy zaniepokojony głos
Michała.- Gadaj co mówiła. Chyba nie masz najlepszych wieści
sądząc po twojej minie...
-
Przyjdź do mnie dzisiaj to pogadamy, a ja idę skołować sobie
urlop- przetarł dłońmi znużoną twarz i wyszedł.
Był
wieczór, niebo było pokryte gęstymi burzowymi chmurami. Padał
rzęsisty deszcz. Za oknem można było zobaczyć kilku ludzi z
parasolkami. Pomino ciepłych i pełnych słońca dni, noce były
chłodne.
Tomek
właśnie zdawał relacje osłupiałemu z wrażenia Kubickiemu. Obaj
mężczyźni siedzieli na szarej sofie i popijali złocisty napój z
bąbelkami. Przez dłuższą chwilę Michał milczał a jego twarz
wyrażała emocje od szoku przez zdziwienie, kpinę aż wreszcie
kończąc na złośliwym uśmieszku.
-
Doigrałeś się chłopie. Trzeba było być szczerym i powiedzieć
starym prosto z mostu "mamo, tato wole kutasy".
-
Łatwo ci mówić... No ale masz rację, muszę jakoś się z tego
wykręcić bez wyznawania im... no wiesz...- oparł się i odchylił
głowę usilnie się nad czymś zastanawiając.
-
No dobra to kiedy jest to twoje wesele?- prychnął, jego przyjaciel
to idiota. On chyba uwielbia utrudniać sobie życie.
-
A jaki dzisiaj dzień? Bo 5 maja miało być spotkanie, ale ja nic
o nim nie wiedziałem. Skurwysyni chcieli postawić mnie przed faktem
dokonany, mówiąc pewnie, że za 10 minut mam być w garniaku i
przed ołtarzem.
-
... Mam złe wieści...
-
Michał- jęknął brunet i potarł nasadę nosa- nie mów mi, że
to jutro. Ja cie błagam stary...
Niestety
trafił w dziesiątkę. Jutro miał zostać panem młodym, a kilka
godzin później świeżo upieczonym mężem. Cóż za ironia, chciał
być w poważnym związku, a jak już ma być to tchórzy. Jednak to
inna sytuacja, normalnym było dla niego sypianie z innym facetem,
kobietą już nie koniecznie.
Zrobili
burzę mózgów, jakby tu uratować od żeniaczki Bukowskiego.
Myśleli intensywnie, ale nic mądrego nie przyszło im do głowy, w
końcu starszy brunet wstał z kanapy i z niepewną miną zabrał
głos.
-
Słuchaj, a jakbyś tak sobie nagle zniknął na kilka dni?- zapytał
z nadzieją.
-
Hę?- padła inteligentna odpowiedź.
-
Ach cholera! Dostałeś dwa tygodnie wolnego! Znikaj stąd ale to
już bo rankiem nie zdążysz dobrze wstać z łóżka a zaskoczy
cię powitalny orszak! Ja zajmę się mieszkaniem, kwiatki ci nawet
popodlewam tylko mnie wypuść już do Doroty. Siedzimy tu dobrych
kilku godzin...- stękną od razu kierując się na przedpokój.
Obmyślili
plan działania. Skoro następnego dnia jest to feralne wydarzenie to
brunet musi wyjechać jak najszybciej. Przyjaciel zabronił brać mu
jakichkolwiek kart kredytowych, walizek czy sprzętów
elektronicznych, prócz komórki, dzięki którym można by było go
namierzyć. Musi być niezmiernie ostrożny, jedyne co pozwolono mu
zabrać to plik kolorowych banknotów zamkniętych szczelnie w
portfelu. Na koncie założonym dawno temu przez ojca miał niezłą
sumkę pieniędzy, obecnie nie musiałby nawet pracować a żyłby
jak król. On jednak nie zniósłby bezczynnego siedzenia w fotelu i
popijania winka. Był bardzo pracowitym mężczyzną, zawsze osiągał
wyznaczony przez siebie cel. Niekiedy bywał arogancki, uszczypliwy i
nie unikał ironicznych uwag, ale po za kilkoma wadami, które
posiada każdy człowiek to serce miał złote. Przyjaciele zawsze
mogli na nim polegać.
On
i Michał byli ubrani i stali na przedpokoju przyglądając się
sobie uważnie. Chwilę później wyszli z eleganckiego, dużego domu
na dwór. Deszcz ustał, powietrze było wilgotne, mrok rozpraszały
jedynie żółte światła lamp. Mężczyzna wręczył starszemu
zapasowe klucze do swojego mieszkania po czym otworzył drzwi
srebrnego Aston
Martin Vanquish.
-
Uważaj na siebie stary- powiedział z troską kumpel.
-
Wiem, wiem. Wrócę gdy wszystko się uspokoi, jakby co ty nic nie
wiesz, ani o ślubie, ani o tym gdzie zniknąłem- zastrzegł.-
Chciałbym zobaczyć ich twarze gdy na tym cyrku zabraknie pana
młodego. Wkurwią się jak cholera i zaczną wyrywać sobie
włosy. Hmm...- zamknął oczy- całkiem przyjemny widok.
-
Powiem tylko Dorocie, żeby się nie martwiła. Wiesz dobrze, że
się na ciebie wkurzy...
-
Jak ją trochę popieścisz to zapomni o mnie i skupi się na tobie-
roześmiał się widząc tajemniczy uśmiech.
Pożegnawszy
się z Kubickim odpalił samochód i ruszył przed siebie z piskiem
opon. Co on teraz ma zrobić? Gdzie się podziać?
Hm... ciekawe gdzie Tomek się uda.Czy jego rodzina kiedyś pozna prawdę i zaakceptuje ją? Nie zostaje mi nic innego, jak czekać na następny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńoch postawili go przed faktem dokonanym, choć dobrze, że faktycznie dzień przed przyszła poinformować, a nie tego samego dnia dziesięć minut przed, tak dzięki temu miał szansę jeszcze wziąć…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia